Nie umiem tego zakończyć i nie umiem tak zyć.

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 28 maja 2008, o 22:53

:oklaski: :ok:

:papa:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez agutka » 29 maja 2008, o 13:23

---------- 13:18 29.05.2008 ----------

I zalogowałam się na portalu randkowym. Nie, nie szukam na siłę, ale to miłe poczytac że sie komus podobam :slonko:

---------- 13:23 ----------

Taki zastrzyk dla zniszczonej samoakceptacji i poczucia własnej wartosci.
agutka
 
Posty: 13
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 18:48

Re: Nie umiem tego zakończyć i nie umiem tak zyć.

Postprzez Sanna » 29 maja 2008, o 14:03

Hmm... no co tu rzec... sądząc z opisu to facet Cię po prostu nie kocha ,a jest z Tobą dla wygody ( mieszkanie, załatwianie jego spraw) i darmowego sexu. Pasożyt , słowo którego ktoś tu użył, najlepiej oddaje ten stan rzeczy. Życzę Ci żeby wartościowy związek stał się Twoim udziałem a póki co przysłowie ,, Lepiej być porządnie samemu niż byle jak z kimś".
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Mały biały kotek » 29 maja 2008, o 15:30

Oh Agutko też przechodzę te męki.
Jeśli chcesz możemy się nawzajem trzymać za rękę, wspierać, a jak przyjdzie fala to i popłakać.
Taaak, trzeba robić coś dla siebie a i fitnes jest dobry, bo pozwala wyrzucić z siebie trochę złych emocji. Po poprzednim związku tak właśnie się męczyłam... teraz jakoś nie potrafię...
Kiedyś, po zerwaniu, koleżanka zabrała mnie do siebie na działkę na 3 dni i zabrała mi komórkę. Dzięki temu udało mi się przetrwać chęć "naprawiania" na świeżo
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez Wiktoria99 » 1 cze 2008, o 19:37

Widzę, że nie tylko ja mam takie problemy :( U mnie to już jest chyba "zaawansowany toksyczny związek". Jestem z chłopakiem prawie 3 lata. Początki oczywiscie były wspaniałe, kochał, staral się, nigdy złego słowa nie powiedział, nawet przy mnie nie przeklinał. Jednak z tygodnia na tydzień, z miesiąca na miesiąc wszystko zaczęło się zmieniać.. Najpierw odszedł do innej, po paru dniach stwierdził, ze kocha mnie i chciał do mnie wrócić. Wybaczyłam. Jakiś czas było dobrze dopóki nie zaczął ćpać.. Wtedy oszukiwał mnie niemal codziennie, że nie ćpa, że mi się wydaje, ze już z tym skończył. Dowiedziałam się, że wcale nie skończył, tylko dalej się pogrąża. Po jakimś czasie skończył "niby dla mnie", jednak wiedziałam, ze on ma silną wolę i zrobił to dla siebie, bo zmądrzał. Jednak po tym problemie zaczęły się następne. Po pierwsze chorobliwa zazdrość o mnie, która dochodzila nawet do wyzywania mnie.. Potem oczywiście usprawiedliwiał to tym, że to z zazdrości, bo tak mu na mnie zależy, że on czasami nie wytrzymuje, bo dręczą go myśli, ze go mogę zdradzić. Oczywiście muszę dodać, że przez ten związek zerwałam wszystkie moje dotychczasowe kontakty ze znajomymi. Zostałam sam jak palec, jedynie z nim. I to przez moją własną głupotę, przez zauroczenie i przez to, ze miałam klapki na oczach. Brnęłam w to dalej, bo miałam tylko jego, bałam się rozstania, tego, że zostanę sama, nikt mnie nie zechce, a ja wpadnę w depresję.. Wybaczałam mu każde wyzwiska, bo przepraszał, czasami nawet płakał.Wyzywał, zaraz przepraszał i tak w kółko. Dałam się na to nabrać. Bo im szybciej wybaczalam tym częściej to się powtarzało.. Ciągle się zbieram, zeby zakonczyć ten związek, ale boję się, boję się wszystkiego, ze nie będe mogła o nim zapomnieć, ze nie będe mogła patrzeć jak on jest z inną dziewczyną ( ciekawe czy takie same świństwa będzie robił swojej nowej wybrance ), tego, że sie nie pozbieram, i przez t, ze zrobiłam z siebie ofiarę i straciłam szacunek sama do siebie będe się jedynie nad sobą użalała. Najgorsze jest to jak on mnie wyzwie, zaraz przeprasza, śmieje się z tego, ze tak sie ostro kłócimy, przytula mnie jakby nigdy nic, a ja tylko zaciskam zęby, zeby nie płakać, nie pokazywać jak mnie to boli. Mam tego dość, nie potrafię sama tego zakończyć na dobre, bo po paru dniach nie wytrzymuję i wracam do niego. Jak mam zebrać w sobie siłę i skończyć z tym obsesyjnym, toksycznym związkiem ? :( Nie wiem jak odbudować wiarę w siebie.
Wiktoria99
 
Posty: 1
Dołączył(a): 1 cze 2008, o 16:26

może będzie mi lżej

Postprzez skylar » 12 cze 2008, o 19:54

pisze bo zniesienie myśli o tym staje się nieznośne, spotkałam kogoś zakochałam się krótko byliśmy razem, i rozstaliśmy sie w przyjaźni to tak skrótowo, ale to on obudził we mnie poczucie dumy z siebie, zabrał i pokazał ze świat jest piękny , a dziś... coż ironia losu po zerwaniu utrzymaliśmy kontakt, i chyba nawet częściej niż jak byliśmy para chodziliśmy gdzieś wyjeżdżaliśmy ... i tak powstało coś w rodzaju mieszaniny przyjaźni , kochanków i wrogów.. tkwi we mnie zadra za to ze nie wyszło, usilnie próbuje sie przekonać ze nie dążę go żadnymi uczuciami i coraz mocniej przekonuje sie ze tak nie jest, a teraz teraz pracujemy razem....jedna firma, dużo zadań, boli mnie to ze jak wchodzę do jego mieszkania widzę nie swoja szczoteczkę do zębów , nie znoszę weekendowych telefonów kiedy słyszę ze to ktoś inny robi mu śniadanie,a co najgorsze on uważa ze jestem agresywna w stosunku do niego i te nic przyjaźni zaczynam tracić bo nie panuje nad tym nie mogę sie uśmiechać nie mogę myśleć nie pracuje jak należy ...myśl ze może być z kimś innym , jest dla mnie mordercza. i tu jakby dochodzimy do sedna - jesteśmy na etapie tworzenia nowej firmy, będziemy partnerami ja on jego obecna -tak mi sie wydaje, nie mam odwagi zapytać to mnie zabije - kochanka-przyjaciółka partnerami ....nie daje rady ,

mam wrażenie ze się rozpadam, tracę czas na zachłanne wydzieranie mu go i udowadnianie jej-kimkolwiek jest- ze jestem góra, rozsadek mówi mi ze należy zapomnieć pozwolić temu umrzeć, a jednak walczę tracąc energie serce i emocje na lzy rozpacz zal nie potrafię pozwolić mu odejść i sobie wybaczyć
skylar
 
Posty: 6
Dołączył(a): 12 cze 2008, o 19:38

jeszcze gorsze złego początki

Postprzez wielkabogini » 21 cze 2008, o 00:18

Agutko, mój związek był dokładnie taki sam, jak Twój. Twój pierwszy post brzmi tak, jakbym sama go napisała. Portal randkowy to nie jest rozwiązanie. Znowu znajdziesz — najwyżej — związek zastępczy, albo bedziesz latami udawać, że to ciągle nie ten. Jak ja. Ja z moim partnerem rozstawałam sie wielokrotnie. Raz nawet na kilka miesięcy. Potem powrót. W końcu stwierdziłam, że się starzeję, że chcę przynajmniej mieć dziecko. Ponieważ nigdy specjalnie się nie zabezpieczaliśmy, więc zaszłam w ciążę. I wtedy zaczęło się prawdziwe piekło. Nie chcę tego opisywać. Teraz mam zespół stresu pourazowego i ciężko choruję fizycznie. Jednocześnie całymi dniami zajmuję się moją małą, a po nocach pracuję, żeby jakoś żyć. Czasami przez bardzo długie okresy śpię po 2—3 godziny dziennie. Chciałabyś tak żyć? Nie, prawda? Proszę Cię, znajdź dobrego terapeutę, który Cię wyciągnie. Ja znalazłam. Pewnie gdyby nie to, po prostu powiesiłabym się, mimo że kocham nad życie i moje dziecko, i mojego psa. Po prostu już nie mam siły. Bardzo bym nie chciała, żebys tak skończyła. Ściskam Cię ciepło.
Anka
wielkabogini
 
Posty: 7
Dołączył(a): 10 cze 2008, o 00:58
Lokalizacja: Kraków

wracam do żywych

Postprzez agutka » 28 cze 2008, o 23:02

Długo sie nie odzywałam, trawiłam wszytsko w sobie , nie chciałam dobrych rad bo wiedziałam że te dobre są naprawde dobre ale nikt mi nie powie "zalezy mu na Tobie" bo tak nie jest.
W niedziele wyrzuciłam go z domu. Mleko sie wylało i wszystkie moje watpliwosci okazały sie słuszne, aż do stopnia jakiego sie nie spodziewałam. Ale ulzyło mi własciwie.
Zobaczymy co dalej.
Planuje samotne wakacje i naprawde chce na nie jechać sama. 8)
moze cudne manowce sa za rogiem ....
agutka
 
Posty: 13
Dołączył(a): 24 maja 2008, o 18:48

Postprzez agik » 28 cze 2008, o 23:36

No to mocno trzymam kciuki, by za zakrętem było tak pięknie, jak się tego spodziewałaś/ spodziewasz...

Trzymam kciuki za DOBRE nowe...

Buziaki :buziaki:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Re: wracam do żywych

Postprzez ewka » 29 cze 2008, o 12:33

agutka napisał(a):moze cudne manowce sa za rogiem ....

Otóż to! Może tam czekają... któż to wie;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 269 gości

cron