Wyniki leczenia.

Problemy związane z depresją.

Wyniki leczenia.

Postprzez ToMinie » 11 cze 2008, o 13:14

Czy jest albo był tu ktoś, kto wyleczył się z depresji? Znacie kogoś takiego?
ToMinie
 
Posty: 90
Dołączył(a): 8 lip 2007, o 14:23

Postprzez laissez_faire » 11 cze 2008, o 16:33

ja myslalem, ze znam...
laissez_faire
 

Postprzez elinka » 11 cze 2008, o 17:58

myślę że jest...
elinka
 
Posty: 49
Dołączył(a): 8 maja 2007, o 18:56

Postprzez melody » 12 cze 2008, o 17:16

Tak, ja jestem taką osobą. Pomogła mi wieloletnia psychoterapia, dzięki której uporałam się też z innymi pochodnymi problemami. Depresja jest uleczalna i mam wrażenie, że Ty wierzysz w to twierdzenie, na co wskazuje Twój nick: TO MINIE :)

Pozdrawiam i życzę Ci zdrowia!
melody
melody
 

Postprzez ewa_pa » 12 cze 2008, o 19:05

Dzięki za optymizm melody to ważne by znac kogoś takiego i miec nadzieje..ze moze sie uda własnie mi... :)
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez ToMinie » 13 cze 2008, o 07:27

Szkoda że aż "wieloletnia". W moim przypadku potrwałaby pewnie gdzieś do emerytury... :lol:
W każdym razie Melodyjko dziękuję i również życzę Ci wszystkiego najlepszego.
ToMinie
 
Posty: 90
Dołączył(a): 8 lip 2007, o 14:23

Postprzez melody » 13 cze 2008, o 15:51

ToMinie, chcę się z Tobą czymś podzielić.

Posłuchaj, kiedy zaczynałam terapię trudno mi było sobie wyobrazić, że któregoś dnia będę mogła poczuć sie lepiej;
że obudzę się rano i będę miała ochotę wstać z łóżka;
że będę mogła swobodnie poruszać sie po mieście bez przeświadczenia, że oto jestem pośmiewiskiem wszystkich;
że będę wolna od destrukcji...

Nie sposób naliczyć tych potwornych lęków graniczących z urojeniami, w których trwałam; tego bólu, którego nawet teraz nie jestem w stanie opisać, ale i uważam że to nie potrzebne, bo prawdopodobnie i Ty go odczuwasz...
Nie sposób też naliczyć, ile to razy pytałam swojego terapeutę, jak długo będę jeszcze żyć bo nie wierzyłam, że z depresją można sobie poradzić...

Tak naprawdę to nawet nie wiem, kiedy wszystko się zaczęło.
Domyślam sie tylko, że pewnie byłam jeszcze w kołysce...
Problemy narastały przez wiele, wiele lat, aż przybrały postać która wymagała specjalistycznej interwencji.

Trafiłam do fantastycznego psychoterapeuty, co też nie jest zadaniem najprostszym. Wiem, że wiele osób tutaj wciąż szuka takiego człowieka (specjalisty), jakiego ja miałam szczęście spotkać za pierwszym razem.

W. (mój terapeuta) od początku miał w sobie wiele życzliwości dla mnie i był bardzo cierpliwy; był kimś naprawdę mocnym, w kim odnajdywałam oparcie. Nigdy mnie nie zawiódł. Zawsze we mnie wierzył - we mnie, jako w człowieka. Nauczył mnie, że droga, która wybrałam (czyt. ŻYCIE) jest trudna i że psychoterapie nie da mi szczęścia, bo tego należy szukać gdzie indziej.

Miał rację. Przez lata mojej psychoterapii przychodziło mi wciąż na nowo walczyć z depresją (nigdy nie brałam leków przeciwdepresyjnych i nie wiem czy było to błędem, czy może było to zbawienne w moim przypadku). Przeżyłam wiele naprawdę mocnych kryzysów; niejednokrotnie traciłam wiarę w psychoterapię. Byłam swoim największym katem i swoją własną ofiarą.

Psychoterapia nie dała mi szczęścia! Z początkiem czerwca minęło 6 lat mojej pracy nad sobą i wciąż w psychoterapii trwam bo są rzeczy które chciałabym jeszcze przepracować. Ale nie cierpię już na depresję. Czasem bywam bardzo szczęśliwa, a czasem przeżywam załamania, jak teraz. Tylko że wiem, że to co odczuwam nie jest depresją bo ta jest poważną chorobą, która diametralnie zmienia sposób myślenia człowieka (inaczej postrzegamy wtedy rzeczywistość, prawda?). Przeżywam smutek, lęk... ostatnio często płacze. Ale wiem, że są to naturalne emocje, które nie przybierają tak patologicznych rozmiarów jak przy depresji. I ufam, że sobie poradzę. Ufam sobie...

I to dokładnie miałam na myśli mówiąc: WYLECZYŁAM SIĘ Z DEPRESJI,
czego i Tobie i innym całym sercem życzę.

Pozdrawiam Cię ToMinie :)
mel.
melody
 

Postprzez panna nikt » 16 cze 2008, o 17:52

Melody. Czytam to, co piszesz i tak sobie myślę, że chyba znam to uczucie. Leczenie to długi proces, który ma w sobie wzloty i upadki. Ja byłam na wielu leczeniach, miałam mase problemów (uzależnienie, depresja, lęki, epizody bulimiczne, zaburzenia osobowości), a dzisiaj wiem, że to wszystko to był tylko objaw tego co "siedzi" we mnie. Nie mam depresji, wyszłam z niej. Nie moge powiedzieć, że czuje radość. To chyba nie o to chodzi. to jest tak, że wstajesz rano i nie czujesz tego przygniatającego smutku, że chcesz coś robić, podejmujesz nowe wyzwania, żyjesz.. I nie mogę powiedzieć, że nie czuje smutku, lęku, złości. Czasem są one bardzo silne (tym bardziej, że "właściwy" proces terapii dopiero zaczęłam), ale nie mam już depresji i co najważniejsze od 3 lat nie myślę o śmierci :-))).
Być zdrowym nie oznacza być super szczęśliwym, ale człowiekiem który czuje całą gamę emocji. Od smutku po radość i wie, że wszystko przemija ;-)
panna nikt
 
Posty: 24
Dołączył(a): 14 paź 2007, o 20:27

Postprzez ToMinie » 16 cze 2008, o 19:49

Żeby to tylko takie objawy, o jakich mówisz, to jeszcze pół biedy. Ale psychosomatyczne... :cry:
ToMinie
 
Posty: 90
Dołączył(a): 8 lip 2007, o 14:23

Postprzez melody » 16 cze 2008, o 20:36

ToMinie, ja nie opisałam Ci swoich objawów (bo i po co?) a jedynie sposób, w jaki je przeżywałam. Ja wiem, że Ty cierpisz i nie widzisz wyjścia z sytuacji; prawdopodobnie jesteś zmęczony wszelkimi dolegliwościami płynącymi z ciała. Rozumiem to. Ale pytałeś, o to, czy są tu osoby, którym, się udało, więc Ci odpowiedziałam, że JESTEM i Ty możesz być następny, bo depresja JEST ULECZALNA.

Pozdrawiam Cię :usmiech2:
mel.
melody
 

Postprzez ToMinie » 17 cze 2008, o 07:27

Chodziło mi Melody o objawy, o których napisała Panna Nikt. U mnie jest już tak, że z takimi objawami się tylko budzę. Po trzech minutach zaczyna mnie cisnąć i swędzieć mózg, oczy, uszy, twarz, pogarsza mi się widzenie... I tak już do wieczora...
Nie sądzę aby w moim wieku psychoterapia była odpowiednia. Zwłaszcza grupowa - z moim charakterem nie wyobrażam sobie, abym miał opowiadać o tym tylu ludziom...
Jutro mam kolejną wizytę, może trafimy z jakimś innym lekiem.
Pozdrawiam.
ToMinie
 
Posty: 90
Dołączył(a): 8 lip 2007, o 14:23

Postprzez panna nikt » 17 cze 2008, o 19:10

człowiek to taka istota, że zawsze jest zdolna do zmiany. Codziennie mamy okazje coś w sobie zmieniać, tylko nie zawsze potrafimy ta okazje wykorzystać. Czas, pojęcie względne. Czasami mam poczucie, że wbrew pozorom im dalej tym łatwiej jest się zmienić. Nie wiadomo czy grupa pomogłaby ale czy nei warto choć spróbować? Co masz do stracenia?
Pozdrawiam
panna nikt
 
Posty: 24
Dołączył(a): 14 paź 2007, o 20:27

Postprzez ToMinie » 21 cze 2008, o 15:41

Na razie nie mam tyle pieniędzy... :cry:
ToMinie
 
Posty: 90
Dołączył(a): 8 lip 2007, o 14:23

Postprzez melody » 21 cze 2008, o 21:14

ToMinie, rozumiem to bo wiem, że terapia to bardzo kosztowna inwestycja i przykro mi, że pieniądze Cię w tym ograniczają (mnie też by ograniczały, ale ja nigdy nie musiałam płacić za terapię). Nie wiem skąd jesteś, ale może są w Twoim mieście miejsca, gdzie z takich usług można skorzystać bezpłatnie? Są psychoterapeuci, którzy prowadzą prywatną praktykę, a jednocześnie pracują w "budżetówce".

Pozdrawiam Cię :)
mel.
melody
 


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 421 gości

cron