przez Szafirowa » 20 cze 2008, o 08:13
Gaba, to bardzo mądre, co powiedziała Twoja Koleżanka.
I życie zapewne niejednokrotnie potwierdziło słusznośc i prawdziwośc tych słów.
Chocby w moim przypadku.
Po rozwodzie moich rodziców mama związała się z innym mężczyzną.
Była to z jej strony (jej zdaniem) największa miłośc jej życia.
Mimo iż ten mężczyzna również był rozwodnikiem, a ze swojego małżeństwa miał troje dzieci, to i tak uważał się za dużo lepszego w hierarchii ogólnoludzkiej od mojej mamy.
Ja byłam dla niego kimś, a raczej CZYMŚ bardzo niewygodnym, czego nie akceptował, co było dla niego męczące i nie miało żadnej wartości ani znaczenia.
Powiem Ci Gaba, że nie omieszkał tego codziennie dawac wyraźnie do zrozumienia.
Nigdy nie doszło między nami do sytuacji o której piszesz, ponieważ nie ośmieliłabym się dotknąc (fizycznie) tego pana.
Nie wolno mi było nawet dotykac żadnej jego rzeczy ... (np. pomagając mamie składac pranie)
Zresztą ... stare dzieje i niewarte rozpisywania się o tym.
Mama wielokrotnie chciała od niego odejśc, ale teraz z wieloletniej perspektywy wiem, że to był tylko teatr jednego aktora i jednego widza. Chciała swoimi demonstracjami coś osiągnąc, coś ugrac w związku z nim.
Teraz Gabo Droga, po 20 latach od tamtych chwil, moja mama jest zgorzkniałym, osamotnionym człowiekiem. Żyje w związku z mężczyzną, którego nie kocha, a nawet nie lubi.
A ja - jej jedyne dziecko - nie odczuwam w ogóle potrzeby jej obecności w moim życiu.
Kocham ją ależ oczywiście, ale zupełnie ani trochę nie jest mi bliska.
To moja Mama.
Ale obcy człowiek.