przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 29 maja 2008, o 00:16

Chcemy dzieci uchronic przed wieloma przykrosciami a przeciez zycie to nie sielanka....kiedy i gdzie maja sie uczyc zycia i prawde o nim....nie martw sie,beda w zyciu zaradniejsze i silniejsze....pozatym tez sa czlonkami rodziny i chca w tym zyciu uczestniczyc....lepiej jesli wiedza co sie dzieje niz maja zyc w domyslach i niepokoju,czesto wywoluje to lek ktory odbija sie w przyszlosci.
Trzymaj sie :buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

do zizi ....!!!!

Postprzez myszka2 » 29 maja 2008, o 09:58

Droga Zizi!!
Ja już dawno tutaj nie zaglądałam ale bardzo jest mi bliska Twoja sytuacja......nawet nie wiesz jak bardzo....Jestem w chorym stanie z Dupkiem już powiedzmy od około 3 lat Kryzys. w. średn. małe dziecko 21 lat staż mał. i panienka .....
(mieszka z nami chociaż duchem i pewnie ciałem jest z Nią z os. bez żadnej moralności.
Dbaj o siebie .......zadbaj o pieniądze......koniecznie !!!
Bądż dzielna i silna .....dla dzieci musisz i tak pewnie jest ....
Pozdrawiam cię serdecznie. i napisz jak się czujesz i w jakim wieku masz dzieci.?
myszka2
 
Posty: 12
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 22:04

Postprzez nana » 29 maja 2008, o 10:32

może nie na temat w tym miejscu wątku, ale uprzejmie donoszę, że moim zdaniem do tłuczenia (ze złośći) idealne są puste szklane butelki (tanie, dobre i ogólnie dostępne!). Polecam bardzo!:) próbowałam - działa idealnie.

jeśli chodzi o list (listy), to moim zdaniem pisać może i warto, jeśli pomaga, ale dostarczać do adresata nie warto z wielu powodów. Czasami jednak nie trzba palić, czasami dobrze do nich wrócić za jakiś czas... najlepiej jak już się zdeaktualizują...

swoją drogą właśnie wpadł mi do głowy pewien pomyśł: a jakby tak napisać samej sobie odpowiedż na taki list? taką odpowiedź, którą każda z nas chciałaby usłyszeć? ciekawe, czy to miałoby sens???...
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez zizi » 29 maja 2008, o 23:30

Witajcie...znowu jest późno :shock:

nie wyrabiam czasowo.Co "chwilę jest noc"

a może dobrze,że czas goni....

jak to prawda,że czas leczy rany....to chciałabym,żeby już było "po czasie".....ale tak sie nie da, wiem,że i tak muszę przeżyć ten trudny czas.....
mam nadzieję,że dam rade pogodzić się z tym co jest.


Dziękuję wam,że piszecie...piszcie ...wasza obecność pomaga mi

:slonko:

Ten czas.....to naprawdę trudny egzamin w moim życiu.


Myszka 2 pytasz ile lat mają dzieci?
11 i 13.....to trudny przełomowy wiek.....nastolatki.

Buniu nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym ochronić dzieci...ale przed wszystkim nie dam rady...Mam nadzieję jednak,że mimo smutku i chwilowych załamań to jestem dobrą mamą dla nich :oops: Staram się...ale nie jestem idealna....dużo rozmawiam z nimi,troszczę się,robię im przyjemności...

Agik ty jak zwykle umiesz dodać otuchy...wiem..jeszcze chwilkę.....jeszcze...jeszcze....

nana tłuczenie butelek może nie byłoby złe.....ale na razie nie mam gdzie i kiedy....choć czasem przydałoby mi sie tak wyżyć :oops:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 30 maja 2008, o 00:47

:pocieszacz: :ok:

:buziaki:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Szafirowa » 30 maja 2008, o 11:20

Dziewczyny, wobec tego musimy zorganizowac dla Zizi jakieś tłuczenie butelek !
A może worek treningowy do kopania i maltretowania ?

Zizi ... jesteś wielka, wielka duchem.
Silna, cierpliwa i mądra.
Podziwiam Cię.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez zizi » 30 maja 2008, o 23:26

Szafirowa wiesz,że ja nadal nie doceniam się.....

To głupie....powinnam być teraz na prawdę pełna podziwu dla samej siebie...
Mimo,że mam poważne kłopoty...ciężki czas w życiu...to nie poddaje się.

To niskie poczucie wartości mam ......z domu,z dzieciństwa....
Już jest ciut lepiej...ale jeszcze pracuje nad tym,żeby nie oceniać sie wciąz tak surowo...,żeby docenić się.....


A dziś po południu zrobiłam sobie przyjemność....zamiast iść do dodatkowej pracy,poszłam na kawę z koleżanką :wink:
Fajnie było.


A teraz pora do łóżka.....jutro pracująca sobota :?
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 31 maja 2008, o 00:36

zizi napisał(a):To niskie poczucie wartości mam ......z domu,z dzieciństwa....

I to w ostatnim czasie zaprocentowało, Zizi... jakkolwiek głupio to brzmi.

Sądzę, że nasze życie to wiele różnych składowych. I gdy zdarzy się coś... winnym staje się ten ostatni, który do tych składowych dołożył swoją część - a tak właściwie tych winnych jest dużo, dużo więcej.

W. E. mówi, że złe rzeczy przydarzają nam się po to, abyśmy nauczyli się z nich wychodzić. W kontekście zacytowanego przeze mnie fragmentu... Zizi, może nigdy nie dokopałabyś się do swojej prawdziwej wartości (a NA PEWNO ją masz - wartość), gdyby nie wydarzyło się to, co się wydarzyło. Może na dzisiaj trudno ocenić zysk i stratę... ale jestem przekonana, że za jakiś czas ocenisz i strona zysków będzie dużo większa, od strat.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez echo » 31 maja 2008, o 19:33

Zizi
obserwuję Twój wątek i trzymam kciuki. Jesteś wielką wojowniczką i robisz kroki w dobrym kierunku. Będzie dobrze. Masz w sobie wielką siłę i miłość do dzieci. A facet- rzecz nabyta ;) nie ma sensu patrzeć w niego jak w boga, który rządzi naszym szczęściem. Ono zależy w największym stopniu od nas samych. Choćby nie wiem co. Powoli się o tym przekonujesz.
powodzenia
:kwiatek2:
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez zizi » 31 maja 2008, o 23:59

Ewka,Echo dzięki.

...czuję się lepiej :wink:

jeszcze jest we mnie żal,lęk....

ZŁOŚĆ (na kaktusa)......wreszcie!

z pindą dałam sobie spokój...szkoda mojej energii na nią

:twisted:


Jeszcze mam kamień na piersi.....ciężko mi oddychać...ale czasami biorę głębszy oddech....
Zaczynam cieszyć sie z maleńkich plusów.

Lekko nie jest.Jestem zraniona...mało mnie cieszy..czasem nie mam spokoju,cierpliwości w postępowaniu z dziećmi..dziś syn wyprowadził mnie z równowagi....niby takie zwykłe krnąbrne zachowanie nastolatka...ale przerosło mnie to,ze ja wciąż sama muszę wychowywać go,tłumaczyć,stawiać granice...boję się,żeby nie umknęło mi coś ważnego.

Na szczęście wieczór był spokojny.

wiecie co?....dziś sobie pomyślałam,że ja chyba nie chcę,żeby kaktus wrócił...
ciężko mi samej...ale potwornie zawiodłam się na nim....nie wiem czy potrafiłabym z nim być po tym co mi zrobił....spieprzył ....nigdy nie będzie tak jak było :cry: :evil:
Chcę odpocząć od niego....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 1 cze 2008, o 00:38

:kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez limonka » 1 cze 2008, o 07:08

:serce: :oklaski: :hura:
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez zizi » 1 cze 2008, o 10:18

od wczoraj wieczorem miałam wyłączoną komórkę.....czasem lubię mieć święty spokój........

teraz włączyłam

a tu sms od kaktusa....pierwszy od dawna.....JAK BĘDZIESZ MOGŁA TO ZADZWOŃ

wcale mi sie nie chce dzwonić...z drugiej strony ciekawa jestem o co chodzi??

...już wyobraźnia działa.....trochę zdenerwowałam się :evil: ....

myślałam ,że już trochę odizolowałam sie od kaktusa....a tu sms....wyprowadza mnie ze spokoju....

Już sobie zaplanowałam dzień...Dziś jest Dzień Dziecka.....
Upiekłam ciasto...kończę gotować obiad taki jak dzieci lubią...niedługo pakujemy sie do auta i jedziemy na piknik... w siną dal.........



Już nie czekam na kaktusa....sama żyję z dziećmi.....

Tak przynajmniej wmawiam sobie..

.bo gdzieś na dnie serca mam nadzieję....czekam.....ale już nie tak jak ostatnio.... :oops:

Staram sie wzmocnić...UWIERZYĆ w siebie...

jestem z siebie dumna.....uczę sie asertywnie odmawiać...przecież nie muszę wciąż myśleć o innych :yyy:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 2 cze 2008, o 08:21

zizi napisał(a):a tu sms od kaktusa....pierwszy od dawna.....JAK BĘDZIESZ MOGŁA TO ZADZWOŃ

wcale mi sie nie chce dzwonić...z drugiej strony ciekawa jestem o co chodzi??

I co? Zadzwoniłaś?
Piknik się udał?
Miłego poniedziałku;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 2 cze 2008, o 17:52

zadzwoniłam ..nie dodzwoniłam się..potem kaktus oddzwonił.

chodziło mu o to,czy mam jakieś plany ,czy coś wymyśliłam na dzień dziecka dla dzieci.

Gdy powiedziałam:TAK mam coś w planach..on od razu wycofał się...powiedział,nie pytając wcale o szczegóły:Skoro o tak ,to nie będę przeszkadzał,żebyś potem nie mówiła...

Ja na to :To co nie chcesz spotkać sie dziś z dziećmi
powiedział,że chciałby...Ale tak jakoś bez przekonania
:evil
Zapytał ze złością;Do której wyrobisz sie z dziećmi?

Nie wiedziałam ile nam zajmie wyjazd.......prawdę mówiąc chciałam wyjechać na cały dzień.
Powiedziałam,że pewnie do wieczora nas nie będzie.
Gdy zapytałam jak on dziś pracuje powiedział,ze popołudnie ma wolne.

W międzyczasie zadzwoniła babcia....chciała zobaczyć się z wnukami....Chciałam wziąć ją z na piknik..nie mogła jechać,bo nie miała tyle czasu.A dzieci chciały pojechać do babci..wiadomo.Zmieniłam plan dnia :wink:

Napisałam do kaktusa,że za ok trzy godziny będziemy mogli pojechać gdzieś razem z dziećmi.Że bez sensu robić im dwa dni dziecka,że na lody ,czy coś możemy zabrać ich razem.
Tak też zrobiliśmy.Byliśmy na lodach...potem na trawie,na kocu..powiedzmy na rodzinnym pikniku.Tak sobie pomyślałam skoro dzieci mają święto i chcą...to ok.Kaktus mało co odzywał się...dzieci śmiały sie do mnie,wygłupiały....Ja byłam spokojna,trochę śmiałam się z dziećmi.
Pokazaliśmy "tatuśkowi",że jest nam dobrze....mi i dzieciom razem....
One trochę olały tatę....Nie rozmawiał z nimi..to one wolały ścigać sie ...jak podbiegały po jedzenie to zaczepiały mnie.
Fajnie,ze nie byłam smutna...coś tam ogólnie porozmawiałam z kaktusem ....
Niech sobie myśli,ze mi już nic nie zależy..że pogodziłam się,że jestem sama z dziećmi.
Nie musi oglądać mnie smutnej :twisted:

Potem pojechaliśmy na festyn..córka chciała być na konkursach...Ok.
Chwilę tam byłam z nimi...Zrobiło mi sie przykro gdy widziałam inne rodziny...
Nie dałam po sobie poznać.Dzieci chciały jeszcze zostać.Powiedziałam kaktusowi,żeby przywiózł dzieci do domu.


Tak tez było.
A po drodze dzieci same zaciągnęły ojca do sklepu,żeby kupił im prezenty.A co....w sumie czemu nie...skoro sam nie pomyślał.


Bałam sie rano jak to będzie.

Dałam radę...

Najważniejsze,że kaktus widział mnie uśmiechniętą i zadbaną :D



Nie mam wyjścia.Musze tak.

A on ...niech spada......
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 204 gości

cron