Powiedzialam, co mi przeszkadza w zwiazku, po raz n-ty i chyba bylam zbyt szczera...po raz n-ty.
Nie chce mnie ogladac....czuje sie fatalnie...nie umiem rozmawiac z facetami....
wszystko psuje, bo boje sie byc zraniona...boje sie zaryzykowac...
zalezy mi na nim ale nie mam juz sily...
juz nie wiem czy to z nim cos nie tak czy ze mna. Brakuje mi wzorcow, nie mam przyjaciolki, zeby o tym pogadac. Moja mama powie mi to co zawsze...
Nie mam sie gdzie schowac, mieszkamy razem. Chyba mam syndrom braku milosci...bo czuje sie czesto samotna i niekochana...a moze to tylko depresja.
Nie wiem co mam zrobic, zycie przecieka mi przez palce. Czegokolwiek sie dotkne, wszystko sie wali.