tęsknie...potrzebuję...cierpię...

Problemy z partnerami.

Postprzez skylar » 12 cze 2008, o 20:03

pisze bo zniesienie myśli o tym staje się nieznośne, spotkałam kogoś zakochałam się krótko byliśmy razem, i rozstaliśmy sie w przyjaźni to tak skrótowo, ale to on obudził we mnie poczucie dumy z siebie, zabrał i pokazał ze świat jest piękny , a dziś... coż ironia losu po zerwaniu utrzymaliśmy kontakt, i chyba nawet częściej niż jak byliśmy para chodziliśmy gdzieś wyjeżdżaliśmy ... i tak powstało coś w rodzaju mieszaniny przyjaźni , kochanków i wrogów.. tkwi we mnie zadra za to ze nie wyszło, usilnie próbuje sie przekonać ze nie dążę go żadnymi uczuciami i coraz mocniej przekonuje sie ze tak nie jest, a teraz teraz pracujemy razem....jedna firma, dużo zadań, boli mnie to ze jak wchodzę do jego mieszkania widzę nie swoja szczoteczkę do zębów , nie znoszę weekendowych telefonów kiedy słyszę ze to ktoś inny robi mu śniadanie,a co najgorsze on uważa ze jestem agresywna w stosunku do niego i te nic przyjaźni zaczynam tracić bo nie panuje nad tym nie mogę sie uśmiechać nie mogę myśleć nie pracuje jak należy ...myśl ze może być z kimś innym , jest dla mnie mordercza. i tu jakby dochodzimy do sedna - jesteśmy na etapie tworzenia nowej firmy, będziemy partnerami ja on jego obecna -tak mi sie wydaje, nie mam odwagi zapytać to mnie zabije - kochanka-przyjaciółka partnerami ....nie daje rady ,

mam wrażenie ze się rozpadam, tracę czas na zachłanne wydzieranie mu go i udowadnianie jej-kimkolwiek jest- ze jestem góra, rozsadek mówi mi ze należy zapomnieć pozwolić temu umrzeć, a jednak walczę tracąc energie serce i emocje na lzy rozpacz zal nie potrafię pozwolić mu odejść i sobie wybaczyć
_________________
skylar
 
Posty: 6
Dołączył(a): 12 cze 2008, o 19:38

Postprzez Filemon » 12 cze 2008, o 20:25

skylar, bardzo Ci współczuje, bo umiem sobie wyobrazić jak kiepsko ja sam bym się czuł w tego typu sytuacji... :(

jednocześnie jestem przekonany, że nie masz innego sensownego wyjścia, jak tylko oddzielić się od tego człowieka, odejść i z czasem zapomnieć... jeżeli nie stać Cię na to, żeby zerwać całkowicie, to można robić to powoli, krok po kroczku i czasem jeszcze nawet dwa kroki do przodu a jeden do tyłu, jeśli trzeba, jeśli na danym etapie jeszcze tego potrzebujesz... ;) - w moim wypadku akurat taka metoda sprawdza się lepiej niż ostre i radykalne cięcia z żelazną konsekwencją...

aha - obawiam się, że jednak pracując w tej samej firmie z tym mężczyzną a jeszcze co gorsza z jego obecną partnerką czy kochanką... narażasz się na fatalną mękę zazdrości, złości i rozmaitych innych nieprzyjemnych emocji - jestem zdania, że może to być nawet niebezpieczne i skończyć się na przykład jakimś depresyjnym krachem... zresztą sama zdaje się czujesz, że już nie dajesz rady... - WIEJ STAMTĄD ZA WSZELKĄ CENĘ - szukaj jakiejś innej pracy i zrób wszystko co jest możliwe, bo tego typu sytuacja jaka jest musi być według mnie siłą rzeczy destruktywna dla Ciebie i prowadząca do niedobrych skutków...

pozdrawiam i życzę odwagi oraz siły do podjęcia odpowiednich decyzji i wytrwałości w ich przeprowadzaniu...
oraz uśmiechu losu... i kiedyś, za czas jakiś spotkania jeszcze takiego mężczyzny, z którym będziecie wzajemnie ze sobą szczęśliwi... :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Loki86 » 12 cze 2008, o 21:23

Manuelka głowa do góry. Jak ja miałem gruzy po rozstaniu a też trwało to prawie 2 lata często słuchałem tego kawałka w ciężkich chwilach ogólnie muzyka tak jak i czas leczy rany.

http://asmodeusz13.wrzuta.pl/audio/sfbe ... abija_rany
Avatar użytkownika
Loki86
 
Posty: 556
Dołączył(a): 17 maja 2007, o 00:58
Lokalizacja: z tąd;d

Postprzez manuelka » 13 cze 2008, o 15:36

Loki86 dziękuje za piosenke....akurat miałam dołka i posłuchałam jej...podnosi na duchu...Pozostaje tylko wiara, że czas płynie i zabija rany...Oby :( Jak na razie jest bardzo ciężko, a czas nic nie zmienia...Moze za mało czau upłyneło...Bede czekać...nie chce tylko zeby moje życie było wegetacją :( chciałabym choc raz dobrze sie bawic, smiac....tak prawdziwie i szczerze....Od rozstania nie bylo tak ani razu...ciągle czegoś brakuję, teskni się...tak pustka w sercu nie pozwala uśmiechać sie szczerze. Uśmiecham sie ale nie jestem szczesliwa.

skylar najlepszym sposobem byłoby sie odciąc od tego faceta...uciec...no ale to niemozliwe jest pracując z nim w jednej firmie :/ Ja bym nie była w stanie pracowac z mezczyzna ktorego kocham i z jego kobieta...
Moj ex tez chciał się ze mną przyjaznić, czasem spotkac na kawe, wydzwaniać od czasu do czasu..ale ja nie potrafilam tego zniesc bo wiedziałam ze ma inną. Urwałam kontakt, nr tel wyrzuciłam, zdjęcia głeboko schowałam....Nie widziałam go już 3 miesiące bo nie chodze w miejsca gdzie mogłabym go spotkac. Odcielam sie i jest o wiele lepiej. Pustka i zal została ale tyle płaczu i zazdrosci nie ma...On zyje sobei gdzies daleko z inną...a ja czasem biore w reke telefon i mam ochote do neigo zadzwonić....jestem tak strasnzie ciekawa co u niego...lub choc usłyszec jego głos i odłozyc słuchawke...codziennie walcze sama z soba aby tego nei zrobić :( :cry:
manuelka
 
Posty: 65
Dołączył(a): 11 maja 2008, o 17:47

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 208 gości

cron