oczekiwania wobec partnera - po zdradzie

Problemy z partnerami.

Postprzez Justa » 1 lip 2008, o 11:12

kropka75 napisał(a):Oni nie wyrabiają?? To co my mamy powiedzieć??


Wy już powiedziałyście. WY TEŻ NIE WYRABIACIE. I wcale się nie dziwię. Też bym wymagała od partnera znoszenia rzygów, dopóki nie wyrzygam wszystkiego.

Znając siebie - uciekłabym od niego na jakiś czas, próbowałabym się odizolować i wyrzygać gdzieś choć część żalu w samotności. Wcześniej, albo później. Jednak on musiałby swoje poznosić i solidnie poczuć, w co NAS wpakował. I jak namieszał. I to tyle czasu, ile ja na to potrzebuję - a nie tylko dotąd aż on się zmęczy staraniem.
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez kropka75 » 1 lip 2008, o 11:42

No właśnie.

I o to chodzi, że oni się męczą po paru dniach, czasem parunastu, rzadko dociągają do paru tygodni i nagle uznają sprawę za zamkniętą. :/

A my sobie musimy z tym radzić same.... Co czytam jakieś forum to tak właśnie jest.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez ewka » 1 lip 2008, o 12:04

Justa napisał(a):Znając siebie - uciekłabym od niego na jakiś czas, próbowałabym się odizolować i wyrzygać gdzieś choć część żalu w samotności.

Też o tym pomyślałam... a jeśli w samotności się nie da, to tutaj, czy na jakimś innym forum, czy gdzieś w lesie wywrzeszczeć.

kropka75 napisał(a):Co czytam jakieś forum to tak właśnie jest.

Więc nie jest to przypadłość akurat Twojego męża, Kropko, czy Zielonej - oni widocznie tak mają.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kropka75 » 1 lip 2008, o 12:35

ewka napisał(a):Więc nie jest to przypadłość akurat Twojego męża, Kropko, czy Zielonej - oni widocznie tak mają. [/color]

I dlatego większość związków po męskiej zdradzie rozpada się.

________________

Wykrzykiwanie się nic nie daje, robiłam to x razy. To wraca póki nie zostanie przerobione, nie może zostać przerobione, jeśli nie ma odzewu z drugiej strony. I koło się zamyka.

W głębi duszy czuję, że to się nie uda. Przyszło zwątpienie, nie mam siły walczyć za nas dwoje. Ja przegrałam ten związek 1 maja, wspólnie przegramy go za jakiś czas, tak czuję...
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez Zielona » 1 lip 2008, o 12:48

kropka75 napisał(a):W głębi duszy czuję, że to się nie uda. Przyszło zwątpienie, nie mam siły walczyć za nas dwoje. Ja przegrałam ten związek 1 maja, wspólnie przegramy go za jakiś czas, tak czuję...


Daj sobie jeszcze jakiś czas (chodzi o maj tego roku, tak?). U mnie minęło 4 miesiące. Dwa miesiace temu miałam górę watpliwości czy warto próbować, ale nie ukrywam, że też odrobinę nadzieji. Teraz nie mam jej w ogóle. A może po prostu byłam zbyt słaba, żeby podjąć drastyczne kroki? Potrzebowałam więcej czasu?

Zobaczysz, sama poczujesz w która stronę należy pójść. I muszę powiedzieć, że taka pewność przynosi też sporą ulgę.
Zielona
 
Posty: 27
Dołączył(a): 11 cze 2008, o 13:37

Postprzez ewka » 1 lip 2008, o 13:45

kropka75 napisał(a):I dlatego większość związków po męskiej zdradzie rozpada się.

A po damskiej nie ma tej reguły? Bo kobiety mają więcej cierpliwości na "wydłużone starania"? Czy o co chodzi?

Mam nadzieję, że Wam się uda Kropko. Cały czas w to wierzę... i jakoś nie mogę przestać.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kropka75 » 1 lip 2008, o 15:02

Zielona napisał(a):Daj sobie jeszcze jakiś czas (chodzi o maj tego roku, tak?). U mnie minęło 4 miesiące. Dwa miesiace temu miałam górę watpliwości czy warto próbować, ale nie ukrywam, że też odrobinę nadzieji. Teraz nie mam jej w ogóle. A może po prostu byłam zbyt słaba, żeby podjąć drastyczne kroki? Potrzebowałam więcej czasu?

Zobaczysz, sama poczujesz w która stronę należy pójść. I muszę powiedzieć, że taka pewność przynosi też sporą ulgę.


Pewnie tak będzie. 8 lat temu kończyłam inny 7-mioletni związek i faktycznie poczułam sporą ulgę.

ewka napisał(a):A po damskiej nie ma tej reguły? Bo kobiety mają więcej cierpliwości na "wydłużone starania"? Czy o co chodzi?

Mam nadzieję, że Wam się uda Kropko. Cały czas w to wierzę... i jakoś nie mogę przestać.


Nie, to nie chodzi o to, że kobiety są bardziej cierpliwe. Zwykle to jest jednak tak, że gdy facet zdradza to nie ma ochoty o tym gadać, po paru dniach czy tygodniach ma już dość i z każdego słowa robi problem. Czasem odchodzi babka nie widząc szansy na jutro, często facet, bo się po prostu zmęczył... :(

Gdy kobieta zdradza, facet zadręcza ją zwykle masą pytań, większość panów pyta o intymne szczegóły, jak było, czy lepiej niż z nim itd. Jeśli kobieta odpowie, jest źle, jeśli nie odpowie jest całkiem do dupy bo to dla faceta oczywiście znaczy, że z tamtym było fatalnie... Taki związek po zdradzie przebiega inaczej i inaczej się kończy. Odchodzi zwykle zadręczona na śmierć kobieta. :(

Ewciu, dziękuję Ci za tę wiarę, ale mnie już jej brakuje. :(
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez Zielona » 1 lip 2008, o 16:38

Kropko! A gdybyście spróbowali odseparować się na troche od siebie? 2-3 miesiące, żeby spojrzeć na wszystko z dystansu? W ten sposób przynajmniej nie będzie tej udręki: rzyganie-starnie-nie staranie, itd. ty sie wyciszysz i nabierzesz sił do takiego działania jakie bedziesz czuła że chcesz podjąć.
Zielona
 
Posty: 27
Dołączył(a): 11 cze 2008, o 13:37

Postprzez ewka » 1 lip 2008, o 17:40

kropka75 napisał(a):Ewciu, dziękuję Ci za tę wiarę, ale mnie już jej brakuje. :(

A może ja mam jej za nas obie? A może jak mówi Zielona... trochę od siebie odetchnąć i poczuć wyraźnie, czego się chce?
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 1 lip 2008, o 19:56

---------- 19:50 01.07.2008 ----------

kropka75 napisał(a):I dlatego większość związków po męskiej zdradzie rozpada się.


Otoz to. Chc powiedzialabym, ze kobiety wybaczaja szybciej dla swietego spokoju i utrzymanaia rodziny (oczywiscie tego swietego spokoju juz raczej nie zaznaja). Chyba jednak szybciej sie rozpadaja zwiazki po zdradzie kobiety, bo to jest zwiazane z urazonym meskim ego raczej niz z uczuciami.

Choc definitywnych regul nie ma, to czasem mysle nawet, ze to natura specjalnie obmyslila - kod genetyczny zdradzajacego nie jest na tyle silny by zapewnic rozwoj rodzinie (potomstwu) i jest forma naturalnej selekcji - zarowno dla mezczyzny jak i kobiety. Tymczasem w przypadku kobiet zdrade wybacza sie trudniej i dluzej, tak sadze, bo mamy wrazliwsze "kubki uczuciowe", tak jestesmy skonstruowane. Oczywiscie sa tez mezczyzni, ktorzy podobnie odczuwaja (vide Tomek z tego forum), ale moim zdaniem to wyjatki.

Nie odzywalam sie do tej pory celowo, ale z wielkim zainteresowaniem sledzilam ten dialog pomiedzy Kropka a Zielona. To jest glebokie studium "krajobrazu po zdradzie" wziete z zycia, a nie z czasopisma, mowiace o prawdziwych kobietach. Z szacunkiem dla wielu redaktorow, ktorzy staraja sie przeforsowac wyjatkowe sytuacje szczesliwych zwiazkow - uwazam, ze robia niedzwiedzia przysluge pozwalajac kreowac wizje, jak to zycie po zdradzie w szczesliwym zwiazku jest mozliwe. Podobnie jak bajki o niezwyciezonych ksieciach i wiecznych motylkowych milosciach aklete wksiazkach typu "Harlequin", reklamach TV, filmach te historie opowiadaja nam, jak to pieknie i kolorowo mozna zyc. Tylko w prawdziwym zycu cos to nie wychodzi. I zastanawiam sie dlaczego nam nie wychodzi i moze jestemy jacys ulomni.....Nie jestesmy, zycie to inna historia. Taka, jak opisana tu przez dwie wspaniale dziewczyny - mimo, ze smutna - to w swej prawdziwosci az piekna(wiem, to niedobre porownanie, ale jednak - prawda jest zawsze piekna).

Tu powrocmy do "Kukuczek". Ilu sie udaje wspiac na szczyt kosztem wielu wyrzeczen?0.5-1% przypadow? udaje sie....Tylko wtedy, gdy miedzy partnerami byla/jest PRAWDZIWA milosc, a zdrada zostala popelniona w okolicznosciach "akceptowanych" przez osobe zdradzana.

Jesli zwiazek jest slaby - to blizej do zdrady. Slaby jest wtedy, gdy nie ma milosci miedzy ludzmi. I cokolwiek by nie napisac, ja to widze tak: zdaradzacy wysyla zdradzonemu komunikat - "Nie chce juz tak, nie chce dluzej, nie chce Ciebie, nie chce nas, i nawet jesli to ma tylko trwac chwile odstapie od naszej milosci".Wszyscy jestesmy myslacymi istotami i mimo, ze roznie myslimy i czujemy - w momencie zdrady chcemy przerwac cos, co laczy nas z aktualnym partnerem. Dla mnie to jest jedoznaczny wyraz gasnacego uczucia lub co gorzej - jego braku.

Mam nadzieje, ze dokonacie kiedys dobrej decyzji - jakakolwik ona by nie byla, tylko prosze - nie zapominajcie o swoich prawach, zdrowiu i szczesciu.


---------- 19:56 ----------

Zielona napisał(a):Kropko! A gdybyście spróbowali odseparować się na troche od siebie? 2-3 miesiące, żeby spojrzeć na wszystko z dystansu? W ten sposób przynajmniej nie będzie tej udręki: rzyganie-starnie-nie staranie, itd. ty sie wyciszysz i nabierzesz sił do takiego działania jakie bedziesz czuła że chcesz podjąć.


Z mojego doswiadczenia - to nie pomaga, bo czas na zalobe zostaje tylko przerwany lub wydluzony. Etap przeprosin i zadoscuczynienia powinien byc satysfakcjonjacy dla zdradzonego i tylko on(ona) moze okreslic, kiedy jest gotowa. Brak kontaktu tylko wzmaga negatywne emocje i mysli zdradzonego - bo zaczyna sie drazyc, ze pewnie zdradzajacemu juz kompletnie nei zalezy, dobrze mu samej (samemu) lub ma juz kogos innego i ma to gdzies. Tym samym separacja sluzy w zaleznoci od charakteru osoby zdradzonej - odcieciu sie od partnera a tym samym wzmocnieniu sie i przerwaniu takiego pseudo-zwiazku lub - co gorsza - pograzeniu sie w depresji. W zadnym razie nie sluzy szczesciu i zdrowiu osoby zdradzonej w przypadu drugiej opcji. Podejrzewam, ze zdradzajacej tez nie.

Ale to juz tylko Wasz wybor, moze w Waszym przypadku bedzie inaczej, czego Wam serdecznie zycze!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez kropka75 » 2 lip 2008, o 07:37

Zielona napisał(a):Kropko! A gdybyście spróbowali odseparować się na troche od siebie? 2-3 miesiące, żeby spojrzeć na wszystko z dystansu? W ten sposób przynajmniej nie będzie tej udręki: rzyganie-starnie-nie staranie, itd. ty sie wyciszysz i nabierzesz sił do takiego działania jakie bedziesz czuła że chcesz podjąć.

Po 1 poczytałam trochę na ten temat i rozmawiałam z terapeutą i wiem, że separacja nie działa. Problem nieprzerobiony wróci, gdy spowrotem przekroczę próg.

Po 2 nie mam gdzie się przenieść, nie dysponuję drugim mieszkaniem w zapasie. :roll:
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 31 gości