Prosze powiedzcie mi co mam zrobic...
W piatek bylam na dyskotece z chlopakiem. Bawilismy sie swietrnie, wszystko bylo ok do momentu kiedy mi nie odbilo. I to po raz kolejny juz. jak zwylke , bez hamulcow wlewalam w siebie piwo. W pewnym momencie niespodobalo mi sie cos co on mi pow. i zrobilam mu scene na srodku parkietu, pozniej w drodze do domu i w domu. nawet juz nie wiem dokladnie o co mi chodzilo. Po tej akcji widzialam sie z nim wczoraj. Byl bardzo zdystansowany. Przeprosilam go, poprosilam tez zeby pilnowal mnie na drugi raz. Na to on ,ze jestem dorosla osoba i sama musze decydowac co robie... Strasznie sie poczulam Wiem, ze on jest na mnie teraz zly. Boje sie ze mnie porzuci, bo takie sceny zdarzaly sie juz pare razy.
Co mam zrobic? Zadzwonic do niego, wyjasnic, przeprosic jeszcze raz? Obiecac,ze juz nigdy wiecek tak sie nie zachowam? Czy moze zostawic go na razie i porozmawiac gdy juz opadna emocje???
Jestem totalnie spanikowana, nie mowiac juz o tym,ze strasznie mi wstyd...
Juz raz stracilam przyjaciela przez takie zachowanie.Dwa lata temu. jeszcze do dzis mam przez to koszmary. Wiem,wiem powinnam sie nauczyc po tamtym razie....Niestety nie odwroce tego co sie stalo....
Jedyne co teraz moge zrobic to naprawic blad i pokazac mu, ze nie chce juz sie tak zachowywac.
Jestem strasznie zestresowana, nie moge sie skoncentrowac na pracy, wczoraj zle spalam. Mam okropne wyrzuty sumienia. Niecierpie siebie za to, ze nie potrafie panowac nad soba. Nie, nie jestem alkoholikiem(choc juz sama nie wiem) Ale za kazdym,prawie razem robie jakies glupie rzeczy po wypiciu wina lub piwa. Wystraszylam sie okropnie. Jesli znow strace przyjaciela przez swoja glupote nie przezyje tego !!!!
Prosze pomozciemi bo juz sama nie wiem co ze soba zrobic. Dzis pomyslalm, ze moze wyjade gdzies sama na weekend, zeby "zresetowac mozg" Ale czy taka ucieczka mi pomoze? A co bedzie jak tu wroce? Nie radze sobie ze soba. Boje sie z kims o tym porozmawiac, bo sie wstydze.Moi znajomi nie poruszaja tego tematu choc byli swiadkami moich histerii po pijanemu i szukaniu klopotow.
Wpadlam w depresje przez te mysli. Tyle razy sobie obiecywalam, ze tym razem bedzie lepiej i zawsze tak samo. Nie chche zeby ludzie przeze mnie cierpieli. Ja tak zbluzgalam tego chlopaka. Zapytal wczoraj czym sobie zasluzyl ,ze wszyscy w tej dyskotece patrzyli sie na niego jak na lobuza. Najgorsze w tej historii jest to, ze ja nie pametam niektorych fragmentow. Boze, tak sie boje.... Czy to oznacza ze staje sie alkoholikiem? gdzie jest granica?
Poradzcie mi co zrobic,zeby nie stracic przyjaciela????
Ula