Mam problem: poznałam go przez internet, poznawaliśmy się stopniowo pisząć ze sobą.Przyjechał do mnie na urlop zza granicy-okazało się że jest taki jak sobie wymarzyłam: cudowny, uroczy, kochany. Byliśmy naprawdę szczęśliwi. Na 4 spotkaniu wręczył mi pierścionek zaręczynowy:) Kochałam go jak nigdy nikogo innego...W Polsce miałam pracę i studia ale chciał żebym z nim jechała pomimo że znaliśmy się miesiąc. Biłam się z myślami ale uczucie zwyciężyło- zaufałam mu. Wyjechaliśmyi zaczął się koszmar:( Zaczęło się od tego,że nie załatwił mi takiej pracy którą obiecywał, poźniej ciągłe kłótnie o byle co....Wróciłam do Polski, pisaliśmy ze sobą 2 miesiące...niebyło dobrze:( ciągłe wypominanie tego co było źle wcześniej Teraz napisałam mu że potrzebuję czasu na przemyślenie zresztą on też... Nadal się kochamy wiem że on też kocha-mówi że przeżył ze mną najpiękniejsze chwile w swoim życiu... ale niepotrafimy stworzyć normalnego związku.....On jest niestabilny i zupełnie nieodpowiedzialny:( Pomóżcie co robić?
Jestem obecnie w Polsce, mój chłopak za granicą. Nie widzieliśmy się 2 miesiące, za równy miesiąc ma urlop i mam nadzieję że mnie odwiedzi...Dużo wydarzyło się miedzy nami nieporozumień i kłótni, ja czepiałam się o byle co...a on tego wysłuchiwał wtedy gdy byłam z nim za granicą. Obydwoje niedajemy sobie ze sobą rady- strasznie kochamy, ale to uczucie chyba nas niszczy...Ostatnio powiedziałam mu jak dzwonił, żebyśmy dali sobie czas na przemyslenie wszystkiego. Zgodził się i od tej pory cisza, sygnału nawet nie puści choć dziennie puszczał ze 30:( Brakuje mi tego choćby wirtualnego kontaktu z nim ale też zawzięcie się nieodzywam i czekam na jego ruch. Czy dobrze robię? Dziś trzeci dzień ciszy...a serce dosłownie mi się kroi...bo naprawdę go kocham. Proszę pomóżcie mi.