co dalej?

Problemy z partnerami.

co dalej?

Postprzez kaśku » 23 lip 2008, o 19:21

poznalam kogos ostanio, spotykamy sie od pewnego czasu, ale problem polega na tym, ze ja choruje na nerwice depresyjna, on na cos podobnego, tylkoze ja sie lecze, a on jakos sam probuje nad soba pracowac, sa momenty kiedy on jest w totalnej rozsypce, a ja nie wiem jak mam mu pomoc i teraz pytanie, czy dwie podobnie zaburzone osoby beda potrafily stworzyc jakis zdrowy zwiazek? jesli mozecie to pomozcie mi jakos, wypowiedzcie sie
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez ewka » 24 lip 2008, o 09:25

Ludzie bez zaburzeń też nie zawsze stwarzają zdrowe związki - nie wiem, czy jest jakakolwiek reguła. Może jedynie większe lub mniejsze szanse? Może "dzięki" temu lepiej się rozumicie w trudnych dla jednego z Was momentach? NoName, skoro się leczysz - co powiedziałby na to Twój terapeuta? I tak jeszcze pomyśłam, czy nie udałoby Ci się namówić Twojego mężczyznę na podjęcie jakiegoś leczenia... jak sądzisz?

Św. Augustyn powiedział: "kochaj i rób co chcesz". Myślę, że on po prostu wierzył w wielką moc miłości.

Ściskam
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Megie » 24 lip 2008, o 10:05

ciezko powiedziec, jesli nie sprobujecie to nie zobaczycie..

roznie to moze byc, moze bedziecie dla siebie "lekarstwem"...
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez kaśku » 24 lip 2008, o 22:31

dzieki dziewczyny za odpowiedz :usmiech:

ewka, no pewnie masz racje, nie ma na to reguly, to czy stworzymy jakis sensowny zwiazek to zalezy od nas samych, probowalam dzis uzyskac jakas odpowiedz od mojej terapeutki, ale swietnie sie wymijala twierzac, ze tak wlasciwie ja sama najlepiej znam odpowiedz na to pytanie, no i probowalam namowic mojego menszczyzne do leczenia, ale on uwaza inaczej, wiec tak to wyglada

megie, masz racje dopoki nie sprobujemy to sie nie dowiemy, bo teraz to jest jedno wielkie gdybanie ...

pozdrawiam cieplutko
kaśku
 
Posty: 706
Dołączył(a): 15 lis 2007, o 21:42

Postprzez ewka » 28 lip 2008, o 07:44

NoName napisał(a):probowalam dzis uzyskac jakas odpowiedz od mojej terapeutki, ale swietnie sie wymijala twierzac, ze tak wlasciwie ja sama najlepiej znam odpowiedz na to pytanie, no i probowalam namowic mojego menszczyzne do leczenia, ale on uwaza inaczej, wiec tak to wyglada

No właśnie - wymijała się, bo przecież gwarancji nie da, bo takich po prostu nie ma. Tak myślę, że trzeba spróbować i już. Może i na leczenie się zdecyduje? Nie teraz, to kiedyś? Grunt to się nie bać, NoName. I żyć!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 226 gości

cron