A, ciekawskie istotki
Myślę że było ok. Byłem taki jak mi radziła nana, piękny i wredny, oczywiście wszystko w granicach przyzwoitości. Nie było czasu na poważne rozmowy, ale od komplementów nie stroniła, a to, że ładnie wyglądam, że ładnie pachnę itp. Nawet w pewnym momencie próbowała mnie pocałować ale w sposób stanowczy uniknąłem tego, no i córki mnie wyratowały swoim powrotem. Ogólnie wieczór bardzo udany, świetne jedzenie, dobre wino (nawet wypiłem kieliszek, chyba dość tej abstynencji a pozatym zakazy są po to by je łamać}.
No a ja, jakoś przez to przeszedłem bez specjalnych emocji, gorzej było potem.
Myśle że stanem ducha świetnie pasuje do "Niepewności" Mickiewicza:
Gdy cię nie widzę, nie wzdycham, nie płaczę,
Nie tracę zmysłów, kiedy cię zobaczę;
Jednakże gdy cię długo nie oglądam,
Czegoś mi braknie, kogoś widzieć żądam;
I tęskniąc sobie zadaję pytanie:
Czy to jest przyjaźń? czy to jest kochanie?
Jeszcze trochę czasu upłynie zanim będę zimny emocjonalnie w stosunku do niej. Pewnie ona sobie zdaje sprawę, że próbuje się od niej uwolnić i może stąd te tęskne smsy i miłe słówka.
Zaczynam jej jednak trochę wierzyć w to, że jej też jest ciężko bo przecież przeżyliśmy tyle lat razem a tego nie da się zapomnieć.
Patrząc na to z innej strony to nie postępuje się w ten sposób jeśli człowiek nie jest czegoś pewien. A ona odchodziła z taką pewnością