ciagly bol mam dosc

Problemy związane z depresją.

ciagly bol mam dosc

Postprzez ankaa » 26 cze 2008, o 22:51

mam juz dosc tego ogromnego bolu ktory mi towarzyszy... mam juz dosc wlasnego zycia... dlaczego to tak wszystko sie wali...
lepiej jest skonczyc ze soba i juz nikogo nie obciazac moimi problemami...

przepraszam
Ostatnio edytowano 26 cze 2008, o 23:06 przez ankaa, łącznie edytowano 1 raz
ankaa
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 maja 2008, o 22:33

Postprzez Dziunia » 26 cze 2008, o 23:04

zycie ;/
bedzie dobrze :pocieszacz:
Dziunia
 

Postprzez ankaa » 26 cze 2008, o 23:08

miby tak...ale znowu zostalam oszukana... skrzywdzona... mam juz tego dosc nie dam rady tego zniesc juz dluzej
ankaa
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 maja 2008, o 22:33

Postprzez melody » 27 cze 2008, o 22:11

Aniu, smutno mi, że źle się czujesz. Spotkało Cię rozczarowanie; wydarzyło się w Twoim życiu coś, z czym teraz trudno Ci sobie poradzić. Mam wrażenie, że czujesz sie z tego powodu zrezygnowana, czy tak?

Co mogłabym dla Ciebie zrobić?
mel.
melody
 

Postprzez ankaa » 28 cze 2008, o 16:25

witaj zgadzam sie z toba mel

a co mozesz dla mnie zrobic nie wiem... chyba nic... sama musze sobie z tym poradzic... pozdrawiam
ankaa
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 maja 2008, o 22:33

Postprzez luna7 » 28 cze 2008, o 18:05

Aniu może jednak uda się coś dla Ciebie zrobić? Ja też oferuję swoją pomoc:)

Wiesz, w życiu tak czasem bywa, że nie wszystko idzie po naszej myśli. I zaczynamy mieć dość całego świata. ale nie ma problemu nie do rozwiązania. Mnie też czasem dopadają takie momenty w życiu, że rzuciłabym uczelnię, pracę i uciekłabym najchętniej na drugi koniec świata, zrywając kontakt z rodzina i znajomymi. Rozumiem cię. ale gdybyś chciała pogadać - to jestem do dyspozycji:) Pozdrawiam cie serdecznie:):):):)
luna7
 
Posty: 25
Dołączył(a): 8 maja 2008, o 15:30

Postprzez ankaa » 28 cze 2008, o 20:23

dziekuje wam za odpowiedzi ale naprawde nie wszystkich da sie uratowac... ja chyba jestem stworzona do samotnosci..
ankaa
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 maja 2008, o 22:33

Postprzez ewa_pa » 28 cze 2008, o 20:36

Nie da sie nikogo uratowac jesli on tego nie chce sama dobrze o tym wiesz...sama nieraz wybierasz samotnosc jak wiesz ..ja jestem
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez ankaa » 28 cze 2008, o 20:38

Ewa ja wiem ze wy jestescie la chodzi mi o real o to co ja mam kolo siebie a nie mam nikogo... z kim mogla bym pogadac i posiedziec tak w realu... przepraszam
ankaa
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 maja 2008, o 22:33

Postprzez flinka » 28 cze 2008, o 21:35

Witaj Aniu,

nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek był stworzony do samotności, czasami samotność może wydawać się bezpieczniejsza (ja to tak przeżywałam, może odbierasz to podobnie?). Piszesz, że ktoś Cię skrzywdził stąd pojawiło mi się to skojarzenie. Będąc samą nikt Cię nie dotknie, nie zrani - ja często tak myślałam. Ale jest to pozorne, bo równocześnie traci się okazję by doświadczać ciepła, przyjaźni, wsparcia, radości z bycia z kimś.

Znam Aniu tą świadomość, że nie ma nikogo obok kto chciałby Cię wysłuchać, kto potrafiłby przebić się przez ten mur samotności (nazywam to murem, bo mam poczucie, że w dużym stopniu jest tak, że to sam człowiek w owej samotności się zamyka, bo zbyt boi się zaufać, bo nie umie mówić o tym co go boli, bo boi się bliskości, bo...). Pozbywając się tych lęków i ograniczeń często zaczyna się dostrzegać życzliwych ludzi, którzy są gdzieś obok. Dlatego zachęcam Cię byś zobaczyła co kryje się pod Twoją samotnością i z czym Ci jest trudno w kontaktach z innymi.

I chciałam Ci jeszcze napisać, że oczywiście jest duża różnica między kontaktem w realnym świecie, ale pomimo tego to forum jest miejscem gdzie można poczuć się mniej samotnym i niezrozumianym. Można tu bezpiecznie opowiedzieć o sobie, a nawet powolutku się tego nauczyć. Piszę Ci o tym, bo ja sama doświadczyłam tu wiele wsparcia w trudnych dla mnie momentach. Także możesz tu się zatrzymać i może znajdziesz tu coś cennego dla siebie.

Pozdrawiam Cię ciepło
Avatar użytkownika
flinka
 
Posty: 907
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:57
Lokalizacja: z krainy marzeń

Postprzez melody » 28 cze 2008, o 22:10

Aniu, zgadzam się, że musisz sama sobie poradzić z tym, co sprawia Ci ból (czyt.: wziąć odpowiedzialność za siebie i swoje życie), ale jednocześnie uważam, że nie musisz skazywać się na samotną z tym walkę. Jestem przekonana, że w Twoim otoczeniu jest choć jedna osoba, która tylko czeka na ruch z Twojej strony i jest gotowa na to, aby Cię wesprzeć. Spróbuj wykonać gest w stronę takiej osoby. Obawiasz sie czegoś? Masz prawo się bać, Aniu i rozumiem to. Powiedzenie drugiemu człowiekowi: "Potrzebuję Twojej pomocy, porozmawiaj ze mną, wysłuchaj mnie", to nie lada wyczyn; wielu prawdopodobnie nigdy nie będzie na taka odwagę stać. Ale Ty możesz to zrobić; wszystko przed Tobą. Nie musisz sie spieszyć. Daj sobie tyle czasu, ile potrzebujesz. I bądź dla siebie Przyjaciółką :)

Trzymaj się Aniu :)
mel.

P.S. Witaj Flinka, kupę lat... :wink:
melody
 

Postprzez ankaa » 29 cze 2008, o 18:32

---------- 14:51 29.06.2008 ----------

witam

niestety ja nie umiem powiedziec do kogos prosze pomoz mi bo nie daje rady... po prostu nie potrafie nauczono mnie w domu ze mam sobie sama radzic z problemami...a przyjaciol mam sporo (depresja, samookaleczanie sie, ostatnio dolszlo jeszcze prare innych) to sa moje przyjaciolki ktore mnei nie opuszczaja... tylko je mam no i mam osobe z kotra moge pisac o tym co sie dzieje w miom zyciu ale nie moge jej przeciez obiazac caly czas.. wiec odeszla... przepraszam

---------- 18:32 ----------

witam

sama nie wiem po co tu pisze.... przeciesz chce byc sama... ale co mi tam

bedac na terapi terapeltka odkryla ze sie okaleczam... zastanawiam sie co z tym zrobi... czy wysle mnie na lecenie do psychiatry czy moze do szpitala... a moze nic nie zrobi... sama nie wiem po co to robie :roll: :( chciala bym po prostu przestac to robic... ale nie umiem... :cry: a jestem sama z wyboru wiec nie powinnam sie nad soba rozczulac.... musze sama sobie dawac rade zamiast zabierac ludziom czas... przepraszam was za zabieranie czasu... ja tu pisze sama dla siebie i tak bedzie najlepiej ze bede miala swoje miejsce tutaj gdzie moge popisac troche
pozdrawiam
ankaa
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 maja 2008, o 22:33

Postprzez melody » 29 cze 2008, o 19:58

Hej Ania :)

Po pierwsze - przestań przepraszać, że żyjesz, bo nie Twoją wolą było przyjść na świat, a więc w tym zdarzeniu nie ma Twojej odpowiedzialności :wink:

A teraz już na serio.
(...)terapeutka odkryła że sie okaleczam... zastanawiam sie co z tym zrobi... czy wyśle mnie na lecenie do psychiatry czy może do szpitala... a może nic nie zrobi...

Aniu, moim zdaniem to przede wszystkim od Ciebie zależy, co z tym zrobisz, a nie od terapeutki. To Twoje życie i Ty nim kierujesz; to także Twoje ciało i Ty decydujesz jak chcesz je traktować - czy jak szmatę, czy jak podmiot wart miłości, czułości i troski.

Zdaję sobie sprawę z tego, że te słowa mogą dla Ciebie mocno brzmieć.
Chcę Ci powiedzieć, że problem okaleczania swojego ciała; problem tego typu autoagresji jest mi znany. Ja sama przez parę lat cięłam i szarpałam swoją skórę. To był sposób na poradzenie sobie z wewnętrznym bólem, którego nie umiałam wyrazić w żaden inny konstruktywny sposób.
Bardzo możliwe, że i w Tobie jest wiele emocji, z którymi nie wiesz co zrobić; których nie potrafisz nazwać; o których nie potrafisz zbyt wiele powiedzieć; które jawą Ci sie jako ogromna siła która Cię niszczy. Czy tak jest?

Celem terapii jest pracowanie nad tym, z czym Ci tak trudno.
Pracowanie, czy próba zrozumienia tego, poznania przyczyn, nauczenia się innych zastępczych sposobów radzenia sobie z emocjami, a przede wszystkim poznanie tych emocji, nauczenie się ich rozpoznawania i nazywania... czyli - w końcu - poznanie siebie samej.

Cała terapia jest jednak bez sensu, jeśli osoba wspomagana nie jest ze swoim terapeutą szczera.
Podkreślam ten wątek bo zastanawia mnie, co to znaczy, że - jak napisałaś - terapeutka odkryła, że sie okaleczasz?
Czy mam przez to rozumieć, że spostrzegła Twoje cięcia; że Ty sama zataiłaś przed nią ten fakt?
Jeśli tak było (jeśli wciąż takie sytuacje mają miejsce), to zapewniam Cię, że łatwiej byłoby Ci pomóc, gdybyś mówiła swojej terapeutce o wszystkim, co się w Twoim życiu dzieje, to naprawdę bardzo ważne.

To się nagadałam :wink:

Ania, a jak wygląda w ogóle Twoje życie? Czym się zajmujesz? :)

mel.
melody
 

Postprzez ankaa » 29 cze 2008, o 21:55

witaj
masz racje... kiedys wspomnialam o cieciu sie ale nigdy o tym tak glosno nie mowilam ze to jest jakis problem i ze sobie z tym nie radze,,, a tak jest...
moje zycie wyglada tak ze chodze do pracy (Teraz jestm na l4) ucze sie (wlasnie skonczylma) ale od wrzesnia - pazdziernika ide dalej do szkoly bo tego chce moja matka.... a zajmuje sie informatyka
pozdrawiam anka
ankaa
 
Posty: 27
Dołączył(a): 1 maja 2008, o 22:33

Postprzez melody » 30 cze 2008, o 11:23

Cześć Ania :)

Dwa pytania:

moje zycie wyglada tak ze chodze do pracy

Lubisz swoją pracę?

od wrzesnia - pazdziernika ide dalej do szkoly bo tego chce moja matka....

A czego Ty chcesz? :)

mel.
melody
 

Następna strona

Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 420 gości

cron