prozaiczne zycie matki i zony

Problemy z partnerami.

prozaiczne zycie matki i zony

Postprzez selenit » 12 cze 2008, o 12:13

czy ktos tez jak ja ma czasem dosc bycia matka i zona i te uczucie ze to wszystko jest takie zwykle ze juz nie ma mnie jako samej sobie.Ze zyje juz tylko dla innych,nie mam dla siebie czasu i tylko staram sie zeby wszyscy wokol byli szczesliwi ale jakos nikt nie troszczy sie zebym ja byla szczesliwa.Moj maz mi nie pomaga,na dodatek mysli ze ja caly dzien nic nie robie(dzieic dbaj o siebe same,samo sie sprzata i gotuje)a ja wieczorem jestem tak padnieta ze zasypiam na siedzaco.na dodatek narzeka ze on to nic nie ma z zycia,wolnosci ze wymagam od niego zeby punktualnei do domu przychodzil,a ja zwyczajnie potrzebuje pomocy wieczorem,chcialbym zeby tez poswiecil mi uwage a on tylko gapi sie bazsensu w TV.uwaza ze jest na smyczy.a ja tez sie czuje jak w wiezriniu tylko dom i dzieci nie ma czasu nawet ksiazki poczytac.czy tak to zawsze juz jest ze ludzie ktorzy swiata za soba nie widzieli nagle przestaja sie rozumiec?i jedno ma do drugiego pretensje.
selenit
 
Posty: 83
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 15:28

Postprzez ewka » 12 cze 2008, o 12:29

Aby coś napisać, musiałabym najpierw zapytać: ile jest tych dzieci i w jakim wieku. Rozumiem, że zajmujesz się domem i nimi, a pracy zawodowej nie ma, tak? I jeszcze jedno... jak wygląda tak mniej więcej Twój przeciętny dzień?

Pytam, bo może można się jakoś przeorganizować, zorganizować, coś tam wymyśleć. I może wspólnymi siłami coś uda nam się wykombinować?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez miki » 16 cze 2008, o 09:25

selenit pocieszę że nie Ty jedna na tym świecie :wink:

ja też miałam taki kryzys i zrobiłam następująco:
1. odpusciłam sobie wszelkie prace domowe łącznie z obiadem
2. powiedziałam mężowi że nie daję rady i że nie moze być tak że wszystko jest na mojej głowie
3. zaczęłam brać magnez :lol:
4. zrobiłam się domowym dyrektorem tzn. wyznaczam moim chłopom trzem /własciwie dwóm bo trzeci jeszcze za mały/ prace które mają wykonać, nie robia oczywiście tego tak dokładnie i dobrze jak ja :twisted: ale odpuszczam im
5. zapisałam się na fitness chodziłam co prawda jakieś 3 miesiace :oops: ale jak wrócimy z wakacji zapisuje się na siłownię :twisted:

i uwierz ten kryzys minie tylko zrób cos dla siebie - chocby miał to być zakup maseczki kremu czy szminki 8)

u niektórych moich kumpelek /u mnie niestety nie/ działają w domach grafiki prac do zrobienia - co więcej niektórzy faceci dopiero jak się napisze jakie czynności są do wykonania w domu nabierają do nas szacunku - może to jest sposób przez tydzień zapisuj dokładnie co robisz i pokaz to męzowi 8)

głowa do góry - trzeba coś z tym zrobić bo inaczej w jakąś depreche wpadniesz
miki
 
Posty: 10
Dołączył(a): 20 maja 2008, o 08:53

Postprzez ewa_pa » 16 cze 2008, o 10:50

trzeba coś z tym zrobić bo inaczej w jakąś deprechę wpadniesz

święta racja ja selenit też to przechodziłam ale nie zrobiłam w porę nic i skończyło sie to dla mnie dużymi problemami teraz daje mu odczuć ze to nie jest tak ze ja z wszystkim sobie poradzę sama też mu sie wydawało ze wszystko sie robi samo ze ja nic nie wnoszę itd itp od jakiegoś czasu jak coś mnie mocno drażni po prostu mówię mu o tym nawet jeśli nie są to rozmowy przyjemne ale odnoszą skutek nie wiem w jakim wieku masz dzieci ja mówię mojej 8latce ze jeśli chce bym miała siły i ochotę wyjść z nią gdzieś czy na rower lody czy do sąsiada musi mi pomóc i chociaż swoje rzeczy posprzątać czasem zrobi czasem nie ale już czasem jak wpadnie ze szkoły i chce wyjść to pyta mamo a jak sprzątnę to idziemy?i staram sie wyjść choć czasem mi nie po drodze...po prostu rozmawiać rozmawiać rozmawiać ale bez podnoszenia głosu i pretensji tylko takie mówienie ma szansę dotrzeć.Powodzenia życzę .Pomyśl tez nad jakąś chwilą odpoczynku zrobienia czegoś tylko dla siebie :)
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez mahika » 16 cze 2008, o 16:13

Nooo, Ewa, jestem pod ogromnym wrażeniem
:oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski: :oklaski:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez przywerka » 18 cze 2008, o 18:09

Życie matki i żony musi być naprawde ciężkie. Ale wydaje mi sie ze wcale nie z powodu nadmiaru obowiązków. Pomyślcie dziewczyny, mnóstwo kobiet ma na głowie dom, męża i dzieci a przy tym pracują po 8 godzin dziennie, wracają do domu popołudniu i jakoś sobie ze wszystkim radzą.
Ale jak????
Może jest tu ktoś taki i nam powie?
:D
przywerka
 
Posty: 22
Dołączył(a): 10 kwi 2008, o 23:43

Postprzez z » 18 cze 2008, o 20:36

Czy to ze mnostwo kobiet pracuje po 8 godzin dziennie , a potem ma na glowie dom umniejsza trud matki i zony pracujacej ?
Nie wydaje sie mi, zeby ilosc pracujacych zon i matek, ktore pozniej zajmuja sie domem miala jakikolwiek najmniejszy wplyw na trudnosci pogodzenia i ciezkosc tych obowiazkow
Swiadczy to tylko, ze mnostwo kobiet daje sie wykorzystywac przez mezczyzn.
Powinni oni dzielic te obowiazki wraz z zona. A jesli nie maja ochoty, to zatrudnic pomoc domowa , o ile rodzine na o stac.Dlaczego kobieta ma pracowac po 12 godzin na dobe, i na dodatek bez urlopu od prac domowych , w soboty i swieta ? Dlaczego ?
z
 
Posty: 226
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 13:04

Postprzez przywerka » 18 cze 2008, o 21:21

Wydaje mi się, że problem polega właśnie na tym podziale obowiązków. Bo czy nie jest tak, że kiedy zawodowo pracuje kobieta i mężczyzna to podział obowiązków staje się sprawą naturalną. Wtedy kobieta ma prawo powiedzieć 'jestem zmeczona, nie ugotuje dzis obiadu, chodzmy do restauracji' czy 'nie mam czasu posprzatac, jesli wrocisz wczesniej z pracy to moglbys to zrobic i wstawic pranie'. Wtedy tez i dzieci gdy sa wieksze maja swoje obowiazki.

A gdy jestes tylko mama i zona nie latwo jest powiedziec mezowi, ktory wrocil wieczorem z pracy, zeby pozmywal po obiedzie, posprzatal, dopilnowal zeby dzieci odrobily lekcje... Bo przeciez taki jest wlasnie podzial obowiazkow: on zarabia, ja zajmuje sie domem i dziecmi. A dzieci zazwyczaj w takich sytuacjach sa przyzwyczajone, ze to mama wszytsko robi, nie sa samodzielne, nie chca slyszec o obowiazkach. Przeciez mama po to caly dzien 'siedzi' w domu.

I co mozna zrobic?
Mozna wprowadzic podzial obowiazkow, sprobowac przynajmniej zaangazowac dzieci jesli maz stawia opor. Czy bedac na miejscu faceta chcialybyscie po powrocie z pracy uslyszec, ze musicie posprzatac lazienke?
Ale... czy naprawde problem polega na tym, ze jest za duzo pracy w domu?
Wydaje mi sie, ze nie. Problem polega na tym, że siedzac w domu jestes odcieta od swiata, ludzi, nie masz celu oprocz ugotowania obiadu i sprzatania. Praca w domu jest strasznie nudna, a jednoczesnie nie ma konca. NIe wychodzi sie o 16 i nie idzie sie odpoczywac do domu, bo dom jest twoja praca. Oprocz tego zaniedbuje sie siebie.

Dlatego to jest ciezka praca... bo mozna wysiasc psychicznie.

Nie uwazam, aby zwalanie winy na mezczyzn, ze nie pomagaja było dobra metoda. Raczej trzeba zrobic cos ze soba, aby dom nie byl calym zyciem i celem. Trzeba znalesc sobie cel i zadbac o siebie, nawet kosztem porzadku w domu i obiadu, i wytlumaczyc facetowi, ze ma sie swoje inne potrzeby. No i jak zachowac bliskosc w zwiazku? Moze warto sprobowac gdzies wyjsc razem poza dom, tak zebys nie czula sie w pracy? Jesli dzieci sa male to zostawic je z babcia czy ciocia na jeden wieczor i isc do kina, na spacer, do teatru. Zebyscie znowu poczuli sie jak dawniej, kiedy nie bylo tego wszystkiego. I porozmawiac o tym dlaczego tak juz nie jest. Wazne jest chyba to, zeby czasem wyjsc poza codzeinne otoczenie, 'ODERWAĆ SIĘ', to bardzo pomaga.
Przynajmniej mnie.
Sory ze tak sie rozpisalam.
przywerka
 
Posty: 22
Dołączył(a): 10 kwi 2008, o 23:43

Postprzez ewa_pa » 19 cze 2008, o 00:34

Tak oderwanie sie od reczywistosci kontakt z ludzmi zrobienie czegos co sie lubi to wiele daje :)
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez limonka » 19 cze 2008, o 03:44

3 miesiace temu urodzilam swoje pierwsze dziecko i dopiero teraz wiem jak ciezko jest na poczatku samej z niemowlakiem..mam dzieci w rodzinie, przez jakis czas mieszkalam tez z siostra ktora ma dwojke dziciakow...ale to nie to samo...jestem w dom ze swoim maluchem...kocham go bardzo...ale czekam zawsze do piatku bo wtedy pomaga mi maz, spi z nim w nocy a ja moge troche odespac..bo moj maluszek do spiochow nie nalezy..doskonale was wiec kobitki rozumiem i zgadzam sie ze najlepszym "rozwiazaniem" jest znalezienie choc godzinki w tygodniu dla siebie...ja nawet jak podlewam ogrodek..czy ida na zakupy jestem wtedy jakas zrelaksowana...i potem mam wiecej cierpliwosci dla mojego dziecka.. :D :)
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez ewka » 19 cze 2008, o 07:06

No TRZEBA się jakoś zorganizować i ten czas dla siebie w jakiejkolwiek postaci jakoś wydobyć.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 19 cze 2008, o 09:05

J a mysle, że właśnie najbardziej dotkliwą sprawą, jest poczucie, ze prawdziwe życie toczy się gdzies obok, a Ty w garach, gaciach, kurzach itd.
I to chyba bardziej znużenie niż zmęczenie.
Mamunia mi opowiadała, ze jak sie urodziłam, to zajmowała się domem i mną. I po jakimś roku miała chęc wybiec z domu z szyldem "podejmą KAŻDĄ PRACĘ"...

I jeszcze taki sposób mojej kolezanki. Ona powiedziała mi kiedyś tak: bycie matką i pracowanie na etacie w domu, to wielkie zadanie i ona uważa, ze w tym sie realizuje jako kobieta. Ale żeby całkiem nie zgnuśnieć, żeby wyjść z domu, ładnie się ubrac, umalować, spotkac z ludźmi znalazła sobie taką "ciepła posadkę", na kilka godzin, jakąś niekoniecznie bardzo ambitną pracę. Mówi, zę unika w ten sposób poczucia winy, ze zaniedbuje dziecko, bo jest w jego zyciu obecna.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez selenit » 19 cze 2008, o 12:26

Dziekuje za odpowiedzi.Dla tych ktorzy pytaja czy pracuje zawodowo tak pracuje kilka godzin w domu przed komputerem.Ja w tygodniu nie oczekuje zeby jak moj maz przyjdzie z pracy robil sprzatanie,wiem ze jeste zmeczony ale po sobie posprztac moze a on tylko syf robi,i przez to mozesz wkolo sprzatc a i tak jet brudno,tu talerze zostawia,tu skarpety,recznika tez mu sie nie chce powiesic tylko na podloge rzucaitp a ja osobista sprzataczka przeciez jestem a jak mu zwroce uwage to sie oburza ze zamiest ten krzyk robic o jedne talerz to bym go juz dawno sprzatnela.Do tego cale zarzadzanie domem i urzeranie sie z bankami,mechanikam,spoldzielnia to moje zadnie,on nigdzie nie zadzwoni,jak potrzebuje w sprawach paierkowych pomocy to sie nie moge doprosic.totalna olewka.no a weekend oczywiscie ze oczekuje ze pomoze mi sprzatac,no przeciez jak zrobimy to razem to szybciej skonczym i bedzie wiecej czasu na relaks,a tak robie wszystko sama i jak padam wieczorem ze zmecznia i nie mam humoru ani czasu dla dzieic to slyszez ze on jest glodny i to moje zadnie bo panu i wladcy nie chce sie isc do lodowki i zrobi kanapke ale tylko robi mi wymowki a sam sie nawet dziecmi nie zajmnie tylko siedzie gapi sie w tv albo w komputer.paranoja.po co ludzie sie pobieraja i chca byc razem po to chyba zeby razem isc przez zycie i sobie pomagac bo we dwoje ma byc nam latwiej ale jak jedna osoba swoje obowiazki przezuca na druga to chyba juz nie jest to.
selenit
 
Posty: 83
Dołączył(a): 9 maja 2007, o 15:28

Postprzez ewka » 19 cze 2008, o 13:15

Oj Selenit, to nie brzmi ciekawie... on chce mieć wszystko podstawione pod nos - do tego uśmiechniętą i wypoczętą żonę. I jakoś nie wygląda, żeby Twoje uwagi i prośby traktował serio - to pomyślałam sobie, że może trzeba by spróbować przestać prosić, gadać, zwracać uwagę... a po prostu przestać robić wszystko i za wszystkich? Zapanuje chaos i burdel (krótko mówiąc i dosadnie)... ale będzie wyraźnie WIDAĆ, ile pracy w to wszystko wkładasz? Bo ja myślę, że coś musisz zrobić, bo SAMO się raczej nic nie zmieni.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez carita » 19 cze 2008, o 15:51

Selenit, mogę zrozumieć, co czujesz, a powody, dlaczego tak czujesz, doskonale ujęły osoby, które Ci odpisały wcześniej. Nie zgodzę się, że to tylko wina męża. Spójrz trochę na swój schemat myślenia. Czy Ty tak naprawdę nie myślisz, że dbanie o to wszystko, o co dbasz, jest Twoim obowiązkiem, że nie masz za bardzo prawa do wyjścia z koleżankami, do kosmetyczki, gdziekolwiek, czy chociażby poleżenie z gazetą, bo wtedy będziesz się czuła jakbyś "zdradzała" rodzinę? Czy wszystko w domu musi być "akuratne", czyli obiad na czas, porządeczek itp.?
Myślę, że do takiego podejścia na pewno przyczyniło się zachowanie Twojego męża i jego ciągłe wbijanie Cię w "rolę", która wcale nie jest ustawowo rozpisana tylko na Ciebie. A może też Twoja rodzina (rodzice) i jej schemat wbił Cię w taką rolę. Pytanie, czy masz tyle siły, żebyś najpierw Ty sama uwierzyła, że Twoim obowiązkiem jest zrobić coś dla siebie, że jak się dobrze ubierzesz, zrobisz makijaż, spędzisz wieczór z koleżankami, to jest coś naturalnego i nie musisz z tego powodu siedzieć jak na szpilkach, bo co pomyśli on, czyli mąż, a dzieci pewnie zginą pod jego opieką. Nie dajesz sama sobie prawa do bycia sobą, do robienia tego, co chcesz (oczywiście wiadomo, że przy dzieciach nie da się realizować wszystkich pomysłów) i nie dajesz tego prawa także mężowi, bo jak mówisz on też czuje się uwiązany. Gdybyś Ty wychodziła z domu, a on musiałby zająć się dziećmi, a potem on mógłby wyjść bez Twoich wymówek, a czasem dziećmi zajęliby się dziadkowie, a Wy wyszlibyście razem, to na pewno on by sie przyzwyczaił, że to dobry układ.
Prawdziwy związek to nie więzienie, tylko dojrzała relacja dwojga dorosłych, odpowiedzialnych osób, wspierających się wzajemnie w realizacji samych siebie. Odpowiedz sobie na pytanie, czy wielkie sprzątanie w weekend, do którego chcesz zapędzić męża, naprawdę jest co tydzień w sobotę takie niezbędne? A komu taki rytuał sprawia przyjemność? Ja na przykład wolałabym wrzucić kilka rzeczy do torby, zamknąć drzwi na klucz, wsiąść w samochód i tylko z moją rodziną lub też ze znajomymi jechać raz tam, gdzie ja chcę, raz tam, gdzie wymyśli mąż. A np. w poniedziałek, jak wrócimy z pracy, posprzątamy oboje, jeśli dom tego wymaga. I zrobimy to naturalnie, bez narzucania sobie jakichś niepotrzebnych prawideł. Myślę, że jak Twój mąż zobaczy, że związek to coś miłego, to chętniej sam z siebie zrobi to, do czego nigdy go nie zmusisz nakazami czy ciągłymi wymówkami, jaki to on jest zły. Chyba że jemu naprawdę daleko do prawdziwej dojrzałości... Zdarza się i tak, że ludzie całe lata żyją w relacjach oprawca-męczennica. Ktoś musi zrobić pierwszy krok do jakiegoś innego rozwiązania.
Życzę Ci dobrej walki o samą siebie - ze sobą i z mężem.
Avatar użytkownika
carita
 
Posty: 133
Dołączył(a): 25 maja 2007, o 11:23

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 34 gości

cron