przez agik » 24 cze 2008, o 19:51
Maciek mam do Ciebie jedną prośbę...
Zgadzamy się co do tego, ze nabroiłeś? Myślę, ze tak.
Nabroiłes, jak nie wiem, co...
To weź się proszę nie użalaj nad sobą!!!
Rozumiem, ze jest Ci cięzko i naprawdę nie zazdroszczę sytuacji.
Tylko weź pokaż, ze jestes facet, opanuj galaretę ( jak mówi Ewka) i zmierz się z zyciem. I tym, co nabroiłeś.
proszę nie mów, ze skończysz ze sobą, jak się wyda. To żałosne. I bardzo egoistyczne.
Dziękowałeś mi za słowa ( nie wiem, jakie). Myślę, ze podsunęlam Ci jakiś argument- po Twojej myśli. A ja nie wiem, czy dobrze kombinuje. Na ten czas takie rozwiązanie jest "bezpieczne" dla Ciebie. Tylko Maciek- oby się NIGDY nie wydało!!! Serdecznie Ci tego zyczę. A jeszcze bardziej Twojej żonie.
I jeszcze jedno. Nie wiem, czy raz zamoczyłeś i od razu wpadka, czy to był romans dłuższy- i "miłe złego początki...". Jeju Chłopie zastanów się nad tą Twoją miłością ( 'miłością"?). Gdybać nie będę, ale nie miałeś przed oczmi twarzy żony, jak się z czegoś cieszy np, albo jak patrzy na Ciebie z wielką ufnością? wtedy kiedy tak twórczo spędzałeś czas z inną kobietą? Sama jestem kobietą, jak pomyslę, ze mój partner mógłby się tak zachować, to aż mi się źle robi.
I nie chodzi mi o samą zdradę. Tylko o to, co robisz teraz. Jak próbujesz na wszelkie sposby uniknac odpowiedzialności. Jak pomyślę, ze całowałeś tamtą kobietę, a teraz o niej piszesz "ta mi mówi...", to .... a odpuszczę se...
Myślę sobie tez o męzu tamtej kobiety...
I po tym wszystkim mam jeden wniosek- nie będę niczyją kochanką!!! Choćby nie wiem co!!!
I jeszcze sobie myślę, ze to, co pisały Dziewczyny wyżej- że małe konsekwencje. Maciek- zebys zapamiętał to do końca życia! To, jak się teraz czujesz, jak Ci bardzo źle i jak się boisz. Ja swoją historię pamiętam i nawet teraz mam chec biec do kibla.
Maciek to jest forum wsparcia. Napisałes prosząc o pomoc.
Jedna sprawa to Twoje obecne samopoczucie. Druga sprawa to- jak zminimalizować skutki tego, co zrobiłeś. Na samopoczucie nic nie poradzimy. sam sobie musisz to przetłumaczyć, wypluć z siebie, przeżuć i... zapamiętać.
Jeśłi chodzi o żonę- to ja bym wolała nie wiedzieć.
Jeśli chodzi o tamtą kobietę- sama musi wziąć odpowiedzialność. Moze jej się upiecze, a moze nie.
Dziecko prawdopodobnie będzie zabezpieczone, mozliwe, ze nie spotka je żadna krzywda.
Oby się nie wydało!!!
Maciek wiesz, jaki jest sposób "dogadywania" się z własnym sumieniem?
O wiele szybciej by Ci poszło, gdybyś uzyskał przebaczenie. Zatajając to- odbierasz sobie tę możliwość.
Po prostu musisz sobie z tym poradzić. Właśnie tak- stanąć przed lustrem i zobaczyć siebie dokładnie. Za jakis czas zblednie. Bez przebaczenia będzie to trwało o wiele dłużej.
Mozesz jeszcze próbować zadośćuczynić... Tylko nie mam pojęcia jak. Bo jeśli się wyda- to wszystkie Twoje choćby najpiękniejsze gesty będą zbrukane obłudą.
Nie wiem, czy masz tego wszystkiego swiadomość, kiedy wydajesz się cieszyć, ze ktoś ( ja , Ewka, Ladorada) podsuwa ci myśl o zatajeniu tego przed żoną...
I na koniec- jestem osobą, która również zdradziła. Dokładnie rozumiem Twoje rozterki. Znam to obrzydzenie do siebie- mnie nie mineło po kilkunastu latach. Choć jestem w innym związku, chyba w miarę udanym.
To jest rzecz, która mnie powstrzymuje przed zdradą. Mam nadzieję, ze ciebie tez powstrzyma. Życze Ci tego z całego serca.
A wam oboju- żeby się nie wydało.
Pozdrawiam