Co zrobić - faworyzacja jednego z rodzeństwa w dorosłym życi

Problemy z partnerami.

Co zrobić - faworyzacja jednego z rodzeństwa w dorosłym życi

Postprzez sofflena » 22 lip 2008, o 15:19

Witam
Nie mogę już na to patrzeć, moje nerwy wiszą na włosku ;/
Problem tkwi w rodzinie mojego narzeczonego i zachowaniu jego samego też.

Nie wiem już jak rozmawiać z partnerem, próbowałam na różne sposoby ale już nie wiem jak :(
A wszystko to odbija się już na mojej psychice widzę.
No ale teraz opiszę o co chodzi...

Mój narzeczony jest zaślepiony bo nie widzi tego jak jest...
Na początku związku myślałam że będziemy traktowani równo ale po bliższym poznaniu jego rodziny twierdzę że jego siostra jest faworyzowaną księżniczką, której się wszystko należy a mój facet jest parobkiem w tej rodzinie :(

Nikt nas nie docenia :( Mój facet pracuje w firmie u ojca, haruje tam już jak wół - coraz dłużej i coraz więcej, bierze tabletki na ciśnienie już nawet w wieku 27 lat...

A siostra? Siostra też tam niby pracuje ale nic tam nie robi, znalazła sobie męża na studiach, tatuś kupił jej mieszkanie, dał na remont, pomagał w tym remoncie, potem wyprawił jej weselicho a ta zaraz w ciążę zaszła żeby jej złote jajka nie przestały lecieć ;/

I teraz nadal walą jej kasę a dla nas nie ma nic :(

I nie chodzi tu nawet o pomoc materialną - nikt z nich nam nie pomaga nawet fizycznie. Mamy remont mieszkania. Oboje pracujemy - a oni nic - moi rodzice nie są tak bogaci ale starają się jak mogą a oni NIC.

My po pracy remontujemy codziennie po 2 godziny i w soboty też - SAMI.
NIKT NIE dał nam ani złamanego grosza a biedni nie są patrząc na to ile dali swojej córuni.
Nikt nie zaoferował nam pomocy, jeszcze mój facet musi przesiadywać w tej firmie nie wiadomo do kiedy... tak jakby na złość jakby "teść" nie wiedział że mamy remont.
Nawet do ich domku w górach nie możemy pojechać bo pojechała tam na 2 miesiące ich córunia księżniczka z dzieckiem, przy którym prawie nie wolno oddychać jak śpi.

Z resztą kiedy - skoro ich córunia się byczy cały rok i jeszcze na 2 miesiące wyjeżdza a mój dostanie przyzwolenie na CAłE 10 DNI URLOPU i to we wrześniu;(
Zaczynam sie coraz bardziej załamywać, próbowałam porozmawiać z moim narzeczonym. Już nie mam na to sił.

Rozmawiałam z moim narzeczonym, że widzę jak ona jest faworyzowana, że go wykorzystują. Mieszkamy u swoich rodziców jeszcze ale załamuję się jak oni go traktują :( np. on po pracy musi jechać specjalnie żeby z psem wyjść zamiast do naszego mieszkania więc jadę z nim a tam co? Przed domem siostrzyczka w piaskownicy z dzieckiem - i co??? ona nie może wyjść z tym psem, który na dodatek jest jej tylko go zostawiła po wyprowadzce od rodziców???!!! A swoje mieszkanie - a właściwie mieszkanie kupione przez tatusia ma 1 dom dalej od rodziców



Oni chcieliby sie tylko bawić na naszym hucznym weselu, na które musielibyśmy zapraszać nie wiadomo kogo i ile płacić.
Mam tego dość. Jeszcze kiedyś w żarcie usłyszałam od teściowej że musi być wnuk - czyli chłopie - żeby ich ród nie wyginał .

Kocham mojego narzeczonego ale nie wiem czy tego nie rzucić w cholerę. Mam ich dość tej mojej przyszłej zasranej rodziny :(
sofflena
 
Posty: 6
Dołączył(a): 22 lip 2008, o 14:43

Postprzez bunia » 22 lip 2008, o 15:41

A co na to sam zainteresowany czyli Twoj narzeczony?,to jego rodzice i na ile sobie pozwala na tyle bedzie w ten sposob traktowany,czy boi sie przeciwstawic rodzicom i wyznaczyc granice?
A moze lepiej zaoszczedzic kase,sprzedac dom i wyniesc sie daleko,stanac na wlasnych nogach byc moze poczatki beda trudne ale bedziecie panami swojej sytuacji bez wplywow rodzinki :bezradny: ....zmienic ich raczej sie nie da to walka z wiatrakami.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

....

Postprzez sofflena » 22 lip 2008, o 15:52

Niestety mój facet jest bardzo grzeczniutki i już chyba sterroryzowany przez swoich rodziców, bardzo się im podporządkowuje :( już mu to mówiłam.

Czasem sama myślę że on jest za dobry człowiek.

Po tej akcji z żądaniem wnuka - powiedział że porozmawia z rodzicami i porozmawiał... po tej rozmowie jak sie spotkaliśmy to wyglądał jak zbesztany szczeniak... tyle wyszło że sie pokłócili i do tego jego ojciec się w to wtrącił i coś głupiego powiedział - co nie wiem do dziś bo może bym się już nie odezwała do jego ojca więcej...
A moje biedactwo jeszcze sie bało że go tatuś z firmy wyrzuci
Tłumaczyłam że jeśli by tak zrobił to by był zerem dla mnie jego ojciec.

Dlatego chcę żebyśmy już zamieszkali razem bo mam dość tego jak on jest wykorzystywany. Chciałam wziąć ślub cywilny do końca tego roku ale jak na razie nic z tym mój facet nie robi...:(
A remont idzie jak krew z nosa :(

Wyprowadzka nie wchodzi w grę niestety....
sofflena
 
Posty: 6
Dołączył(a): 22 lip 2008, o 14:43

Postprzez Megie » 23 lip 2008, o 07:40

skoro to dorosle zycie- to dlaczego tak uzaleznione od rodzicow i rodzenstwa?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez ewka » 23 lip 2008, o 09:31

Jakoś tak bardzo życzeniowo brzmisz... oni mogą, ale nie muszą. I choć jest to przykre - taki jest fakt. I brzmi w tym wszystkim jakaś taka zaciętość i zawziętość - przepraszam Cię, ale tak Cię czytam, być może niewłaściwie. A jeśli właściwie - może to jest powodem tych sytuacji? Bo czy oni nie mają zdrowych, normalnych odruchów i są tylko źli? Jeśli są - byłabym za całkowitym odcięciem się od nich (skoro czujesz, że jesteś krzywdzona) i za rozpoczęciem życia zupełnie niezależnego.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

...

Postprzez sofflena » 23 lip 2008, o 09:41

---------- 09:34 23.07.2008 ----------

no właśnie dlatego też postanowiłam zerwać kontakt z jego rodziną, mam dość
tylko nie umiem znieść tego ze mój facet nie umie sie postawić rodzicom...
chciałabym żebyśmy już byli po ślubie i mogli odciąć się od nich...

---------- 09:41 ----------

a jeszcze co do zawziętości to racja jestem już na nich bardzo zła i uważam ich za tych złych, przedtem tak nie było ale niestety widzę jak teraz jest... zero pomocy, dosrywki, uwagi a mój facet na to nic - cicho siedzi
sofflena
 
Posty: 6
Dołączył(a): 22 lip 2008, o 14:43

Postprzez bunia » 23 lip 2008, o 10:08

Samo Twoje odciecie nie polepszy sytuacji jesli Twoj facet nadal jest zalezny emocjonalnie od rodziny,sadzisz,ze po slubie bedzie lepiej?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Re: ...

Postprzez ewka » 24 lip 2008, o 08:30

sofflena napisał(a):a jeszcze co do zawziętości to racja jestem już na nich bardzo zła i uważam ich za tych złych, przedtem tak nie było ale niestety widzę jak teraz jest... zero pomocy, dosrywki, uwagi a mój facet na to nic - cicho siedzi

Przedtem? Czyli? Coś się wydarzyło, czy tak z "niczego" relacje się popsuły?

Oczekujesz, że Twój facet się postawi... nie bardzo wiem, na czym to postawienie ma polegać. I czy on podziela Twoje zdanie - to jego rodzice, rodzina i być może inaczej odczytujecie pewne sytuacje. No tego nie wiem, a rządanie od niego "postawienia" to chyba nie jest dobry pomysł... może przez to powstać konflikt też między Wami. Stawiałabym raczej na dojście, co jest powodem i źródłem tego, że jest właśnie tak.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez sofflena » 24 lip 2008, o 13:14

---------- 13:13 24.07.2008 ----------

PRZEDTEM = zanim nie wiedziałam jak jest ze wszystko dla coruni a dla syna nic, zanim myslalam ze dziela sprawiedliwie miedzy dzieci

widze ze mnie z tym meczysz - ciekawe czy byloby milo Ci patrzec jak wszystko dostaje siostrzyczka pijawka a potulny i cichutki synus jest niedostrzegany... jak ona to wykorzystuje, jak doi z rodzicow na szybko co sie da bo lada chwila braciszek moze sie ozenic i noz widelec rodzice podaruja cos jemu

nic od nich nie potrzebuje, radzimy sobie sami, tylko czasem boli mnie ta niesprawiedliwosc, nie bede sie upominac, nie potrzebuje tych pieniedzy ale boli to ze ona wszystko dostala i ciagle dalej doi a syn jest ignorowany i pokornie znosi jeszcze dosrywki rozne...

---------- 13:14 ----------

stad moje podlamanie nerwowe juz i proba podzielenia sie z kims "neutralnym" tym problemem
sofflena
 
Posty: 6
Dołączył(a): 22 lip 2008, o 14:43

Postprzez ewka » 24 lip 2008, o 13:33

Męczę? No może trochę;) Chyba dlatego, że w tym wszystkim (wierzę, że jest to dla Ciebie przykre i w jakiś sposób bolesne, wierzę)... że jest w tym wszystkim dużo jakiegoś takiego Twojego jadu i złośliwości. I rozumiem, że spowodowała to sytuacja... tylko że takie postrzeganie sytuacji na pewno jej nie zmieni - zmienić może tylko dotarcie do źródła i rozpoznanie przyczyny. Lub odcięcie, aby nauczyć się mieć to w nosie... bo sądzę, że to Cię nerwowo wyczerpuje, a z tego to już nikt nie ma żadnego pożytku, a Ty sama - tylko straty. Szkoda zdrowia.

Nie zrażaj się moją oschłością... ja w życiu od nikogo niczego nie dostałam - może dlatego nic nie rozumiem;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 25 lip 2008, o 09:15

Witaj!
Ja sobie myśle, ze najlepiej załozyć, ze nikt nie ma obowiazku pomagać mnie i mojemu partnerowi- w jakikolwiek sposób. A jelsi ktos chce pomóc- to trzeba to przyjać z wdzięcznością. W drugą stronę to nie powinno działać.
Tzn- jelsi pomocy nie otrzymujemy- to powinniśmy sobie ją wywalczyć- ogniem i mieczem- A Ty troche tak chyba to postrzegasz

Przeczytałam, co napisałaś, i myśle, ze Ci się troszkę uzbierało i tak jakoś wylało.

Troszke zachowujesz sie, jakbys chciała wejść w rodzinę i zarządzić swoje porządki i myślę, ze to nie jest dobry pomysł. To jest rodzina i oni mają swoje jakieś sprawy, porządki itd. Ty w tą rodzine wchodzisz. Oczekiwać, ze grupa osób połaczona więzami krwi i innymi zależnosciami dostosuje sie do Ciebie tylko dlatego, ze tego się stanowczo domagasz- moim zdaniem nie jest rozsadnie. Nic nie piszesz, ze ta rodzina jest do Ciebie wrogo nastawiona, ani, ze jakos Cię dyskryminuja, piszesz, ze nie pomagają Wam- dlatego odbieram to jako roszczenie, i jakos trudno mi to zrozumieć.

Podobnie stawianie narzeczonego w takiej sytuacji wyboru między Tobą, a rodziną nie wydaje mi się rozsądne, ani sprawiedliwe. I myślę, ze sama nie zgodziłabyś się tak wybierać.

Nawet jesli to prawda, ze rodzice narzeczonego faworyzują jego siostrę- to mają do tego prawo. I choć moze nie tak powinno być, to niestety nie Twoją rolą jest to im wypominać i domagać się równego traktowania. Tobie Twoi przyszli teściowie już na pewno nic nie są winni.

Z wielkim wzburzeniem opisujesz sprawę swojego potomstwa. Tego to już całkiem nie rozumiem. To takie dziwne, ze rodzice chcą mieć wnuka? Nie doczytałam, zeby zapowiedzieli, ze jeśli będzie wnuczka- to Cię/ Was wyklną...Może zabrzmiało to jakoś niezręcznie, ale chyba nie jest to powód do aż takiej złości.

Pomyśl jeszcze nad tym, ale mnie się wydaje, ze nie masz prawa oczekiwac od na razie obcych osób, zę dostosują się do Ciebie, bo jak nie to rzucisz narzeczonego.

Pozdrawiam serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Megie » 25 lip 2008, o 09:27

nie chcialam wczesniej pisac tego tak doslownie..
ale w 100% zgadzam sie z Agik
i podobnie jak ewka sama musze na wszystko zapracowac, a rodzicom dziekuje za nauczenie mnie takiego podejscia do tych spraw jakie mam..

przykro jest tez patrzec jak dochodzi do klotni w rodzinach a przyczyna klotni sa sprawy materialne, po co taka zawisc, ktora do niczego dobrego nie prowadzi..?
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Szafirowa » 25 lip 2008, o 09:34

Droga Soffleno,
Rodzice MOGĄ pomagać, ale nie MUSZĄ.
Mogą również pomagać jednym dzieciom mniej, a innym bardziej i powiem CI szczerze - nic nam do tego ...

U mnie w rodzinie jest taka sytuacja - mój ponad 80-letni dziadek, postanowił sprzedać swój dom (w którym wychowało się 5 jego dzieci) nie wspominając o wnukach i prawnukach.
Postanowił również za uzyskane ze sprzedaży pieniądze wyprowadzić się z powrotem na Ukrainę, skąd pochodzi i dokąd nadal rwie się jego serce - gdzie chce dokonać swojego żywota.
Ten dom, to część naszego życia od zawsze, ma ogromną wartość emocjonalną, ponieważ przez szereg lat był sercem naszej rodziny ...
Można by się również spodziewać, że dziadek zechce przepisać dom któremuś ze swoich dzieci, albo podzielić go między nie ...

Ale jak widzisz, życie pokazuje, że tak być może, ale nie musi. Nie jest to żadna powinność. Dziadek może sprzedać dom, wyjechać, zrobić z pieniędzmi za tą transakcję co tylko chce - a nam nic do tego !

Soffleno - Ty też przecież pracujesz, czyż nie jest tak, że sama decydujesz o swoich pieniądzach - komu je dasz i w jakiej kwocie, jeśli już rozmawiamy o materialnej pomocy ?
To, że Twoi przyszli teściowie w większym stopniu pomagają swojej córce, siostrze Twojego Narzeczonego - to ich sprawa. Ich wybór.
Fakt, że jesteśmy czyimiś dziećmi, nie upoważnia nas do niczego.
Możemy oczekiwać, spodziewać się ... ale w skrytości ducha. Nie wolno nam żądać, domagać się i nie wolno nam również wyrażać niezadowolenia z faktu, że dostajemy mniej niż ktoś tam, albo że niczego nie dostajemy.

Nie dasz chyba również rady przekonać swojego Narzeczonego aby zerwał kontakty z rodziną ... jeśli on nie czuje się źle w obecnej sytuacji, jeśli uważa, że wszystko jest w porządku - to nie zmusisz go do buntu przeciwko rodzicom.

Możesz jedynie przemyśleć wszystko i zadecydować - z czym tak naprawdę możesz żyć, a co jest dla Ciebie kompletnie nie do przyjęcia.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez Applee » 25 lip 2008, o 15:52

Troszke z mojej strony.
Ja jestem ogolnie w barzo podobnej sytuacji co Twoj narzeczony. Mnie tez to meczy, ze u mie w rodzinie od dawna faworyzowany jest moj brat, a ja chocbym stanela na glowie- nigdy nie bede podobnie akceptowana. I tez wykonuje to o co poprosi mie matka itd, liczac, ze zasluze sobie w koncu... nie na pieniadze, ale na milosc i szacunek.A z mojego tylko 25 letniego zycia wynika, ze tak NIE BEDZIE> i chociaz nie wiem jakbym sie starala to i tak moj brat zawsze bedzie ten lepszy a ja ta gorsza. I powiem Ci jeszcze jedno-nie ma sensu sie tym az nadto przejmowac a robic swoje i dbac o swoja rodzine. Nie to nie- niech nie pomagaja. Gdy juz bedziecie dziadziusiami, sami w srodku bedziecie czuli DUME, ze doszliscie do danego stanu rzezy tylko i wylacznie dzieki swojej pracy. A takie "rzeczy" znacznie podbudowywuja.
Nie wnikaj w jego relacje z rodzicami- niech to bedzie oddzielna rzecz. Zapracujcie razem na to, co bedzie WASZE.
Pozdrawiam i zycze samych radosci.
Applee
 
Posty: 170
Dołączył(a): 21 lip 2007, o 15:40
Lokalizacja: Wawa

Postprzez kropelka » 27 lip 2008, o 01:49

Z calym szacunkiem dla Twojej osoby...ale nie wyobrażam sobie,żeby kiedys dziewczyna czy narzeczona mojego syna miała takie pretensje ...takie roszczenia czy wręcz żądania majątkowe dotyczące ..moich pieniędzy.
Ja jestem w szoku.
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 251 gości

cron