Moi znajomi :(

Problemy z partnerami.

Moi znajomi :(

Postprzez dobranocka » 29 cze 2008, o 10:50

Witajcie,
Jestem od jakiegoś czasu sama, nie z wyboru. Postanowiłam zająć się sobą, czego nie robiłam będąc z kimś (wiem teraz, że to duży błąd). Obecnie mam trochę kłopotów z pracą choćby i chciałabym z kimś pogadać o tym, okazuje się że za bardzo nie mam z kim. Ludzie byli zawsze dla mnie ważni i mimo, że skupiam sie na swoich sprawach (są to rzeczy związane z pracą, z samorozwojem, zainteresowania), to nie zapominam o znajomych i przyjaciołach. I tu się pojawia problem. Mam wrażenie od jakiegos czasu, że tylko ja dbam o te znajomości. Zależy mi na nich więc się staram. Mam przyjaciółkę, od kilku lat mieszka za granicą. Mamy ze sobą kontakt mailowy i przez gg, a raczej miałyśmy. Od pewnego czasu wręcz proszę ją o rozmowę, dziewczyna ma stały dostęp do komputera. Twierdzi, że nie otrzymuje moich smsów. Raz udało mi się z nią porozmawiać na gg, po chwili napisała zaraz wracam i już się nie odezwała. Sytuacja sie już kilka razy powtarzała, np byłysmy umówione na gg, konkretnie, danego dnia i o danej godzinie, ale nie zjawiała się. Znamy się kilkanaście lat.
Poznałam kogoś, zapraszał mnie, wydawał mi się rozsądny i podobał mi się, z tego co mówił miło spędzał ze mną czas (a ja z nim). Po jakimś czasie przestał się odzywać, zapytałam czy coś się zmieniło. Gdy w końcu się odezwał powiedział, że narazie nie jest w stanie się z nikim wiązać (był po trudnym rozwodzie). Uszanowałam to, ustaliliśmy, że będziemy w kontakcie (zależało mi na nim jako ciekawym i wartościowym człowieku). Przez jakiś czas było jak dawniej z naszą znajomością a nawet lepiej, aż w końcu gdy pierwszy raz powiedział "nie moge się spotkac bo coś tam", tak do teraz nie widzielismy się (4 miesiace), jesteśmy w kontakcie mailowym i telefonicznym ale to ja zawsze wychodzę z inicjatywą. Co prawda on odpisuje, dzwoni czasem, wszystko oprócz jednego - milczy gdy pytam czy się spotkamy.
Zaczęłam czuć sie z tym wszystkim bardzo źle a jednocześnie nie potrafię zrezygnować z tych osób bo po prostu mi na nich zależy. Jeśli chodzi o pozostałe znajomości, są powierzchowne, jeśli ja się nie odezwę to zazwyczaj nikt się nie interesuje co u mnie. Sama juz nie wiem, może ja się za bardzo staram, moze powinnam olać (trudno tak skoro zależy). Teraz mam ciężki okres i nie mam z kim porozmawiać. Zaczęłam myśleć, że za dużo może oczekuję od ludzi, np że będą mi odpisywać na maile (gdy piszę do kogoś to albo w ogóle nie dostaję odpowiedzi albo ktoś jest bardzo zajęty). Nie wiem co sie z tymi ludźmi dzieje, czy to może ja nie mogę zrozumieć, że nikt nie ma czasu, na rozmowę, na spotkanie?
Czy próbować dotrzeć jakoś do tych mi najbliższych, czy sobie darować? (ja najwyraźniej aż tak dużo dla nich nie znaczę jak oni dla mnie).
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez inka » 29 cze 2008, o 12:04

Powiem Ci ze bardzo niefajna sytuacja. Faceta olej skoro nie chce sie spotykac to nie, nie pros sie, bo to odwrtony efekt daje. Poznasz kogos lepszego komu bedzie zalezalo na Tobie tak mocno jak Tobie na nim. Z tego co widze bardziej chyba potrzebni sa Ci teraz przyjaciele, ale co Ci po takiej przyjaciolce ktora czasu dla Ciebie nie ma i nanormalniej w swiecie Cie zbywa i olewa.
Ja tez w pewnym momencie swojego zycia bylam zupelnie sama, byl to trudny moment bo rozstawalam sie ze swoja pierwsza i jak do tej pory jedyna miloscia, a przyjaciolki mnie po prostu olały i niepotrafily zrozumiec, dla nich liczyly sie tylko imprezy podczas gdy ja nwet nie mialam sily wyjsc z lozka. Tak zaczelam wchodzic na rozne fora, wylewac swoje zale i poznalam dziewczyne, ktora jest swietna osoba i do dnia dzisiejszego sie przyjaznimy, a minely juz chyba ze 2 lata. Poza tym poszlam do pracy jedenj potem drugiej tam tez poznalam super osoby z ktorymi utzymuje kontakt. Teraz mam swoich kochanych przyjaciol, prawdziwych przyjaciol ktorzy sa najcenniejsi na swiecie :). Wierze ze Tobie tez sie uda, tylko musisz zrozumiec ze zaslugujesz na cos wiecej i nie zadowalac sie ochlapami
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez dobranocka » 29 cze 2008, o 13:12

Masz rację Inka, potrzebuje przyjaciół. Na codzień staram się "nie siedzieć nikomu na głowie" ale potrzebuję chociaż czasem rozmowy, spotkania, czegoś innego niż praca i sama ja. Moją przyjaciółkę znam już tak bardzo długo, że jest mi bardzo dziwnie pożegnac sie z nią tak wewnętrznie, byłysmy jak siostry, ale odległość też ma tu wiele do czynienia. Ostatnio była u mnie (prawie rok sie nie widziałyśmy, bo ona mieszka w inym kraju), byłyśmy umówione kilka miesięcy wcześniej, strasznie sie cieszyłam na to spotkanie, ona przyjechała, powiedziała, że ma półtorej godziny i że musi zakupy zrobić:(. Jakoś tak dotknęło mnie to.
JEśli chodzi o tego chłopaka, starałam sie być cierpliwa i wyrozumiała, dla jego sytuacji, bo wiele przeszedł, ale to jednak nie tłumaczy zachowania w stosunku do mnie. Właściwie to nie wiem, odpuścić chyba....:( Chciałam sie spytać ostatni raz, właściwie jaki jest powód, że nie chce się ze mną zobaczyć, skoro kontaktujemy się ze sobą i że dziwnie mi z tym bo nie wiem co sobie mam myśleć. Nie wiem czy to dobry pomysł. Początkowo mnie zwodził, tylko wyłącznie w tej sprawie, potem że mieszkamy w dwóch różnych miastach (ale nie na końcach świata do cholerki:() i że nie jest w stanie zaangażować się przez to w naszą znajomość........to nie pasuje do tego że podróżuje i jest też często w moim mieście, o czym mi mówi....bez sensu.
Inni znajomi, rozumiem, mają rodziny, wiem, jak to jest, takie czasy, że szybko sie żyje, ale widzę, że niektórzy poswięcają mi ułamek tego czasu i bardzo sie cieszę z tego i jest fajnie. To są mniej bliscy znajomi, ale od tych 2 osób mi najbliższych oczekiwałam troszkę więcej i nie wiem czy może to nie są jakieś moje wygórowane wymagania...
Zaczęłam się w tym nad sobą zastanawiać, dlatego tu napisałam do Was. Dzięki Inka za Twoją opowieść, to mi dodaje wiary, że przyjaźń istnieje, bo spotkała Ciebie, trzeba tylko wytrwać samemu gorsze chwile i przyjaźnić się z ludźmi, którzy są, będą, a nie prosić o poświęcenie trochę czasu.
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez inka » 29 cze 2008, o 16:21

Dobranocko moim skromnym zdaniem ten chlopak cos kręci, bo faktycznie to jak Ci sie tlumaczy nie ma glebszej logiki. Jesli potrzebujesz wiedziec i to Ci pomoze to zapytaj na czym stoisz, no chyba masz prawo wiedziec, moze zachowa sie jak na mezczyzne przystalo i nie bedzie kręcil, a jak bedzie to i tak bedzie to dla Ciebie odpowiedzią.
Co do twojej przyjaciolki, to przeciez nie musisz zrywac tej znajomosci jesli nie chcesz, ale skup sie na ludziach ktorzy sa wokol Ciebie, ktorzych jeszcze poznasz i znajdziesz z nimi wspolny jezyk, bo to z nimi najwiecej spedzasz czasu i na nich mozesz bardziej liczyc. Rozumiem ze odleglosc robi swoje, ale skoro cos Cie boli to napisz do niej albo zadzwon i jej powiedz, ze potrzebujesz wsparcia, rozmowy i troche czasu, a czujesz sie olewana przez nia.Moze byc tak ze ona sobie nie zdaje z tego sprawy, bo sama ma jakies zawirowania zyciowe, no nie wiem jak jest naprawde, roznie byc moze, Ty ja znasz.

I glowa do gory, bedzie dobrze, zobaczysz, ja jestem tego pewna. Wiesz jak to jest w zyciu bo burzach zawsze wychodzi slonko ;).
Avatar użytkownika
inka
 
Posty: 111
Dołączył(a): 15 wrz 2007, o 20:15
Lokalizacja: Zagłębie/Śląsk

Postprzez szachistka » 29 cze 2008, o 16:46

Powiem Ci, że ja mam dokładnie takie same doświadczenia ze znajomymi. Przyjaciółmi ich nazwać nie mogę, kolegami/ koleżankami już też nie. Pierwsza mnie zdradziła najlepsza kumpela z klasy (szkoła średnia) - trzymałyśmy się i blisko i długo; dobrych kilka lat, nawet po zakończeniu szkoły. W pewnym momencie zaczęła ochładzać nasze stosunki, przestałyśmy się widywać i takim oto sposobem nie utrzymujemy kontaktów od chyba już 2 lat. Mimo że mieszkamy od siebie 15 min drogi SKM. Ja podejrzewam, że powodem był jej chłopak - wydaje mi się, że była zazdrosna o niego. Ale to tylko moje gdybanie. Zdradziła mnie również najlepsza kumpela ze szkoły podstawowej. Nasze drogi się rozeszły, ale spotkałyśmy się po latach i mimo zapowiadającego się powrotu super znajomości skończyło się na kilku naszych spotkaniach (fajnych, ale inicjowanych wyłącznie przeze mnie). Było też kilka podobnych zachowań ze strony nowych koleżanek w pracy.
Nie ukrywam, że obecnie nie mam tak naprawdę żadnej kumpeli od serca, nie mówiąc już o przyjaciółce. Ponieważ jestem bardziej typem samotnika, ta cała sytuacja nie jest dla mnie mega problemem aczkolwiek patrząc na to obiektywnie, smutne to wszystko.
W przypadku każdej znajomości, jaką straciłam, dawałam dziewczynom szanse. Kilka razy umawiałam się na spotkania ale gdy widziałam, że inicjatywa wychodzi tylko z mojej strony, zostawiałam ją drugiej stronie aby sprawdzić, czy czasem nie jest tak, że tylko ja działam. No i kontakty się urywały. Przykre to, ale nie jest mi szkoda znajomych, którym kontakty ze mną są obojętne.
Jedyne rozwiązanie to szukać dalej. Na świecie są jeszcze porządni ludzie (np. Ty i ja;) tylko pewnie mniej ich już. Ale nie ma co się poddawać. Uszy do góry:)
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez dobranocka » 29 cze 2008, o 17:34

Dziewczyny bardzo Wam dziękuję. Szachistko widocznie trzeba potraktować to wszystko jako doświadczenie, macie też rację, nie warto tracić czasu na ludzi, którzy nie mają go w ogóle dla nas.
Jeśli chodzi o moją przyjaciółkę, uważam, że jeśli ma się zawirowania życiowe, to po to między innymi ma się właśnie przyjaciół, żeby pomagać sobie wzajemnie. Miałam ostatnio z nią taką sytuację, że przez 3 tygodnie w ogóle nie mogłam się do niej dodzwonić, już chciałam skontaktować się z jej rodzicami, bo nie wiedziałam co się stało, wtedy się odezwała, okazało się że była tydzień w szpitalu. I wiecie co, kurczę, jestem po to, żeby być z nią w takich momentach, tak zawsze było, byłyśmy dla siebie nawzajem, tymczasem ona uznała że przez prawie miesiąc nie musi mi nic mówić, ani się odzywać, wiedziała że próbuję się z nią skontaktować. Przykro mi było. Oczywiście jej zdrowie najważniejsze, nie moje odczucia, ale taka sytuacja nie jest odosobniona. Fakt trochę się zmieniła, inne życie, inny kraj...
Co do tego chłopaka, nie lubię czegoś takiego jak zrywanie kontaktu, ale przez jakiś czas nie zamierzam się do niego odzywać. Z takiego powodu, że przyzwyczaiłam go, że wychodzę z inicjatywą, trudno mi przez to stwierdzić czy nasza znajomość ma dla niego jakieś znaczenie skoro zawsze z czymś wyskakuję. I to chodzi mi o znajomość w sensie koleżeńskim właśnie, przyjacielskim, bo skoro ma jakieś obiekcje do spotkania się ze mną niezobowiązujaco towarzysko no to nic nie rozumiem. Inka pytałam go, ale faktycznie w mailu, napisałam, że odnoszę wrażenie, że on w ogóle już nie chce się ze mną zobaczyć, spytałam dlaczego, nie odpowiedział, tzn przysłał maila a na końcu "do zobaczenia". Z tym, że jakoś do tej pory się nie widzieliśmy. Mogłam spytać przez telefon, a nie w mailu. Nie zmienia to faktu, że nagle przestała go interesować znajomość ze mną, na płaszczyźnie realu. Smutne to wszystko - doskonale Cię rozumiem Szachistko, w pewnym sensie inwestujemy nasz czas, nasze myśli, uczynki w inne osoby, one tym samym się odwdzięczają do czasu, jest sielanka do czasu.... nie wszystko od nas samych zależy choćby nie wiem jakbyśmy się nie starali:(
dobranocka
 
Posty: 74
Dołączył(a): 3 cze 2007, o 19:51

Postprzez nana » 1 lip 2008, o 11:57

A mi - tfu tfu, żeby nie zapeszyć - przjaciele się w ciągu ostatnich 2-3 lat rozmnożyli. Obecnie mam 4 bliskie przyjaciółki, a już od kilku miesięcy nawiązuje więź z kolejną dziewczyną i mam nadzieję, że zamieni się ona z czasem w przyjaźń. Uwierz mi, że kiedyś byłam wielkim samotnikiem! Wręcz nie chciałam mieć wielu przyjaciół i 2 przyjaciółki, to już było dla mnie za dużo (w sensie braku czasu na pielęgnowanie znajomości). Nie potrafię powiedzieć co się konkretnie zmieniło. Może więcej się uśmiecham? Może wszyscy trochę dorośliśmy? Z pewnością kiedyś odpychało mnie "szczęście" moich przyjaciół, a teraz mnie przyciąga! Potrafię cieszyć się ich szczęściem i wspierać ich w biedzie. Czasami popełniam błędy, którymi zniechęcam ludzi, ale staram się je naprawiać. Rozejrzyj się! Może w jakiś sposób "wyrosłaś" ze swoich przyjaciół i dlatego nie możecie znaleźć wspólnego języka i nie chcą poświęcać ci czasu? Może obok ciebie są inni ludzie, którzy potrzbują bliskiej przyjaciółki i potrafią znaleźć dla niej czas? A może warto poświęcić czas komuś w potrzebie nie oczekując od niego w zamian przyjaźni?

Faceta zdecydowanie olej! Szkoda czasu! Jak się wygrzebie ze swoich problemów i będzie mu zależało, to sam się odezwie!!!
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez mahika » 1 lip 2008, o 22:44

o, temat mi oststnio bliski.
Siedziałam sama cały miesiac w domu. Mam 3 koleżanki, tzw przyjaciółki. Żadna, wiedząc ze zostałam sama na miesiac nie zapytała co u mie, nie zaproponowała spotkania. Spotkałam sie z każdą raz, inicjując spotkania.
Jedna twierdzi że nie ma nic na koncie i dlatego sie nie odzywa (no wie przecież gdzie pracuje i gdzie mieszkam) druga stwierdziła ze wszyscy ja olewają a ona mna straszne kłopoty a jak próbowałam sie z nią spotkać zeby pogadać twierdziła ze nie ma czasu,m na koniec kiedy jej powiedziałam ze siedze cały miesac sama, zeby do mnie wkońcu przyszła bo w lipcu będzie już mój M to powiedziała, nie martw sie nie bede Ci przeszkadzać w lipcu... ehhh, a ja chciałam zeby oderwała sie od problemów w oststni dzień mojej "wolności"
trzecia to juz nie wiem. twierdzi ze jak ona nie ma problemów to nie ma o czym gadać :?
dziś wszystkie 3 sie odezwały, jakby sie zmówiły a mi przykro ze mnie olewały wtedy kiedy byłam sama i wcale mi się nie chce mi sie z nimi gadać.
To chciałam sie pożalić i juz.
Dobranocka, masz forum, można pogadać tutaj :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 236 gości

cron