..jest późno....a jutro wstaję po piątej...
nie napiszę więc dużo.
Tak się złożyło,że od tamtego tygodnia mam bardzo dużo pracy....
To plus,bo jetem zajęta....
A minus,że nie mam nawet czasu wyspać się..i jestem zmęczona....
Ale plus jest większy.
Chcę wam tylko napisać,żze niestety nie potrafie ukryć przed dziećmi bólu...smutku...
Ogólnie radze sobie....
Nie wiem jednak jak poradzić sobie z napadami....(tak napadami,bo pojawiają sie nagle).......z napadami lęku...załamania....
Zdarzyło mi sie to ostatnio kilka razy...np.wczoraj późno wieczorem......
Zaczynam wtedy płakać,....okropnie płakać...
źle,że dzieci to widziały.Na prawdę chciałabym być dla nich wsparciem....Nie chce ,żeby one czuły sie odpowiedzialne za mój stan....Czasem,niestety płaczę i gadam takie rzeczy....co dzieci nie powinny słyszeć....że mam dość,że jestem samotna,że nie wiem czy dam rade tak dłużej.....
Nie wiem co robić,żeby pohamować przy dzieciach napady rozpaczy...
Potem ja czuje sie słaba,winna...
zła na siebie,że nie chronię dzieci
Może ja za dużo od siebie wymagam?
Dobranoc.....bo zaraz będzie jutro.PA.