Od Miło¶ci do Niestrawno¶ci

Problemy z partnerami.

Od Miło¶ci do Niestrawno¶ci

Postprzez Loki86 » 15 cze 2007, o 16:26

Czy może mi kto¶ wytłumaczyć pewien fenomen. a mianowicie przeistoczenie wielkiego uczucia w jeszcze większa niechęć wręcz obrzydzenie. Czemu to się tak często zdarza i jak na zło¶ć jedna połówka tego nie czuje wręcz przeciwnie boli każda oschła odezwa pokazuj±ca jak bardzo stali¶my nie strawni naszej byłej partnerki/a. To jest bardzo przygnębiaj±ce. zaobserwowałem też jeszcze jeden fenomen. Nazywam go Fenomenem wielkiej tęsknoty. Owa tęsknota pojawia się po dłuższym czasie i nagle z niestrawnej osoby stajemy się bardzo potrzebn± i mile widzian± oczywi¶cie jest pewien dystans jednak zimniejsza się prawie do minimum. Jakie mechanizmy na nas działaj± że zapominamy o większo¶ci negatywów, które sobie wmówili¶my żeby zerwać kontakt z dan± osob±. Wiem że s± to zjawiska powszechne jednak często nie potrafię tego zrozumieć chyba działam pod tym względem inaczej. Kończ±c jaki¶ zwi±zek lub tym podobne znajomo¶ci zawsze rozstawałem się z osobami w miłej atmosferze zawsze oferuj±c swoj± pomoc. W tym wypadku jest inaczej i to mnie męczy.
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez nefi » 15 cze 2007, o 17:55

Dobre pytania.
Ja tego nie rozumiem jak mozna z kogos najblizszego psychicznie i fizycznie stac sie wrogami ?
Ale mysle ze kiedy jedna polowa zaczyna nowe satysfakcjonujace zycie a druga tego nie akceptuje i probuje cos zmienic to staje sie troche zalosna.
Wydzwania, pisze, uzala sie, odkrywa emocje i probuje wywolac poczucie winny....itp
Taki ktos nie jest atrakcyjny juz. Staje sie jak natretna mucha ktorej trzeba sie pozbyc.
Kiedy bliskosc sie konczy a my zaczynamy wlaczyc takimi metodami stajemy sie ofiarami...nie kims o kogo nalezalo dbac i zdobywac.
W dodatku ta druga osoba chcialaby zapomnie a widzac karykature bylej/bylego zastanawia sie jak mogl kiedys "cos" takiego kochac i co on w niej widzial.
Widok takiej nedznej liczacej na litosc osoby sprawia ze czuje sie troche zle wiec chce jak najszybciej zapomniec i pozbyc sie intruza w swoim szczesliwym zyciu. Dalej juz samo sie toczy nie odpisywanie nie skutkuje wiec zaczyna byc nie mily i tak dalej...a opuszczony zaczyna sie jeszcez bardziej starac ----bledne kolo ktore sie konczy tym ze jedna osoba krzywdzi druga a ta jesli jej sie uda znienawidzi druga :)

Ostatnio chodza mi po glowie mysli o byciu dama i o klasie...
Ale to juz inna historia.
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez Loki86 » 15 cze 2007, o 18:38

Widzisz nefi historia jest o tyle ciekawa że moja była sama szuka ze mn± kontaktu a jak już go znajdzie robi się od razu oschła i okazuje to takie jakby znużenie dosłownie jak bym był nie strawny. To mnie dziwi. Rozstali¶my się bo ona tego chciała fakt ciężkie było rozstanie ale jednak przeważała jej chęć rozstania. póĽniej miałem być najlepszym przyjacielem a teraz to chyba pisze do mnie albo dzwoni jak niema co robić a musi co¶ komu¶ powiedzieć. Chyba jeszcze bada moje reakcje a co gorsza ja jak małe dziecko daje się wywie¶ć i nie potrafię już achowywac zimnej krwi
nie jest dobrze :/ Ja nigdy nie zrozumiem co tak na prawdę zniszczyło nasz zwi±zek poza jej temperamentem i moj± uległo¶ci± wynikaj±c± z bezgranicznej miło¶ci. Kochałem j± bardzo żarliwie i to jej okazywałem a i ona pokazywała swoje naprawdę wielkie uczucie dlatego tak trudno jest mi się z wszystkim pogodzić bo przecież ona była cudowna. I nagle jak by pstrykn±ć palcami zdrada jedno razowa przygoda póĽniej inny facet niby wielka miło¶ć na trzy miesi±ce a ciekawe co teraz wymy¶li. Jestem chyba zbyt pragmatyczny dlatego usilnie staram się znaleĽć w tym wszystkim jak±¶ logikę czasami mi się udaje ale zaraz okazuje się że nie do końca. Mam nadzieje że w końcu dojdzie do tego że zerwiemy z sob± kontakt na zawsze albo po¶widrujemy i jakim¶ cudem zrz±dzeniem losu odnajdziemy siebie kto wie nic nie jest pewne na tym ¶wiecie.
Jedno jest pewne muszę przestać odpisywać kiedy się ze mn± kontaktuje i zachować zimn± krew tylko to jest takie cholernie trudne.
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez echo » 15 cze 2007, o 19:35

mam wrażenie że trafiłe¶ na okres w którym dziewczyna chce popróbowac bycia femme fatale (być może czasowo), a ten typ tak ma, że gdy jej poczucie atrakcyjno¶ci zmniejsza się szuka osoby, która jest wpatrzona w ni± jak w obrazek. Jednoczesnie osoba, która jest przez ni± upokarzana (w tym wypadku Ty) i manipulowana oraz nie okazuje twardo¶ci swego charakteru - staje się szybko słaba motywacj± do poprawiania sobie humoru. No bo adoracja jakiego¶ (wybacz) mięczaka nie jest wystraczaj±co atrakcyjna.
Co innego gdyby¶ Ty zacz±ł odrywać takie gierki i nawet udawać twardziela oraz opowiadac o swoich podbojach miłosnych chocby wyimaginowanych- my¶lę , że wtedy mina by jej zrzedła i kto wie - może zainteresowałaby się na powrót zdobywaniem Ciebie - jako typa macho. Do¶ć płaskie s± te gierki i nie wiem czy warto tracić czas na nie, ale czasem ludzie wydawałoby się na poziomie zachowuj± się w ten mało oryginalny sposób. Cóż samo życie.

Nie daj sob± manipulować , zakończ tę znajomo¶ć także dla jej dobra (bo j± "rozpuszczasz" , nie b±dĽ ofiar± i poszukaj sensowniejszej istoty do kontaktów. No chyba że pod¶wiadomie lubisz być ofiar±. Zastanów się co Cię w niej tak bardzo poci±ga i czy nie jest to rodzaj autodestrukcji.
Wiem, ze to trudne, ale z do¶wiadczenia twierdzę, że jest to jedyna skuteczna metoda na osi±gnięcie spokoju ducha.

pozdrawiam i życzę zdrowej, dobrej miło¶ci bez dramatycznych zwrotów akcji
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Loki86 » 15 cze 2007, o 20:04

hmm chyba faktycznie gdzie¶ pod¶wiadomie chce być ofiar±. Ta osoba sprawiła że zmiękłem byłem inny przed tym zwi±zkiem typ osoby przyjacielskiej a jednak samotnika nie dopuszczałem ni kogo za blisko a zarazem pragn±łem miło¶ci a ona zjawiła się jakby w odpowiednim czasie. Ja dałem jej wiele dobrego a i ona nie była dłużna sprawiła wiele dobrego. Kiedy tak to analizuje to masz racje ona pod¶wiadomie chce być famme fatale osob± kontrowersyjn± a zarazem wcieleniem matki Teresy. To ciężka mieszanka a ja w tym zwi±zku miałem jakby jeden cal stan±ć na głowie ale sprawić żeby miała jak w raju i poniek±d tak było tylko zarazem to niszczyłem brałem wszystko na serce a nie na zdrowy rozs±dek którym zazwyczaj się cechowałem. Nie wiem co się stanie w przyszło¶ci ale chyba raczej nie zagram w t± grę. chciałbym kogo¶ naprawdę pokochać i być kochanym ale jak póki co to jest imposible. Dobrze że mam swoje zainteresowania i jakie¶ cele do osi±gnięcia czego jeszcze kilka miesięcy nie miałem. My¶lę że to jest lekarstwo na wszystko Cel do osi±gnięcia i stawianie kolejnych poprzeczek. Jednak pomimo takiego toku my¶lenia człowiek ci±gle o tej osobie my¶li i ci±gle się łudzi to jest dziwne. Czuje już co¶ do innej osoby może nie jest to miło¶ć ale jakie¶ zauroczenie na pewno, jednak nic z tym nie mogę zrobić nie chce rozbijać zwi±zku no i czuje że za mały w uszach jestem zbyt słaby czy nawet prozaicznie nie zbyt urodziwy nie wystarczaj±cy. Miałem tak wcze¶niej ale to rozstanie już zupełnie mnie pod tym względem podkopało. Do tego jeszcze nieustanna my¶l o byłej nawet wyobrażenie o seksie z kobiet± kończy się na tym że to ona jest t± kobiet±. Ona to jakby celowo ożywia odzywa się jakby wyczuwała że powoli zapominam i musi się przypomnieć np po trzech miesi±cach nagle zadzwoni niby po nic a jednak. Raz miałem się już całkiem dobrze ona zadzwoniła wieczorem i płakała do słuchawki przepraszaj±c za wszystko normalnie zagotowało się we mnie. Ta kobieta wyczuwa chyba kiedy ma podsycić we mnie tęsknotę za tym co było. jakby chciała mnie przy sobie utrzymać na wszelki wypadek
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez nefi » 15 cze 2007, o 21:31

Loki loki...
Nie jestes gotowy na zakonczenie tej relacji...watpie czy nawet tego chcesz.
Mam wrazenie ze chcesz zyc blizej nie okreslona nadzieja nie zamykajac tego. Czemu ona tak robi.
Bo jestes idealnym przyjacielem, zawsze pod reka jak smutno, jak nie ma sie z kims po smsowac... i tak dalej. Jej nie zalezy na tym co czujesz ani co myslisz zalezy jej na tym aby ona sie dobrze czuła.
A majac kogos takiego jak ty ma sie poczucie bezpieczenstwa.

Podejrzewam ze nie robi tego specialnie,ale tak jest.

Wiec co mnie uderza w twoich postach?
Ze sam siebie niszczysz, przeciez to cholernie boli...lojalnosc nie zaleznie od cenny.
Od tego nie da sie zdystansowac, mozna jedynie zamknac sie na emocje albo przewartosciowac.

Powiedz mi co daje ci taka przyjazn? Czy czujesz sie w niej dobrze ?

Bo ja mysle ze to ci wystarcza , to ze mozesz byc czasem potrzebny i ze mimo wszytsko zyjesz z zasadami ktore sam sobie wymysliles.

Nie mozesz byc przyjacielem dziewczyny ktora kochasz bo jak mozesz sie cieszyc z jej szczesliwego zwiazku ? jak mozesz jej zyczyc jej dobrego skoro za kazdym razem kiedy tak myslisz ranisz i rozwalsz siebie ?

Jakbym widziala sama siebie. Heh nie wiem co ci napisac, a raczej nie wiem od czego zaczac abys to zrozumial bo brakuje mi slow.

Wiesz dla mnie michal byl kamyczkiem ktory rozwalil lawine.
Sprawil ze zaczelam pracowac nad sama soba, dla niego przeczytalam sporo poradnikow, podrecznikow psychologi , prawie wszystkie numery chrakterow, zaczelam zadawac pytania o sama siebie i obserwowac zwiazki udane oraz ludzi ktorzy zyja normalnie i szczesliwie, rozmawiac z nimi.

Jedna z moich najblizszych przyjaciolek powtarzala w kolko jedna rzecz ktorej nie rozumiem w pelni do dzis: ze po co sie przyjaznic z ludzmi ktorzy nas rania albo smuca?

Czemu tak postepujemy ? Czemu ja tak robie i czemu ty tak robisz?
Lojalnosc za wszelka cene - to wartosc ktora kazdy ceni.
Eh lubisz czytac?

ps. twoj nick jest z anime?
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez Loki86 » 16 cze 2007, o 02:17

Lubie czytać staram się czytać wszystkie posty i w±tki w których się udzielam lub mam zamiar się udzielać:)

Co do Nicka zaczerpn±łem go z Mitologii Nordyckiej. Loki to nordycki Bóg którego prawdziw± postaci± był czarny wilk. Był bardzo zło¶liwym i dokuczliwym synem Odyna (odpowiednik Zeusa w mitologii Greckiej i Posejdona w Rzymskiej) doprowadził ostatecznie do zagłady Walhalli (taki odpowiednik niebios) poprzez zabicie Baldura przez co nastał Ragnaroku (ostateczne zniszczenie). Czuć pesymizm ale to nie do końca przez jego mroczn± naturę wybrałem taki nick Loki jest psotnikiem i zło¶liwcem co czę¶ciowo leży w mojej naturze do tego czarny wilk samotnik:)

Powiem ci szczerze że starałem się to wszystko przerwać swoim zachowaniem czasami chciałem wymóc na niej tak± niechęć żeby ten kontakt i nasza przyjaĽń sie rozpadła ale nigdy nie potrafiłem być w tym d końca konsekwentny wiedziałem że ona może potrzebować mojej pomocy nie chciałem jej do końca zostawić samej (nie twierdze że ona nie dała by sobie rady z problemami ale czasami zdarzaj± się przerastaj±ce nas problemy) Czy waruje przy niej jak wierny pies? poniek±d tak jednak coraz bardziej chce się uwolnić. Jednak ona wie kiedy napisać kiedy się odezwać. Fakt że był okres kiedy rozumieli¶my się bez słów teraz jakby mnie przeraża gdyż czasami wydaje mi się że ona jakby pod¶wiadomie wie kiedy uderzyć jak we mnie wywołać tęsknotę i jak nakręcić żebym pisał. To jest dziwne. Okre¶lam siebie jako osobę o tendencjach melancholijnych często wspominam a czasami potrafię usi±¶ć gapić się w jaki¶ punkt i zanurzać w to co było zajmuje to naprawdę wiele czasu wręcz pożera konsumuje na niczym. To nie pomaga w tej sytuacji w której się znajduje.

Dziwnym jest że to pisze nie chce się użalać ale to samo jako¶ wychodzi ze mnie. Chyba jestem słab± osob± co jest dla mnie nie do pomy¶lenia :/ trzeba będzie nad sob± pracować
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Abssinth » 16 cze 2007, o 09:16

przemyslalam sobie Twoja sytuacja, Loki...to, co robi Twoja byla kobieta, nie musi byc tak naprawde zlosliwe.Byc moze ona tez przerabia swoje emocje do Ciebie, po prostu w podobnym tempie...albo sa to resztki tego polaczenia, ktore bylo miedzy Wami, teraz po prostu ujawniajace sie w inny niz wczesniej sposob.
Gdy moj poprzedni zwiazek sie skonczyl, mialam to samo, tyle ze dokladnie z przeciwnej strony niz Ty - znaczy bylam na miejscu wlasnie Twojej kobiety, ktora odeszla, mial byc przyjazny kontakt, a skonczylo sie na tym, ze zepsulam to calkowicie.Podczas pierwszych paru miesiecy po rozstaniu podobno dzwonilam do mojego bylego dokladnie wtedy i tylko wtedy, kiedy byla u niego jakas inna kobieta (zaczal sie szybko rozgladac za kims, by zabic bol).Kiedy on sie przestal rozgladac za kobietami i przestaly u niego bywac, ja przestalam dzwonic. Dowiedzialam sie o tym dopiero pozniej, od naszych wspolnych znajomych - bylam tak akuratna z tym dzwonieniem, ze moj byly zerwal z tymi znajomymi kontakt, bo byl pewien, ze donosza mi, kiedy ktos u niego jest.
Dzwonilam potem jeszcze pare razy, wszystko w dokladnie takich najmniej odpowiednich momentach jak Ty opisujesz, potem zdarzyla sie bardzo dziwna historia, ktora spowodowala, ze on do mnie zadzwonil i kategorycznie zakazal mi sie z nim w jakikolwiek sposob kontaktowac. (rozmaialam z kims i spytalam tak polzartem o nowy nr tel mojego bylego - w polowie stwierdzilam ze go nie chce, wiec dostalam raptem 5 cyfr - jakos od tgo samego dnia ktos zaczal mojemu ex puszczac sygnaly z nru zastrzezonego, dosc czesto i w dziwnych porach....on byl pewny, ze to ja, nie chcac zrozumiec, ze nie mialam jego pelnego numeru).

I zobacz, jak to sie wszystko z jego strony idealnie splatalo w jakis dziwny, doskonale wywazony z mojej strony plan....A tak naprawde to przypadki, sploty okolicznosci, sytuacje nie wiadomo skad. Skonczylo sie wraz z tym ostatnim od niego telefonem, mam nadzieje, ze dla niego rowniez sie to skonczylo i bedzie mogl lub juz znalazl sobie kogos, kto by go kochal i kogo on by kochal...

...byc moze dla Ciebie tez takie kategoryczne zakonczenie bedzie najlepszym.Generalnie, co chcialam przekazac w tym przydlugim poscie to to, ze niekoniecznie Twoja byla ma jakis mroczny plan zeby Ci robic wode z mozgu - ze zdarzaja sie takie cholerne przypadki i moga one trwac b. dlugo, nawet ponad rok - i, ze najlepszym rozwiazaniem bywa uciac cale kontakty.

No. Pozdrawiam bardzo cieplo. Bedzie dobrze.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez nefi » 16 cze 2007, o 09:43

Wrocmy do zdania ktore powtarza mi monika :) od dwóch lat.
Po co sie przyjaznic z osobami ktore sprawiaja nam przykrosc?
Ja znajduje 100 powodow ty wymieniles kolo 5 :P

Sam piszesz ze wiesz ze ona poradzilaby sobie bez Ciebie. ( watpie czy w to wierzysz ale to inna sprawa)

Piszesz ze zaczynasz sobie ukladac zycie i jest juz prawie dobrze, dopuki ona sie nie odezwie.

Zaczynasz rozgladac sie dookola i pojawil sie ktos kto Ciebie zaciekawil. (wiem ze nie dostepny ale sam fakt ze ktos chocny malutko Ciebie zainteresowal jest bardzo dobrym objawem )

Jest dobrze dopuki ona sie nie odezwie ... ---- bo to sprawia Ci przykrosc.
Wiec po co sie z nia przyjaznisz?
Bo lubisz jak sprawia Ci przykrosc i rozwala zycie?
Jakis powod musi byc.
Nie zaleznie co to za powod i jak usilujesz sie sam oszukac, ludzie ktorzy tworza zwiazki udane i zdrowe tak nie postepuja.

Prawda jest brutalna zostales porzucony i to sprawilo Ci ból.
To jak jestes teraz traktowany tez sprawia Ci ból.
Niestety to trzeba poczuc , zrozumiec i wyrazic.
W tym miejscu powina pojawic sie duma zlosc zazdrosc albo inne "zle uczucie" a ty co robisz ciagle chcesz pomagac...nie liczysz sie z wlasnymi emocjami, nie odczucwasz ich mocno a jesli nawet to jak ktos potrzebuje pomocy zapominasz o sobie i biegniesz na ratunek...

Inna sprawa na wykladach podyktowali nam tabelke: a propo gotowosci zmian: bylo to cos takiego ( z pamieci pisze wiec na pewno sa bledy :(
ale sens jest taki) ze napierw trzeba zrozumiec, uswiadomic sobie problem, przygotowac do zmiany ustalic termin zmiany i wprowadzic w zycie.
Na kazdym z tych etapow wszystko moze sie zatrzymac albo skonczyc.
Jesli probujesz zniechecic do siebie kogos albo o nim zapomniec a tego nie chcesz lub zaczynasz na sile w nie odpowiednim etapie to to nie wyjdzie...
Malo kto jest az tak konsekwentny i uparty.

Inna rzecz ona nie robi tego specialnie, poprostu sie nad tym nie zastanawia, zawsze tak postepowala i kiedy byliscie razem to sie sprawdzalo wiec czemu teraz ma byc innaczej?

Rozbawiło mnie to, :)
"Fakt że był okres kiedy rozumieli¶my się bez słów teraz jakby mnie przeraża gdyż czasami wydaje mi się że ona jakby pod¶wiadomie wie kiedy uderzyć jak we mnie wywołać tęsknotę i jak nakręcić żebym pisał"

Byla najblizsza Ci osoba a ty jej, wiedzie o sobie wystarczajaco duzo aby podswiadomie umiec wplywac na emocje drugiej osoby. Co gorsza bliskosc sprawia ze sie otwieramy a wtedy jestesmy zupelnie bezbronni...

Czytales cos o relacjach w zwiazkach?
Cos o DDA?
Avatar użytkownika
nefi
 
Posty: 78
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 17:35

Postprzez marynia » 16 cze 2007, o 12:08

Cze¶ć Loki.

Tak sobie czytam i czytam Twój post i my¶lę... Dziewczyny napisały Ci już wiele m±dro¶ci, dodam tylko parę słów.

Z tego co pisałe¶ kiedy¶, ł±czyło Was naprawdę co¶ wyj±tkowego, pięknego. Byli¶cie nie tylko zakochanymi w sobie ludĽmi, kochankami, ale i przyjaciółmi, bardzo bliskimi, serdecznymi sobie ludĽmi. Bardzo trudno jest rozstać się z kim¶ takim definitywnie. Nawet, gdy miło¶ć się kończy, nie poż±da się już tej drugiej osoby -często się po prostu do niej tęskni. Trudno jest wyrzucić kogo¶ tak bliskiego z życia - tak po prostu zapomnieć, z -powstaje w tym życiu taka wyrwa.

My¶lę, że jej działanie nie jest celowe. Nawet je¶li jest szczę¶liwa, zakochana w innym- może mocno tęsknić za Tob±, może czuć żal, że Wasza miło¶ć się skończyła, może jej brakować rozmów z Tob± - itp, itd. Pewnie ma niezły bałagan uczuciowy w głowie, pewnie sama sobie z tym nie radzi, nie rozumie , być może j± to frustruje, zło¶ci, męczy - co może wygl±dać jak owa "niestrawno¶ć" w stosunku do Ciebie. Opcja z Femme fatale -również bardzo prawdopodobna, bardzo kobieca i pod¶wiadoma. Cóż, takie czasem jeste¶my :x

Przyznam się szczerze, gdy parę lat temu przechodziłam trudny czas, moje małżeństwo okazywało sie porażk±, a ja czułam się strasznie samotna - snuj±c się samotnie po mie¶cie, z rozpaczy wpadłam na "doskonały" pomysł. Udałam się w odwiedziny, niespodziewane, do pracy, do chłopaka, któremu jako nastolatka złamałam serce (on był we mnie bardzo zakochany, ja spotkałam się z nim parę razy a potem bez słowa wycofałam się i zerwałam z nim kontakt -wiem, że bardzo to przeżył, bo nie rozumiał czemu został odrzucony). Poszłam, by kto¶ mnie "ogrzał" rozmow±, pocieszył, może popodziwiał?Nie wiem czego szukałam. Siedziałam godzinę, żal±c się, przepraszaj±c za tamto - chłopak siedział zmieszany w milczeniu.
Do dzi¶ go unikam, bo jest mi wstyd za tamten monolog.


Ty - wydaje mi się, że jednak pod¶wiadomie czekasz na jaki¶ kontakt z jej strony. Tak samo bardzo jak tego nie chcesz - tak tego oczekujesz. By zrozumiała swój bł±d, by chciała jednak wrócić. Jeste¶ skory do pomocy - czy nie dlatego, tak w głębi duszy, by ona po raz kolejny zobaczyła, jakim to jeste¶ wspaniałym facetem, by jej to udowodnić, by zrozumiała?

Czy nie jest tak, że jednak wci±ż pod¶wiadomie czekasz na okazję by o ni± powalczyć? Choć już ¶wiadomie wiesz, że nie jest to dla Ciebie dobre, że Cię niszczy, nie pozwala i¶ć naprzód?

Pogrzeb może troszkę w swojej pod¶wiadomo¶ci. U¶wiadom sobie to, co naprawdę czujesz. Czego pragniesz, czego chcesz? Jak możesz to zdobyć? Co Ci w tym przeszkadza? Czego nie chcesz? B±dĽ egoistyczny w tym my¶leniu, skup sie na Wojtku i potrzebach Wojtka. Może na pocz±tek z kartk± w ręce, będzie łatwiej, my¶łi nie będ± pierzchać w stronę innych osób.

Nie zadręczaj się analizowaniem jej zachowań. Po pierwsze - trudno kobiety zrozumieć, zwłaszcza te, z którymi nie można na temat powodów takiego zachowania porozmawiać. Po drugie - do niczego Cię to nie prowadzi, przeciwnie, mam wrażenie, że wprowadza Cię w taki stan rozdrażnienia, bezsilno¶ci, marazmu. Masz w głowie mnóstwo marzeń, planów, widzisz nowe ciekawe trasy w życiu -ale stoisz w miejscu, nie mog±c zrobić kroku naprzód.

Czy nie jest tak?
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Postprzez Loki86 » 16 cze 2007, o 20:46

Kiedy tak czytałem wasze wypowiedzi i zastanowiłem się nad wszystkim - doszedłem do wniosku, że ja chyba też jako¶ kurczowo trzymam się tej osoby i chce od niej wyci±gn±ć jej prawdziwe odczucia względem tego co jest między nami. Ona twierdzi, że się nie przejmuje tym co było i że się skończyło nie przejmuje się też tym czy jestem czy nie. A jednak dzwoni jednak się kontaktuje. Musze rzucić ten upór względem jej osoby. I wszystko było by dobrze gdyby nie my¶l nasuwaj±ca się tak jako¶ sama z siebie. Nawet dobrze się bawi±c nagle zwalniam obroty i przychodzi ta my¶l "ciekawe co ona teraz robi gdzie jest i czy też dobrze się bawi". Uczepiło się to mnie jak rzep psiego ogona na tyle że nie dochodzi do mnie w pełni że zaznaje z jej strony już tylko bólu i smutku nawet kiedy ona jest radosna. Nie ma sensu być jakim¶ szarym cieniem tłem w przedstawieniu w którym główn± rolę gra wła¶nie ona.

Faktycznie muszę od pocz±tku do kończ przej¶ć te stadia od postanowienia do wykonania tego postanowienia dla mojego dobra i jakby nie było dla jej dobra nie chce żeby postrzegała mnie jak jakiego¶ psychola czyhaj±cego nie zmordowanie na ni±.
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez Bianka » 17 cze 2007, o 16:34

Michal mowisz o kobietach zdrowych emocjonalnie, faceci sa zawsze bardziej surowi i pamietaja zle, a moze to ja spotykam takich mezczyzn a Ty takie kobiety :/

ja jeszcze nie dowiedzialam sie dlaczego wybaczam zawsze to co zle, chodz niby mam charakterek i nie pozwalam sobie- taka opinia, a jednak,
wybaczalam bylemu psychopacie zdrady, zakazy, traktowanie mnie jak wieznia, jak swoja wlasnosc bez swojego zdania, no dobra mialam 17 lat...ale teraz
dlaczego wciaz wybaczam przemoc? dlaczego raz na jakis czas moj narzeczony staje sie potworem i przez kilka minut ewentualnie godzin zachowuje sie jakbym byla jego najwiekszym i najgorszym wrogiem?
Dlaczego czasem traktuje mnie bardzo zle a ja z nim nadal jestem, nadal kocham, nadal w niego wierze? moze dlatego ze poszedl na terapie i przez dluzszy czas jest dobrze, ale to i tak mnie nie tlumaczy bo inna dziewczyna kopnela by go dawno w d...:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Goszka » 17 cze 2007, o 17:25

a ja nigdy nie wybaczam,gdy kto¶ kogo kochałam i nie widziałam poza nim ¶wiata zrobi mi ¶wiństwo za plecami,jak na razie jest jeden były chłopak,któremu NIGDY nie wybaczę,to co mi zrobił zdarzyło się ponad 4 lata temu a ja nadal jestem w¶ciekła kiedy o tym pomy¶lę...zabiłabym jak psa :evil: :evil: :evil:
zwi±zek z nim zmienił mnie a rozstanie zniszczyło wiele warto¶ci w które wierzyłam i stało się bezpo¶redni± przyczyn± mojej depresji,autodestrukcji i pragnienia ¶mierci...
Tak więc wiem z autopsji,że można kogo¶ kochać do szaleństwa a póĽniej nagle znienawidzieć,ale nie dzieje się to nigdy bez przyczyny...
Słyszałam kiedy¶,że miło¶ć i nienawi¶ć to tak naprawdę 2 takie same stany emocjonalne,z tym że jeden z nich posiada zabarwienie dodatne,natomiast drugi ujemne...tak...pomiędzy tymi dwoma uczuciami przebiega cienka jak nić pajęcza linia...

Ps. znalazłam pewien trafny cytat:
"je¶li oceniamy miło¶ć podług większo¶ci jej rezultatów,
to przypomina ona bardziej nienawi¶ć niż przyjaĽń."

tak,nawet miło¶ć miewa czasem swoje ciemne strony.......a może czę¶ciej niż nam się zdaje???
Goszka
 

Postprzez Goszka » 17 cze 2007, o 17:57

Wiem Michał,ja to bardzo dotkliwie odczuwam-to że nie może być tak jak kiedy¶ i to,że już póĽniej straciłam możlwio¶ć zakochania się bez pamięci,a w miejscu tego pojawiło się racjonalne my¶lenie i analizowanie wszystkiego z każdej strony,rozkładanie na czynniki pierwsze-byle tylko znów się nie sparzyć....
Goszka
 

Postprzez Bianka » 17 cze 2007, o 19:18

"Bianko mysle ze gdyby na prawde zorbil Ci krzywde bys nie wybaczyla."
- naprawde mi zrobil , nie wybaczylam, ale chodzi o to ze nadal z nim jestem, nadal go kocham i wierze w niego...wierze w to ze chce sie zmienic i zrobi wszystko zeby mnie juz nie krzywdzic...
"co by nie zrobil -nie ponosi konsekwencji." - skad wiesz ze nie ponosi, zalezy co kto rozumie przez ponoszenie konsekwencji? jesli tak jak mowisz blaganie na kolanach i kwiaty - to tak, juz klęczal przede mna nie raz.

Mysle ze on wie ze potrafie bez niego zyc, mam przynjamniej taka nadzieje...kiedys bylam inna ale zmienilam sie dzieki zlym doswiadczeniom, gdyby trafil na mnie 17 letnia to by bylo o wiele gorzej, inaczej i juz by pewnie wcale nie bylo..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości