Agik ja nie mam pojęcia jak teraz z nim rozmawiać?.......wogóle od czasu tego cholernego kryzysu między nami nie umiemy rozmawiać...ani on..ani ja...
Ja boje się,że cokolwiek powiem to go jeszcze bardziej stracę,czy utwierdzę w przekonaniu ,że tak jest lepiej......
On nie rozmawia...po rozstaniu schował sie w swojej dziupli i ..udaje,że jest lepiej
Nie wiem..może i jest mu lepiej?......na pewno spokojniej,bo nie słucha pretensji.....
Odizolował się.....
Nawet pozew go nie ruszył......(liczyłam na przełom
..tak po cichu..liczyłam,że będzie prosił,żebym wycofała pozew,żebyśmy dogadali się...)A tu nic...dystans....
NIE WIEM JAK MAM Z KAKTUSEM ROZMAWIAĆ?????
gdybym wiedziała co zadziała ...to zrobiłabym to.
On przecież dobrze wie,że jestem smutna,że skrzywdził mnie.....Ja nie chcę już tego mu powtarzać.
Jak on nie chce wrócić do domu...nie chce jakoś odbudować relacji,,,to nic z tego nie będzie.
Agik on mnie zdradził!!!!!!.....to nie jest nic??????...on złamał przysięgę....
Jak mielibyśmy być razem on musiałby postarać się..nie uważasz....
Może ja i mam scenariusze....nigdy nie zawiodłam sie aż tak na nikim.Nie wiem jak postępować.Czuję sie odtrącona....skrzywdzona(chyba słusznie)
Nie jestem ideałem...ale mam wiele plusów ,dla których fajnie ze mną żyć....Nie jestem tylko gderliwą babą.
Teraz nie wiem jak zachowywać sie w stosunku do kaktusa?
Prosić go,żeby wrócił?
Wkurzać sie za to co zrobił?
Troszczyć się o niego..jak mu idzie?
Nie chciałabym dalej utwierdzać go w poczuciu,że jest bezkarny,że ja tak jestem za nim,że on może robić cokolwiek....ranić mnie..a ja i tak będę kochać?!
Ciężko nam znaleźć drogę do siebie........O ile taka jeszcze jest.
A co do listu....to nie daję go kaktusowi,bo na razie pełno w nim bólu,wściekłości,pretensji...
Teraz przecież nie mam go za co chwalić.
A nie chce pisać listu pożegnalnego.
miałabym mu podziękować za tamte cudowne lata...i powiedzieć,że skoro nie chce ze mną być...to ja go nie trzymam...niech idzie wolno????