beznadzieja

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 23 cze 2008, o 12:17

A może to krzyczące sumienie jest ceną?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez carita » 23 cze 2008, o 13:49

Niemówienie prawdy jest najgorszym rozwiązaniem, jakie człowiek mógł sam przeciw sobie wymyślić. Tylko prawdę trzeba powiedzieć w sposób odpowiedzialny, a nie na zasadzie: masz prawdę, ja się poświęciłem i powiedziałem, a teraz oczekuję od ciebie rozwiązania. W tej sytuacji powinieneś się skupić nie na zdobyciu się na odwagę powiedzenia prawdy (bo to jest coś, co zrobić trzeba), tylko na tym, jak to powiedzieć żonie, jak jej pomóc z tą prawdą się zmierzyć, co Ty proponujesz, żeby rodzina ucierpiała jak najmniej. Bo myśląc tak jak myślisz, to nadal przejawiasz sporą dozę egoizmu, bo myślisz tak naprawdę tylko o sobie.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez ewka » 23 cze 2008, o 13:55

W imię czego żona ma teraz cierpieć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez carita » 23 cze 2008, o 14:16

Ja napisałam z własnego doświadczenia, mam nadzieję, że Ty ewko też, a ów mąż sam zdecyduje, jakie rozwiązanie będzie najlepsze. Forum polega chyba na przedstawianiu własnych doświadczeń, a nie przekomarzaniu się, czyja rada jest lepsza, więc nie polemizuję.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Postprzez melody » 23 cze 2008, o 15:39

Tak, zgadzam się z tym co napisała Carita.
Tylko Ty sam, Maćku, jesteś ODPOWIEDZIALNY za własne wybory.

m.
melody
 

Postprzez ewka » 23 cze 2008, o 15:46

Nie chodzi o przekomarzanie przecież, a zwyczajne spojrzenie z dwu stron - ja przenigdy nie chciałabym się dowiedzieć.

Oczywiście, że decyzja zależy ZAWSZE do zainteresowanego... no co Wy Dziewczyny, to jasne jak słońce.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez melody » 23 cze 2008, o 15:58

Ewka, ja się zgadzam z tym, co Carita napisała o prawdzie (o mówieniu prawdy), a nie z tym co napisała tuż nad moim postem, bo to jest rzeczywiście jasne dla mnie :usmiech2:
melody
 

Postprzez agik » 23 cze 2008, o 16:19

---------- 16:18 23.06.2008 ----------

Hmm...
ja sobie myślę tak- gdyby miało się nigdy nie wydać, w jakiejkolwiek postaci- ktos powie, tamta kobieta nie zechce się podzielić swoją wiedzą, ktos inny się dowie i nie zachowa dla siebie- to gdybym była na miejscu żony- wolałabym nie wiedzieć.
Twoja żona Maćku uniknie rozterek tego rodzaju, ktore przezywają w tej własnie chwili dziewczyny na forum- co złego zrobiłam, w czym zawidłam, co sie dzieje w naszym małżenstwie, czego mi brakuje , co ma tamta kobieta... itd. Taka wiedza jest nie jest jej do niczego potrzebna.

Sama prawda Was nie wyzwoli. Poświęcenie siebie i wyznanie niczego nie naprawi. Myślę, ze wręcz przeciwnie.
Macku, piszesz, ze masz potworne wyrzuty sumienia. Nie szukaj rozgrzeszenia u żony- bo nie dość, ze już raz dałes dupy, to teraz jeszcze dołozysz zonie cierpienia.

Całkiem inna sprawa byłaby, gdyby miało się wydać.
Wtedy lepiej powiedzieć samemu. I ponieśc konsekwencje- neistety...

A w Twojej sytuacji to chyba lepiej byłoby poczekać- aż się wyjaśni, czy to naprawdę Twoje dziecko, czy tamta kobieta postanowi je urodzić, co zrobi jej mąż...

A konsekwencją tego Twojego błedu (oprócz wyrzutów sumienia) niech będzie całkowite postanowienie - do końca zycia- żadnego bzykania na boku.
I bądź dobry dla żony. I kochający.

---------- 16:19 ----------

Ja to tak widzę....
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 23 cze 2008, o 16:38

Ukrycie prawdy czy nieujawnienie jej nie jest kłamstwem... gdyby się wydało i Maciek wyparłby się w żywe oczy - to zupełnie inna rzecz. Dla mnie przynajmniej.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez melody » 23 cze 2008, o 17:44

---------- 17:39 23.06.2008 ----------

To ja dla skomplikowania sytuacji napiszę, że według mojego systemu wartości ukrywanie prawdy, nieujawnianie jej jest tożsame z bezpośrednim kłamstwem ponieważ uważam, że jest to pozawerbalny (pozasłowny) przekaz: "wszystko w porządku, nic sie nie stało"... a przecież stało się (dlatego tu napisałeś)

m.

---------- 17:44 ----------

I tak sobie jeszcze myślę, że Twoja decyzja: "powiedzieć - nie powiedzieć" nie powinna opierać się na tym co na temat prawdy czy kłamstwa sądzę ja czy inni tu obecni, lecz powinna oprzeć się na systemie wartości, który być może udało Ci się stworzyć razem z Twoją żoną.
melody
 

Postprzez agik » 23 cze 2008, o 18:12

Hmm...
Z punktu widzenia moralności- tak. Moralnie byłoby powiedzieć żonie, co się stało i poddać się woli żony...

Tylko, ze ona nie zawiniła, a cierpienie jej nie ominie.

Pól dnia sie nad tym dzisiaj zastanawiam- i w sumie to, co piszę do Maćka, to taki machiawelizm- wybieranie mniejszego zła.
Nie mam pojęcia, co byłoby zgodne z systemem wartości. Wiem, ze z punktu widzenia dobra żony- lepiej by było gdyby nie wiedziała.

Próbuję porównac tę sytuację z chorobą- pacjent ma prawo znać najgorszą prawdę, po to by móc realnie ocenić sytuację i przedsięwziąc kroki, które będą miały wpływ na dalsze życie...
To już nie wiem :roll:
Ja bym wolała nie wiedzieć. Stało się i się nie odstanie. Czasu nie da się cofnąć. Mozna unikać tylko takich "błędów" w przyszłości.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 23 cze 2008, o 18:36

Melody, ja bardzo sobie cenię takie systemy wartości, o jakich mówisz. Tak jest najpiękniej, najwartościowiej, najlepiej... tak jest w świecie bieli i czerni. I ku temu powinniśmy dążyć - niestety, na co dzień ocieramy się o brud i szarzyznę, nierzadko się przy tym trochę opaskudzimy - ale kiedy opaskudzamy Bogu ducha winnych, to ja się cała jeżę. Bo z jakiej racji?

Poza tym człowiek (moim zdaniem) ma prawo do jakiejś części siebie tylko dla siebie... nie mam na myśli zdrady, mówię ogólnie. I jeśli ja tę część chcę zachować tylko dla siebie i nie chcę podzielić z najbliższą mi osobą, to nie zgodziłabym się, gdyby zarzucono mi z tego powodu kłamstwo. Każdy ma swoje tajemnice, lepsze czy gorsze, ukryte pragnienia, jakieś "coś" czego nawet czasami nie da się wypowiedzieć. Nie wiem, czy można postawić znak równości między kłamstwem, a nieodkryciem się do końca. Wg mnie - nie.

I myślę w tym konkretnym przypadku tak, jak Agik. Dokładnie tak samo.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Megie » 23 cze 2008, o 19:08

ja sie tak zastanawiam..
piszesz ewka o opaskudzaniu innych ale przeciez juz zdrada jest tym opaskudzeniem..i co dalej czy aby druga strona ma ochote zyc w klamstwie nieswiadomie?
chyba nie kazdy chcialby zyc w klamstwie...
ja wiem ze klamstwo ma krotkie nogi i co pozniej jak prawda wyjdzie na wierzch...?
chyba jeszcze gorzej..??
Megie
 
Posty: 1479
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 15:24
Lokalizacja: nie wiem skad..

Postprzez agik » 23 cze 2008, o 19:11

Właśnie w tym rzecz- nie wiadomo, czy się nie wyda......
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez melody » 23 cze 2008, o 19:14

Szanuję Wasza zdanie. Natomiast wydaje mi się, że zarówno powiedzenie, jak i niepowiedzenie o zdradzie będzie miało swoje konsekwencje.
O konsekwencjach wyjawienia prawdy już same pisałyście, natomiast nie doczytałam się konsekwencji zachowania w tajemnicy tego wydarzenia poza tym, że zrozumiałam, iż Waszym założeniem jest to, że nikt się nie dowie, czy tak?
Natomiast mnie jest trudno w to uwierzyć, świat jest bowiem bardzo mały.
A nawet jeśli, to jestem pełna przekonania, że taka tajemnica w małżeństwie bardzo zmieni relację związku. Uważam, że bliscy sobie ludzie wyczuwają, kiedy coś jest niedopowiedziane - to po pierwsze. A po drugie - dlaczego skupiamy się na żonie Maćka? Przecież to Maciek pisze o samobójczych myślach, to jemu będzie trudno z taką tajemnicą żyć. Może spróbujmy popatrzeć na sytuacje z perspektywy samego Macka? Nie znamy jego żony, nie wiemy jaka jest kobietą i jak by to przezywała. A przypisywanie jej cierpienia to tylko nasze projekcje (tak, ja też bym cierpiała). Wiemy natomiast o cierpieniu Maćka.

mel.
melody
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 222 gości

cron