Witam. Chciałabym opowiedzieć historię mojego poważnego konfliktu, który właśnie dotknął mój wspaniały, jak mi się wydawało, związek.
Zacznę od początku. Jakiś czas temu widziałam w gg mojego partnera, jak zaczepił obcą dziewczynę w związku ze zdjęciami roznegliżowanymi, jakie umieściła w swoim profilu. Nie spodobało mi się to za bardzo. Owszem, jestem w stanie zrozumieć, że można odpowiadać na podrywy natomiast niezbyt podoba mi się, że się samemu podrywa. Tym bardziej, kiedy jest się w związku.
W tamtym momencie postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie mój partner podrywa i zaczepia inne laski. Oto, co zrobiłam. Założyłam nowy profil, dodałam dwa roznegliżowane zdjęcia. I to wszystko. Nie zaczepiałam go, nic. Przez kilka dni czekałam, czy on do mnie zagada, ale była cisza, więc dałam sobie spokój. Jedyną rzecz, jaką w tym wszystkim zrobiłam to odwiedziłam jego profil z tego nowego profilu i zostawiłam ślad po swojej obecności, aby łatwiej mógł mnie odnaleźć.
Wczoraj z ciekawości weszłam ponownie na swój profil i co widzę? Widzę, że mój partner zagadał do tej laski. Mało tego, że zagadał. Skorzystał z nowej możliwości, jaką jest FLIRT. Zatem: mój partner chciał poflirtować z tą roznegliżowaną panną. Gdy to zobaczyłam, myślałam że spadnę z krzesła. Po prostu nie wierzyłam własnym oczom.
Postanowiłam nie wyciągać pochopnych wniosków i chciałam sprawdzić dalej.
Oto, co dziś sprawdziłam. Mój partner ma założony profil na portalu sympatia. Niemniej ten profil służy tylko i wyłącznie do wysyłania zaproszeń na imprezy, jakie organizujemy w klubie. Tak mi się przynajmniej wydawało. Zatem postanowiłam sprawdzić, czy faktycznie tego profilu nie wykorzystuje do flirtów. Zrobiłam to tak: powiedziałam do niego, aby podał mi hasło do swojego profilu bo chcę wysłać zaproszenia na dzisiejszą imprezę. I co się stało? W mgnieniu oka mój chłopak zalogował się na swoim profilu. Gdy zapytałam, czemu okazało się, że podsunęłam mu świetny pomysł i on też będzie wysyłał zaproszenia. Powiedziałam, że chciałam wysłać je z profilu prywatnego i aby nie zabierał mi pomysłu. W końcu podał mi hasło a gdy weszłam konto było czyściusieńkie. Zero wiadomości wysłanych, zero odebranych. Zachowało się tylko jedno, małe zapytanie do jakieś dziewczyny. Na moje pytanie, czemu nie ma żadnych wiadomości które wcześniej wysyłał (tych, w których zapraszał na imprezę) odpowiedział, że zawsze kasuje śmieci. Co ciekawe, śmieciem nie okazało się to zapytanie (które prawdopodobnie zostało niedopatrzone-moje podejrzenie). Zapytałam się, czy on korzystał z tego profilu dla celów prywatnych. Stwierdził, że nie. Dużo później wyjaśnił mi, że wysłał jedno jedyne prywatne zapytanie całkowicie niewinnie, bezcelowo.
Jak się dalej tłumaczył? że flirt do tej dziewczyny wysłał przypadkowo (ciekawe, prawda? tym bardziej ciekawe, że aby wysłać flirt trzeba wykonać kilka czynności a nie po prostu kliknąć), że nie wysłał go do mnie bo ta dziewczyna była w osobach odwiedzających itd.
Jak ja to widzę?
Od początku: pierwszy alarm to jego zaczepki, które odkryłam na gg (właściwie to drugi alarm, pierwszy kiedyś tu opisywałam). Drugi alarm to jego nagłe logowanie do profilu na sympatii akurat, gdy sama chciałam tam wejść. Trzeci alarm to kłamstwo, że nie używał profilu sympatia do celów prywatnych (mam na to tylko jeden dowód-prywatne zapytanie, ale może dlatego że resztę sam usunął?). Trzeci alarm - twierdzi, że dziewczyna, do której wysłał flirt później sama go zagadała a on ją zablokował (problem w tym, że on się pierwszy odezwał i dopóki nie uświadomił sobie, z kim naparza, nie przerywał tego. Trwało to co prawda chwilę, natomiast niestety kłamstwem jest, że to nie on pierwszy się do niej odezwał bo odezwał).
Jestem mega zniechęcona do niego i do związku z nim, mega zrezygnowana i w ogóle. Jak Wy to widzicie? Ja widzę, że zbyt dużo tu zbiegów okoliczności a w takiej sytuacji interpretuje je na niekorzyść.