Homoseksualizm i poczucie winy

Problemy natury seksualnej.

Postprzez bunia » 19 maja 2008, o 10:09

Masz racje Filemon....chyba w tym wszystkim najwazniejsze jest bycie CZLOWIEKIEM.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ewka » 19 maja 2008, o 11:55

Słyszałem, że pragnął rozmawiać ze mną, ale się wahał. Rozumiałem go. Przyszedł. Usiadł przede mną nieco pochylony, zamknięty w sobie. Nagle po chwili milczenia wyprostował się. I zaraz, jak człowiek wyczerpany, który jednym ruchem uwalnia się od swego brzemienia, powiedział gwałtownie:
- Jestem homoseksualistą.
Popatrzyłem na niego ze spokojem, a potem przyjaźnie i stanowczo powiedziałem: nie.
- Ależ wiem dobrze! Jeszcze przedwczoraj...
- Nie, pan nie jest homoseksualistą. Pan nazywa się Raoul. Ma pan cenne przymioty (ku jego wielkiemu zdziwieniu wyliczyłem mu wiele takich, które wyczytałem z jego twarzy). Robi pan wiele dobrego w swoim życiu (słyszałem o tym). Jest pan człowiekiem, którego Bóg ukochał miłością nieskończoną. A na koniec dodam, ze ma pan skłonności homoseksualne, które co jakiś czas, może nawet często są zaspokajane. Chociaż to doświadczenie sprawia panu wielkie cierpienie, nie może pana pozbawić własnej tożsamości. Jest pan przede wszystkim Raoulem ukochanym przez Boga. Reszta jest tylko czymś drugorzędnym w stosunku do tej cudownej rzeczywistości...


"Zwierzenia serdeczne" - Michel Quoist
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Orm Embar » 19 maja 2008, o 20:12

Hejka,

Jedną z większych krzywd, jakie społeczeństwo opresyjne wobec homoseksualizmu wyrządza gejom i lesbijskom, jest NIEUSPOŁECZNIENIE ich seksualności.

Dlaczego?

Bo jak ktoś ma normalne podejście do swojego seksu - wszystko jedno czy homo czy hetero (bo hetero też miewają z tym problem) to seks jest tam gdzie powiniene być - na ważnym, ale nie najważniejszym miejscu. Dajmy na to - na czwartym :wink: czyli jeszcze nie podium, ale i nie szary koniec.

Jak ktoś nie może mieć normalnego podejścia do seksu, bo go społeczeństwo jakoś za jego seks karze, to seks wchodzi na miejsce drugie jak nie pierwsze.

Opresyjność wobec seksu powoduje wzrost tych objawów, przeciw którym opresyjność w swoim mniemaniu jest skierowana.

O.
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez epsonite » 21 maja 2008, o 20:56

Witajcie!

ORM:

Na pewno w katolicyzmie można zaobserwować dużą ambiwalencję (a nawet "amtriwalencję"):
Z jednej strony uznaje się seksualność za integralną cześć życia człowieka, coś naturalnego, z drugiej strony nakłada się ścisłe warunki na realizację tej seksualności (tylko w ramach sakramentu małżeństwa) a
z trzeciej strony głosi się, że najważniejszym przykazaniem jest przykazanie... miłości - która przecież nie musi być powiązana z małżeństwem.

Dalej pojawia się pytanie:
Co z pozostałymi katolikami (homoseksualistami), którzy przecież też mają seksualność, a sakramentu małżeństwa przyjąć nie mogą? W ten sposób w praktyce akceptuje się życie homoseksualistów, jeśli wyłączą z niego aspekt seksualny (wcześniej uznany za integralna część życia) - czyli de facto oznacza to wyłączenie jakiejś części swojego człowieczeństwa nawet nie czasowo ale na zawsze. I nie pomoże tu nawet miłość, wcześniej uznana za NAJWAŻNIEJSZE przykazanie...

Logiki w tego typu wykładni kościoła brakuje na pewno.

ALE na szczęście żadna ziemska instancja nie jest w stanie rozstrzygnąć, co sądzi na ten temat Bóg/Absolut. :) ZAWSZE konkretna wykładnia kościoła pozostanie jedną z interpretacji a człowiek ma wolny wybór.

A czy, jak napisałeś, "nieuspołecznienie" seksualności gejów i lesbijek nie jest uwarunkowane w dużym stopniu przez religię dominującą?

Ostatnio natknąłem się na monografię nt. stosunku chrześcijaństwa do homoseksualizmu. Co ciekawe - we wczesnych wiekach ów stosunek był przychylny.

FILEMONIE (szczęściarzu!) :)

Dla Ciebie religia i homoseksualizm to żaden problem ale dla wielu homoseksualistów to prawdziwe wyzwanie intelektualne. Ludzie ci mają potrzebę wyrażania swojej duchowości poprzez określoną religijność ale ta religijność nie akceptuje ich w sposób pełny. Tu gdzieś rodzi się takie wewnętrzne pęknięcie, które jest chyba niszczące.

Osobiście w głowie mi się nie mieści, aby miłość homoseksualna była przeciw Bogu/Absolutowi/Naturze*.
*niepotrzebne skreślić :)

A tak na marginesie - polecam Dezyderatę w wykonaniu Piwnicy pod Baranami. :)

PZDR!
e.
epsonite
 
Posty: 70
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:17

Postprzez laissez_faire » 22 maja 2008, o 20:55

BOg zawiod mnie, nie ja jego i bedzie sie za to smazyl w piekle...

a swoja droga: Esponite dzialasz na mnie jakos kojaco...
laissez_faire
 

Postprzez Filemon » 23 maja 2008, o 09:00

epsonite napisał(a):FILEMONIE (szczęściarzu!) :)

Dla Ciebie religia i homoseksualizm to żaden problem ale dla wielu homoseksualistów to prawdziwe wyzwanie intelektualne. Ludzie ci mają potrzebę wyrażania swojej duchowości poprzez określoną religijność ale ta religijność nie akceptuje ich w sposób pełny. Tu gdzieś rodzi się takie wewnętrzne pęknięcie, które jest chyba niszczące.

Osobiście w głowie mi się nie mieści, aby miłość homoseksualna była przeciw Bogu/Absolutowi/Naturze*.
*niepotrzebne skreślić :)


epsonite, trochę mi to zajęło by uporać się z problemem własnej orientacji - tak gdzieś... około trzydziestu lat ;) lecz na szczęście z kwestiami religijnymi poradziłem sobie znacznie szybciej...

wiem, że pogodzenie religii ujętej przez jej krzewicieli, że tak powiem, w bardzo konkretne ramy (mam tu na myśli konkretnie katolicyzm, bo to jest akurat moje doświadczenie) z własną homoseksualnością, to dla wielu osób gehenna - miałem okazję to obserwować i uważam, że w wielu wypadkach okazuje się to po prostu niemożliwe, mimo że ludzie skręcają się w ósemkę, aby tego dokonać... zgadzam się, że tego rodzaju dylemat, to rodzaj niszczącego wewnętrznego pęknięcia - sprzeczności... w ogóle nie wiem, jak można zintegrować wewnętrznie tak dwa przeciwstawne obszary, nie dokonując wyboru... (??)

ja jak chcę, to i tak się pomodlę (tak ja mnie nauczono lub po swojemu) i pójdę sobie do kościoła (takiego czy innego) od czasu do czasu, ot dla samej atmosfery spokoju i refleksji... w ten sposób zaspokajam jakąś wewnętrzną potrzebę, jeżeli się pojawi a jednocześnie całkowicie oddzielam się od niefortunnej instytucji, którą mam w nosie ;) :P zresztą co do formy w jakiej to jest ujęte (w tym czy innym wyznaniu) to i tak dla mnie to bujda... :):P czego zabawnym przejawem jest fakt, że każda religia wraz z przyjętą przez siebie formą uważa się za jedyną naprawdę prawdziwą i wartościową, na co ja osobiście patrzę po prostu z humorem i przymrużeniem oka... ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez epsonite » 27 maja 2008, o 00:17

w ogóle nie wiem, jak można zintegrować wewnętrznie tak dwa przeciwstawne obszary, nie dokonując wyboru... (??)


No właśnie - w tej sytuacji człowiek jest zmuszony dokonać wyboru. Przy czym nie jest to wybór między Bogiem a realizacją siebie jako homoseksualisty ale między określoną interpretacją Biblii w ujęciu kościoła a realizacją siebie jako homoseksualisty.

Zatem jeśli już, to rezygnuje się z określonej wykładni kościoła a nie z Boga. I to jest o tyle pozytywne, o ile przenosi ciężar odpowiedzialności za wiarę na jednostkę i czyni relację z Bogiem bardziej autentyczną (bo każe przepuszczać wszelką interpretację przez własne sumienie).

[To wszystko oczywiście na gruncie chrześcijaństwa i w odniesieniu do osób, które w chrześcijaństwie mają potrzebę wyrażania swojej duchowości]


czego zabawnym przejawem jest fakt, że każda religia wraz z przyjętą przez siebie formą uważa się za jedyną naprawdę prawdziwą i wartościową, na co ja osobiście patrzę po prostu z humorem i przymrużeniem oka... Wink


Otóż to - jeśli jakaś religia uważa się za jedyną prawdziwą - jest to niedorzeczne i wręcz podejrzane. Wystarczy pomyśleć o 6. mld ludzi na ziemi.
Grunt to wewnętrzne przekonanie, że określona forma wyrażania duchowości jest dla mnie istotna, bez narzucania jej innym.

:)

pzdr
e.
epsonite
 
Posty: 70
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:17

Postprzez Madzia0226 » 27 maja 2008, o 10:41

To Ty wybrałeś sobie, którą drogą życia podążysz. Nie obwiniaj się za swoje poglądy! :!: Jesteś jeszcze młody, zawsze możesz zmienić swoje życie! :?
Maciek, nie łam się! :!:
POZDRAWIAM
Avatar użytkownika
Madzia0226
 
Posty: 70
Dołączył(a): 27 maja 2008, o 10:07
Lokalizacja: Dolnyśląsk, Kotlina Kłodzka:)

Postprzez Oskar » 27 maja 2008, o 22:41

Przy czym nie jest to wybór między Bogiem a realizacją siebie jako homoseksualisty ale między określoną interpretacją Biblii w ujęciu kościoła a realizacją siebie jako homoseksualisty.


Mylisz się. W Biblii jak byk jest napisane: "Mężczyźni współżyjący ze sobą nie osiągną Królestwa Niebieskiego". Zatem nie ma to nic wspólnego z interpretacją Kościoła bo ta kwestia jest jednoznacznie potraktowana w Biblii.

Zatem jeśli już, to rezygnuje się z określonej wykładni kościoła a nie z Boga. I to jest o tyle pozytywne, o ile przenosi ciężar odpowiedzialności za wiarę na jednostkę i czyni relację z Bogiem bardziej autentyczną (bo każe przepuszczać wszelką interpretację przez własne sumienie).


Wow, jakie to proste - jak w supermarkecie - wybieram sobie to, co jest dla mnie wygodne, przyjemne.
Oskar
 
Posty: 13
Dołączył(a): 23 maja 2008, o 20:39
Lokalizacja: Wolska

Postprzez Gondul » 27 maja 2008, o 23:21

Radziłabym postępować według swojego sumienia i wyznawanych przez siebie zasad,cokolwiek miałoby to oznaczać.Nie szanując swoich zasad nie szanujemy siebie a co za tym idzie nie zaznamy spokoju wewnętrznego :?
SERDECZNIE Cię pozdrawiam
Avatar użytkownika
Gondul
 
Posty: 6
Dołączył(a): 27 maja 2008, o 11:11
Lokalizacja: z krainy ciemności

Postprzez epsonite » 28 maja 2008, o 00:48

OSKARZE,

1.
Mylisz się. W Biblii jak byk jest napisane: "Mężczyźni współżyjący ze sobą nie osiągną Królestwa Niebieskiego". Zatem nie ma to nic wspólnego z interpretacją Kościoła bo ta kwestia jest jednoznacznie potraktowana w Biblii.


Skoro jest to takie jednoznaczne, to czemu w niektórych religiach chrześcijańskich błogosławi się parom homoseksualnym?

Czemu błogosławiono homoseksualistom we wczesnych wiekach chrześcijaństwa?

Co więcej, istnieje interpretacja, która mówi, że kiedy w Biblii pisze się o mężczyznach współżyjących se sobą, ma się na myśli NIE związek homoseksualny ale prostytucję homoseksualną - bo wówczas z tym kojarzono "mężczyzn współżyjących ze sobą".

Homoseksualizm jest chyba najlepszym przykładem tego, jak wiele zależy od interpretacji.

2.
Wow, jakie to proste - jak w supermarkecie - wybieram sobie to, co jest dla mnie wygodne, przyjemne.


Oskar, zatem rozumiem, że przyjmujesz WSZYSTKO co mówi Ci religia, bez poddania tego pod Twój trybunał sumienia, tak?

Tylko pytanie podstawowe brzmi, czy wyznając religię, która jest sprzeczna z czyimś sumieniem, osiągnie się poprzez to zbawienie? I nie mówimy tu o wygodzie czy przyjemności ale o SUMIENIU - czymś o wiele bardziej podstawowym.

Jak można wierzyć w coś, czego zupełnie się nie podziela? Uwierzyć na siłę?


"Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem"
Rz 14, 23

Co więcej:

"Przestańmy więc wyrokować jedni o drugich. [...] Wiem i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za nieczyste" Rz 14, 13-14

Czyż może być wyraźniejszy dowód na świadomość samych Twórców Biblii o sile interpretacji?

pzdr
e.
epsonite
 
Posty: 70
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:17

Postprzez Oskar » 28 maja 2008, o 02:07

epsonite,

Skoro jest to takie jednoznaczne, to czemu w niektórych religiach chrześcijańskich błogosławi się parom homoseksualnym?


Masz rację, wystepuje to w religiach chrześcijańskich, ale dokładnie wśród niektórych odłamów kościoła protestanckiego - mają swoje tłumaczenia biblii, z których usunięto fragmenty dotyczące homoseksualizmu (jak ten, który w poprzedniej mojej wypowiedzi przytoczyłem).


Co więcej, istnieje interpretacja, która mówi, że kiedy w Biblii pisze się o mężczyznach współżyjących se sobą, ma się na myśli NIE związek homoseksualny ale prostytucję homoseksualną - bo wówczas z tym kojarzono "mężczyzn współżyjących ze sobą"


Interpretacji tego jest zapewne dziesiątki czy setki, ale w przypadku Kościoła katolickiego trzeba sie trzymać jego oficjalnego stanowiska, a nie wielu sprzecznych często ze sobą interpretacji.

Oskar, zatem rozumiem, że przyjmujesz WSZYSTKO co mówi Ci religia, bez poddania tego pod Twój trybunał sumienia, tak?


Tak nie jest, to wszystko ja poddaję mojemu rozważaniu i też budzi się np. jakiś mój sprzeciw wobec takich sytuacji, kiedy np. kobieta zostawia swojego męża dla innego faceta; a ten nie może np. wejść w ponowny związek małżeński w świetle Kościoła, bo już raz złożył przysięgę "i nie opuszczę Cię aż do śmierci". To jest coś, co mnie wewnętrznie 'rusza' i nad czym się zastanawiam czemu jest tak a nie inaczej itp. I nie musi od razu oznaczać, że jeśli się nie zgadzam z nauką KK, z jednym jej elementem, to od razu wypne się na KK i poszukam sobie coś, taką wspólnotę, która będzie zgodna z moimi przekonaniami.

Tylko pytanie podstawowe brzmi, czy wyznając religię, która jest sprzeczna z czyimś sumieniem, osiągnie się poprzez to zbawienie? I nie mówimy tu o wygodzie czy przyjemności ale o SUMIENIU - czymś o wiele bardziej podstawowym.


To jest normalne i dobre nawet, ze człowiek wierzący ma jakieś tam wątpliwości. Wiara to też wyrzeczenia, poświęcenie, a nie tylko same przyjemności, pyszny tort z wisienką. Są pewne zasady których trzeba sie trzymać i w imię czegoś wyższego - zbawienia jest to poświęcenie. Taka jest nauka KK, takie zasady.

"Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem"
Rz 14, 23

Co więcej:

"Przestańmy więc wyrokować jedni o drugich. [...] Wiem i przekonany jestem w Panu Jezusie, że nie ma niczego, co by samo przez się było nieczyste, a jest nieczyste tylko dla tego, kto je uważa za nieczyste" Rz 14, 13-14


Wyrwane z kontekstu; tak naprawdę nie wiadomo o czym mowa, częścią jakiej całości są te fragmenty (sprawdziłbym nawet, ale nie ta pora i musialbym odnalezc pismo sw), ale w kontekście naszej rozmowy idealnie pasuje na korzyść Twoich argumentów.

No własnie, ale na podobnej zasadzie działają np. Świadkowie Jehowy, którzy wyuczyli się na pamięć iluś tam cytatów i potrafią nimi efektywnie manipulować i zdobywać kolejne 'owieczki'.

To tyle ewangelii na dzien dzisiejszy :)

Pozdrawiam
Oskar
 
Posty: 13
Dołączył(a): 23 maja 2008, o 20:39
Lokalizacja: Wolska

Postprzez epsonite » 28 maja 2008, o 15:22

Oskar, zdaje się, że widzę już, gdzie jest między nami różnica ale do rzeczy.

Masz rację, wystepuje to w religiach chrześcijańskich, ale dokładnie wśród niektórych odłamów kościoła protestanckiego - mają swoje tłumaczenia biblii, z których usunięto fragmenty dotyczące homoseksualizmu (jak ten, który w poprzedniej mojej wypowiedzi przytoczyłem).


Wątpię w to, żeby każde wyznanie miało inną Biblię - przecież Biblia jest jedna, mogą być różne tłumaczenia - co więcej - w samym KK używa się różnych tłumaczeń Biblii.

Poza tym, jeśli biblijnych "mężczyzn współżyjących ze sobą" interpretuje się jako prostytucję homoseksualną, to po cóż miano by usuwać ten fragment w tłumaczeniu tych kościołów, które dają błogosławieństwo parom homoseksualnym?

Interpretacji tego jest zapewne dziesiątki czy setki, ale w przypadku Kościoła katolickiego trzeba sie trzymać jego oficjalnego stanowiska, a nie wielu sprzecznych często ze sobą interpretacji.


Jasne, że różne interpretacje mogą być sprzeczne np. interpretacja KK i interpretacja zboru luterańskiego. Tylko co z tego wynika? Jak dla mnie pokora wobec różnych poglądów, bo nie jesteś w stanie wykazać logicznie, która jest właściwa. Każda z nich opiera się przecież na tej samej Biblii.

Piszesz, że "trzeba" się trzymać oficjalnego stanowiska. I tu chyba jest między nami różnica. Jeśli mówimy "trzeba" w kwestii wiary - oznacza to w pewnym sensie istnienie jakiegoś przymusu. Czy możliwy jest przymus w kwestii wiary i sumienia? Jeśli wierzę w coś, bo tak "trzeba" (a jednocześnie jest to sprzeczne z sumieniem) to czy jest to wiara autentyczna?
I właśnie tu jest miejsce na wolną wolę, a wolna wola stoi w sprzeczności z przymusem.

Tak nie jest, to wszystko ja poddaję mojemu rozważaniu i też budzi się np. jakiś mój sprzeciw wobec takich sytuacji, kiedy np. kobieta zostawia swojego męża dla innego faceta; a ten nie może np. wejść w ponowny związek małżeński w świetle Kościoła, bo już raz złożył przysięgę "i nie opuszczę Cię aż do śmierci". To jest coś, co mnie wewnętrznie 'rusza' i nad czym się zastanawiam czemu jest tak a nie inaczej itp. I nie musi od razu oznaczać, że jeśli się nie zgadzam z nauką KK, z jednym jej elementem, to od razu wypne się na KK i poszukam sobie coś, taką wspólnotę, która będzie zgodna z moimi przekonaniami.


Zgadza się - tylko jeśli nasz "jakiś sprzeciw" budzi coś, co nas nie dotyczy bezpośrednio - siłą rzeczy pozostaje to kwestią w pewnym sensie obojętną dla nas. Jeśli natomiast owa wątpliwość na gruncie religii bezpośrednio nas dotyczy - to wtedy "jakiś sprzeciw" staje się sprzeciwem o wiele bardziej centralnym. Tak jest w przypadku homoseksualistów.

Są pewne zasady których trzeba sie trzymać i w imię czegoś wyższego - zbawienia jest to poświęcenie. Taka jest nauka KK, takie zasady.


Zgadza się - tylko znów zasady KK nie są zasadami jedynymi. Przecież np. luteranie też poświęcają się dla zbawienia - ale robią to w inny sposób niż zaleca przykładowo KK. Czy oznacza to, ze ich poświęcenie jest gorsze?

Wyrwane z kontekstu; tak naprawdę nie wiadomo o czym mowa, częścią jakiej całości są te fragmenty (sprawdziłbym nawet, ale nie ta pora i musialbym odnalezc pismo sw), ale w kontekście naszej rozmowy idealnie pasuje na korzyść Twoich argumentów.

No własnie, ale na podobnej zasadzie działają np. Świadkowie Jehowy, którzy wyuczyli się na pamięć iluś tam cytatów i potrafią nimi efektywnie manipulować i zdobywać kolejne 'owieczki'.


Oskarze - jeśli masz wątpliwości co do kontekstu, tym bardziej zachęcam Cię, abyś jednak "odnalazł" Biblię i przeczytał nie tylko cytaty z 14 rozdziału ale CAŁY rozdział 14 Listu do Rzymian. Myślę, że nieprzypadkowo ów rozdział w przekładzie Biblii Tysiąclecia jest zatytułowany "Wzajemna wyrozumiałość dla ODMIENNYCH POGLĄDÓW"

Konkludując - jest wiele interpretacji Biblii i żadna z instytucji ani z osób nie ma monopolu na właściwą interpretację. Jeśli ktoś ma wątpliwości o znaczeniu centralnym w danej interpretacji, a chce być chrześcijaninem, niech weźmie Biblię i szuka innej drogi - takiej, która będzie zgodna z sumieniem i wewnętrznym przekonaniem. Nawet homoseksualiści, nawet poza KK.


No i uwaga pozamerytoryczna. Cieszę się, że podjęliśmy tą polemikę, bo to wszystko zmusza do myślenia. :)

Pozdrawiam!
e.
epsonite
 
Posty: 70
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:17

Postprzez Oskar » 28 maja 2008, o 22:15

epsonite,

Wątpię w to, żeby każde wyznanie miało inną Biblię


Może nie inną biblie, ale własny przekład, własną interpretację.

Poza tym, jeśli biblijnych "mężczyzn współżyjących ze sobą" interpretuje się jako prostytucję homoseksualną


Kościół Katolicki nie tłumaczy tego w ten sposób, to musi być dowolna interpretacja kogoś innego. Rozmawiałem ze znajomym księdzem i mi to bardzo dokładnie wytłumaczył. Kiedy pojawiła się taka interpretacja że chodzi tu o prostytucję, bibliści sięgnęli do rękopisów i udowodnili, że określeniom "mężczyzn współzyjących ze sobą" i 'prostytucja' odpowiadają dwa odmienne sformułowania. Więc fakt, że w tym fragmencie idzie o prostytucje homoseksualną jest tylko i wyłącznie nadinterpretacją; sprzeczną z oficjalną nauką KK. Pewne odłamy protestanckie są innego zdania...

Czy możliwy jest przymus w kwestii wiary i sumienia? Jeśli wierzę w coś, bo tak "trzeba" (a jednocześnie jest to sprzeczne z sumieniem) to czy jest to wiara autentyczna?
I właśnie tu jest miejsce na wolną wolę, a wolna wola stoi w sprzeczności z przymusem.


Nie ma przymusu, każdy ma wolną wolę i może przyjąć Boży plan, plan zbawienia albo go odrzucić i iść własną drogą. A co to jest sumienie? To głos Boga i w oparciu o Boże objawienie jest ono kształtowane. Natomiast bez tego to już jest takie 'widzimisię'.

Zgadza się - tylko znów zasady KK nie są zasadami jedynymi. Przecież np. luteranie też poświęcają się dla zbawienia - ale robią to w inny sposób niż zaleca przykładowo KK. Czy oznacza to, ze ich poświęcenie jest gorsze?


Pewnie że nie są to jedyne zasady, jest ich mnóstwo i każdy może wybierać co chce. Ale bez wmawiania i własnej interpretacji, że czyny homoseksualne w nauce KK są dozwolone, że pismo sw je dopuszcza.

Oskarze - jeśli masz wątpliwości co do kontekstu, tym bardziej zachęcam Cię, abyś jednak "odnalazł" Biblię i przeczytał nie tylko cytaty z 14 rozdziału ale CAŁY rozdział 14 Listu do Rzymian.


Nadal twierdzę że jest to wyrwane z kontekstu i zachęcam do zapoznania się z tym, czego ów spór dotyczył. A mianowicie św Paweł w liscie do Rzymian opisuje spór dwóch grup chrzescijan: jedna z nich twierdziła, że chrzescijan obowiązują przepisy zarówno starego testamentu jak i te ustanowione przez Jezusa, natomiast druga grupa twierdziła, że obowiązują jedynie przepisy nowego testamentu. Zatem był to spór o m.in. sprawę obrzezania, przyjmowania niektorych posiłków itp. I tu własnie sw Paweł rozstrzyga ten spór, padają m in te słowa, które przytoczyłaś. Zatem umieszczanie tych słów jest bardoz mocną nadinterpretacją. Równie dobrze mógłbym twierdzić, że skoro płacę podatki to wszytko należy mi sie za darmo więc mogę kraść. A stoją za mną przecież słowa z bliblii "Wszystko bowiem, co się czyni niezgodnie z przekonaniem, jest grzechem". Czyż nie??

Jest wiele interpretacji pisma swietego, ale ja jako czlonek kosciola katolickiego trzymam sie wykładni właśnie KK, a nie takich przekładów, które będą w zgodzie z moimi pragnieniami, ktore nie są akceptowane przez KK.

I jeszcze stanowisko KK w sprawie rozumienia 'mężczyzn współżyjących ze sobą", źródło - katechizm koscioła katolickiego: "Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako poważne zepsucie, zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej wewnętrznej natury są nieuporządkowane". Są one sprzeczne z prawem naturalnym; wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane."

Ani słowa o prostytucji.

Pozdrawiam,

O.
Oskar
 
Posty: 13
Dołączył(a): 23 maja 2008, o 20:39
Lokalizacja: Wolska

Postprzez laissez_faire » 29 maja 2008, o 09:06

Oskar nie baw sie w perfekcyjnego katolika i nie tworz bytow nad potrzeby...
laissez_faire
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 332 gości