wiem, pisząc to, że są na tym forum osoby z większymi problemami, ale chciałabym żeby ktoś, może akurat podpowiedział mi coś... Zastanawiam się cały czas i nie wiem co zrobić do końca. Po około roku terapii teraz w czerwcu miałam (złudne) wrażenie, że wszystko jest w porządku, że potrafię sama już żyć, wszystko robić, bez cotygodniowej terapii. Teraz widzę, że opierało się to na zasadzie, że byłam "rozbujana"- pozytywnie w tendencji zwyżkowej dzięki terapii i przywrócona do stanu używalności. A teraz, jak przyszło co do czego, nie umówiłam się na kolejne spotkanie, i tak próbuje swoich sił, a marnie to widzę... Wiem że jeszcze kawał przede mną, a cały czas jest we mnie pytanie "kiedy koniec". Chciałabym po prostu wiedzieć że potrafię już sama wszystko i nie potrzebuje terapii, a jednak...
W ostatnim czasie z tego wysokiego, wypracowanego poziomu spadam, wszystko się na nowo odezwało, cała depresja i lęk.
Chcę chodzić dalej na terapię, ale nie wiem do końca co zrobić. Bo z jednej strony jak dotychczas chodzenie prywatnie, tylko tu idzie kasa chociaż fakt ze jest regularnie, wszystko ustawione itd., a z drugiej strony (teraz jak już ostatnio nie dawałam rady, byłam u lekarza psych. i wystawił mi skierowanie na psychoterapię w przychodni. Nie byłam jeszcze, dopiero muszę się zarejestrować, ale tam jak wiadomo z częstotliwością jest różnie, chociaż fakt że za darmo. Nie widziałam, nie znam tego psychoterapeuty który tam pracuje, a z drugiej strony czy miałabym zaczynać swoją historię z kimś innym tyle że taniej, chociaż może troszkę rzadziej. Czy można się tak przestawić mimo, dotychczasowego "związku" z "byłym" terapeutą. W każdej chwili mogą zadzwonić i umówić się do dotychczasowego i nadać ciąg dalszy, ale może lepsze byłoby tam. A, i jeszcze jedno związane z moim kalkulatorem w głowie- wydaje mi się, że przy regularnej, systematycznej i wytężonej terapii (dotychczas), potrzebowałabym 2 (3) lat jeszcze, a patrząc na nfz- owe pewnie dłużej (chociaż może skuteczniej- ale tego nie wiem), a za 3 lata skończę studia (oby!) i nie będę już tu mieszkać, no chyba że zamieszkam na stałe, ale o tym jeszcze nie mam pojęcia, a u mnie w miejscowości są ograniczone możliwości
Chyba za dużo myślę i zbyt kalkuluję, ale zaczynam gubić się w tym wszystkim...