Stereotyp milosci do grobowej deski

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 3 lip 2008, o 09:46

Hmm

A to podwazenie nie nastąpiło juz kilkadziesiąt lat temu? ( no zanim ja się urodziłąm, bo nie wiedziałam nawet, zę taki stereotyp istnieje)

czy masz na mysli to, ze "poszukiwanie wolności i szczęścia" jest wygodną wymówką i łatwym sloganem, w imie którego mozna wszytko?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 3 lip 2008, o 10:20

Nie wiem czy jest wymowka ale mysle,ze daje poczucie szybkiej drogi do szczescia w mysl zasady "nie ten to inny" jak rowniez niejednokrotnie ucieczka przed odpowiedzialnoscia za siebie i partnera....takowe stawiaja pewne wymagania i poprzeczke a po co jesli mozna zyc dla "chwili" :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Abssinth » 3 lip 2008, o 17:26

a mi sie tak wydaje...

tak jakos, moze to sobie przekladam na swoje przemyslenia w danej chwili....

...ze chodzi o to, zeby po prostu akceptowac to co jest. niektorzy znajduja TEGO partnera szybko i juz 'im tak zostaje' na cale zycie....niektorzy poszukuja, spotykaja kogos, zyja razem jakis czas....a potem to sie konczy, i to tez jest dobre, to tez jest ok.

wazne, zeby nic nie robic na sile. zeby nie zmuszac sie do trwania w zwiazku, gdzie partner 'pije i bije', tylko dlatego ze 'przeciez slubowalam', 'jakos to bedzie', 'a pani Zosia spod piatki tyle lat przetrzymala jak jej Jozio chodzil na dziwki i popatrzcie jakie to teraz szczesliwe malzenstwo'...zeby nie uciekac, z drugiej strony, przed zaangazowaniem i mozliwoscia stworzenia 'czegos', bo to niemodne, bo znajomi sobie skacza z kwiatka na kwiatek, bo ten nowy kierownik w biurze to taki fajny i na mnie spoglada przychylnie...

wazne, zeby sie nie przywiazywac do jakies konkretnej wizji , ze wlasnie tak trzeba i inne 'formy' czy 'typy' zwiazkow, czy zalozenia, sa gorsze...

sa ludzie, ktorzy cale zycie spedzaja razem, w szczesciu , szacunku i milosci...sa ludzie, ktorzy spedzaja razem kilka lat, a potem w szacunku i przyjazni sie rozchodza...sa ludzie, ktorzy zyja z dwoma lub wiecej osobami na raz w poliamorycznym zwiazku - i to jest ok, wszystko jest ok, dopoki jest nam z tym dobrze, dopoki nikogo nie ranimy rowniez...

akceptacja przede wszystkim. siebie samych i tego, w jaki sposob uklada nam sie zycie.

no. to tak ze strony kota :)

miauk
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Pytajaca » 3 lip 2008, o 19:25

---------- 19:09 03.07.2008 ----------

Justa napisał(a):

Każdy z nas (no, większość) stara się zbudować związek dobry, satysfakcjonujący, bezpieczny i trwały. Jednak nie przywiązujmy się za bardzo do myśli, że NASZ PARTNER będzie nas kochał CAŁE ŻYCIE, że zawsze będziemy razem. Na świecie tylko śmierć jest pewna, reszta podlega zmianom. Zawsze może się zdarzyć coś nieprzewidzianego, partner może odnaleźć szczęście gdzie indziej.





Dokladnie o to mi chodzilo. O akceptacje zmian, jak zycia i smierci, a nie o ciagla walke o "jedynego" czy "jedyna". Tylko do tego najpierw trzeba miec odwage, by zyc, ale i odwage, by umiec stracic. Czyli zaakceptowac "smierc" czegos lub kogos, a takze smierc wlasna.

Pozdrawiam Justa i podziwiam za takie podejscie do Twego zwiazku. Nie potrzebne Ci zadne skrzydla, Ty juz latasz!


---------- 19:16 ----------

agik napisał(a):
Justa napisał(a):I mam wrażenie, że Pytająca podkreśla, żebyśmy traktowali taką kolej rzeczy jako coś normalnego i nie uważali siebie za ułomnych, gorszych itp. A jedynie, że los splótł nasze drogi, daliśmy sobie dużo dobrego, a teraz zaczynamy nowy etap. Ludzie się zmieniają, zaczynają dążyć do czegoś innego i to jest naturalna kolej rzecz


A jest tak?
Ktoś się czuje ułomny, gorszy, bo szczęsliwym związkiem okazał się en drugi, czy czwarty?

Przyznam, zę dla mnie to nowość. W zyciu bym na to nie wpadła.


Agik, znow sie nie zrozumialysmy. Wielu ludzi na tym forum przezywa swoje rozstania z partnerami, bo to nie jest latwe, prawda. Tylko ze jesli zaczynaja drazyc temat, to czuja sie jacys niedowartosciowani, ze im nie wyszo, ze ciezko im zaczynac drugi raz itd. Ale wlasnie kto powiedzial, ze ma byc tylko ten jeden raz? kto wmawia nam przez cale dziecinstwo, ze sie odnajdmzie ta "jedna i wielka i upragniona Druga Polowa"? przeciez to moze byc szkodliwe dla ludzi, zwlaszcza, ze ktos sobie wyobrazil, ze partner jest wlasnei taka "druga polowa"?Drugich polowek jest tyle, ile etapow w naszym zyciu, jesli ktos nam towarzyszy przez wszystkei - to jest jedna. Ale czy aby na pewno jedna?

Dlatego wlasnie podkreslam, zeby ludzie sie nie zalamywali, ze stracili "druga polowe". Bo nastepna juz na nich czeka! Nie nazywam nawet partnera "druga polowa", bo za dzien a moze za kilka lat moze nie bedzie nas juz razem? I to nie jest niczyja wina. To sie nazywa przemijanie i akceptacja zmian.


---------- 19:25 ----------

agik napisał(a):Poszukiwanie chwilowego szczęścia...no własnie tak mi zabrzmiał wpis Pytającej- stąd mi się to skojarzyło z Marcinem z innego forum.
I choć mysle, ze nie to miała Pytająca na myśli, to jednak widze w tym zagrożenia- własnie takie wypalenie.

Może lepiej poczekam, az Pytająca sama wyjaśni, bo dużo tu tego gdybania.
A najbardziej interesuje mnie to, jak powinien zachować się człowiek w sytuacji w której jest w nieźle funkcjonujacym zwiazku, a jakies szczęście jest jakby na wyciągniecie ręki i kusi.


Nie o poszukiwanie chwilowego szczescia i chodzilo ani o wolne zwiazki. Chodzilo mi o milosci, ktore nie wracaja, ktorych nie ma. O tchnienie wiary w to, ze jesli jest sie "porzuconym" czy zdradzonym przez "Druga Polowke" to odnajdzie sie kolejna milosc, leopsza, doskonalsza, bo bardziej dopasowana do nas. I znow podkreslam - nie wiem, skad Wam to przyszlo wogole do glowy???_ tu nie chodzi o pokusy, by "zamienic kogos na kogos", lecz etap gdy jest sie po rozstaniu, a jeszcze nie znalazlo sie nowej milosci.

Agik, na Twoim miejscu bylabym szczesliwa z obecnym partnerem. Jesli szczescie jest na wyciagneicie reki, ale nie jest Twoim partnerem, to co niesie Ci Twoj obecny partner i kim jest dla Ciebie? Nie rozumiem.

Jeszcze jedno - moze wydaje sie, ze mam mniej lat niz Ty, ale to tylko zluda! ;) Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 3 lip 2008, o 19:49

Pytajaca napisał(a):[color=green]Agik, znow sie nie zrozumialysmy. Wielu ludzi na tym forum przezywa swoje rozstania z partnerami, bo to nie jest latwe, prawda. Tylko ze jesli zaczynaja drazyc temat, to czuja sie jacys niedowartosciowani, ze im nie wyszo, ze ciezko im zaczynac drugi raz itd. Ale wlasnie kto powiedzial, ze ma byc tylko ten jeden raz? kto wmawia nam przez cale dziecinstwo, ze sie odnajdmzie ta "jedna i wielka i upragniona Druga Polowa"? przeciez to moze byc szkodliwe dla ludzi, zwlaszcza, ze ktos sobie wyobrazil, ze partner jest wlasnei taka "druga polowa"?Drugich polowek jest tyle, ile etapow w naszym zyciu, jesli ktos nam towarzyszy przez wszystkei - to jest jedna. Ale czy aby na pewno jedna?

Dlatego wlasnie podkreslam, zeby ludzie sie nie zalamywali, ze stracili "druga polowe". Bo nastepna juz na nich czeka!


A ja napisałam gdzieś coś innego?
Nawet jak mi się zdaje próbowałam rozróznić przykry stan po rozstaniu od trwałego poczucia niższości...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Pytajaca » 3 lip 2008, o 19:52

agik napisał(a):A ja napisałam gdzieś coś innego?
Nawet jak mi się zdaje próbowałam rozróznić przykry stan po rozstaniu od trwałego poczucia niższości...


Oile sie nie myle, Ty pisalas., ze ktos ma poczucie niszosci, bo jest w zwiazku z trzecia czy kolejna osoba (byloby to absurdalne!). Mi chodzilo o ludzi nie w zwiazku. Chyba nie chce mi sie nawet cytowac, wroc prosze do swych wypowiedzi.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 3 lip 2008, o 20:02

Pytajaca napisał(a):Ale wlasnie kto powiedzial, ze ma byc tylko ten jeden raz? kto wmawia nam przez cale dziecinstwo, ze sie odnajdmzie ta "jedna i wielka i upragniona Druga Polowa"?

No ok, ale z jakimś założeniem należy w to życie wejść, prawda? Więc co powinno nam się "wmawiać"? Pytam całkiem serio.
Z jakimś założeniem zakładamy związki, bierzemy śluby, powołujemy do życia dzieci, tworzymy rodziny, budujemy domy... z założeniem, że to na zawsze, że to TA/TEN. Jeśli nie - wszystko będzie "na chwilę", nie będzie chciało się powalczyć... bo to nie TEN, więc idę szukać, lekko zamykając za sobą drzwi.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 3 lip 2008, o 20:11

---------- 20:09 03.07.2008 ----------

Pytajaca napisał(a):Agik, na Twoim miejscu bylabym szczesliwa z obecnym partnerem. Jesli szczescie jest na wyciagneicie reki, ale nie jest Twoim partnerem, to co niesie Ci Twoj obecny partner i kim jest dla Ciebie? Nie rozumiem.

Jeszcze jedno - moze wydaje sie, ze mam mniej lat niz Ty, ale to tylko zluda! ;) Pozdrawiam.[/color]


A ja napisałam, ze szukam szczęścia gdzie indziej?
Albo, że moje szczescie mija mnie gdzieś?


Wiesz, co Pytająca? Mam wrażenie, zę wcale nie czytasz, co napisałam, tylko z góry zakładasz, że mam inne zdanie i polemizujesz z moją wyimaginowana opiną... Niedługo zacznę Cie posądzać o złośliwośc. bo dobra mogę wziąć poprawkę na to, ze z powodu pewnych zdarzeń jestem mniej bystra i nie wszystko rozumiem, ale kurde za każdym razem?
W dodatku czytając po wielokroć Twoje wpisy pod moim adresem- mam wrażenie, ze wywracasz kota ogonem. Powaga, trudno mi się wyzbyć wrazenie, ze to nie celowo.

Zadałam pytanie, bo nie wiedziałam do czego zmierzasz, podałam SKRAJNY PRZYKŁAD takiego podejścia, o którym piszesz. Proste pytanie w którym nie było żadnego podwójnego dna. Pytanie w celu wyjaśnienia mi tego, co jak miałam wrażenie mi uciekło...

Przykro mi bardzo, bo Twoje opinie sobie cenię, choć czasem mam inne zdanie, ale to nie powód, żeby mi wmawiać coś, czego ja nie napisałam nigdy i nigdzie.

I mam jeszcze jedno pytanie- co miała sugerować ta wzmianka o wieku?
Masz wrazenie, ze bagetelizuję Twoje zdanie, bo uważam, ze jesteś młodsza ode mnie? A jakie to ma znaczenie? ja nie uważam, ze siwa broda mędrcem czyni. Jak już wyżej napisałam- cenię sobie Twoje przemyślenia i to z różnych względów, a najbardziej moze z tego, ze wnoszą jakies nowe światło w moje przemyślenia ...
Owszem chętnie podejmę polemikę- jeśli będę miała inne zdanie.

Pozdrawim Cię naprawdę serdecznie i mam nadzieję, ze nie weźmiesz tego za jakiś atak.

---------- 20:11 ----------

Pytajaca napisał(a):Oile sie nie myle, Ty pisalas., ze ktos ma poczucie niszosci, bo jest w zwiazku z trzecia czy kolejna osoba (byloby to absurdalne!). Mi chodzilo o ludzi nie w zwiazku. Chyba nie chce mi sie nawet cytowac, wroc prosze do swych wypowiedzi.


Napisalam coś wręcz przeciwnego!!!
Wyraziłam zdziwienie, ze ktoś mógłby tak pomysleć....
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Pytajaca » 3 lip 2008, o 20:26

---------- 20:21 03.07.2008 ----------

ewka napisał(a):No ok, ale z jakimś założeniem należy w to życie wejść, prawda? Więc co powinno nam się "wmawiać"? Pytam całkiem serio.
Z jakimś założeniem zakładamy związki, bierzemy śluby, powołujemy do życia dzieci, tworzymy rodziny, budujemy domy... z założeniem, że to na zawsze, że to TA/TEN. Jeśli nie - wszystko będzie "na chwilę", nie będzie chciało się powalczyć... bo to nie TEN, więc idę szukać, lekko zamykając za sobą drzwi.


No wlasnie. Skad wziac taich nauczycieli, ktorzy przestana nam wmawiac a naucza nas obserwowac,jakie zycie jest naprawde. Zalozenie mozna miec - byle nie na oslep w nie wierzyc jak to niektorzy robia, bo kiedys-tam zostalo zaszczepione, ze tylko ten-to-tak - i juz! Inaczej jest sie marnym, nie w pelni wartosciowym itd. Vide- magiel popisow o nazwie nasza-klasa. Masz dzieci? O , a ile? Aha, bo ja mam dwojke. Masz super prace? o, bo ja mam wiesz, taka a taka....A gdzie jest patent na szczescie? Tam, gdzie sami go dostrzemy wyrzekajac sie pogoni za realizacja tego, co inni, ale realizujac to, co nas uszczesliwia. I nie ogladajac sie na streotypy, czy bajki o siedmiu gorach.

---------- 20:26 ----------

Agik,a j mam wrazenie ze ty nie do konca czytasz, co sama napsalas - ok prosze chcialas -masz:

"No i Pytająca bierze to jakby z drugiej strony ( przynajmniej ja to tak zrozumiałam)- że człowiek który jest w kolejnym związku, ma miec jakies poczucie winy, zę nie wytrwal w pierwszym. Bo juz chyba nawet ie o to chodzi, ze tan drugi , czy trzeci. Tylko, ze pierwszy nie wyszedł"

I kto tu wywraca kota ogonem? Ta wypowiedz nie ma na celu polemiki osobowej ale wypowiedzi osob, ktore wszczynaja niepotrzebne napiecia nie sa mile widziane. I to chyba tez jest Twoje zdanie, wiec wrzuc na luz prosze.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 3 lip 2008, o 20:30

I twierdzisz, ze to moje zdanie?

Nie - starałam się zrozumieć, co chcesz przekazać! I tak, jak ja to zrozumiałam.

oki

Pozdrawiam serdecznie
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Pytajaca » 3 lip 2008, o 20:30

"A ze swoich wyborów nie mam zamiaru się tłumaczyć w imię walki ze stereotypami, bądż tez w imię podsycania jakigoś status quo...

Może bardzo młodym osobom potrzebne jest tłumaczenie, ze nie każda miłość jest ostatnia, albo, zę kazda miłość jest pierwszą- mnie to na nic.
"

Akurat ten topik nie jest do Ciebie Agik, sorki. Jesli "mlode osoby" to mialo byc do mnie to niestety ale sie nie zgadza :D Jesli chcialas powiedziec, ze stany depresji po straci "milosci zycia" trafiaja sie tylko mlodym ludziom, to rowniez nie mialas racji. Troche wiecej pokory proponuje, ten post nie jest tylko o Tobie.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 3 lip 2008, o 20:32

W porządku Pytająca! :)

Zwróć uwagę tylko na swój ostatni akapit :)
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Pytajaca » 3 lip 2008, o 20:45

W ten sposob topik o romantycznych dziadkach zamienia sie w pole walki slownej z Agikiem. :D Ja tego nie chce - a Ty? Skoro zdecydujesz, ze Ty tez nie, to prosze Cie, "nie podsycaj", bo to nie prowadzi do zadnych konstruktywnych wnioskow z tej dyskusji. Jej celem miala byc wymiana zdan na temat jak roznie postrzegamy "jedyna milosc". Reszta to tylko pyl i kurz i tak to potraktujmy, zgoda?
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 3 lip 2008, o 20:51

Jasne, ze zgoda...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Pytajaca » 3 lip 2008, o 20:57

No to super!Grabulka na pojednanie! :heyka: :cmok:
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 227 gości

cron