odeszłam od niego i błąkam się po domu...

Problemy z partnerami.

odeszłam od niego i błąkam się po domu...

Postprzez anusiak » 7 lip 2008, o 00:31

Połączyło nas coś wyjątkowego. Stał się dla mnie całym światem.
Były rozmowy o małżeństwie , naszych dzieciach, o tym ,ze od września miałam się do niego przeprowadzić...

wiele wybaczyłam, bo jesteśmy tylko ludźmi którzy popełniają błędy.
duzo było naszych błędów.
W ciężkich chwilach mówiłam ,że jesteśmy na dobre i na złe ,że nie wiadomo co będzie się działo będziemy mieli zawsze siebie.
I nie wytrzymałam pewnej nocy, przeważyło szalę...
Poczułam ,że mam dość wysłuchiwania tych wszystkich okropnych słów które rzucał w kierunku mojej osoby zwłaszcza wtedy kiedy sobie popił z kumplami...
Mówiłam wcześniej , zwracałam uwagę jak wielki ból mi sprawia. I nic.
Przelało sie kiedy usłyszałam ,że nic nie jestem warta, że jestem jego wielkim problemem, nie warto dla mnie nic robić... ,ze nie chce mnie widzieć nigdy więcej na oczy ,żebym się wynosiła do tego wymyślonego przez niego kochanka...

powiedziałam "dość" mimo ,że go kocham.
Tłumaczył żebym wybaczyła bo gadał głupoty po pijaku...
ale to nie był pierwszy raz
na następny dzień rozmowa : co on planował dla nas tuż przed tym jak powiedziałam koniec.. kolacje wyjazdy urządzanie domu...
a ja prosiłam chyba o zbyt wiele bo o szacunek i odpowiedzialność za to co obiecuje...

teraz błąkam sie po domu i zastanawiam czy dobrze zrobiłam,
czy może on się po takim kopniaku zmienisię i nie wiem...

co Wy o tym myślicie?
anusiak
 
Posty: 5
Dołączył(a): 3 kwi 2008, o 23:43

Postprzez vanessa22 » 7 lip 2008, o 01:04

Kochana nie jesteś sama...ja dziś też nie śpię:( przeczytaj moją historię"niewiem jak dalej żyć". Własnie okazało się ze ma kogos innego:( cierpie strasznie...ale faceci są straszni tak bardzo ranią...Radzę Ci daj sobie z nim spokój choć będzie strasznie ciężko trzeba to znieść...Ja kochałam całym sercem ale juz wiem że on nie jest mnie wart....Zasługujemy na dobrego człowieka...
vanessa22
 
Posty: 28
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 01:54

Postprzez bunia » 7 lip 2008, o 08:50

Szacunek i odpowiedzialnosc to nie jest "zbyt wiele"....nie mozesz jednak tego oczekiwac od czlowieka z problemem alkoholowym bo to nie jest mozliwe.....z tej maki chleba nie bedzie :bezradny: nie komplikuj sobie zycia i nie licz na cud....jeszcze wiele dobrego przed Toba w trzezwym swiecie.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez agik » 7 lip 2008, o 10:23

Czy on sie zmieni- to się okaże.
Dawno było to rozstanie?

Pozdrawiam serdecznie, dobrze zrobiłaś...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Megie » 7 lip 2008, o 16:28

Anusiak ja mysle, ze prawdziwy facet jak kocha kobiete i mysli powaznie na temat zwiazku z Nia to szacunek i odpowiedzialnosc nie jest zadnym wyrzeczeniem, poprostu jest..
a jak facet nie kocha to nie chce brac odpowiedzialnosci a ze nie szanuje, to juz chyba ma jakis problem ze soba, tu chodzi moze o alkohol a moze juz taki z niego typ..
co z tego ze kobieta kocha a On nic sobie z tego nie robi...szkoda zycia na takiego goscia...Lepiej poczekac na swojego "rycerza."

A ze jest Ci zle, to jest normalne uczucie, kazdy by sie tak czul na Twoim miejscu i tutaj na forum jest mnostwo osob, ktore to przeszly..Warto poczekac na odpowiedniego mezczyzne tak zeby nie tylko kochac ale i byc kochana..
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez tysia » 7 lip 2008, o 21:31

Nie daj się. Musisz być silna. Zasługujesz na więcej. Głowa do góry.
tysia
 
Posty: 7
Dołączył(a): 7 lip 2008, o 20:58

Postprzez anusiak » 7 lip 2008, o 22:54

dziękuje wszystkim za odpisanie na mój post. Jakoś tak łatwiej mi teraz.

dzisiaj zrozumiałam dlaczego czuję tak wielkie rozgoryczenie tą całą sytuacją.
Owszem okazywał mi brak szacunku swoimi słowami i zachowaniem, nie zmienił tego o co tak wiele razy prosiłam ale to nie wszytko.

Jestem dzieckiem alkoholika... i już wiadomo dlaczego mam takie a nie inne odruchy przy nie trzeźwych i dlaczego tak bardzo nie na widzę wódki.
Jarek dobrze wiedział o tym, jak wiele emocji mną targa kiedy on jest pijany.
Byłam i jestem tego świadoma ,że kiedy widzę jego pijanego robię się drażliwa i skora do kłótni. Wracają wszystkie te okropne obrazy kiedy ojciec był pijany...
Dlatego wielokrotnie hamowałam swoją złość i prosiłam ,żeby nie dzwonił do mnie jak jest nie trzeźwy bo unikamy w ten sposób nie potrzebnej bezpodstawnej kłótni.

nie dzwonił i było ok. w takich sytuacjach nie powinniśmy ze sobą gadać.
Tamtej nocy popił z kolegami i zaczął się mnie czepiać o jakieś bzdury.
Zaczęło się odbijanie piłeczki co raz to mocniej. Mimo tego ,ze hamowałam swoje słowa i prosiłam ,żeby i on przestał to nie przestawał i obrażał mnie co raz bardziej co za kończyło się słowami :"rano wynoś się z mojego domu"...

wytrzeźwiał i znów był do rany przyłóż zanim wyszłam z domu... powiedziałam sobie ,ze był wtedy pijany i lekko przymykam oko na ten obrzydliwy wybryk . Ale nie zapomniałam! ;]patrzyłam co będzie dalej.

Obiecał mi wcześniej ,że wyciągnie mnie z koszmaru jakim jest to ,że widze jak ojciec robi sobie w domu jedno osobowe imprezy trwające 5 dni... wiedział jak bardzo nie nawidzę zapachu wódki w domu, tego ze ojciec znika z pracy na te dni i przestaje go cokolwiek interesować. Myśli tylko ,żeby się napić i spać...

I dziś zobaczyłam rzeczywistość: Jarek tydzień temu odszedł z pracy niby dla tego ,zeby napisać pracę licencjacką i mieć czas dla mnie i dla psa którego tak bardzo kocha... a tak naprawdę imprezował 4 dni ze znajomymi ...
zaniedbał psa, dom i spędzany ze mną czas... impreza kończyła się nad ranem tak więc później odsypiał do popołudnia... interesowało go tylko jak dobrze się bawić...

jego dom stał się dla mnie piekłem a miał być rajem jak obiecywał.
w sobotę stałam w zapuszczonym domu gdzie na biurku stała wódka a jej smród rozchodził się po domu. Pies machał do mnie ogonem z pełnymi oczami ropy ... a Jarek.. pojechał z kumplem na basen ...

nie wytrzymałam przelało się... zostawiłam list ,ze odchodzę i dlaczego...
od wczoraj ojciec pije... już nie mam gdzie uciekać...
anusiak
 
Posty: 5
Dołączył(a): 3 kwi 2008, o 23:43

Postprzez zizi » 7 lip 2008, o 23:51

:pocieszacz: :pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Re: odeszłam od niego i błąkam się po domu...

Postprzez ewka » 8 lip 2008, o 09:47

anusiak napisał(a):powiedziałam "dość" mimo ,że go kocham.

Ja chyba też tak powiedziałabym... no bo ileż można bez jakichkolwiek oznak, że może być lepiej? Same słówka i obiecanki to trochę mało.

Musisz być u ojca? Nie możesz tego zmienić i się całkowicie usamodzielnić? Jejku, bo ciągle patrzeć na zapijaczone twarze, choćby nawet najbliższe... sorki, ale to chyba nie najlepsze miejsce w życiu. Pomyśl o sobie, Anusiak. O tym, jak ma wyglądać Twoje życie i rób wszystko, by to zrealizować. Będę trzymać kciuki
:ok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez anusiak » 10 lip 2008, o 12:06

" Lepiej poczekac na swojego "rycerza." "

właśnie to cholernie boli kiedy przypominam sobie jak mówił ,że będzie moim rycerzem na białej "kozie" bo tak wołaliśmy na naszego białego psa... wyć mi się chce... chodzący ideał gdyby nie brak odpowiedzialności i szacunku... ironicznie to brzmi...

jak to przeczytałam w jednej książce ,ze jeżeli mój Piotruś Pan naprawdę mnie kocha to zawalczy o mnie... ciężko mieć w świadomości to ,że on może tego nie zrobić... poddał już się bo mówi ,ze nienawidzi kobiet... a wcześniej po 4 latach związku zerwał zaręczyny...

jutro mam egzamin ustny a ja sie rozklejam przed książką i niczego nie mogę się nauczyć... rozsypałam się na kawałeczki...
anusiak
 
Posty: 5
Dołączył(a): 3 kwi 2008, o 23:43


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 223 gości

cron