Witaj Ewcia :serce2
Nie urlopuję...wręcz przeciwnie dużo pracuję.
Chciałabym mieć urlop
Ale jeszcze nie zasłużyłam
nie zaglądałam tu,bo miałam już dość siebie...tego smutku....tego wałkowania ...wciąż ..w kółko
ubiegły tydzień to następny przełom ...we mnie......
Tydzień temu kaktus zmobilizował sie i zabrał dzieci na wakacje
na pięć dni
gdy zadzwonił z pytaniem czy może zabrać gdzieś dzieci ,ja od razu zgodziłam się
i wtedy z jednej strony cieszyłam się,że dzieci pobędą z nim,że pojadą na wakacje..nad morze
A z drugiej strony było mi cholernie przykro i źle,bo kaktus nie chciał ze mną jechać na te wakacje....
no bo niby czemu miałby chcieć?
ja to wiedziałam....
ale i tak smutno mi było....bo to pierwszy raz tatuś sam zabierał dzieci na wakacje....
Rodzina rozpadła się
Wpadłam w dołek
Ale wmawiałam sobie,że tak jest i tak jest dobrze,bo dzieci potrzebują ojca,że fajnie,że jadą...
zapakowałam....pojechali...
bałam sie co ze mną będzie..bałam sie siebie...że przesmucę ten czas
Pierwszy dzień bylo mi źle..
A potem zrobiło sie lepiej
Poczułam wolność...
Codziennie chodziłam do pracy..ale wieczory miałam WOLNE
Chodziłam więc do znajomych..albo do miasta....było super.
A jak dzieci wróciły oglądałam zdjęcia z ich wakacji.I ...wcale mi serce nie bilo na widok kaktusa
Powoli uwalniam się.....coraz częściej myślę o innych ludziach....
nawet potrafię śmiać sie z kimś
Miewam jeszcze smutne chwile...ale już mam tez wesołe
Wychodzę do ludzi..wychodzę z mojej czarnej dziury.
A to forum jest super.Dokładnie Wy co tu piszecie...pomagacie....
To działa
wiele wylałam łez pisząc tu.....czytałam wiele waszych słów....
pomogliście mi kochani