Jakaś niemoc.

Problemy związane z depresją.

Jakaś niemoc.

Postprzez nevvorld » 29 maja 2008, o 18:22

Ech... w końcu musiałem coś, gdzieś o sobie napisać. Mimo że piszę anonimowo, to jednak jakoś muszę to z siebie wywalić. Może ktoś coś mądrego i zdrowego mi poradzi. Boję się trochę, że za dużo o sobie napiszę i jakimś cudem ktoś (powtarzam - jakimś cudem) jakoś ze znajomych na to natrafi... Z góry byłoby wiadomo kto to o sobie pisze. Trudno... zaryzykuję.

Postaram się streścić swoją sytuację. Otóż nie udały mi się studia w tym roku. Odpadłem po pierwszym semestrze. Coś czuję, że to nie tylko przez brak zainteresowania samym kierunkiem, który nie był moim wymarzonym. Wybrałem go, bo nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Myślałem, że dzięki zmianie otoczenia coś się we mnie zmieni, może wydorośleję trochę, poznam fajnych ludzi i zacznę pracować ciężko na swoje życie.

W miarę fajnych ludzi poznałem. Jak na studia, to całkiem sympatyczni. W dodatku zakochałem się w dziewczynie z mojej grupy (sorry za przekleństwo... kurwa znowu nie tej... ja pierdole). W sumie to jakoś sam od niej dostałem pierwsze sygnały, że się jej może podobam itd. Polubiłem ją i to nawet bardzo. Już sam fakt, że strasznie się w niej zabujałem mobilizował mnie do nauki. No co? No żeby z zostać tam, no nie? Niestety... sam kierunek tak mnie ...po prostu nudził... Nic na to nie mogłem poradzić. Wszyscy się pytali jak mi idzie... tak tak tak... że gadali, że ZDAM... hahaha... Od razu wiedziałem, że przy takim gównianym zapale nic nie zdziałam. Próbowałem się uczyć, ale ciągle coś mnie dekoncentrowało.

Głównie dobijała mnie ta nuda... Nie miałem tam znajomych. Byłem zupełnie sam. Nikt z mojej grupy nie był w takiej sytuacji. Samotność, która mi towarzyła w domu, tam się jeszcze bardziej pogłębiła.
Jakoś nie potrafię się zmobilizować do żadnej nauki. Teraz jestem w szkole policealnej. Nie uciekam od wojska, bo mam kategorię D - żeby nie było, że uciekam. Po prostu COŚ chciałem robić. Wiedziałem, że pracy na razie nie mogę szukać, bo za bardzo jest ze mną źle. Ciągle się wszędzie spóźniam. Grzebię się potwornie przed wyjściem z domu. Może to lęk przed ludźmi? O dziwo w mieście w którym mam szkołę - tak, tym samym gdzie studiowałem - czuję się totalnie zajebiście. Myślę, że już czas na dobre opuścić moje rodzinne miasto. Wiem, że tu nic mnie nie czeka. Źle mi tu. To miasto jest - mimo, że całkiem nie takie brzydkie - to jednak ponure, smutne i zimne. To jedno wiem - że nie mogę tu zostać. Planuję wrócić na studia. Tym razem wybrałem kierunki po długim zastanowieniu. Z czterech, na które się zarejestrowałem wiem, że na któryś z 2 najbardziej mnie interesujących chcę dostać się BARDZO.
Będę kontynuował szkołę policealną, bo zajęcia odbywają się w weekendy, co dwa tygodnie. Niestety... też nie mogę się jakoś spiąć i wziąć do roboty. Zawsze sobie myślę, że wezmę się do roboty, jak tylko wrócę po weekendzie do domu. Coś mnie jednak hamuje. Może lęk przed nauką. Może myślę, że znowu nie uda mi się. To takie głupie, a jednak. Czytałem trochę o depresji i wiem, że to nie jest tylko stan przewlekły. To może się ciągnąć i ciągnąć, aż może doprowadzić do silnej choroby psychicznej. Myślę o pójściu do psychologa. Chyba już czas najwyższy. Chcę się stąd jak najszybciej wynieść i poszukać pracy w "mieście poprzednich studiów" - tam chcę sobie ułożyć życie, a raczej zacząć je od nowa. Jutro znowu jadę do "m-p-s" na kolejne zajęcia weekendowe, ale jakoś moja praca nie może ruszyć z miejsca.

PYTANIE DO WAS:

Jak się zmobilizować na te 3 durne godziny?

P.S. Sorry, że nie podaję nazw: miast, kierunku itd. Przyczyny podałem na samym początku.

Co do dziewczyny... nie mam z nią już kontaktu.
nevvorld
 

Postprzez Dziunia » 29 maja 2008, o 20:01

Boszz ja musze mobilizowac sie na codzienne siedzenie w szkole przewaznie do 15:30 od 8 rano:(
zycie
nic nie poradzisz.
Dziunia
 

Postprzez nevvorld » 29 maja 2008, o 20:43

Kurde może źle to napisałem... Nie chodzi o ilość godzin... Chodzi o zrobienie czegokolwiek... Chodziło mi o samą motywację. Dobra może temat do kosza... Nieważne.

W sumie to ciota ze mnie, że przez dwa tygodnie nie mogę nic zrobić, tylko śpię w dzień, w nocy się budzę myślę... znowu stracony dzień i tak w kółko. Rzeczywiście... co na to poradzić.

NIE DOBRA... Źle napisałem ten pierwszy post. Ograniczyłem się do głupiego zadania domowego... no tak to chyba wygląda ... skoro tak. to proszę o usunięcie tematu.
nevvorld
 

Postprzez Martuń » 2 cze 2008, o 20:28

<tulę > :-)
Martuń
 
Posty: 59
Dołączył(a): 14 lis 2007, o 14:31

Postprzez Sanna » 4 cze 2008, o 13:13

Idź do psychologa- bo to może jednak jest depresja? A jeśli nie-to mądra osoba , jeśli dobrze trafisz, powinna pomóc Ci określić Twoje cele. Jak masz cele naprawdę zgodne z tym co lubisz robić, to zmobilizować się jest trochę łatwiej.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez laissez_faire » 4 cze 2008, o 15:15

nie desperuj, skoro tak napisales, to ozacza, ze tak mialo to wybrzmiec...
i od razu musze dodac, ze zajebiscie ci zazdroszcze, ze dales sobie spokoj z kierunkiem, ktory nie do konca ci odpowiadal... gdyby ktos dalby mi taka szanse, to nie marnowalbym juz kolejnego roku z glupim przeswiadczeniem, ze moze jednak kiedys polubie, to co robie i nauka przestanie sprawiac mi problemy... ale to klam... musisz szukac dalej, az znajdziesz cos, co zacznie sprawac ci przyjemnosc; w przeciwnym razie... minut, godziny, dni, miesiace bezpowrotnie umieraja...
dziewczyna sie nie przejmuj, w wieku 23 lat nie bedziesz sie mogl od nich opedzic, a wsrod nich spotkasz ta wymarzona...
stary, bedzie dobrze, tylko wsluchaj sie w swoje pragnienia, a nie glosy z zewnatrz i gwarantuje, ze jeszcze pozanasz samk zycia!
pozdr
laissez_faire
 

Postprzez luna7 » 4 cze 2008, o 21:12

Hej!!!
Czasem trzeba spróbować wielu rzeczy, zanim ostatecznie zdecydujemy jaki jest cel naszego życia. Skoro nie lubiłeś kierunku studiów, na którym byłeś, to się nie przejmuj tym, że ci tam nie wyszło!! Widocznie tak miało być. Nic nie dzieje sie bez przyczyny. Może od przyszłego semestru zaczniesz coś innego??

A nieudanymi związkami się nie przejmuj. Każdy z nas przeżywa cos podobnego w swoim zyciu. Ja tez ostatnio trafiam na tych niewłaściwych facetów. Ale cóż. Pewno tak musi być. Kiedyś znajdzie sie odpowiednia osoba w moim zyciu. Wierzę w to!!! I Ty też powinienieś. znajdziesz na pewno wspaniała dziewczynę!!

Pozdrawiam!!!
luna7
 
Posty: 25
Dołączył(a): 8 maja 2008, o 15:30

Postprzez nevvorld » 2 lip 2008, o 02:42

Hejka.

Dzięki Wam za rady i za zrozumienie - za to przede wszystkim. Semestr zdałem. Pracę mogłem na szczęście przynieść na następny termin ...uff.

Po prostu po tak beznadziejnym semestrze na studiach zacząłem za bardzo się stresować wszystkim, nawet bez powodu. Jakiś taki lęk, że (za przeproszeniem) coś spierdolę, zawalę, będę najgorszy, bo tak na studiach było, niestety, albo STETY, ponieważ teraz się nawet cieszę, że już na tym kierunku mnie nie ma :tak: Czasem jestem jedynie trochę przygnębiony, kiedy sobie pomyślę czy przypomnę jak chujowo tam było, jak kiepsko mi tam szło.

Wziąłem sobie Wasze rady do serca. Myślę, że zagrzeję tu miejsce, nie tylko po to, by pisać jak mi źle, ale w ogóle, by sięgać po rady :roll: no i pisać też kiedy jest dobrze :D ale to w odpowiedniejszych działach :P
nevvorld
 


Powrót do Depresja

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 463 gości

cron