czuje sie zagubiona

Problemy z partnerami.

czuje sie zagubiona

Postprzez nefi » 17 lip 2008, o 23:15

Witajcie

Zalozylam nowy zwiazek.
W sumie szybciej niz sie spodziewalam po rostaniu z michalem.
Myslam ze bedzie dobrze ze ja sie zmienialam i ze jestem zakochana.
Minelo kilka miesiecy...

Niby wszystko jest pieknie. On kocha mnie nad zycie a ja nawet nie wiem czy to milosc. Bo co sie czuje jak sie jest zakochanym?
nie wiem
Ja czuje tylko ze bylam upojona bliskoscia i mozliwoscia przytulenie sie do kogos...a teraz patrze i widze obcego czlowieka...

Tesknie dorelacji i szalenstwa, do starania sie o faceta , poswiecania i tak dalej.
A tak to nic nie czuje.
Coraz czesciej mam ochote sie go pozbyc, uciec i coraz czesciej mysle ze ja poprostu sie nie nadaje do milosci i zwiazkow.
I ze to sie nie zmieni nigdy , poprostu taka jestem i cale starania na nic.
ze bede wracac tutaj na forum i cale zycie szukac czegos...czego sama nie wiem.
Wiem tylko ze jestem i bede nieszczesliwa i ze nie umiem innaczej i chyba nie chce ...
zwiazek ktory sie rozpada a potem naprawia i tak w kolo to jest to co mi daje cel i emocje w jedna i druga strone potezne ktorych potrzebuje aby zapomniec o tym ze jest mi zle na swiecie i o problemach.
I co dalej?

Jest ktos tutaj kto uwaza tak jak ja ze nic sie nie zmienia ?
JAk majac za soba tak poterzne emocje zadowolic sie spokojna relacja?

nefi
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez bunia » 17 lip 2008, o 23:26

Nowy zwiazek nie moze byc lekarstem na stary i na zmiane siebie "wedlug nowego zwiazku".....byc moze to za wczesnie,trzeba najpierw odnalesc siebie i swoje miejsce....a potem pojawi sie ten wlasciwy na ktorego punkcie zaczniesz szalec.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nefi » 17 lip 2008, o 23:36

Witaj Buniu

Ja w to nie wierze ze cos sie zmieni.
Wiem jaka powinna byc kolejnosc ale mijaja dni, nawet lata i... ile czasu potrzeba aby byc zdrowym?
Moze poprostu przyjmijmy ze niektorzy z nas sa skazani na to aby byc nieszczesliwymi nieudacznikami.
Moje posty stare sa takie same jak teraz w gruncie rzeczy poza pozorami nic sie nie zmieniolo, z jednych bledow sa nastepne.
Inny facet, inny zwiazek, inne moje myslenie a gruncie rzeczy to samo.
Bo znowu nieszcesliwa. tylko ze z innego powodu...
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez bunia » 17 lip 2008, o 23:46

Jezeli bedziesz wierzyc,ze jestes "nieszczesliwym nieudacznikiem" to na pewno bedziesz nim i wiele sie nie zmieni.
Sprobuj spojrzec na siebie pozytywnym okiem,na pewno jest wiele wspanialych cech ktore posiadasz,skoncentruj sie na tym w czym jestes dobra a nie na tym co Ci nie wychodzi....sadzisz,ze kazdy inny poza Toba jes swiety i bez skazy w zwiazku?
Jesli juz to wiesz co chcesz zmienic?
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nefi » 19 lip 2008, o 16:22

Masz racje Buniu.
Ludzie nie ideali tez sa szczesliwi i tworza udane relacje.
Nie pomyslalm o tym.
Ja chyba jestem poprpstu zazdrosna o to jak szczeliwie i pieknie wygladal moj byly z narzeczona. ( widzialam go przypadkiem)

Ludzie sa szczesliwi poprostu nie zaleznie czy sa razem czy nie.
A tacy jak ja poprostu sa nieszczesliwi tak samo niezalenznie od tego czy sa z kims czy nie.

Tylko ze to nic nie rozwiazuje dla mnie.
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 19 lip 2008, o 16:57

Nefi,
częstokroć jest tak, że kiedy pogodzisz się z pewnymi zaistniałymi zdarzeniami w życiu (np. nieudanym zw.) albo z jakimiś własnymi niedostatecznościami, zaczniesz żyć w zgodzie również ze sobą.
A stąd już tylko w górę po schodkach.

Niech on sobie jest szczęśliwy. W końcu do tego dążymy.
Daj mu odejść w swej pamięci ciesząc się, że było (nie smucąc!).
I zajmij się teraz swoim szczęściem.



Ps;
Przeczytałam dziesiątki książek, pism, wywiadów, ale nie znalazłam niczego mądrzejszego. Najlepsze odpowiedzi przynosi samo życie.

Ja sobie właśnie gotuję zupę jarzynowo-warzywną. I chociaż mi się przeraźliwie nie chce, bo nie lubię sama dla siebie (a nie mam jej z kim zjeść), to przecież pragnę być zdrowa, ładna, pogodna. Szczęśliwa.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez KATKA » 19 lip 2008, o 17:29

ech no nie ma ideałaów...poza tym gdyby były....kurcze to by było potwornie nudne :P
ja myśle, ze zmaiany są ciężkie...kiedy się o coś walczy....to się widzi sens...to nas nakręca...kiedy się okazuje...ze już tego nie trzeba robi...albo odwrotnie teraz ktoś inny się stara...człowiek pozostaje w zawieszeniu...czegoś mu brakuje....zmiany są inne....ale niekoniecznie złe....ja myśle, ze każdy etap naszego życie...czy też każde nasze przejscie przez coś...ma prawo się wydarzyć.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Ladybird » 19 lip 2008, o 19:46

Nefi ,ja tez mam takie potezne emocje i tez tak dziwne sa moje reakcje w zwiazku ,szybko brak radosci ,szczescia. Poczytaj sobie moj temat.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez nefi » 20 lip 2008, o 09:32

---------- 09:30 20.07.2008 ----------

Z tym pogodzeniem i pokora to u mnie bardzo krucho...

Choc lepiej mi najwieksze emocje juz przeszly a wczorajszy masaz moich stop sprawil ze znwu sie zastanawiam co on takiego we mnie widzi???
I czy czasem nie jest uzalezniony od osob z problemami ktorym ciagle pomaga. Bo oprucz mnie ma cala mase wykorzystywaczy...

Zastanawiam sie czy podobalabym sie mu gdybym nie miala wahan nastrojow i byla radosna.

---------- 09:32 ----------

A i czy to nie jest tak ze jak ktos obsesyjnie pomaga innym to czasem w glebi serca nie pragnie aby zajeto sie nim ?
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Re: czuje sie zagubiona

Postprzez kropka75 » 21 lip 2008, o 09:05

nefi napisał(a):zwiazek ktory sie rozpada a potem naprawia i tak w kolo to jest to co mi daje cel i emocje w jedna i druga strone potezne ktorych potrzebuje aby zapomniec o tym ze jest mi zle na swiecie i o problemach.

nefi

Jezu...
Przeczytałam co napisałaś i się rozryczałam. Oddałabym pół życia żeby mieć takie spokojne, stabilne relacje. Co ja mówię... 2/3 bym oddała, już, teraz. :(

Mam związek, który co miesiąc się rozpada - może chcesz się zamienić? :(
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez nana » 23 lip 2008, o 14:06

z jednej strony mysle jak kropka, ale... czuje, ze stabilny zwiazek... znow bym zniszczyla... myslac jak nefi...

ups...

nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez nefi » 1 sie 2008, o 21:28

Kropeczko... nie chcialam Ciebie zranic.
Naprawde mi przykro
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 234 gości

cron