gwałt

Problemy natury seksualnej.

gwałt

Postprzez kropelka » 7 lip 2008, o 18:25

Nie wiem gdzie mam o tym napisac ale czuje ,że musze...nie moge isc do męża ,nie chce juz mojej przyjaciółce...chce Wam...nie oczekuje emocji tylko przeczytania...nie zrozumienia tylko dowiedzenia sie...po co?Nie wiem.czuje,że tak chce...że tak musze.

Mój mąz mial przyjaciela-cudowny facet koło 30tki.Singiel,wciąz szukający przygód.Mój mąz wyjechał do pracy.Potrzebowałam kogos z kim mogłabym pogadac-on byl na miejscu,wpadał na herbatke...opowiadał ,pytał co zrobic by kobieta ble ble...

Tego wieczoru tez przyszedl na herbatke.Kiedy usiadł wyczulam won piwa...nie jestem pewna czy jednego.Ufalam mu tak bardzo...Czasem zabieral mojego 3 letniego syna!! na spacer!!
Standardowo postawiłam dzbanek z herbata na stole.Usiadłam jak zawsze po przeciwnej stronie stolu.Moj Skarbek juz spał w swoim pokoju.
Rozmowa sie nie kleila...cos bylo nie tak-czulam to.Zapytałam czy cos sie stało,powiedzial,że nie i zapadła dziwna cisza...
Wstał...podszedl do mnie i powiedział,że mnie kocha.Prawie go oplulam herbata z wrazenia...byłam szczęsliwa z moim mężem.kochalam Go.Wsród kłębiących sie mysli znalazłam jedną:"jest pijany"
Wstałam.Podeszłam do drzwi,otworzyłam je i z trudem wydusilam "wyjdz"
Podszedł do otwartych drzwi.zamknął je.Uderzył mnie w twarz aż wydawało mi sie,że na moim ciasnym korytarzu wywinęłam pirueta i runęłam jak długa na podłodze.Wydawało mi sie,że snie...pragnęłam snic i natychmiast sie obudzic....Ale zamiast pobudki poczulam,że złapal mnie za włosy i postawił do pionu.Poczułam wtedy,że świat mi runął..jakby ktos umarł...albo jakby cos umarło...?niewazne.Wepchnąl mnie do pokoju.Broniłam sie...powiedziałam,że będę krzyczec i obudze dziecko...prysnął z sarkazmem,że zrobi to przy nim.Zdrętwiałam...kazał mi sie rozebrac...NIE MOGŁAM!!
Uderzył mnie...znów piruet,znów gleba...usiadł na mnie...dusilam sie...otwartą dłonia bil mnie po twarzy...nie wiem ile razy...czulam,że dziwnie przestaje bolec...słyszałam tylko trzaski i czulam jego łape na swoim nosie...chyba stracilam przytomnosc bo kiedy ocknęłam sie bylam rozebrana...Byłam naga w doslownym znaczeniu tego słowa.
W gardle zrobiło mi sie tak sucho,że dusilo mnie to...nie wiedzialam,że istnieje cos takiego.Dusił mnie brak sliny w gardle...wykrztusiłam,że sie dusze...że mam suche gardło...powiedzial,że zaraz będe miała mokre........

Bałam sie go zabic...byl taki moment,że stal nade mna a gdybym popchnęła go noga na ostry kant kaloryfera...mogłabym go zabic-bałam sie tego.Niesamowite ale ja naprawde sie bałam.W taka furie wpadłam tylko na moment.Potem juz obracal mnie tak jak mu sie podobalo...robil to 4 godziny...analnie(czyli tak jak nigdy nie robilam bo nie moglam)czułam żal do Boga,że zyje...czulam sie tak jakbym pływała w szambie.Po 4 godzinach...ubrał sie i...przykryl mnie kocem!!
bronilam sie...drapałam go po twarzy...ale tak strasznie bałam sie obudzic mojego synka...tak cholernie balam sie,że zobaczy i zapamieta ten widok na cale zycie a ten odcisnie na nim jakies piętno...
Wyszedł.
Siedziałam nieruchomo kilka kolejnych godzin.Było mi zimno.Rano zmierzyłam sobie temperature-prawie 39st.Weszłam do wanny...myłam sie pumeksem ale to nic nie dało.
Gdybym nie byla tchórzem...gdyby nie zależalo mi na tym co mówią ludzie..może juz nikogo nie skrzywdzilby...
bałam sie powiedziec policji,że wpusciłam do domu kogos pod wpływem...był podrapany ja posiniaczona...była taka szansa...wszystko spieprzyłam.
prosze o wybaczenie kolejne jego ofiary..........
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez Filemon » 7 lip 2008, o 18:57

Przeczytałem.

Nasuwają mi się najgorsze przekleństwa na tego człowieka, mimo że to nie mnie to wszystko spotkało...

O ile rozumiem nie chcesz emocji, więc nie będę ich tu wyrażał, choć czuję w sobie... wulkan emocji - może to dziwne, bo przecież mnie osobiście to nie dotyczy...

Nasunęło mi się jedno spostrzeżenie - mianowicie zdałem sobie sprawę, że ja chyba też nie byłbym w stanie zabić takiego agresora, że tak powiem bezpośrednio przykładając do tego rękę...

Wydaje mi się, że ja zachowałbym się inaczej już po wszystkim - to znaczy, że nie potrafiłbym utrzymać tego w tajemnicy i dążyłbym chyba do zemsty... mimo, iż jestem zdania, że przynosi ona tylko złudną i czasową ulgę, nie rozwiązując problemu u podstaw...

Zastanawiam się, w jaki sposób człowiek jest w stanie pomóc sobie samemu po takim przeżyciu i doprowadzić się do ładu wewnętrznie - nie utracić wiary w siebie i drugiego człowieka i po ludzku, normalnie cieszyć się swoim życiem... Przypuszczam, że nie wszystkim się to udaje, jak też że nie jest to łatwe i szybkie, ale czy ten który dopuszcza się takiego czynu liczy się z tym, na co naraża drugiego człowieka w konsekwencji tego co zrobi...? Dlatego moim zdaniem zdecydowanie ktoś taki powinien ponieść karę i to surową, tak by nauczył się choćby poprzez własny ból tego, czego nauczyć się powinien... Szkoda, że tego człowieka to ominęło... Jednak, niestety, bywa że wyrządzona krzywda i dokonane zniszczenie pozostają bezkarne. Wydaje mi się, że sztuka życia polega wówczas na tym, by odpuścić i pójść dalej w życie - jednak w tym temacie jestem na tyle słaby, że w tym momencie zakończę... :-/
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez agik » 7 lip 2008, o 19:17

Kropelko- prosisz o przeczyatnie i ja przeczytałam.

Pewnie moje emocje nic Ci nie pomogą, dlatego nawet nie będę póbować opisywac tego krzyku, wielkiego krzyku "NIEEEEEEEEE".

O nic nie prosisz, więc nie mam bladego pojecia, co ja mogłabym... Jakoś tak tylko partacko powiedzieć jestem z Tobą, jakkolwiek absurdalnie by to nie zabrzmiało.

Nie chcesz szukać sprawiedliwości i może to jest nawet zrozumiałe, ale powiedz- dasz sobie radę sama? Z tym poczuciem wstrętu, poczuciem winy i poczuciem krzywdy? Nie mówię o policji teraz....

Czuję, ze masz potrzebę wykrzyczenia tego, to nie wiem- może porozmawiajmy?

..............
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Megie » 7 lip 2008, o 19:21

ja tez przeczytalam..
to straszne co Cie spotkalo ale nie potrafie zrozumiec tego dlaczego to ukrylas...rozumiem ze mozna byc w szoku i sama nie jestem pewna jakbym zareagowala na Twoim miejscu ale na ile siebie znam to nie wytrzymalabym z tym sama..wiec pewnie szybko bym komus powiedziala..nalezaloby tez porobic zdjecia, jako dowod, bliscy Tobie ludzie wspieraliby Cie, nie bylabys sama z tym wszystkim.. udaloby sie moze zapobiec cierpieniu kolejnych ofiar..
a wogole mowisz ze bylas posiniaczona, po czyms takim musialas nie najlepiej wygladac..czy nikt sie nie pytal co sie stalo? dlaczego to ukrywac? nie potrafie tego zrozumiec, ale wspolczuje Ci bardzo!!!!!
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez Goszka » 7 lip 2008, o 19:48

Witaj Kropelko,
brak mi słów po przeczytaniu Twojej historii...
Wiem że nie prosiłaś o rady ale muszę napisać to,co wszyscy-koniecznie idź na policję albo chociaż do psychologa po poradę,choć myślę że i ten ostatni doradzi to samo co każdy,kto wie co Ci się przydarzyło.
Pomyśl tylko,co jak Twój mąż wróci?Ten facet może być bezczelny i nadal przyjeżdżać wieczorami na piwo z mężem,jakby nigdy nic.Jakby nadal był kumplem,przyjacielem rodziny.Jak się będziesz czuła widząc tego człowieka?
Czy nie chciałabyś aby zniknął z Twego życia?By poniósł karę za to co zrobił?
To najgorsza plugawa świnia,najbardziej parszywy śmieć jaki chodzi po ziemi :!: :evil: :evil: :evil:
A co jak znów zostaniesz z nim kiedyś sama?Co jak będzie Cię szantażował?
Z rozsądku powinnaś zawiadomić o tym policję,zrobić obdukcję,niech mąż też wie!
Ten gnój nie powinien już nigdy pojawić się w promieniu 100 km od Ciebie...
Czy dasz radę psychicznie znieść koszmar który przeżyłaś?
Nie rób sobie tego...nie tłum w sobie gniewu,żalu,wstydu...To i tak kiedyś wyjdzie...Chyba chcesz jeszcze kiedyś powrócić do normalnego życia?

Przytulam Cię...tylko tyle mogę zrobić :pocieszacz:
Goszka
 

Postprzez mahika » 7 lip 2008, o 20:12

przeczytałam

...........................................

:yyy:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez kropelka » 7 lip 2008, o 20:31

Nie wiem dlaczego ale jest mi lepiej.Nie moge nie powiedziec DZIĘKUJE.
Za pózno juz na policje...nie mam już fizycznych sladów...
Oprócz zwątpienia ...
Czeka mnie wizyta u trzeciego psychiatry,ten jest mężczyzną.Tym razem zawiodly kobiety.Ostatnia(druga) pani psychiatra zapytała mnie z nieukrywana ironią"Nie rozumiem dlaczego mówi pani o tym z takim spokojem?"Na litość Boską!Nie wiem!!Powinnam sie załamac,że mówiąc o tym nie płacze?Nie wiem dlaczego opowiedziałam jej o tym ze spokojem.A dlaczego sie nie rozpłakałam.Po prostu.Nie wiem.
Nie wiem tez dlaczego od tego czasu budze sie regularnie w nocy i robie dziwne rzeczy.Niedawno wstalam w nocy i zjadlam opakowanie antybiotyków...innym razem wstałam i pociachałam mydlo na tarce -na desce do krojenia...innym razem zanioslam do pokoju syna wielki kuchenny nóż!!-Nic nie pamiętam...Rano tylko budze sie z wysmarowanymi rękami w dżemie albo w posiekanym mydle na poduszce...Boje sie obudzic w obliczu czegos strasznego....szukam pomocy...rozpaczliwie o nią wolam.
Pokładam cala nadzieje w nowym lekarzu do którego niebawem pójde.Diagnoza jest postawiona.Szkoda tylko,że cos prostego do wyleczenia wcale łatwym do wyleczenia nie jest...
Powraca koszmar jak blysk flesza...
Ciągle wydaje mi sie,że jestem niedomyta...tylko pod prysznicem czuje sie czysta...kiedy tylko z niego wychodze czuje brud...
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez bunia » 7 lip 2008, o 20:35

Przezylas szok...zbierz sily i porozmawiaj z kims komu ufasz...to bardzo wazne dla Ciebie,sam pumeks nie pomoze,potrzebujesz ciepla i zrozumienia dlatego szukaj wsparcia,pomocy....nie boj sie,kazdy zdrowy czlowiek zrozumie.
Pozdrawiam cieplo :pocieszacz:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Madzia » 7 lip 2008, o 20:52

Dlaczego nie chcesz porozmawiać z mężem? Myślisz ze ci nie uwierzy, ze będzie myślał o Tobie źle?
Przecież to jemu pierwsza powinnaś powiedzieć pomijając policje.
Bardzo ci współczuje naprawdę mocno przytulam. :pocieszacz: ale nie możesz pozwolić żeby uszło mu to płazem, walcz o siebie i inne ofiary!
Madzia
 

Postprzez Justa » 8 lip 2008, o 05:19

Przeczytalam juz troche wczesniej, ale nie bylam w stanie nic napisac... :roll: :smutny:

Generalnie nie jestem zwolenniczka uzywania sily, ale chyba powiedzialabym o tym mezowi - choc wiem (albo pradoksalnie DLATEGO ze wiem), ze zdruzgotany skopalby tylek draniowi...

Bardzo mocno trzymam kciuki za Ciebie i za nowego psychiatre. Dobrze, ze cos z tym robisz, Kropelko.
:?
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez kropelka » 8 lip 2008, o 12:17

Boje sie o tym mówic...wstydze sie sama przed sobą tego co zrobił najbliższy mi człowiek.Mój mąz wie.I nie w tym rzecz,że nic nie zrobił bo owocem furii(którą stłamsilam)mógł byc zaklad karny....
On wtedy wrócił...i najpierw sie rozplakał.Potem wpadł w szał i chcial isc do niego-szantazem zmusilam go do nie zrobienia niczego.Powiem tylko,że półslowami po tym zapytałam czy gdyby sie cos stało..mnie...czy powinnam to zgłosic na policje?Kategorycznie mi zabronił a ja głupia posłuchałam.Teraz to sie juz ciagnie za mną jak kupa smrodu.
Kiedy wrócił...wtedy...potrzebowałam ROZMOWY...ale dzis odnosze wrazenie jakby to on poczul sie ofiarą...jakby to jemu stała sie największa krzywda.Nie chciałam,żeby mnie dotykał bo chciałam..musiałam sobie poukładac to wszystko.Zmusił mnie do współzycia jakąś niezrozumialą dla mnie silą perswazji...
I To bylo dla mnie najgorsze.Byłam workiem mięsa juz nawet dla mojego męża.Delikatnie...czule...sucho...totalny wór mięcha.
od tego czasu minęły 4 lata.Mój mąż stopniowo coraz rzadziej miał juz na mnie ochote.Teraz juz nie ma w ogóle.A ja..mimo tego,że cos mi sie poprzewracało w dysku twardym to ciało mam zdrowe...nie chce życ całe zycie tamta historią.
O ironio...
próbowałam i próbuje wszystkiego...rozmowy konczą sie na kłótni...twierdzi,że wie,że jest chory i ma klopoty z potencją ale do lekarza ma nie po drodze.A ja...nie mam już sił pprosic i błagac.Jestem zadbaną kobieta ,widzę na ulicy ciekawski wzrok facetów-wielu tylko nie mojego męża.
Zastanawiam sie nad znalezieniem sobie kogos.Swiat przeciez pełen jest kochankow i lewych związków.Tylko ,że ja tak bardzo sie boje...że trafie na jakiegos dewianta,albo,że rozsypie tym moje małżenstwo.(nie wiem zreszta komu na dzien dzisiejszy służące)
Wiem,że potrzebuje bliskiej mi osoby.Takiej wiecie...przed która można sie wywrócic na lewą strone.Mojego męża to przerasta.Seks stal sie dla niego jakims piatym kolem u wozu(w życiu)Co Wy zrobiłybyscie na moim miejscu?
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez agik » 8 lip 2008, o 12:39

Kochasz go jeszcze? (męza)

No i jeszcze- piszesz o psychiatrze... a psycholog?

Mam takie wrazenie, ze pod tym spokojem, z którym piszesz jest cała masa złości, słusznego gniewu, checi wykrzyczenia całemu światu, jaka jesteś zła i jak bardzo pragniesz sprawiedliwości.

Rzeczywiście po tylu latach, szanse na udowodnienie czegokolwiek chyba maleją.
Liczenie na sprawiedliwośc boską, albo dziejową też pewnie jest frustrujące.
Pumeks niewiele pomoże...

Nie wiem, czy pomogłoby Ci, gdybyś spotkała się z osobami, które przeszły przez to samo? I mają podobne uczucie brudu? Moze zajrzyj tu:
http://kidprotect.pl/forum/index.php ( to forum dla ofiar pedofili, ale moze znajdziesz tam coś, co i Tobie pomoże?)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez kropelka » 8 lip 2008, o 13:06

Wszystko gdzies przepadło.W chwilach kiedy ja próbowalam ratowac jakies resztki mąz nie miał czasu nawet o tym rozmawiac twierdząc,że wymyslam i wyolbrzymim.Aaa i że nie mam innych problemów.
Nie czuje nienawisci.Naprawde.Nie potrafie nawet nienawidzic ludzi którzy wyrządzili mi krzywde.Nawet szanuje ojca który zafundował mi traume w dziecinstwie.To źle?Kurde...trudno mi na siłe czegos nie lubic.Chyba dobrze mi z tym,że nie pochlania mnie jakas nienawisc..
Kiedy byłam zgwałcona nienawidziłam.Jego i siebie.Potem męża.Ale szybko przeszło.
Kiedy mysle o dzieciach w Korei płn wtedy ogarnia mnie nienawisc...do tych skur...którzy przyczyniają sie do tego,że niewinni musza tak cierpiec.Etiopia i caly trzeci swiat...czym jest mój gwałt,jakies pobicie w obliczu tych klęsk które oni tam w każdej sekundzie przezywają...?Oni sa juz obdarci z wyższych uczuc.Dla Nich liczy sie tylko zdobycie kawałka chleba by przezyc...i nikt nie zastanawia sie po co.Oni zdobywają ten chleb często sprzedając swoje wyniszczone sprzedawaniem swoje ciało...
Tak czy siak...nie wolno mi życ swiatem tam...mam swój swiat w którym na miejscy pierwszym stoi moje dziecko.I pragne ten swiatek sobie poukładac.

To nie tak,że głód innych sprawia,że czuje sie lepiej...ja w ten sposób dystansuje do swoich bolączek...
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Postprzez agik » 8 lip 2008, o 13:46

Moze i dobrze, ze nie czujesz nienawiści do męza. Ale czy go jeszcze kochasz?

Piszesz o psychiatrze, psychiatra da Ci prochy, jakieś leki.
A psychoterapia?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez kropelka » 9 lip 2008, o 21:49

Mam nadzieje połączyc to razem w jakis sposób...trudno mi juz kochac Go...nie umiem.
kropelka
 
Posty: 257
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 17:07

Następna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 327 gości