Kochani!
Pewnie niektórzy pamiętają moją „przypadłość”, niestety, gdy po 15 latach odchodzi mąż do młodszej kobiety- to przeżycie, „trauma” ciągnie się przez długi okres. Bardzo chciałabym prosić Was o rade. O spojrzenie z boku na to co się dzieje. Nie umiem tego ogarnąć. Do rzeczy…
W ubiegłym roku w lipcu mąż mnie zostawił dla innej kobiety. Zostawił mnie z dwójką dzieci, z ogromnym bólem, żalem i upokorzeniem. Od tamtego czasu wiele się zmieniło. Nasze drogi rozeszły się całkowicie. Nie ma już nas, naszego małżeństwa, naszej rodziny.
Od jakiegoś czasu spotykam się z pewnym facetem. Był przy mnie przez cały ten trudny okres, był przyjacielem, wspierał. Sam po przejściach, więc mieliśmy wspólne tematy. Dziś jesteśmy razem. Czuję się bezpieczna, czuję się kobietą. Zależy mi na nim. Ale…
Ale mam wątpliwości, czegoś się boję, i nie potrafię tego nazwać. Nie chcę żadnych deklaracji, poważnych planów. Nie wiem czy jestem gotowa na nowy związek. On traktuje wszystko bardzo serio, a ja jestem zdystansowana. Widzę, że on nieba by mi przychylił, zanim zdąże o czymkolwiek pomyśleć, on już to spełnia. Nie chciałabym go skrzywdzić, on na to nie zasługuje.
Czy naprawdę jestem aż taką idiotką, by w chwili gdy jestem z porządnym, dbającym o mnie facetem wspominac i poniekąd tęsknić do swojego ex, który dokopał mi na całej linii, poniżył? Chyba ze mną coś nie tak. Często porównuję ich dwóch i mimo, że bilans w wielu sytuacjach wychodzi na niekorzyść ex męża nie potrafię wyzwolić się od myśli, itp. Nie potrafię siebie zrozumieć.
Proszę, napiszcie mi czy wg Was ten nowy związek ma szansę i co jest we mnie nie tak, że nie potrafię cieszyć się życiem, coś mnie blokuje. Co mam zrobić by być szczęśliwą i móc uszczęśliwić.
Katka! Wiem, że Ty jesteś również po nieudanym związku i zarazem w nowym; proszę poradź mi coś od siebie, napisz jak Ty dawałaś sobie z tym wszystkim radę.
Pozdrawiam Was serdecznie i liczę na Wasze wypowiedzi
Iwox