Witam[/b][/u][/i][/color], mieszkamy z mężem i dwójką dzieci (córka 7 lat , syn 3,5 roku ) WE WROCŁAWIU NA SUBLOKATORCE,
MAMY 3 tygodnie NA OPUSZCZENIE MIESZKANIA bo wracają właściciele z zagranicy
Szukamy jakiegoś mieszkania w którym mogli byśmy zamieszkać w zamian za opłaty!!!
i ciągle nic... Już brak mi sił :cry:
Na lokal socjalny mamy za wysoki dochód, a na kupno mieszkania za niski.
10 lat czekamy na mieszkanie komunalne we Wrocławiu i co roku nam mówią, że następnym razem. Na początku mówili że nie przysługuje nam mieszkanie bo nie mamy dzieci, jak przyszło dziecko na świat to powiedzieli że mało, przyszło 2 , to powiedzieli że takich rodzin jest wiele... Na początku tego roku znowu pisaliśmy o mieszkanie, to odmówili bo znów brakowało nam jednego punktu (głupia punktacja ) bo na to mieszkanie pisała też kobieta która miała 1 punkt więcej bo miała 3 dzieci (a mniej lat czekała, co za polityka, to nasza polska )
Wychodzi na to, że powędrujemy na bruk, chodzą nam po głowie różne czarne scenariusze łącznie z odebraniem nam dzieci przez państwo Polskie, ale na to nie możemy pozwolić, już prędzej razem odejdziemy...
W naszym mieście buduje sie różne dziwne rzeczy, a nie da się wybudować paru budynków komunalnych, polityka pro rodzinna szlag by ich trafił...
SZUKAMY jakiegoś mieszkania w którym mogli byśmy zamieszkać w zamian za opłaty, może ma ktoś mieszkanie w którym nikt nie mieszka a opłaca bo szkoda mu je stracić?
I na dodatek wiecznie się kłócę z moimi rodzicami całe życie widzą we nie tylko wady, wiecznie im sie coś nie podoba, zawsze chcą byśmy robili to co oni chcą i uwazają za słuszne.
Nawet gdy podarowali nam meble (na mieszkanie które wynajmowaliśmy z męzem) to przez kilka tygodni, za karzdym razem gdy nas odwiedzali, sprzeczali się ze mną bo postawiłam je nie na tej ścianie co mi się podoba(a przecież to mi powinno się podobać) aż w końcu któregoś dnia przy sprzeczce nie wytrzymałam i wykrzyczałam im że jak sie im nie podoba to niech se je przestawią i wyszłam do kuchni by ochłonąc... po kilkunastu minutach gdy wróciłam do pokoju, doznałam szoku... zamiast dać spokuj, to oni zaczeli te meble przestawiać...
Z nimi mieszkać nie możemy bo nasze dzieci też im wiecznie przeszkadzają... bo ciekawe świata, gdy się bawią, bo głośno, bo wszystko ruszają, i wszendzie wejdą... to są tylko dzieci , wszyscy nimi byliśmy...
wrrr... już chyba nie chce mi się życ... Wydawało mi sie że rodzice powinni być jakimś wsparciem, by muc się im wygadać, że pocieszą w trudnych chwilach, a oni tylko dokuczają i za każdym razem dobiją następny gwóźdź do trumny... nie , nie moge dalej pisac... łzy zalewają mi oczy i ledwo widze... pewnie i tak tego nikt nie przeczyta... penie i tak mi to nie pomoże znaleź lokum, bym z dziecmi nie spała po piwnicach...
POZDRAWIAM