wielorybico nie przepraszaj ..ty mnie nie zdenerwowałaś
Kochana ja wkurzam sie na siebie.I na ta cholerną nadzieję,która wciąż żyje!!!!!
TYLKO JA NIE WIEM PO CO?!
o nas nie rozmawialiśmy...tylko na ogólne tematy.....To i tak plus,ze w ogóle potrafiliśmy jakoś porozmawiać
a.... kaktus obiecał mi ,że w tym tygodniu naprawi mi coś w aucie...
w sumie to kaktus wcale nie był zbyt rozmowny.....ze mną coś porozmawiał..z dziećmi mniej...bo one poszły do swojego pokoju..nie nalegały na rozmowę..a on ich nie zachęcał.....
widzę,ze dzieciom jest trudno...bo to tak dziwnie...tato"gość"???
Zjadły obiad.A potem chwilę porozmawiały i poszły do siebie...nie olewały taty..po prostu zachowywały sie jak u siebie w domu.
zrobiłam kilka zdjęć dzieciom i tacie,a córka zrobiła też mi i kaktusowi zdjęcie...
paradoksalnie wyszliśmy ładnie
Potem kaktus poszedł,bo musiał iść do pracy.
Chciał odejść jakby nigdy nic.
Zapytałam czy? i kiedy? dostane odpowiedź...powiedział,że dostanę..
Jak powiedziałam mu,że po dwudziestu latach razem powinniśmy sie szanować to trochę wkurzył sie
był zniecierpliwiony....
On wszędzie widzi atak na siebie....Łatwo wkurza sie.Wcale nie pokazuje chęci dogadania się..jakby nie miało z nami być......
Gdy poszedł rozpłakałam sie.
A syn mi powiedział,żebym sobie kogoś znalazła.Żebym nie płakała już za tatem.
WKURZA MNIE TO ZYCIE.
chciałabym zniknąc........