Wybaczyc zdrade?

Problemy z partnerami.

Re: Wybaczyc zdrade?

Postprzez ewka » 27 maja 2008, o 11:41

kropka75 napisał(a): Chyba coś mi się stało ;) ale po raz kolejny zgadzam się z Ewką.

Jeśli jesteś tą samą Kropką ze starego forum, to ja też się dziwię;) Haha, jakoś nam nie szły dyskusje kiedyś.
Ta sama nie znaczy taka sama... i dotyczy każdego z nas - zmieniamy się. Ja też;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Re: Wybaczyc zdrade?

Postprzez kropka75 » 27 maja 2008, o 12:07

ewka napisał(a):Jeśli jesteś tą samą Kropką ze starego forum, to ja też się dziwię;) Haha, jakoś nam nie szły dyskusje kiedyś.
Ta sama nie znaczy taka sama... i dotyczy każdego z nas - zmieniamy się. Ja też;)

To prawda. Jestem tą samą, ale nie taką samą. :)

Bardzo wiele się zmieniło. Złagodniałam, uspokoiłam się, inaczej myślę i czuję, już nie wojuję w związku, nie walczę o władzę, nie działam na zasadzie: albo on mnie, albo ja jego.

Tamta kropka mówiła, że nigdy, że zdrada absolutnie, że minutę po tej wiadomości mówi się: pa. Bez krzyku, scen, pytań, na zimno i z wyrachowaniem otwiera się drzwi. Tak bym zrobiła jeszcze 7 lat temu.
Wierzyłam w słowa sentencji mówiącej o tym, że gdy ktoś zrobi coś jeden raz, może nie zrobić tego nigdy więcej, ale gdy to powtórzy raz drugi, będzie powtarzał już zawsze... A mimo to wiedziałam, że ja sama nie wybaczę nigdy żadnego razu.

G... prawda. Ludzie się zmieniają, dojrzewają, inaczej myślą, więcej znoszą, nabierają dystansu. Nic nie jest proste i nic nigdy nie zostaje takie samo do końca.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Re: Wybaczyc zdrade?

Postprzez ewka » 27 maja 2008, o 13:02

kropka75 napisał(a): G... prawda. Ludzie się zmieniają, dojrzewają, inaczej myślą, więcej znoszą, nabierają dystansu. Nic nie jest proste i nic nigdy nie zostaje takie samo do końca.

Dokładnie :!:

Złagodniałaś, tak. Spokorniałaś. Kiedyś się trochę Ciebie bałam;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez kropka75 » 27 maja 2008, o 13:18

Każdego konia daje się w końcu okiełznać. ;)
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Re: Wybaczyc zdrade?

Postprzez monkaa » 27 maja 2008, o 14:31

kropka75 napisał(a): To nie jest takie proste ani tylko czarne lub białe. To cała paleta kolorów, zachowań, reakcji, różne układy między ludźmi, różna siła uczuć i różna ich waga. Nie ma odpowiedzi tak lub nie.


Dokładnie :) Kiedy dowiedziałam się o zdradzie, chyba najbardziej go wtedy potrzebowałam, był zawsze dla mnie takim oparciem, gdy coś zawodziło, a wtedy on zawiódł. Bolało, bo jego reakcją obronną była oschłość w stosunku do mnie, teraz już wiem że chciał ukryć wyrzuty sumienia. jednak ta zasłona pękła , to była jedna sytuacja, szczere łzy na wspomnienie tego co było, było z nim ciężko, czułam to, najgorsze było to ze zawsze miał niską samoocenę i ta cała sytuacja jeszcze bardziej to pogłębiała.
monkaa
 
Posty: 15
Dołączył(a): 18 maja 2008, o 21:03

Postprzez ewka » 27 maja 2008, o 21:40

kropka75 napisał(a):Każdego konia daje się w końcu okiełznać. ;)

Samo życie to jak niezła ostroga;)
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Nocna_ » 28 maja 2008, o 00:04

A ja bym tą zdradę jeszcze rozbiła na dwie grupy:) Zgodze się co do samej zdrady, że jest podła co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Ale spotkałam się też na etapie swojego troszkę już życia ze zdradą wynikłą w danej chwili z zafascynowania osobą i ze zdradą która była wynikiem trwającego dość długo ukrytego ''związku''
I po tym mogę powiedzieć odnośnie pytania które było zadane w tym topiku ...Czy można wybaczyć zdradę i dać drugą szansę....że można. Ale zależy to chyba tylko i wyłącznie od tego w jakim wypadku nastąpiła ta zdrada i przez co. Zdrada emocjonalna może mieć gorsze konsekwencje i podłoże od zdrady fizycznej a słowa czasami potrafią bardziej ranić niż czyny. Zdrada emocjonalna może trwać latami i nigdy nie mieć końca, natomiast zdrada fizyczna jest wynikiem jednej chwili ma rożne oblicza nie koniecznie jest spowodowana zaangażowaniem uczuciowym z tamtą osobą. Z czym napewno jest ciężko, ale łatwiej się pogodzić, bo dzieje się to raz i nie powraca. Zdrada która nastąpiła w danym tym jednym dniu powiedzmy w wyniku ''zapomnienia się'' jest bolesna ale krótka. Kontakt zostaje urwany, nie ma tej osoby nie dzwoni nie pisze. Natomiast zdrada emocjonalna jest trudniejsza do wybaczenia i zaakceptowania, ponieważ wydłuża czas jej trwania i tym samym przedłuża cierpienie drugiego partnera. Powodując w drugiej osobie poczucie niskiej wartości oraz ciągłe zagrożenie w związku i niepewność, co do dalszej egzystencji obecnego związku i to jest chyba najgorsze do zaakceptowania. Bo kontakt jest dalej utrzymywany. Nie mogą się rozstać po tym co się stało dalej konspiracja w spotykaniu się piszą sms-y i dzwonia do siebie. Według mnie taką zdradę jest najtrudniej wybaczyć o ile ma się tyle siły żeby zrozumieć i wybaczyć.
Znam dwa związki które żyją ze sobą właśnie po zdradzie, kontaktujemy się i odwiedzamy do dzisiaj i są to udane związki a sladów po zdradzie nie ma w nich. Ale własnie to była ta fascynacja chwilowa.
Krótko opisze jak doszło do tej jednej. Wyjechaliśmy w grupie znajomych na sylwestra. Wiadomo atmosfera rozluźnienia, zabawa, alkohol i takowe kobiety które nie usiedzą grzecznie żeby nie podsycać podniecenia a które szukają wiecej zabawy i emocji. Bo sam sylwester w grupie swoich znajomych i w towarzystwie męża mało atrakcyjny. I tak do kolegi przyplątała sie taka jedna. Jak go oplątała nie musze mówić w wyniku tego facet odleciał całkiem po czym wylądowali w pokoju hotelowym. Na drugi dzień miał kaca moralnego i wyrzuty sumienia, że to zrobił. Oczywiście rozum u niego przyszedł i zaświtał po wytrzeźwieniu. Żona się dowiedziała dała szanse wybaczyła i do dzisiaj nie żałuje że wtedy tak postąpiła. Kontaktu z tamtą zero poza tym sylwestrem i tym jednym dniem. Drugi przypadek z goła inny ale efekt koncowy taki sam.
I może dlatego taką zdradę jest nam łatwiej wybaczyć i szybciej zapomnieć bo nie targa nami przez długi okres czasu i nie powoduje długotrwałego cierpienia wiedząć że tam w tle ta osoba dalej istnieje i utzymuje oraz chce utrzymać kontakt.
Avatar użytkownika
Nocna_
 
Posty: 16
Dołączył(a): 4 sty 2008, o 21:31
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez ewka » 28 maja 2008, o 09:29

---------- 09:15 28.05.2008 ----------

Też myślę, że zdrada pod wpływem chwili jest "lżejsza" do przerobienia... a jeśli widać, że żałuje, że to w jakimś sensie porażka, którą doskonale i boleśnie czuje - nic, tylko brać się za przerobienie, przyklepanie i "zapomnienie".

---------- 09:29 ----------

Ja to nawet sobie myślę, że taka zdrada pod wpływem chwili, to nawet nie do końca zdrada... może po prostu zdarzenie? Jakby ciało samo powędrowało, bo zapanowało nad człowiekiem? Tylko ciało, na chwilę, po której robi się niedobrze, patrząc w lustro. Co oczywiście nie umniejsza faktowi, który się stał... ale dla "zdrowienia" zdradzonego może być pomocne - zdradzający i tak się będzie z tym męczył sam.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Pytajaca » 28 maja 2008, o 22:22

Pozdrawiam z innego zakatka Europy ...:) A niech bedzie tajemniczo.

Ja mysle jednak, ze troszke "wybielacie" ciezar zdrady. Tak samo jak ciezaru innych win nie dma sie wybielic ani mierzyc ludzka JEDNA miara, tak samo jest ze zdrada. Dla jednego ta pod wplywem chwili jest nie do wybaczenia, dla drugiego ta "dluga", emocjonalna moze zostac wybaczona, a zwiazek bedzie trwal nadal. W jakiej formie? Zawsze jest inny "potem". Czy trwalszy?Moze sie to zdarza, nie wiem, nie przezylam.

Nie podoba mi sie troche to, ze "wybielacie" zdrade. To jest tak jak z morderstwem - czy popelnione na zabie czy czlowieku - moze ma inny "ciezar", ale znaczenie dla czlowieka czy zwierzecia, ktorego to dotknelo jest zawsze takie samo.

Nadal uwazam - zdrade sie wybacza, ale sie jej nigdy nie zapomina a to zmienia charakter zwiazku.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez echo » 28 maja 2008, o 23:12

Pytku podróżniku- uchyl rąbka tajmnicy, napisz gdzie jesteś, ja bym chętnie gdzieś wyjechała np. do Francji , mhmm. Mniam.

Co do "wybielania"vanishem zdrady ;) - to czysta logika- osoby które wybaczyły muszą umniejszać jej rangę bo inaczej nie dałyby rady tym żyć. Wiesz mieć świadomość własnej krzywdy i ciągłą świadomość marności partnera to nic fajnego- kończy się źle , bo co to za życie. A przecież ludzie potrafią być szczęśliwi nawet po najgorszych traumach (wojny, śmierć bliskiego, choroby itde koszmary).
Ja np. traktuję swojego męża jak nowy lepszy model, bo facet się stara i naprawdę jest w porządku, dużo lepiej niż przed akcją zdrada. Chyba mnie docenił albo co ;), albo ja siebie ;) Odcięłam przeszłość grubą kreską i cieszę się każdą fajną chwilą oraz planami na przyszłość, bo przeszłości nie zmienię, a wątpię czy porzucając go byłabym szczęśliwsza niż teraz. musiałby się trafić księciu z bajki, a w to już nie wierzę ;).

buźka

buźka
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 28 maja 2008, o 23:14

Pytajaca napisał(a):Pozdrawiam z innego zakatka Europy ...:) A niech bedzie tajemniczo.

Oj tajemniczo;)

Fakt, trochę tu ugłaskiwania... ale myślę sobie, że jeśli chce się dalej razem być, to takie głaskanie może pomóc ogarnąć się.

Gdyby zdrada z automatu powodowała koniec kochania, gdyby zawsze można było wygonić lub odejść... tak nie zawsze jest.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Nocna_ » 28 maja 2008, o 23:46

Witam

Fakt może to zabrzmialo jak powiedzmy ''wybielanie'' zdrady nie to miałam na celu i nie dlatego tak napisałam. Napisałam dlatego, że można czasami zrozumieć zdradę jej ciężar oraz konsekwencje. Wiadomo ile ludzi tyle charakterów i tyleż samo z róznych przyczyn zdrad. A to, że zmienia charakter związku z tym się zgodzę. W jednym na lepsze w innym na gorsze. Jednym pomaga zrozumieć nie tylko siebie nawzajem ale także odbudować i spojrzeć inaczej na związek i poprawić go na lepsze a w innych przypadku odpycha od siebie i rujnuje obecny związek. To zalezy tylko od nas jak do tego podejdziemy. Sama jestem po związku gdzie byłam zdradzana i to nie raz i dlatego też wziełam rozwód ale były to zdrady notoryczne i długotrwałe. I dalej podtrzymuje, że jest to podłe bez względu czy jest to ''chwilowe zauroczenie'' czy długi efekt emocjonalny.
Avatar użytkownika
Nocna_
 
Posty: 16
Dołączył(a): 4 sty 2008, o 21:31
Lokalizacja: Gliwice

Postprzez monkaa » 29 maja 2008, o 00:27

Wydaje mi się, ze nie staram się wybielić partnera :) Nie zapomniałam, ale to już nie robi na mnie wrażenia, może z mojej "naiwności młodego wieku", pogodziłam sie z pewnymi faktami i wiem ze nie ma sensu do tego wracac myślami :) kiedyś rozmawialiśmy o tym i spytał co bym zrobiła, gdybym ją teraz poznała, że pewnie metaforycznie 'wydłubałabym jej oczy' odpowiedziałam że nie wiem, ze pewnie bym się przywitała...
Wiadomo, że nie będzie tak samo, bo nigdy nie wejdzie się do tej samej rzeki :) To różne doświadczenia kształtują charakter człowieka i jego zachowania, ale nikt też nie mówi ze będzie gorzej/lepiej, będzie po prostu inaczej :)
monkaa
 
Posty: 15
Dołączył(a): 18 maja 2008, o 21:03

Postprzez kropka75 » 29 maja 2008, o 07:28

echo napisał(a):Co do "wybielania"vanishem zdrady ;) - to czysta logika- osoby które wybaczyły muszą umniejszać jej rangę bo inaczej nie dałyby rady tym żyć.
Wiesz mieć świadomość własnej krzywdy i ciągłą świadomość marności partnera to nic fajnego- kończy się źle , bo co to za życie. A przecież ludzie potrafią być szczęśliwi nawet po najgorszych traumach (wojny, śmierć bliskiego, choroby itde koszmary).

Oj, masz rację, kobitko, masz. Minął ledwie tydzień, a już sama widzę, że albo to spłycę, umniejszę znaczenie, albo zwariuję. To chyba taki mechanizm obronny, gdy chce się zostać i ratować...

echo napisał(a): Ja np. traktuję swojego męża jak nowy lepszy model, bo facet się stara i naprawdę jest w porządku, dużo lepiej niż przed akcją zdrada. Chyba mnie docenił albo co ;), albo ja siebie ;) Odcięłam przeszłość grubą kreską i cieszę się każdą fajną chwilą oraz planami na przyszłość, bo przeszłości nie zmienię, a wątpię czy porzucając go byłabym szczęśliwsza niż teraz. musiałby się trafić księciu z bajki, a w to już nie wierzę ;).
buźka buźka

Rany, jak mnie potrzeba takiego myślenia. Tylko jak to zrobić, jak odciąć, jak to zamknąć i zostawić gdzieś daleko w głębi mózgu??
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Postprzez Pytajaca » 29 maja 2008, o 21:36

Mechanizm obronny musi byc, inaczej idzie zwariowac. Ale to nie powinno uspic Waszej czujnosci.

Przeczytalam wlasnie cos o zdradzie, z czym sie w pelni zgadzam:

"Zdrada niszczy, a przekonanie, że romans uratował czyjeś małżeństwo, jest błędem. Romans nie leczy kryzysu, lecz go zwielokrotnia."

Zdrada niszczy. Niszczy zwiazek, jak i nas z osobna. Osobe zdradzajaca w kogos z poczuciem winy lub nie zdajacego sobie sprawy z tego, ze niszczy. I zmienia osobe zdradzona w ciaglego szperacza, z brakiem zaufania, czasem w .... potwora. Albo w zapominacza :) Jak kto woli... Ja wybieram spokoj ducha i serca.

PS: A propos tego gdzie jestem... w kraju nizinnym z mnostwem wiatrakow :) Jest pieknie!
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 101 gości

cron