Niewiem jak dalej żyć...

Problemy z partnerami.

Niewiem jak dalej żyć...

Postprzez vanessa22 » 24 cze 2008, o 02:24

Mam problem: poznałam go przez internet, poznawaliśmy się stopniowo pisząć ze sobą.Przyjechał do mnie na urlop zza granicy-okazało się że jest taki jak sobie wymarzyłam: cudowny, uroczy, kochany. Byliśmy naprawdę szczęśliwi. Na 4 spotkaniu wręczył mi pierścionek zaręczynowy:) Kochałam go jak nigdy nikogo innego...W Polsce miałam pracę i studia ale chciał żebym z nim jechała pomimo że znaliśmy się miesiąc. Biłam się z myślami ale uczucie zwyciężyło- zaufałam mu. Wyjechaliśmyi zaczął się koszmar:( Zaczęło się od tego,że nie załatwił mi takiej pracy którą obiecywał, poźniej ciągłe kłótnie o byle co....Wróciłam do Polski, pisaliśmy ze sobą 2 miesiące...niebyło dobrze:( ciągłe wypominanie tego co było źle wcześniej Teraz napisałam mu że potrzebuję czasu na przemyślenie zresztą on też... Nadal się kochamy wiem że on też kocha-mówi że przeżył ze mną najpiękniejsze chwile w swoim życiu... ale niepotrafimy stworzyć normalnego związku.....On jest niestabilny i zupełnie nieodpowiedzialny:( Pomóżcie co robić?
Jestem obecnie w Polsce, mój chłopak za granicą. Nie widzieliśmy się 2 miesiące, za równy miesiąc ma urlop i mam nadzieję że mnie odwiedzi...Dużo wydarzyło się miedzy nami nieporozumień i kłótni, ja czepiałam się o byle co...a on tego wysłuchiwał wtedy gdy byłam z nim za granicą. Obydwoje niedajemy sobie ze sobą rady- strasznie kochamy, ale to uczucie chyba nas niszczy...Ostatnio powiedziałam mu jak dzwonił, żebyśmy dali sobie czas na przemyslenie wszystkiego. Zgodził się i od tej pory cisza, sygnału nawet nie puści choć dziennie puszczał ze 30:( Brakuje mi tego choćby wirtualnego kontaktu z nim ale też zawzięcie się nieodzywam i czekam na jego ruch. Czy dobrze robię? Dziś trzeci dzień ciszy...a serce dosłownie mi się kroi...bo naprawdę go kocham. Proszę pomóżcie mi.
vanessa22
 
Posty: 28
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 01:54

Postprzez Ladybird » 24 cze 2008, o 07:58

Witaj Vanesso na forum :)
Ja to samo przezzywam juz od roku. tez internet, tez on za granica, z ta roznica, ze najpierw odwiedzalismy sie dwukrotnie po dwa tygodnie. Bylo wspaniale, ogromne uczucie ,potem przyjechal do mnie na stale i zaczela sie proza zycia. Tez sie zachowuje podobnie do Ciebie, jak cos mi nie pasuje. On mnie juz oposcil kilkakrotnie, teraz dwz tygodnie temu znowu przyjechal zyc, tez sie oswiadczyl . I od trzech dni go nie ma.
jak wyjezdzal gonilam za nim. Dobrze robisz, ze milczysz. Daj mu czas. Daj czas sobie. przypadkiem nie pisz pierwsza, bo moze ,choc nie musi to potem wykorzystywac, jak będzie gora w ty zwiazku.
Wnessko, tu jest moj temat na samej gorze. Zmieniam zycie, poczytaj i zobacz jak sie męcze juz caly rok.
Powinnas to rozwiazac i przemyslec teraz, bo potem ,jak jest takie uczucie, bedziesz sie tak męczyc jak ja.
Nic nie piszesz, czemu tak sie zachowujesz? Czy nie pasuja cijego cechy, czy zachowanie?
Moze nie jestescie dla siebie? Tak jak my nie umiemy razem zyc, ale ciagniemmy to mimo wszystko.
Pisz tu, tu jest mnostwo osob ,ktore przezywaly podobne sytuacje, na pewno bedzie Ci lzej.
:pocieszacz:
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez vanessa22 » 24 cze 2008, o 08:55

Dziękuję Ladorado za te słowa otuchy. Cóż mogę powiedzieć...czytałam Twoje posty i widzę,że dużo przeszłaś w życiu. Ja mam dopiero 22 latai naprawdę myślałam, że poznałam swoja miłość - tą jedeyną i wyśnioną...na całe życie. Wiele dla niego poświęciłam, ale on tego nie umie docenić:( Ludzie mówią, że mnie nie poznają na ulicy. Zawsze zadbana, uśmiechnięta, mająca nowe pomysły a teraz... wrak człowieka:( Nic mi się niechce, śpię całe dnie, prawie nie wychodzę z domu. Codziennie sprawdzam pocztę i gg...czekam na telefon. Zyję jak w złotej klatce - zniewolona przez niego...

Ale wiem gdzie popełniłam błąd i to jest to - on już wyczuł że mi bardzo zależy, byłam na każdy telefon, a gdy coś źle pisał, dzwoniłam i płakałam w słuchawkę...:( On kiedyś był inny - rozumiał mnie, starał się przynajmniej a teraz...?:(

Mówi, że to ja go zmieniłam, bo się na nim wyżywałam jak byliśmy za granicą! Może miałam w sobie złość ale potrafiłam go zawsze przeprosić. Czasem myślę, że to chyba jeszcze nie ten...może za bardzo go sobie wyidealizowałam...?
vanessa22
 
Posty: 28
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 01:54

Postprzez Ladybird » 24 cze 2008, o 09:14

tak Vanesso, dajemy im duzo, ale wystarczy cos nie tak z naszej strony i zmieniaja sie ,staja obcy, krzywdza nas.
Ja tego nigdy nie zrozumiem, jakas tam klotnia , a on wyjezdza, a ja wszystko zawsze wybaczam. Ty tez.
Niewiele moge Ci poradzic, sama popelniam blędy , mimo, ze mam duzo więcej doswiadzenia.
Wiem jak sie czujesz ,jak Ci ciezko. Wiem, ze trudno Ci sie zmobilizowac do czegokolwiek. Nie bede Ci radzic wez sie w garsc, bo to bez sensu.
Przytulam Cie mocno, niedlugo przyjezdza, moze jak Cie zobaczy, zrozumie, moze uda sie Wam porozmawiac i wybaczyc blędy.
Trzymaj sie i pisz.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez bunia » 24 cze 2008, o 10:09

Przeczytalam z uwaga co napisalas.....na 4 spotkaniu wreczyl pierscionek zareczynowy....masz racje facet nie jest odpowiedzialny....a moze to lowca serc i przygod??powinnas troche ochlonac....tak mysle.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez vanessa22 » 24 cze 2008, o 11:51

No i stało się:( Rano weszłam na naszą klasę, a tam on usunął nasze zdjęcia i dodał swoje trzy z imprezy w Irlandii... Nie wytrzymałam:( Napisałam mu na gg, że przecież umawialiśmy się, że niczego nie usuwamy , że dajemy sobie czas na przemyślenie. A tu takie coś - widać chce wykończyć mnie psychicznie. Wiem to:( Napisał mi, że źle się czuje, że się meczy. Zadzwoniłam do niego, pomimo że duzo zapłacę ale musiałam...odebrał.

Powiedział, że nie widzi tego dalej na odległość, że anulował bilet i nie przyleci do mnie w tym lipcu...:( To już koszmar normalnie. Od razu się popłakałam, on na to że zrujnowałam mu życie, że go zmieniłam.

No i jak zwykle zwala wszystko na mnie:( a ja co? W ogóle go nie obchodzi jak się czuję,i jak cierpię...Nierozumie albo niechce zrozumieć...Kiedyś był inny: czuły, kochany, zawsze pytał co mi jest, jak może pomóc. Teraz wszystko się zmieniło.

Ja już nie widzę sensu swojego zycia w ogóle, załamałam się nerwowo, on chce żebym do niego jechała ale ja niechcę...Zresztą po co? Mam tam siedzieć całe wakacje, znów nie pracować i mu dogadzać?

Miłość zabija...wiem to dopiero dzisiaj...ale to tak boli...tak strasznie....on nic nierozumie...
vanessa22
 
Posty: 28
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 01:54

Postprzez zdruzgotana » 24 cze 2008, o 12:04

o matko!!! współczuję. Nie będę Ci pisać że kiedyś będzie dobrze, że ból po czasie przeminie, że może jednak wróci - to bez sensu. Zdaję sobie sprawę, że w tym momencie nic Ci nie pomoże. I co gorsza moja droga - boleć będzie jeszcze długo. Ale trzymaj się, wypłacz, wykrzycz całemu światu że jesteś nieszczęśliwa!!! To czasem naprawdę pomaga. A jeśli Tobie zrobi się lepiej, to pisz do niego, że Ci źle! Jestem z Tobą - być może nie jestem najlepszą osobą do doradzania, ale nie mogę już zdzierżyć tego, co faceci potrafią zrobić kobietą. Z jaką łatwością potrafią je niszczyć...
zdruzgotana
 
Posty: 24
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 09:41

Postprzez vanessa22 » 24 cze 2008, o 12:20

Tak droga Zdruzgotana...oni potrafią niszczyć i dokładnie wiedzą jak to robić...niestety to prawda:( A tyle dałam mu z siebie, tak chciałam żeby było dobrze. Wierzyłam w niego , w naszą miłość. Tyle razy mi mówiłam ,że chce być najlepszy ze wszystkich moich byłych facetów, że przez niego nigdy nie będę cierpieć no i co z tego? To tylko puste słowa...Niewarto w nie wierzyć...sama się przekonałam..

Zresztą on zawsze więcej mówił niż robił...Omamił mnie...i wiem że z czasem będzie coraz gorzej skoro teraz już robi takie numery:( Dlatego muszę uciekać i to szybko...BO stracę siebie, już wystarczająco duzo straciłam...rodzina podtrzymuje mnie na duchu i to forum też pomaga:) Cieszę się że tu trafiłam:)

Dziękuję wszystkim za wypowiedzi, będę pisać na bieżąco co dalej się będzie działo...ale szczerze to mam już go dosyć...powoli ta miłość (o ile to była miłość) przeradza się w takie dziwne uczucie, które karze mi zostawić go, i szukać szczęścia gdzie indziej... Trochę szkoda...właśnie przed chwilą zdjęłam ten pierścionek od niego...Chyba wszystko co z nim związane muszę usunąć...?
vanessa22
 
Posty: 28
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 01:54

Postprzez zdruzgotana » 24 cze 2008, o 12:31

Mam nadzieję, że uda Ci się jak najdłużej wytrwać w tym postanowieniu. Jak tylko będzie Ci źle to pisz tutaj - taki rodzaj wsparcia tez jest bardzo pomocny. Moja sytuacja wygląda dużo gorzej - a znalazłam się tutaj właśnie dlatego,że czuję się samotna i zagubiona. Wczoraj skończył się mój sen o życiu. Wszystko mnie przerasta - nie mam siły kompletnie na nic. Bądź dzielna. 3mam kciuki!
zdruzgotana
 
Posty: 24
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 09:41

Postprzez vanessa22 » 24 cze 2008, o 23:38

---------- 15:53 24.06.2008 ----------

Poprostu nie trafiamy na osoby, które potrafią odwdzięczyć się tym samym co my im z siebie dajemy..:( To przykre ale nadal wierzę, że gdzieś jest ktoś kto mnie pokocha tak do końca życia i będzie tylko dla mnie:)

---------- 23:38 ----------

No i co?:( Znów mam nowe wieści...właśnie skończyłam z nim rozmawiać. Zadzwonił jak dgyby nigdy nic...2 godzinna rozmowa i o czym? Jak zwykle o tym samym: przyjedź do mnie będzie dobrze, znajdziesz u nas pracę na te 2 miesiące a później wrócisz do Polski...Oczywiście na urlop do mnie nie chce przyjechać mówi że to za drogo wyniesie bo mamy wtedy akurat wesele znajomych. Dał mi czas na przemyślenie do jutra wszystkiego...Mam podjąć decyzję albo lecę do niego albo się rozstajemy...

Mówi że będę żałować jeśli zerwę bo mogę trafić o wiele gorzej... Niemam siły już na nic..czuję że mnie szantażuje...jak tylko mówię że nieprzylecę robi się niemiły i krzyczy...Jak mówię że przylecę to jest milutki i mówi że chce dla nas dobrze i oczywiście że liczę się tylko JA . Tak to ujął... I co tu robić? Rodzina radzi mi zostawić go...pomimo pięknych chwil, pomimo tego co do niego czuję...

Niewiem...błagam o pomoc potrzebuję Was...na tym forum:(
vanessa22
 
Posty: 28
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 01:54

Postprzez ewka » 25 cze 2008, o 06:48

vanessa22 napisał(a): jak tylko mówię że nieprzylecę robi się niemiły i krzyczy...Jak mówię że przylecę to jest milutki i mówi że chce dla nas dobrze i oczywiście że liczę się tylko JA .

A dlaczego mówisz mu raz tak, a drugi raz inaczej? Czy sama chciałabyś tak kołowana przez niego?

Myślę Vanessa, że ludzie mimo chemii i wielkich eksplozji uczuć jeszcze muszą się nauczyć ze sobą być - Wy na dzień dzisiejszy nie potraficie i tym psujecie to uczucie, którym się obdarzacie.


vanessa22 napisał(a):Mówi, że to ja go zmieniłam, bo się na nim wyżywałam jak byliśmy za granicą! Może miałam w sobie złość ale potrafiłam go zawsze przeprosić. Czasem myślę, że to chyba jeszcze nie ten...może za bardzo go sobie wyidealizowałam...?

A dlaczego się wyżywałaś? Przeproszenie to ważna i cenna rzecz... ale też nie można zakładać, że nawtykam, że sobie poużywam, że odreaguję jakieś swoje jazdy, potem przeproszę i będzie okej - owszem, to przyklepie i wygładzi, ale ślady jakiegoś wtykania i tak zostają. Jeśli tego dużo, to dużo zostaje w tym drugim... więc myślę sobie, że od naszych postaw też dużo zależy. Że to, co gorsze, to nie tylko "to on, to on!". I nie wiem, czy nie warto na to również tak spojrzeć.

vanessa22 napisał(a):Rodzina radzi mi zostawić go...pomimo pięknych chwil, pomimo tego co do niego czuję...

Można posłuchać rodziny, można posłuchać siebie takiej "na dziś" i można też pojechać tam na te 2 miesiące i ostatecznie się zmierzyć z nim, z sobą, z Waszym wspólnym byciem - i wtedy podjąć osteteczną decyzję. Jeśli to rzeczywiście duża i być może dobra miłość, to szkoda byłoby. :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez citizen » 25 cze 2008, o 09:00

Vanesso, brutalnie i szczerze napiszę, że oboje zachowujecie się niedojrzale.

Zaręczyny na 4 spotkaniu?????!!!!!

Jak by mi kobieta na 4 spotkaniu wyznała jakieś głębsze uczucia, to zmykałbym gdzie pieprz rośnie. Może to romantycznie wygląda w filmach, albo w literaturze typu Arlequine, ale w realnym świecie to świadczy o niedojrzałości. Ktoś musi mieć bardzo duży głód uczuć i zaburzoną ocenę własnych emocji, by posunąć się do takiego zachowania, ale również w drugą stronę to działa, przyjęcie takich wyznań i wzięcie ich bardzo serio również świadczy o niedojrzałości.

Oboje mylicie zauroczenie i zadurzenie z miłością, a to dwie zupełnie inne rzeczy. Zadurzyć się można w kimś kogo się praktycznie nie zna i widzi parę sekund. Kochać można kogoś kogo się pozna. Wy się nie znacie, ciągle nie spełniacie swoich wzajemnych oczekiwań. Jak w takiej sytuacji budować jakąś zdrową relację?
citizen
 
Posty: 102
Dołączył(a): 7 gru 2007, o 12:33

Postprzez bunia » 25 cze 2008, o 09:02

"Tupie nogami" jak male dziecko kiedy chce miec swoja zabawke.....na sile chce utrzymac kontakt......mam wrazenie,ze facet dobrze chce sie bawic :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 25 cze 2008, o 09:15

Ej no... Vanessa ma raptem 22 lata, a jej chłopak pewnie ciut więcej... do dojrzałości się dojrzewa, Kochani - a na to trzeba czasu i takich właśnie sytuacji. Samo życie;))
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez vanessa22 » 25 cze 2008, o 10:47

Napewno macie rację że jesteśmy niedojrzali no ale w końcu jesteśmy młodzi...Teraz naprawdę niewiem co robić - ale to uczucie teraz już naprawdę inaczej wygląda: męczymy się ze sobą. Sam kiedyś powiedział że zasługuję na kogoś lepszego...a ja jak go niewidzę to już nie wydaje mi się taki wspaniały.. po tym wszystkim co robi mi i jak przez niego płaczę:( I to on jest skołowany a nie ja!!! Ja byłam pewna cały czas swojego uczucia do czasu jak nie zaczął odstawiać tych cyrków z wypominaniem mi co źle robiłam jak byłam u niego...

Po co mam jechać? Po to żeby wypominał mi dalej co będę robić źle? Bunia ma rację -rozkapryszone dziecko tak się zachowuje a nie prawdziwy facet...postanowiłam, że niepolecę tam i koniec!!!

Niech myśli co chce i robi co chce, napisze mu że może przyjechać na urlop do mnie jesli chce a jak nie to niech nieprzyjeżdza już nigdy...ja jak narazie mam dosyć...już wszystkiego!
vanessa22
 
Posty: 28
Dołączył(a): 24 cze 2008, o 01:54

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 29 gości