choruje na depresje 5 lat, leczylam ja z przerwami, w ktorych zaczynala znow sie pojawiac. juz prawie rok czulam sie dobrze... ale znow to wraca. mysle,ze moja depresja na poczatku spowodowana byla odrzuceniem przez bliska osobe, tak po prostu, nagle, bez wytlumaczenia. czulam sie fatalnie fizycznie i psychicznie, czulam sie jak w klatce, bolal mnie kazdy nowy dzien, wszystko bylo dla mnie takie puste i bez sensu. z fizycznych dolegliwosci najbardziej mi przeszkadzalo niewyrazne widzenie wszystkiego, dusznosc, jakis dziwny odbior dzwiekow,tez jakis zamglony, straszne pocenie sie.
po roku brania lekow wydawalo mi sie,ze jest lepiej,ze dam sobie rade.po pol roku przyszla znow...jeszcze gorsza, balam sie wyjsc, nie chcialam nikogo widziec, tylko lezec, chociaz to tez bolalo...znow leczenie i nagle poznalam kogos, milosc mego zycia. po jakims czasie odstawilam leki.wzielismy slub, zaszlam w ciaze, balam sie ze bede musiala w ciazy brac antydepresanty,ale wlasnie w ciazy czulam sie fantastycznie psychicznie. teraz jestem mama 5-moesiecznego synka. wczoraj przez moja nieuwage i bezmyslnosc niestety Oscarek spadl z lozka, strasznie plakaal, ale nic mu sie nie stalo. natomiast moj maz zamknal sie w sobie, nie chce mnie znac po tym co sie stalo, tak jakbym zrobila to specjalnie.a ja wczoraj caly dzien i noc myslalam o maluszku, o tym jaka ma glupia matke, o tym,ze nie przewidzialam,ze sie to moze stac, ze po prostu moglo mu sie cos stac nieodwracalnego.... a do tego moj maz nie chcial rozmawiac na ten temat. czulam sie znow jak w klatce, chcialam cos zrobic, zmuszic go do rozmowy, jest taki zimny,a niby mnie tak kocha... dlaczego nie chce porozmawiac o tym co czuje, dlaczego tak mnie rani swoja cisza. mialam wczoraj mase mysli, roznych, glupich, jak sie ukarac.ciagle kolatala mi sie mysl,ze beze mnie byloby lepiej,ze jestem niepotrzebna, a nawet jezeli ktos mnie troche kocha, to szybko zapomni. to wraca, to swinstwo, czuje to... mam synka, a czuje ze nie mam po co zyc, synek pewnie poradzilby sobie dobrze z tata... nie wierze,ze moze mnie kochac.dlaczego tak mysle, dlaczego ta choroba jest taka??? z jednej strony nie chce wpasc znow w to bloto, zdrugiej strony czuje taki bezsens ze wszystki mi jedno i zaczynam sie sama ciagnac na dno, umniejszajac cale swoje zycie... to tyle,musialam sie wygadac