Pytajaca napisał(a):Ale, ale, skoro ktos jest kochany to nie potrzebuje byc zazdrosny, tak mi sie wydaje. Dla mnie milosc wyklucza zazdrosc, moze tylko dopuszcza lekka.
Pytajaca napisał(a):Miloc i strach nie ida w parze. Jesli kocham - oddaje cale 100% mojego zaufania. Po zdrzadzie nie ma takiej mozliwosci i wlasnie caly czas do tego zmierzam, ze proby sklejania takiego zwiazku sa najczesciej zwiazane ze STRACHEM, a nie miloscia.
Pytajaca napisał(a):Partnerzy zdradzajacy najczesciej latwiej przesuwaja granice po zdradzie, i mowcie co chcecie - latwiej im zdradzic ponownie. Oczywiscie, nigdy nie ma gwarancji, ale przeciez nie o to chodzi by na sile sie przekonywac, ze "Zdradzil(-a) mnie, ale mnie kocha, wybaczylam mu (jej) i wierze, ze sie to nie powtorzy",bo moim zdaniem to jest czyste oszukiwanie sie. Ktos, kto nie mial wartosci i zasad, o ktorych pisala Lili wczesniej, nie bedzie wiedzial, ze zdrada niszczy. Taki partner jest po prostu bardziej "ryzykowny" niz nowy, nawet, jesli temu nowemu na poczatku nie zaufamy.
Pytajaca napisał(a):
Tu chodzi o wartosci gleboko w sobie - czy potrafie zranic, nawet jesli ktos mnie kocha? Potrafie i zdradzam - odpowiada sobie czesc ludzi. A dobra czesc odpowie - nie, lepiej odejsc niz zdradzic, bo wiem, jak to ja(jego) moze zabolec.
Pytajaca napisał(a):
SA PRZECIEZ MEZCZYZNI I KOBIETY KTORZY(-RE) NIE ZDRADZAJA.
Pytajaca napisał(a):No wlasnie, ale po co go "uczyc"? On sam musi do tego dojrzec, nie przy naszej pomocy. Takiego faceta po prostu nalezy zostawic w spokoju, bo najprawdopodobniej nie zagwaantuje nam tego, czego pragniemy.
Pytajaca napisał(a):A czy to nie jest troche tak, ze probujemy sie oszukiwac, ze ON chce? Bo gdyby chcial, to by nie zdradzil. Bo gdyby chcial, to moze by zachowala twarz i odeszla zanim zdradzi. Aczy to nie troche tak, ze zyjemy przeszloscia, tym, co juz nie wroci, tkwiac w strachu przed nowym i nieznanym?
Pytajaca napisał(a):
Ewa, Ty wciaz z innego punktu zalozenia wychodzisz. Ze ktos, kto zdradza, kocha.
Pytajaca napisał(a):
A jednak milosc ma na celu dobro tego drugiego czlowieka, dlaczego wiec nazywasz te "pomlki" miloscia i je rozgrzeszasz?
Pytajaca napisał(a):
Mysle, ze wmawianie sobie, ze bedzie jeszcze dobrze nie ma sensu, bo to zalezy tylko i wylacznie od tego, co postanowia obie osoby. Zwlaszcza od reakcji zdradzajacego zalezy, czy w ogole bedzie mozna wybaczyc i "ratowac".
Pytajaca napisał(a):
Jestem przeciwniczka odgrzewania przypalonych kotletow. Uwazam, ze swiat jest zyt piekny i zbyt wiele na nim ludzi, ktorzy ofiarowac moga milosc oraz takich, ktorzy z szacunkiem przyjma nasza, ze szkoda czasu na oszukiwanie sie.
Pytajaca napisał(a):Ale, ale, skoro ktos jest kochany to nie potrzebuje byc zazdrosny, tak mi sie wydaje. Dla mnie milosc wyklucza zazdrosc, moze tylko dopuszcza lekka.Miloc i strach nie ida w parze. Jesli kocham - oddaje cale 100% mojego zaufania. Po zdrzadzie nie ma takiej mozliwosci i wlasnie caly czas do tego zmierzam, ze proby sklejania takiego zwiazku sa najczesciej zwiazane ze STRACHEM, a nie miloscia.
ewka napisał(a):Niezdradzeni się oczywiście nie boją, ufają na 100% i po prostu piękna bajka o życiu i związkach w samym środku świata. No tak.
Wiesz Pytku... ideały to bardzo fajna rzecz i warto do nich zmierzać, to na bank. Ale my nie jesteśmy idealni i w tym cały gwóźdź.
kropka75 napisał(a):
Są mężczyźni i kobiety, którzy NIE ZDRADZILI. Nikt nie może przysiąc, że kiedyś, w jakimś miejscu i czasie coś się nie stanie... Nikt.
kropka75 napisał(a): Co znaczy "nie potrzebuje"? Tego też się nie planuje.
kropka75 napisał(a): Znam sporo chorych z zazdrości kobiet, które szpiegują partnera, bez połowy powodu ku temu.
Znam też kobiety pewne siebie i nie przesiąknięte zazdrością, których mężowie mają wieloletnie kochanki.
agik napisał(a): To może to odwrócić? I zapytać " a gdzie ta miłość, skoro nie ma woli wybaczenia, nie ma woli dania zwyczajnie drugiej szansy"
I może to nie była miłość, skoro niemozliwe wydaje się nawet myślenie o daniu drugiej szansy.
agik napisał(a): I jeszcze powiem tak- ja akurat mojego obecnego partnera nie zdradziłam, ale nie przysięgnę, ze tego nie zrobię...
Pytajaca napisał(a):Ewka, no co Ty!! Ja nie jestem idealna, ale wierze w 100% od poczatku daje kredyt zaufania - i SIE NIE BOJE - inaczej zwiazek nie ma dla mnie sensu! Nie wierze, ze robisz inaczej, ani ze szperasz i gderasz i zagladasz i krecisz glowa, gdy milosc nastanie, no nie wierze....
Pytajaca napisał(a):Nie zdradze, bo mi na to nie pozwoli moj system wartosci, umarlabym z wyrzutow sumienia.
agik napisał(a):W dodatku aż mi zaczynają płatki przed oczami latać- jak "ekspert" o imieniu Magda, albo ekspert o imieniu Tomek wypowiada zdania w stylu- żadna kobieta, wszyscy meżczyźni... itd.
agik napisał(a):
Moze nie dojść do zdrady, a zwiażek się i tak posypie.
Są inne, równie bolesne sprawy.
Jakoś do mnie to nie dociera, jak się komuś, kto na siłe szuka nadziei- wmawia, ze źle robi. A już gadanie "rzuć go/ją w piździec", bo jak raz zdradził- to będzie to robił ciągle- no to mi po prostu ręce opadają.
A skad to wiadomo?
agik napisał(a):
A poza tym Pytająca- to chyba Twoje ulubione zdanie- jak jest zdrada- to nie ma miłosci... To może to odwrócić? I zapytać " a gdzie ta miłość, skoro nie ma woli wybaczenia, nie ma woli dania zwyczajnie drugiej szansy"
I może to nie była miłość, skoro niemozliwe wydaje się nawet myślenie o daniu drugiej szansy.
Pytajaca napisał(a):No wlasnie, i tu sie znow roznimy Kropko. Dla mnie to jest wybor. Nawet gdy mi sie "zachce" zdradzic, nie zdradze, wolalabym odejsc niz kogos zraic perfidnym czynem. Nie zdradze, bo mi na to nie pozwoli moj system wartosci, umarlabym z wyrzutow sumienia. Poza tym podwazyloby to sens bycia z aktualnym partnerem, a skoro tak, to po coz nim byc. I to byloby wielkie oszustwo. Tyle odczuc za niewielkim czynem. No tak jestem skonstruowana i juz. I wiem, ze jest nas wiecej Takze Kropko uwierz - sa tacy, ktorzy NIGDY NIE ZDRADZA.
Pytajaca napisał(a):
To jest kolejny temat rzeka. Ja mysle, ze zazdrosc wiaze sie z poczuciem bezpieczenstwa w wiazku oraz z poczuciem wartosci w sobie. Jesli sie ich nie ma - zazdrosc wyplywa strasznie na wierzch. Tylko ze dla mnie zwiazek z zazdroscia to zaden zwiazek. Ja potrzebuje zaufania, 100%, bez zazdrosci. Partnerzy zazdrosni nie potrafiliby mnie "usidlic". Mam taka swoja mala "teorie" - zazdrosny partner to partner, ktory boi sie za bardzo o swoja pozycje w zwiazku, z roznych wzgledow, i przyciaga to, czego sie boi najbardziej - zdrade. Zazdrosnicy to typowi przyciagacze zdadzajacych, wiec im sie tych zdrad przydarza (-lo) najwiecej.
Pytajaca napisał(a):
No tego wlasnie nie rozumiem. Jak kochajace osoby moga wypowiadac takie slowa. Czy nie latwiej byloby po prostu wtedy odejsc od niego?...Mam nadzieje, ze On tego nigdy nie przeczyta. Bo cos Ci powiem - wybaczyc Ci moze bedzie mogl, ale juz nigdy ni zaufa. A jak to zmieni Was?...Agik, czy warto?...
agik napisał(a):Ale z drugiej strony- wiem, jak łatwo strzelić głupotę. Choć założenia są inne. Dlatego wiem ( i luby tez wie), że różne rzeczy moga się zdarzyć.
I w obliczu takich zdarzeń tez trzeba wybierać- czy mój ból potencjalny jest ważniejszy, czy może ważniejsze jest to, ze cos razem zrobilismy przez te wszystkie lata.
ewka napisał(a):Przecież ja nie o Tobie i nie o sobie;))))
Pytajaca napisał(a):Nie wyobrazam sobie jakiegokolwiek zwiazku...
Pytajaca napisał(a):I przepraszam, ale naprawde wierze, ze sa ludzie, ktorzy sie nie rania, nie zdradzaja, a ARTYKULUJA swoje potrzeby. Pozwol mi zostac prlzy swoim zdaniu, tak jak ja pozwalam Ci na pozostanie przy swoim. Wiem, ze wlasnie to robisz ))
Pytajaca napisał(a):przyrzeczen zawsze dotrzymuje
Powrót do Problemy w związkach
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 94 gości