Zdarzyło się komuś 3 razy odbudowywać na chwile związek cieszyć się że odzyskało się tą osobę i po chwili ją tracić. Co najgorsze nadal nie potrafię za akceptować, że my nie możemy być ze sobą :/ chociaż kiedy jest dobrze to jest bez mała jak w raju. Cholera chciałbym z nią być za tym 4 razem ale rozłąka jest nieunikniona. Jak myślicie uda mi się wytrzymać 2 lata czekając na nią ?? czy w ogóle warto skoro co rusz jestem przyciągany a po chwili krótszej lub dłuższej odpychany??.
Czy te historie o parach które się ciągle mijały żeby na końcu po wielu latach walki stworzyć piękny związek póki śmierć ich nie rozłączy są tylko baśnią ??
Ciesze się tylko że nie zrobiłem z siebie durnia i tym razem po prostu poszedłem smutny w swoją stronę nie robiąc cyrków.