Witam, pisze tutaj pierwszy raz. Mam problem w związku ktory tak naprawde nie istnieje.... w Styczniu tego roku poznalem swietna dziewczyne na dyskotece ale same okolicznosci dla mnie byly nie zwykle, nastepnego nia mialem wypadek w drodze do pracy i przez kolejne 10,5tyg meczylem sie z gipsem;/ na szczescie przez te tygodnie ciagle utrzymywalem kontakt z Ta dziewczyna i po moim wstaniu na rowne nogi doszlo do spotkania, jednego, drugiego dziesiatego,spedzilismy razem weekend i bylo cudownie! nie chodzi mi o jakas bliskosc fizyczna ale raczej emocjnalna,wiem ze zawsze szukalem takiej dziewczyny... niestety nigdy mi nie bylo dane z tak owa byc:( problem polega na tym ze Ona panicznie bi sie uzależnienia od drugiej osoby, boi sie ze bedzie kiedys musiala z kims tęsknić, boi sie bliskosci, tak naprawde tylko tyle wiem, nie moze powiedziec mi ze mnie kocha bo tak nie jest mimo ze podoba sie jej to jak ja traktuje, wspieram itd. sama czasem mi wypłacze sie na ramieniu ze cos z nia nie tak, ze nie potrafi, ze sie boi ze nie jest z nia wszystko wporzadku:( spotykamy sie w sumie od 3 miesiecy dosc regularnie, i dobrze sie ze soba czujemy, choc czasem ja daje jej odczuc ze chcialbym czegos wiecej, chcialbym sie czuc potrzebny, niezbedny, po prostu chyba kochany?wczoraj sie posprzeczalismy o to wszystko... ona czuje ogromna presje ze nie moze mi czegos dac czego ja potrzebuje... zdalem sobie sprawe ze 3 miesiace spotykania sie to za malo by zmienic jej podejscie do zycia, tak naprawde moglbym tak trwac nawet rok z niadzieja ze kiedys powie mi to co ja niemoge jej powiedziec, ze Ja Kocham! przeraza ja to, wmawia sobie ze jest Singielka nikogo nie potrzebuje i jest samowystarczalna, Ona ma tylko 19 lat i kiedys zmieni zdanie tylko boje sie ze mnie juz wtedy obok nie bedzie... bo czasem to wszystko bardzo mnie dręczy. Kocham ja jak nikogo nigdy:(
i chcialbym wiedziec czy ktos z was ma lub mial podobna sytuacje... jak sie ona skonczyla? albo macie jakas rade? ze warto czekać? czy moze szybko odejść bo będzie mniej bolało:(w dziecinstwie jaj tata pil, ale jej nie krzywdził psychicznie, zapewne to DDA choc ona sama nie chce wiazać dzieciństwa ze swoim dzisiejszym postrzeganiem na bycie razem;/ ja nie chce jej wmawiać żadnego syndromu i nie wiem jak postąpić, co było by najlepsze? wiem ze czuje sie ze mną dobrze i potrafi tensknic za mną:), wiem ze jej tez nie jest lekko:( to ze nie może mi dać czego ja pragne:( i nie chodzi tutaj o sex;/ mam 21lat i jestem niemal pewny ze zostanę sam.... i to tylko dlatego ze zakochuje sie w nie przeciętnych dziewczynach:(