spróbowałam się zakochać i co i znowu jest mi źle...

Problemy z partnerami.

spróbowałam się zakochać i co i znowu jest mi źle...

Postprzez azk » 7 lip 2008, o 11:47

tak byłam szczęśliwa przez całe trzy miesiące
poznałam go przez internet, dzięki niemu uwierzyłam że po tak burzliwym życiu jak moje jestem w stanie znowu żyć szczęśliwie i mieć obok siebie kogoś kto będzie mnie kochał szanował, kto pokocha również mojego synka, kogoś kto nie pozwoli mi płakać, chyba że tylko ze szczęścia
to wszystko na chwilę mnie zaślepiło pozwoliłam sobie na pełne otwarcie i na to że się zakochałam i nie zwracałam uwagi na rzeczy które się działy,
na to że był bardzo zaborczy, że przeszkadzało mu nawet to że mój przyjaciel gej mnie przytulił, że ciągle potrzebował potwierdzenia szczerości moich uczuć, że ciągle miał nieuzasadnione podejrzenia
potem zaczął już bardziej bezpośrednio mówić o dwulicowości moich przyjaciół - i co ja miałam, jego którego znałam chwile i ich którzy byli przy mnie przez całe trzy lata, którzy nie opuścili mnie w najgorszych chwilach mojego życia, i ludzi którzy jak zobaczyli jak promienieję mówili mu wprost jak się z tego cieszą
przez całe trzy miesiące nie poznałam żadnego bodaj jego kolegi, wierzyłam że nie ma ich w Warszawie,
martwiło mnie to że co jakiś czas zauważałam że odblokowuje swoje konto na portalu na którym się poznaliśmy, a ustaliliśmy że jesteśmy razem i nie robimy tego, tłumaczył się złym funkcjonowaniem serwerów (tylko jakoś moje nigdy nie było odwieszone)
spróbowałam, podszyłam się pod kogoś na tym portalu, flirtował ze mną, rozmowę zakończyła pozostawieniem zwykłego adresu email, bo będzie musiał zaraz zawiesić konto, już było mi źle, tłumaczył się, starałam się uwierzyć
no i sobotnia impreza, gdyby ta kobieta nie była moją koleżanką i pozwoliła mu na intymność, nie wiem dokąd by się posunął, na zwrócenie uwagi przez mojego przyjaciela, żeby sie zastanowił, odpowiedział że ja też nie jestem święta
o rany jak bardzo mnie zawiódł i jak duży okazał brak szacunku, a mój synek tydzień temu powiedział mu że go kocha...
i jak zakończyłam wczoraj naszą znajomość błagał o drugą szansę, mówił że to pod wpływem alkoholu, mówił że jestem kobietą jego życia i nie chce mnie stracić, że wynagrodzi wszystko po stokroć
ja nie mogę, nie dam rady, fakt mam zachwiane zaufanie, i tak bardzo nie chcę znów cierpieć,
i jeszcze mały, przecież on tez ma swoje malutkie uczucia, nie można z tym igrać i nikomu na to nie pozwolę, mój synek tez oddał mu swoje małe serduszko, a on tak to zdeptał...
teraz prosi i blaga i obiecuje, a mi tak trudno jest ciągle odmawiać, przecież nie można sercu powiedzieć tak samo jak głowie - odpuść sobie, tak lepiej dla ciebie
ja chyba już nie mam siły być z mężczyznami, chyba lepiej mi samej, trochę smutno, ale nie cierpimy...
azk
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 00:21

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 7 lip 2008, o 15:42

Hm hmm... niefajnie się zachował ten koleś.

Jednak jeżeli go kochasz, to może daj mu szansę (pierwszą i ostatnią!)? Ludzie uczą sie na błędach. Może faktycznie uświadomił sobie, że spieprzył sprawę i będzie walczył o poprawienie się...?... A jeśli nie, to przynajmniej pozostaniesz w zgodzie ze swoim sumieniem i będziesz miała pewność, że on nie jest wart niczego więcej niż splunięcia.


Wybór należy do Ciebie.

Ale jaki by on nie był, ufam, że będzie dobry [wszak sama znasz najlepiej swoje potrzeby ;)].



PS;
Piszę to, bo dawno, dawno temu też coś spaprałam przez własną infantylność i nie dano mi już możliwości naprawienia tego.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Megie » 7 lip 2008, o 16:39

ja mysle ze na 2 szanse kazdy zasluguje...
ale juz bym tak nie ufala bezgranicznie..raczej bym obserwowala i zostawila sobie furtke w serduchu na jakis czas..jeden falszywy ruch z jego strony i koniec..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez azk » 10 lip 2008, o 17:13

pisał dzwonił przysyłał kwiaty, powiedział że jeśli ja nie zostanę jego żoną to już nikt nią nie zostanie...
właśnie przyjechał po mnie do pracy, niby tak żebym szybciej mogła wrócić do domu, do Małego...
to miłe, podobno do trzech razy sztuka :)
azk
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 00:21

Postprzez limonka » 10 lip 2008, o 17:17

badz czujna..facet ak chce zdoby i "naprawic" bedize sie dwiol i toil a potem...wiadomo:(
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Sanna » 11 lip 2008, o 16:54

I tak na wszelki wypadek - może nie przyzwyczajaj za bardzo dziecka i nie kontaktuj za często z tym człowiekiem. A co będzie jak coś nie wyjdzie? Dziecko pozna następnego wujka , a potem kolejnego? Trochę się dziwię, że tak wcześnie przedstawiłaś swoją nową sympatię synkowi. Ale miejmy nadzieję, że to czarnowidztwo i wszystko będzie ok.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez azk » 16 lip 2008, o 11:02

możesz się dziwić bo nie znasz mojego życia i jego szczegółów,
nie należę do samotników, przez mój dom przewija się cały tabor ludzi, moje dziecko zna dziesiątki różnych wujków i cioć, bez nich pewnie od czterech lat nie funkcjonowałabym albo całkiem by mnie nie było
mój "partner" nie jest przedstawiany mojemu dziecku jako moja sympatia, ani nikt szczególny, synek nie zauważa różnicy w porównaniu z innymi wujkami
jest to pierwszy facet który rzeczywiście przebywa czasem tylko z nami, poza tym to pierwszy facet w moim życiu po tym jak cztery lata temu w piątym miesiącu ciąży rzucił mnie mąż (...wtedy właśnie znalazłam to forum)
nie wiem czy masz dzieci, ale jeśli tak to sama dobrze wiesz że pogodzenie pracy dziecka i czasu dla drugiej bliskiej osoby, bez wspólnego przebywania z dzieckiem jest po prostu niemożliwe...
to tak troszkę aby wytłumaczyć sie na niesłusznie postawiony zarzut...

co do mojej sympatii - to myślę że za chwilę samo się rozwiąże, ja już uciekłam emocjonalnie, zresztą trudno się dziwić, moje poczucie zaufania jest tak mocno nadwyrężone, że jego działania, zamknęły chyba ostatnią furtkę do tego by komuś zaufać...
azk
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 00:21

Postprzez Sanna » 16 lip 2008, o 16:45

Przepraszam jesli Cię dotknęłam , wydawało mi się że Twój syn poznał tego faceta jako ,, sympatię" - zupełnie niesłusznie jak piszesz. A zwróciłam uwagę, bo sama mam pewne przewrażliwienie na tym punkcie. Po rozwodzie ukrywałam przed córką facetów z którymi się spotykałam- żeby dziecku nie wprowadzać zamętu do życia. Bo znajomi są stabilni - córka będzie ich oglądać przez lata- a ,, sympatie" - różnie- dziś jest, jutro nie ma, a dziecko się do ludzi przyzwyczaja... Fakt że do ,, ukrywania" facetów potrzebne są odpowiednie warunki- trzeba mieć z kim zostawić dziecko gdy się z kimś umawiasz...
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez azk » 18 lip 2008, o 11:57

nie no coś Ty, nie dotknęłaś, to raczej taka samoistna obrona, odruch bezwarunkowy :)
mój synuś ma 3 latka, nie rozumie jeszcze nawet całej sytuacji, raz tata raz wujek raz drugi wujek
strasznie długo pracuję, gdybym miała umawiać się z potencjalnymi partnerami poza synkiem, raczej zrezygnowałabym z umawiania się :)) nic kosztem małego...
azk
 
Posty: 27
Dołączył(a): 13 lut 2008, o 00:21


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 225 gości

cron