Jego Milczenie = Niszcząca Kara. Dlaczego mi to robi?

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 16 cze 2008, o 13:34

Mam chaos w głowie...

1. jego zaburzenie- tłumaczy jego zachowanie w pewnym stopniu. A własciwie może nie tyle tłumaczy, co wyjasnia
2. Twój strach i rozterki...

Z jednej strony partner borderline, ze swoim cierpieniem, niskim poczuciem własnej wartości, podejrzliwością. I jego działanie "w przekonaniu" poniesionej krzywdy, straty, czy obrazy...

Z drugiej strony- Evunia, ze swoim cierpieniem i nieuzasadnionym poczuciem ponoszenia kary...

Hmm.. ja sobie wyobrazam związek tak, ze obydwie strony dbają nawzajem o dobre samopoczucie drugiej osoby. Obydwie strony dokładają starań, by nie ranić, nie dokładać cierpienia...
Zrozumienie- jak najbardziej. Mój partner jest borderline i dlatego tak się czasem zachowuje.
I tylko to jedno małe pytanie- a gdzie ja jestem w tym wszystkim?
To chyba tez nie jest tak, ze swiadomość że partner ma zaburzenia, zwalnia go od obowiązku, zęby z nimi walczyć.

Wiesz Evuniu, tak sobie myślę, że jesteś prawdziwym skarbem dla niego. I to, co pisałaś, że on to docenia- to ja sobie myślę że to największa prawda jaką można napisać.
Ja nie mam pojęcia, czy stać by mnie było na takie pokłady cierpliwości, zrozumienia, wyrozumiałości... I raczej chyba nie.

I jeszcze sobie pomyślałam, że to, ze on jest borderline- to takie "dobrodziejstwo" inwentarza. On się raczej nie zmieni.
Jego rozumienie, jego przyznanie się do winy, jego przepraszam, jest ważne tylko w danej chwili. A wszystke te akcje, które wyczynia- jemu także dokładają cierpień. Tak próbuję zrozumieć i jedyne co mi przychodzi do głowy to to, ze on ma wykrzywiony obraz rzeczywistości. Tak jakby przeglądać się nie w lustrze, a choinkowej bombce...
Twoja "czystośc" a raczej przejrzystośc nie ma tu nic do rzeczy. Portal "nasza klasa" komunikuje ludzi- piszesz, ze w Twoim wypadku to nie jest "podejrzana" komunikacja. Tylko jak zwykła komuniakacja wygląda w bombce?
Myślę sobie, ze jego poczucie zagrożenia nie ma realnych podstaw. Ale dla niego są realne. I jego działanie odpowiada temu, jak on to ocenia.

To jest jedna strona.

Druga to TY... I Twoje realne poczucie zagrożenia.
Myślę sobie, ze nie powinno się chyba podporządkowywać zycia temu, ze ktoś jest chory, albo ma zaburzenia. To nie tylko Twój obowiązek- wspierac jego, bo on jest bardziej pokarany ( borderline), bo nie jesteś siostrą miłosierdzia, tylko cierpiącą kobietą, zę swoim strachem, ze swoimi uczuciami, równie ważnymi, jak jego. To jest równiez jego obowiązek walczyć ze swoimi "potworami" jak to mówi Katusia...
Jeśłi ktoś chce walczyć ze swoimi jakby nie było ułomnościami- to nalezy mu się wsparcie, wyrozumiałość, wybaczenie. Jelsi ktoś mowi, jestem chory i mi się nalezy i to wszystko tłumaczy- to uz nie jest tak bardzo ok...

no tak. Tylko znowu jesteśmy w punkcie wyjścia :oops:
Bo dalej nie wynika z tego jakie jest najlepsze wyjście z tej podłej sytuacji...:(
Odezwać się czy się nie odezwać?
Moze odezwać się za kilka dni, nie pod byle pretekstem, tylko z konkretnym pytaniem skierowanym do niego_ jak zamierza rozwiązać tę sytuację.

Tylko, ze ciągle pozostaje pytanie co z przyszłością... :(
Prawdopodobnie takie akcje się powtórzą. O tym tez z nim porozmawiać... Jak on to widzi, jak powinniście te sytuacje rozwiazywać w przyszłości.
A Evunia powiedz mi- świadomość, ze to zaburzenie, nie zmniejsza jakoś Twojej niepewności? To, co przytoczyła Miki? Z tego, co piszesz- właśnie widzę tak jego zachowanie? Nic Ci to nie pomaga?
To może wtym szukac ratunku na przyszłość? I jakiegoś uspokojenia?
ze to "zawieszenie" jego zaangażowania jest CZASOWE i jest wynikiem zaburzeń?

Jejku, zyczę Ci, zebyś w to uwierzyła, bo póki co nie widzę innego rozwiazania...

W jakiejś książce Chmielewskiej jest taka rada- ja nie można zwalczyć moli, to trzeba je pokochac...
Jeśłi nie ma sposobu, zeby takie jego zachowania nie powtarzały się w przyszłości ( zakładając, ze nie chcesz rozstania), to trzeba działąć tak, zeby ich skutki były jak najmniej dotkliwe. Uzbroić się w cierpliwość i powarzać sobie- minie, minie, minie...

Co Ty na to Evunia?
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 16 cze 2008, o 13:45

Evunia napisał(a):Ale jak zadzwonię to dam mu tym samym przyzwolenie na nastepne takie razy.

I tutaj właśnie nie rozumiem... bo piszesz, jakby on to robił świadomie, a tak zdaje się nie jest. Twoje przyzwolenie lub jego brak nie mają tutaj nic do rzeczy - moim zdaniem.

I ciągle tkwisz w milczenie=kara, ale czy na pewno tak jest?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 16 cze 2008, o 14:00

---------- 13:52 16.06.2008 ----------

Agik,
Dziękuje Ci, że tak to opisałaś.

Może nie świadomość jego zaburzenia zmniejsza mój lęk, ale raczej świadomość jego miłości do mnie i świadomość, że takie akcje miały już miejsce (wprawdzie nie aż tak długo trwające)
Wiem, nic innego mi nie pozostaje jak czekac, czekać...

Dobrze to okresliłaś - obraz rzeczywistości w bombce - dla mnie ta komunikacja na portalu to cos jak pisanie tutaj, a dla niego - komunikacja w bombce - "na pewno ona tam kogos poznała, na pewno rozmawia z kims kto może zagrazać naszemu związkowi i w ogóle jak to możliwe, że rozmawia z kims, kogo nie znam".

Poczekam jeszcze z kilka dni.
Gdy nie bedzie przerwania ciszy z jego strony - napiszę do niego własnie cos w stylu - jak widzi rozwiązanie tego problemu.

Ale pomimo jakiejś nadziei ciężko mi bardzo :(

---------- 14:00 ----------

[/quote]I tutaj właśnie nie rozumiem... bo piszesz, jakby on to robił świadomie, a tak zdaje się nie jest. Twoje przyzwolenie lub jego brak nie mają tutaj nic do rzeczy - moim zdaniem. [/quote]

Hm..
tak myslę nad tym.
Wiesz, to przyzwolenie to takie u niego podświadome jest raczej. I to go trzyma przy milczeniu - bo przewaznie zawsze milczenie przerywałam ja, a tym samym on wie, że dlatego sie odezwałam, bo cierpiałam. I ze zawsze będę wszystko załatwiała jako pierwsza.

Zobaczcie, jaki on musi miec żal do mnie, jak musi mu być ciężko z taką myslą, że tak mi wierzył, a ja taką oszustka się okazałam.
A czy nie dochodzi go ta druga mysl, ta, której nie raz doświadczył, a mówiąca mu - chłopie zobacz! Ile ta dziewczyna dla ciebie poświęciła, ile miłości ci dała - to jak to tak mogłaby oszukiwac?
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez agik » 16 cze 2008, o 14:11

Evunia napisał(a):A czy nie dochodzi go ta druga mysl, ta, której nie raz doświadczył, a mówiąca mu - chłopie zobacz! Ile ta dziewczyna dla ciebie poświęciła, ile miłości ci dała - to jak to tak mogłaby oszukiwac?


Tego nie wiemy... Bo może dochodzi taka świadomość ale POCZUCIE "krzywdy" i zagrożenia jest większe.

Miałam jeszcze jedną myśł, ale mi uciekła :oops:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 16 cze 2008, o 18:19

Evunia napisał(a):Wiesz, to przyzwolenie to takie u niego podświadome jest raczej. I to go trzyma przy milczeniu - bo przewaznie zawsze milczenie przerywałam ja, a tym samym on wie, że dlatego sie odezwałam, bo cierpiałam. I ze zawsze będę wszystko załatwiała jako pierwsza.

Ja pisałam o Twoim przyzwoleniu. Napisałaś: "Ale jak zadzwonię to dam mu tym samym przyzwolenie na nastepne takie razy." - więc tym samym jakbyś oskarżała go o to, że manipuluje Tobą, ale na manipulującego faceta on raczej nie wygląda... myślę, że Ty się czujesz manipulowana i karana, a to jest po prostu skutkiem ubocznym jego "jazd". Nie wiem, ale tak mi się wydaje. Jeśli dzieje się to u niego podświadomie... Evuś, no nawet nie bardzo można mieć pretensje, prawda?

Ja myślę sobie jeszcze tak: z jednej strony Twój mężczyzna ze swoją innością nigdy nie da Ci tego, czego zwykle pragną kobiety, a mianowicie poczucia stabilizacji i jakieś tam pewności. Z drugiej strony odzywają się w Tobie tęsknoty za tym właśnie (raczej nie jest to dziwne) - i Ty jesteś tak "pomiędzy". Teraz jest takie mocne "pomiędzy", bo ta jego ucieczka jakaś dłuższa... kiedy opisujesz Wasz wspólny czas, kiedy byliście tu czy tam, kim dla niego jesteś, kim on dla Ciebie - wydaje się niemożliwe, aby on tak na serio i z całą świadomością.

To Wasze życie na odległość skończy się kiedyś? Przecież nie dość, że trudny gość - to tak jest jeszcze trudniej chyba...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 16 cze 2008, o 19:02

Prawdopodobnie on bedzie tam jeszcze do listopada.
On chciałby tam zostac dłużej, ale żebym ja była razem z nim. Już też nad tym myslałam, ale ja mam tutaj córkę (16 lat) no i b. dobrą pracę.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez laissez_faire » 16 cze 2008, o 19:15

jaka innoscia?!

DDA, BPD etc. to nie wyznaczniki zycia, a jedynie diagnoza pozwalajaca przyjac wlasciwa droge do trudnej nauki zycia w spoleczenstwie!
wyrozumialosc jest konieczna, ale wszystko ma swoje granice... zycie chyba nie polega na tym, ze tylko jedna ze stron ma za kazdym razem rozumiec?!

Oczywiscie nie namawiam cie do podjecia katogerycznych krokow, ale zachecam do odnalezienia samej siebie w calej tej somplikowanej sytuacji... on przeciez tez jest istota myslaca, wcieknie sie, nie wscieknie, zamilczy, przemowi, ale albo bedzie sie staral zrozumiec, dostosowac na miare swoich mozliwosci, albo bedziesz sprowadzona do roli pielegniarki...
laissez_faire
 

Postprzez Pytajaca » 16 cze 2008, o 19:39

Ciezka sprawa. Evunia, czy Ty sobie z tego zdajesz sprawe, ze partnerzy borderline potrzebuja takiej samej pomocy psychologicznej jak BPD? BPD niestety znakomicie stosuja mechanizm wzbudzania winy, manipulacji uczuciowej i psychicznej (tak jak jego milczenie) i wbrew pozorom robia to by zranic, z pelna premedytacja.... Chodzi o to, by Cie "odstraszyc"... I prosze nie porownujmy tu DDA czy innych DDD to BPD bo to jest bardzo ciezkie, dlugotrwale zaburzenie osobowosci a nie ktos, kto sie wywodzi z rodziny dysfunkyjnej!

Ja uwazam, ze sama powinnas sie zwrocic o pomoc do psychologa,to jest za ciezkie na Twoje a nawet nasze barki. Nie jesesmy tutaj specjalistami od tego tematu,ale czytalam kiedys forum Dawida i z tego co wiem, to jest to bardzo powazne zaburzenie osobowosci. Mozliwe, ze jego BPD nigdy nie zostanie "wyleczone", w najlepszych wypadkach podobrz przeprowadzonej terapii trwa to wszystko ok. 7 lat... Leczenie obejmuje tez famaceutyki...

Czy uda Ci sie to niesc? To jest pytanie o sile Twego uczucia do niego, ale i do siebie samej i Twojego syna.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez agik » 16 cze 2008, o 19:44

Jasne Laissez, wszystko prawda...

Tylko właściwe pytanie brzmi- "jak"...
Jak znaleźć równowagę między tym, zeby jemu nie dołozyć, a sobie nie odebrać.
Jak nie cierpiec i nie bać się?

Oczywiście najlepiej byłoby, gdyby on zadzwonił dzisiaj jeszcze z wyznaniem miłości i hasłem "jestem bałwanem"... Ale jesli on nie chce, to co?
Mnie się wydaje, że chyba najlepiej byłoby wykorzystac czas zgody i miłości, do tego, zeby spróbować rozwiązać jakoś tę sprawę. Odrobinę polepszyć- to nawet juz byłoby coś.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez Evunia » 16 cze 2008, o 20:04

Pytajaca napisał(a): czy Ty sobie z tego zdajesz sprawe, ze partnerzy borderline potrzebuja takiej samej pomocy psychologicznej jak BPD? BPD niestety znakomicie stosuja mechanizm wzbudzania winy, manipulacji uczuciowej i psychicznej (tak jak jego milczenie) i wbrew pozorom robia to by zranic, z pelna premedytacja...Ja uwazam, ze sama powinnas sie zwrocic o pomoc do psychologa,to jest za ciezkie na Twoje a nawet nasze barki. Nie jesesmy tutaj specjalistami od tego tematu


Tak, wiem, że partnerzy ludzi z BPD potrzebuja pomocy od psychologa również - sama byłam juzna 2 terapiach (ostatnia ok. 2 lata temu).
Ale chciałam Wam tyu wszystkim bardzo podziekowac, bo nawet chyba nie wiecie jak mi pomagacie.
Bardzo uważnie czytam Wasze posty i każdy z nich analizuję - bo każdy z Was pokazuje mi sprawę z innej, swojej perspektywy - i o to chodzi chyba na forach tego typu - a to niemalże jak terapia. Bo terapia nie tyle pokazuje jak wyjść z danej sytuacji, ale przede wszystkim uczy innego spojrzenia, wejrzenia na sprawe z innej płaszczyzny.

Piszesz pytająca, ze osoby z BPD "znakomicie stosuja mechanizm wzbudzania winy, manipulacji uczuciowej i psychicznej (tak jak jego milczenie) i wbrew pozorom robia to by zranic, z pelna premedytacja.." - mówisz, że z pełna premedytacją?
To, że wzbudzał on zawsze we mnie poczucie winy - to był pierwszy mój problem, dla którego poszłam na terapie - bo w pewnym momencie nie wiedziałam, co dobre, a co złe, jakie zachowanie jest normalne, a jakie nie, zagubiona byłam strasznie. Niby wiedziałam resztkami umysłu, ze to co on mi mówi nie jest logiczne, ale odzywał sie zaraz we mnie głos, że może to ja nie jestem przystosowana do życia, że to ja ranię itd....
Ale myslałam, że raczej to jego psychiczne znecanie sie nade mną jest raczej nieprzemyslane, nie jest perfidne - tylko po prostu taki podświadomy i jedyny, który zna sposób jego obrony.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Pytajaca » 16 cze 2008, o 20:30

---------- 20:18 16.06.2008 ----------

Evunia napisał(a):
Tak, wiem, że partnerzy ludzi z BPD potrzebuja pomocy od psychologa również - sama byłam juzna 2 terapiach (ostatnia ok. 2 lata temu).


Dobrze! A teraz to kontynuujesz nadal? I pytanie podstawowe - czy on jest na jakiejs terapii?

Piszesz pytająca, ze osoby z BPD "znakomicie stosuja mechanizm wzbudzania winy, manipulacji uczuciowej i psychicznej (tak jak jego milczenie) i wbrew pozorom robia to by zranic, z pelna premedytacja.." - mówisz, że z pełna premedytacją?
....
Ale myslałam, że raczej to jego psychiczne znecanie sie nade mną jest raczej nieprzemyslane, nie jest perfidne - tylko po prostu taki podświadomy i jedyny, który zna sposób jego obrony.[/quote]

Moze uzylam niewlasciwie tego slowa w zdaniu, Evunia. Chodzilo mi o to, ze on tak naprawde chce, zebys odczula jeo hustawke emocjonalna i robi to SWIADOMIE. To nie oznacza jednak, ze Cie nie chce. To jest jak slusznie zauwazylas jedyny jezyk komunikacji, jaki zna by dac Ci do zrozumienia - Kochaj mnie. Jesli wiesz duzo o BPD to nie bede Cie tu zasypywac roznymi informacjami, ale niestety sami BDP wypowiadali sie, ze wiedza, ze robia krzywde tej drugiej osobie. Po to to robia, zebys udowodnila sile swego uczucia. I im blizej jego bedziesz, tym bardziej Cie zacznie ranic. Jesli znajdziesz swoj sposob na czytanie jego zachowan jako potrzeby milosci i bedziesz na tyle silna, by oprzec sie jego atakom wscieklosci wymierzonym w Ciebie lub milczeniu to ... jestem pewna, ze uda Ci sie pokonac jego strach. ale nie szybko.Najlepiej przy asyscie psychologa/psychiatry dla Ciebie i jego! Ja wierze, ze wiele rzeczy mozna, ale w przypadku BDP nie ma zadnych gwarancji, rozumiesz to? Co powiedzial Ci psycholog?

Kiedys mialam swietny cytat obrazujacy, co czuje osoba z BDP, niestety u kolezanki na blogu, ktory zlikwidowala. Ale moze odnajde go w inny sposob i wtedy tu wkleje.

Mniej-wiecej to wyglada tak: "Badz sila i zaopiekuj sie mna nawet gdy nie bede chcial i bede sie wydawal strasznie silnym mezczyzna, ktory Cie wcale nie potrzebuje. Im blizej mnie bedziesz, tym mocniej bede Cie kopal. Wyprobuje, bo nie wierze, ze mnie kochasz."


---------- 20:30 ----------

"Wskazówki dla przyjaciół osoby niestabilnej emocjonalnie:

Często kontaktuj się. Odwiedzaj i dzwoń. Okazuj zainteresowanie i pocieszaj, kiedy widzisz, że dopada ją depresja. Ale powoli ucz też tego, że nie zawsze możesz przyjść i pogłaskać po głowie.
Nie musisz non stop powtarzać, że ktoś jest cudowny i wspaniały. Czasem wystarczy serdeczny gest i kilka czułych słów
Bądź sobą. Powiedz co myślisz, ale i wysłuchaj. Może wspólnie znajdziecie rozwiązanie.
Uszanuj jej zachowanie. Płacze? Zaakceptuj to i spróbuj zrozumieć. Nie zmieniaj tematu. Wykaż maksymalne zrozumienie.
Nie przekonuj jej, że nie ma racji. Przynajmniej do czasu, kiedy znowu nie zacznie być sobą. Wtedy porozmawiaj, ale spokojnie.
Zacznij zachęcać taką osobę do aktywniejszego życia poza domem. Namów na uprawianie sportu czy lekcje tańca. Zmuś do odnalezienia w sobie pasji. Być może huśtawki nastrojów same miną. Jeśli nie - niezbędna jest pomoc specjalisty.
Natasza Socha-Chyrzyński
"

wiecej tu: http://zdrowie.onet.pl/1303638,2041,0,4 ... logia.html ale ten artykul jest bardzo ogolnikowy, najlepiej poszukac w necie wypowiedzi z forum osob BPD, wtedy mozna sie wiecej dowiedziec.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez ewka » 16 cze 2008, o 20:31

Evunia napisał(a):Ale myslałam, że raczej to jego psychiczne znecanie sie nade mną jest raczej nieprzemyslane, nie jest perfidne - tylko po prostu taki podświadomy i jedyny, który zna sposób jego obrony.

I jak to wyjaśniała Twoja terapia?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Evunia » 16 cze 2008, o 20:45

---------- 20:35 16.06.2008 ----------

Pytajaca napisał(a):Po to to robia, zebys udowodnila sile swego uczucia. I im blizej jego bedziesz, tym bardziej Cie zacznie ranic...

Mniej-wiecej to wyglada tak: "Badz sila i zaopiekuj sie mna nawet gdy nie bede chcial i bede sie wydawal strasznie silnym mezczyzna, ktory Cie wcale nie potrzebuje. Im blizej mnie bedziesz, tym mocniej bede Cie kopal. Wyprobuje, bo nie wierze, ze mnie kochasz." [/color]


Hm.. no własnie tutaj jest pies pogrzebany
Bądź blisko, udowodnij swoją miłość, a ja bardziej będę cie ranił, bo będe próbował jak mocne jest twoje uczucie..... - i jak to pogodzić? Ja nie chce być "kopana", ale kochana prawdziwie.
Czyli co? Skontaktować się z nim, powiedziec jeszcze raz o sile mojego uczucia, czy czekać, az on sam da jakis znak?

---------- 20:45 ----------

ewka napisał(a):I jak to wyjaśniała Twoja terapia?


Ewuś,
na terapii własciwie zajmowali sie mną, moim poczuciem winy, moim skrzywionym mysleniem - nie tłumaczyli mi o tym, jak rozumiec osobe z BPD.

Innym razem byłam z moim partnerem tez na terapii małżeńskiej. Nawet nie wyobrazałam sobie, ze mój partner potrafi takie bzdety przy mnie opowiadać psychologowi. Psycholog chyba "zbaraniał" bo tak mi się wydaje, że nie wiedzia komu ufać. Mój był tak przekonujący, że az sie poryczałam w gabinecie i tylko mówiłam - Co ty wygadujesz??
Mój zrobił ze mnie alkoholiczkę, narkomankę i wyrodna matke, a moje dziecko nazwał upośledzonym!
Psycholog wtedy stwierdził, że nie nadajemy sie na jedną, wspólną terapię, tylko osobno, a dopiero po czasie, jak każde z nas sie otworzy, możemy miec wspólną terapię.
Gdy w domu za pare dni spytałam się, dlaczego takie wierutne kłamstwa opowiadał - to stwierdził: "musiałem sie jakoś wybielić".

On teraz nie chodzi na żadne terapie (praca za granicą).
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Postprzez Pytajaca » 16 cze 2008, o 20:57

---------- 20:48 16.06.2008 ----------

Evunia napisał(a):Czyli co? Skontaktować się z nim, powiedziec jeszcze raz o sile mojego uczucia, czy czekać, az on sam da jakis znak?


A moze udac, ze sie dzwoi jakby nigdy nic....Wiesz, aja mampowazne obawy, zalezy w jakim rodzaju BDP on siedzi, ale duzo takich zaburzen konczy sie samobojstwem lub co najmniej dluga depresja...To jet jakas nad- lub niedoczynnosc chemiczna mozgu, ktora rozdaje karty, niestety.

Evunia, sama nie wiem, jak bym postapila, ale powiem Ci jedno - podziwiam Cie, ze masz tyle sily, ze chcesz to znosic! To musi byc milosc!

Uwazaj na niego. Dbaj o siebie. Nie pozwol mu na mechanizm przeniesienia jego emocji na siebie. Kurcze, to sa dwa sprzeczne nurty, bo jak mozna kochac nie bedac blisko, jak byc blisko jak ktos kopie?...Ale to juz taka uroda. On ie nie zmieni, Evunia, to on potrzebuje pomocy. Dlatego wlasnie zadalam pytanie - czy dasz rade?


---------- 20:57 ----------

Skoro nie znasz reakcji osob z BDP to wklejam tu link forum, na ktorym nalezy sie najpierw zalogowac.

http://www.forum.bpd.com.pl/

i sama strona tez ciekawa: http://www.bpd.com.pl/nonbpd_gry_bps_nonbps.php
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez Evunia » 16 cze 2008, o 21:07

---------- 21:01 16.06.2008 ----------

Nastraszyłas mnie Pytająca, i to bardzo.
Może napize po prostu czy chce takiego życia, ranienia się nawzajem?

---------- 21:07 ----------

Napisałam.
Boje sie bardzo, gdy przeczytałam o tym co on może sobie zrobic, oblał mnie zimny pot.
Avatar użytkownika
Evunia
 
Posty: 174
Dołączył(a): 8 kwi 2008, o 13:26

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 111 gości

cron