Proszę o pomoc, bo sama nie daję już sobie rady..

Problemy z partnerami.

Proszę o pomoc, bo sama nie daję już sobie rady..

Postprzez pacific » 27 maja 2008, o 13:48

Witam wszystkich!
Proszę o wyrozumiałość, jestem pierwszy raz na tym forum i nie przeglądałam wszystkich wiadomości (być może są już wątki podobne do mojego, jednak każdy jest indywidualny,więc proszę nie mowić mi ze najpierw przydaloby sie zebym przeczytala zalozone juz tematy bo takie problemy pojawiaja sie co chwile i juz nie macie sił/ochoty na nie wciąż odpowiadać). Naprodukowalam sie,ale wlasnie tak potraktowali mnie na innym forum, a chyba nie chodzi o to zeby popsuc jeszcze bardziej komus samopoczucie tylko by je poprawic.
Wiec przejdę do sedna sprawy. Mam 18 lat i za sobą wór doświadczeń. Zmagam się z problemami psychicznymi, wczoraj przeżyłam załamanie. Jestem w związku od 13 miesięcy, chłopak jest wspaniały, troskliwy, kochany, wierny i oddany. Wczoraj mieliśmy kolejną poważną rozmowę. Zaczęło się od rzeczy banalnej - chodzimy razem do szkoły i akurat szlismy razem za rękę, kiedy zawołąły go jest 3 kolezanki z wielkimi usmiechami na twarzach. Ja stanełam z boku (mnie nie zawolaly) on podszedl,cos tam do nich powiedział i wrócił do mnie. Chodziło o zdjęcie o którym miałam się nie dowiedzieć ;/... Mniejsza o to. Jednej z tych dziewczyn nie cierpie...ona mnie zreszta tez. Jest przeciwna mojemu zwiazkowi i jakby "pokazuje" to otwarcie. Byłam zła na chłopaka, ponieważ on pomimo, że wie ze nie lubie jej,podszedł do niej...a pozniej dowiedziałam się po co poszedł no i wybuchła awantura. Nie to jest jednak właściwym problemem. Bo wielu nieprzyjemnych słowach i osterj wymianie zdań On zadał mi pytanie : "Słuchaj, co by było gdybym poznał jakąś dziewczynę? Nie podobałaby mi się w ogole, niemialbym wobec niej zadnych zamiarow, jednak lubił bym z nią rozmawiać?" - zamurowało mnie. Odpowiedziałam mu szybko,bez ogródek i pochopnie "Zerwałabym z Tobą". Zdziwił się i nie wiedzial co powiedzieć... Po chwili jednak dodał,że trzymam go krótko,za krótko... I tak doszło do ogolnego "wyrzutu" w moją stronę wszystkiego co robię źle. Powiedział ze boi się mi mowic o jakichkolwiek wypadach gdzie oprucz jego kolegów będą równiez dziewczyny bo wie ze będę zła i zazdrosna. Miesiąc temu mielismy własnie taką sytuacje, że "oszukał" mnie dla mojego "dobra" :(.
Mniej więcej opisałam to co mnie dręczy, ale to dopiero początek. Tak naprawdę dopiero wczoraj zdałąm sobie sprawę co mi "dolega" :(. Jestem chorobliwie zazdrosna,kontroluję go "nieswiadomie" naprawde nie robie tego z premedytacją,czy nawet moj humor kiedy on mowi ze gdzies wychodzi staje się gorszy,ale ja nie panuję nad tym :(. Dzisiaj czytałam baaardzo duzo artykułow w internecie i wyczytałam,że prawdopodobnie cierpię na chorą zazdrość,uzaleznienie od partnera i że jestem "kobietą za bardzo kochającą". Nie daje juz sobie rady,dzisiejszy dzien caly przeplakałam, czuję się bezsilna wobec samej siebie,wobec mojego wnętrza i toku rozumowania. WG mnie nie ma nic zlego w tym "kontrolowaniu" :( ale włąsnie tak zakonczyl się moj poprzedni poltora roczny zwiazek,tamten chlopak nie byl w stanie znieść takiej dziewczyny jak ja. Mam bardzo niską samoocenę,niedawno to "odkryłam". Czuję się gorsza od innych dziewczyn,kolezanek mojego ukochanego,jak i od niego samego. Czuję sie niedoceniana i bezwartosciowa. Zwracam się do Was, poniewaz juz chodzę do psychologa, mam dobry kontakt ze swoją mamą i chłopakiem (wiedzą o moim problemie i oboje starają się mi pomóc). Moj chłopak za wszelką cenę chce mi pomoc i zaprzestać moim męczarnią. Powiedział mi wczoraj po naszej najszczerszej rozmowie, ze dopiero teraz wie co czuję,że nie tylko rozumie,ale tez stara się postawić w mojej sytuacji, wspiera mnie i chce byc ze mną mimo wszystko. On głęboko wierzy ze uda mi się wyleczyc z tych obsesji,lęków,zazdrości. Ja natomiast jestem coraz słabsza psychicznie. Jestem wręcz załamana ze w tak mlodym wieku mam takie problemy ;(. Jest mi z tym bardzo ciezko i jak widzicie narazie nie pomaga mi nic,ani psycholog,ani wsparcie najblizszych. Chcę jednak uwierzyć ze komus udalo sie przezwycięzyć to, ze teraz prowadzi normalne zycie,nie kocha zaborczo tylko cieszy się i daje z siebie wszystko,ale jest to zdrowa milosc. Prosze Was o pomoc, bo boję się ze nie dam rady.. Co mnie nie zabije,to wzmocni - chcę w to wierzyć,jednak jestem na skraju wyczerpania. Dodam tylko ze moj poprzedni zwiazek rozpadł się własnie przez moją obsesyjną zazdrość i nie umiejętność okazywania uczuc. W tym związku nauczyłam się kochać i starać się,jednak zazdrość i lęk nie opuszczają mnie nadal :(. Zasięgnełam porad psychologa,bo poczułam ze jest ze mną naprawdę źle. Jeśli macie jakiekolwiek pytania odnośnie mojego zycia,czy stanu w jakim obecnie jestem, albo tez za malo szczegolow opisalam, to piszcie, a postaram się odpowiedzieć.

Pozdrawiam i liczę na waszą pomoc :* :(

Jednak muszę dopisać jeszcze kilka ważnych rzeczy. Mój chłopak jest sportowcem, ma liczne osiągnięcia w dziedzinie jaką uprawia (10buj). Jego codzienne treningi kolidują wg mnie z naszymi widzeniami. Mieszkamy 20 km od siebie, widzimy się tylko w sobotę na dłuzej. Jest mi z tym bardzo cięzko, ponieważ czuję się samotna,opuszczona. Jest pieknie umiesniony,wysportowany a ja czuję się nieco gorsza. Chociaż inne osoby postrzegają mnie jako atrakcyjną dziewczynę,wesołą (?) ja się taka juz nie czuję. Kiedyś owszem,taka byłam. Szczęśliwa, uśmiechnięta, rozgadana, dusza towarzystwa, czułam, że jestem ładna i lubilam flirtować. W związkach jednak jestem bardzo wierna i nigdy w zyciu nie dopuscilabym się zdrady. Wszystko traktuję bardzo powaznie. Z moim obecnym partnerem snuję plany na przyszłość. Nie wiem czy to dobrze, czy to źle. Nie mogę znieść jednak wielu rzeczy, np.tego, że inne dziewczyny piszą do niego, czy rozmawiają z nim. Wiem, że nie powinnam, dobrze o tym wiem,ale jak narazie jest to silniejsze ode mnie. Czuję się jakby mnie coś opętało, czuję się bezbronna wobec własnej siebie. Czytam jego smsy, przeglądam wiadomości pw na nk. On o tym wie, na pewno czuje się niezręcznie, a tym bardziej kiedy mu zacznę coś wypominać bo wg mnie jakaś wiadomość będzie dwuznaczna :(, ale pozwala mi na to.
Kiedy jesteśmy w większym gronie osob to ja staję się cicha,zamknięta, nie taka jak byłam zawsze/kiedyś, ale jakaś inna. Mało się odzywam, to moj chlopak jest duszą towarzystwa,wszyscy smieją się z jego zartow,zachowan,jest powszechnie lubiany, nie ma raczej zadnych wrogow. Ja natomiast jestem jakaś ponura,przez co duzo osob zraza się do mnie. Pewnie duzo osob mysli ze jestem egoistyczna i trzymam go pod pantoflem :( ze steruję jego zyciem, ja tego naprawdę nie chce :(. Nie mam za duzo przyjacioł,ani znajomych. Znacznie lepiej dogaduję się z plcią przeciwną, poniewaz jestem inteligentna i mozna ze mna porozmawiac na wiele roznych tematow. Jednak gdy jestesmy w towarzystwie dziewczyn to gotuje się we mnie i najchetniej wydrapalabym oczy tym co się slinia na mojego chlopaka :(. Chcialabym, zeby cala uwage poswiecal mnie. Chcialabym byc bardzo kochana, jeszcze bardziej niz jestem, zeby gdy jestesby w gronie dziewczyn pokazal kto jest dla niego najwazniejszy,zeby docenil mnie przy innych. Zdaję sobie sprawę ze nie jest ze mną kolorowo. On nigdy by mnie nie zdradzil,wiem o tym...wiem o tym doskonale,ale i tak w kazdej dziewczynie widze rywalkę i zagrozenie,ktore nalezy eliminować w zarodku. Z drugiej strony serce mi pęka kiedy on mi mowi ze go ograniczam ;( to taki cios dla mnie... Chcialabym za wszelka cene odzyskac radość zycia. Moj stan trwa juz ok 7 msc,taki powazny stan. Bezpodstawnie zazdrosna byłam od zawsze :(. W naszym związku jaki tworze z Ł. były sytuację, ktore przyczynily się do tego ze nie wierzę w siebie. Na początku bycia ze sobą jego ex pisała do niego smsy i raz zdarzylo się jej napisac "hej misiu..." :(, innym razem po dluzszym czasie bycia ze sobą ta sama byla napisala do niego na gg (akurat jak bylam u niego) czy ma pozyczyc jakies filmy? - on bez wachania napisal oczywiscie,wpadaj za 10 min.. (mnie zamurowalo i bylam zła,a z zazdrosci az kipiałam),sytuacja sprzed miesiąca... dowiedzialam się ze w lutym br. napisal do jednek swojej kolezanki,ze inna dziewczyna zawsze mu się podobała i podoba, ze lubi się z nia droczyc itd... (dodam tylko ze ok.2lat temu mieli się ku sobie) ;(. Czuję sie niedoceniana,gorsza od wszystkich dziewczyn... Wydaje mi się ze innym poświeca wiecej uwagi, i zawsze sluzy pomoca. Brak u niego asertywnosci, co mi czesto sprawia bol, ale to ja jestem przyczyną naszych klotni. Pragnę się wyleczyc,bo ta choroba naprawde wykancza psychicznie.

Z góry dziękuję za wszystkie rady, wsparcie, pomoc.
Ostatnio edytowano 27 maja 2008, o 14:46 przez pacific, łącznie edytowano 1 raz
pacific
 
Posty: 6
Dołączył(a): 27 maja 2008, o 13:18

Postprzez tytania » 27 maja 2008, o 14:15

Oj brzydko Cię potraktowali na tych innych forach! :? Masz rację, każdy problem jest indywidualny i myślę, że możesz być pewna, że tutaj forumowicze postarają się Ci pomóc i doradzić na ile każdy będzie potrafił.
Rzeczywiście 18 lat to nie dużo, ale ja nie jestem od Ciebie wiele starsza a tez już posiadłam własny, poręczny "bagaż doświadczeń".
Pewnie jestes bardzo wrażliwą osobą i dlatego tak wszystko przezywasz i bierzesz do siebie. Najważniejsze, że zdałaś sobie sprawe, że musisz coś zmienić w swoim życiu, że ta zazdrość niszczy Ciebie i Twój związek!
Wspaniale, że Twój chłopak rozumie, ze musi Cię teraz wspierac. To dży plus dla niego. Widac, że mu zależy, może na tym powinnaś się skupić a nie na tym co on może zrobić źle. Bo czy naprawdę zrobił coś strasznego, coś co nie pozwala Ci mu zaufać?
On ma prawo mieć koleżanki, nawet takie, których Ty nie lubisz i jestem zaskoczona, że rzuciłabyś go tylko dlatego,że istnieje jakaś dziewczyna, z która on lubie rozmawać.Pewnie, ja tez bym była zazdrosna, ale nie tak,żeby odrazu chłopaka zostawić jeśli jest dla mnie dobry i mi wierny.
Sadzę, że za bardzo skupisz się na nim i na tym co on może zrobić źle. Czy Ty byś chciała,żeby on Cię ze wszystkiego rozliczał?
Powinnaś całą uwagę przenieść na siebie. Mieć własne życie, które nie będzie obejmować tylko jego osoby. Jakie masz hobby, zainteresowania? Rozwijaj je! To sprawi,ze zyskasz poczucie wartości i na pewno także zaimponujesz swojemu ukochanemu ;)
Wszystko zalezy tutaj od Ciebie. Od tego co Ty w sobie zmienisz, Nie tylko dla dobra Twojego związku, ale dla dobra Ciebie.
Odpowiedz sobie na pytanie: dlaczego mam niską samoocenę? Co mi się w sobie nie podoba? Co mi sie podoba? Co chce zmienić w sobie a co nie?Jaka chcę być? Jaką mnie postrzegają ludzie? Jaką chcę być postrzegana?
Pierwszy okres radzenia sobie z tą chorobą pewnie bedzie cięzki, ale z czasem na pewno przyniesie efekty.Tylko nie uzalezniaj wszystkiego od innych ludzi. To nie oni mają budować Twoją samoocenę tylko Ty!
I pisz tuta kiedy tylko będziesz miała ochotę. Mi to pomaga :)
Zachęcam jednak do czytania też innych tematów, bo wiesz, częst można znaleźć coś dla siebie, zobaczyć jak inni sobie radzą z różnymi zmartwieniami... To także skuteczny lek. Ja sama mam tutaj na forum kilka osób, które inspirują mnie do zmian.
Powodzenia!
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez KATKA » 27 maja 2008, o 14:39

Na wstępie zaznaczę, ze to forum bardzo różni się od innych i na pewno nikt nie odeśle Cie do wyszukiwarki czy tym barzdiej nie zgani z ato że nie przeczytałaś podobnego wtku...słusznie zauważyłaś, ze każda historia jest inna i do każdej nalezy podejść indywidualnie...jest jeden plus Twojego "młodego" wieku...mianowicie szybko zorientowałaś się co Ci dolega a to już sporo......Masz fajnego chłopaka...który widać, ze Cie wspiera...wiesz szkoda by było to zmarnowac....mnie tez draznią kłamstwa dla czyjegoś dobra...ale mu się w tej sytuacji nie dziwię...ba nawet nie dziwie się, ze mój były mnie nieraz okłamał...tyle, zę u nas była dosc chora sytuacja zkłastwami wiec to niweiele zmieniało.....Musisz sobie uświadomić, ze Two męzczyzna jest właśnie zTobą....i jest z jakiegoś powodu więc na pewno jestś wyjątkow ai jedyna w swoim rodzaju...a ideałó poprostu nie ma....warto jednak nad sobą pracowac...Musicie w waszym związku zbudować konkretne fundamenty zaufania...duzym plusem jest zrozumienie Twojego faceta...ale pamiętaj, ze jego cierpliwosć się może kiedyś skończyć.......
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez pacific » 27 maja 2008, o 14:56

Tak wiem i dziękuję za Wasze odpowiedzi. Cierpliwość każdego człowieka może się skończyć, ale on tyle już wytrzymał, uświadomiłam mu, że życie z taką osobą nie jest łatwie i wymaga dużo poświęceń bo leczenie może trwać latami, jednak on jest nieugięty,kocha mnie i zapewnia,że świadomie decyduję się na dalsze życie ze mną, że jestem wspaniałą osobą, że nigdzie nie ma lepszej ode mnie i że bardzo duzo juz go nauczyłam. On stara się przezywać moje cierpienie razem ze mną, pod tym względem nie mogę mu nic zarzucić, jest bardzo troskliwy i ma anielską cierpliwość, jednak podjęłam trudy leczenia i on będzie przy mnie (chciałam się rozstać zeby nie cierpiał,chcialam zostać sama z problemami, a on mi nie pozwolił na to, powiedział ze razem przezyjemy wszystko,ze ja potrzebuję jego do zycia a on mnie - na dobrą sprawę taka jest prawda, jest wymarzonym chłopakiem ktorego ze świecą szukać),zapewniał ze kocha i chce mi pomoc :).

Walka z samym sobą jest najtrudniejsza. Nie chcę porównywać, jednak wydaje mi się ze choroby fizyczne są "lzejsze" do przejścia niż te dotyczące wnętrza człowieka. Jest mi strasznie cięzko, bardzo bardzo :(. Chciałabym być naprawdę zdrowa, wierzyć w lepsze jutro i ufać.

Dziękuję za zrozumienie :* to wiele dla mnie znaczy, bo ostatnimi czasy jestem mało akceptowana przez otoczenie :(
pacific
 
Posty: 6
Dołączył(a): 27 maja 2008, o 13:18

Postprzez agik » 27 maja 2008, o 15:30

Witaj na forum :)
Problem o którym piszesz, znam od drugiej strony. Mój luby może nie jest aż tak zaborczy, ale i tak daje mi to mocno w kość.
Podejrzliwość, kontrola na każdym kroku, tłumaczenie wielu moich zachowań- na nie. Z drugiej strony ja wiem, zę on bardzo cierpi i nie wymyśla, ani nie udaje. I choć relanie nie ma powodów, jego "wkrętki" mają całkiem realne objawy- np często jak sobie coś umyśli, lezy w łóżku i poci się, ale tak, ze prześcieradło można wyrzymać.

Ja sobie myślę, ze da się z tym walczyć. Pisałam to już kiedyś- zazdrosć jest chorobą wpisaną na listę chorób WHO, jako zespół Otella. A jesli to choroba- to prawdopodobnie można to leczyć. Dobrze, ze chodzisz do psychologa. Niecierpliwisz się, ze nic nie pomaga, ale na leczenie niskiego poczucia własnej wartosci trzeba dużo czasu. To może dobrze by było, jakbyś uzbroiła się w cierpliwość.
Jest chyba też ważna praca nad sobą- wyganiać złe myśluny, jak tylko się pojawią. Wykręcać myśli na inny tor.
Tłumaczyć sobie...
Myśleć o tym, ze ukochanemu jest źle z takim Twoim zachowaniem...
Próbować...

I rzeczywiście takie tematy już były...
Wkleję Ci tu linki, zebyś mogła poznać osoby, które zmagają się z takim samym, lub podobnym problemem...
http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=1721

http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewto ... ight=#5664


I jeszcze jeden temat- o budowaniu poczucia własnej wartości

http://www.psychotekst.pl/phpBB2/viewtopic.php?t=1598

Pozdrawiam serdecznie, dobrze, ze tu napisałaś, rzeczywiście na tamtych forach brzydko Cię potraktowano... Mam nadzieję, ze tu się odnajdziesz i zaczniesz o siebie walczyć...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez pacific » 27 maja 2008, o 18:49

Dziękuję Wam za naprawdę miłe przyjęcie mnie tutaj :). To dla mnie bardzo ważne, poniewaz jak juz pisałam, osoby z mojego otoczenia nie za specjalnie za mną przepadają, tak naprawdę znajomych mogę policzyć na palcach jednej ręki, tych prawdziwych.

Agik przejrzałam i przeczytałam wszystkie posty jakie mi podesłałaś i faktycznie nie tylko ja mam taki problem. Mocno wierzę w to, że w końcu po mozolnej terapii uda mi się wyjść na prostą, ale ja chyba potrzebuję do tego wiary innych ludzi we mnie... To moze się wydawać dziwne, ale bardzo lubię gdy mnie ktoś pochwali, kiedy wiem ze mogę na kogoś liczyc, to jst takie podbudowujące. Nie tylko partner moze w jakis sposób budować nasze poczucie własnej wartości, ale takze inni ludzie. Niestety przez ostatnie dwa lata nie mam za bardzo kontaktu z ludzmi. Chodzę do klasy gdzie rozmawiam z 4 osobami i tylko one są wobec mnie miłe, lubią mnie. Jestem nieakceptowana, chociaż tak naprawdę nie wiem dlaczego :( źle mi z tym i nie raz płakałam przez to.. To też jakoś wpłyneło na moją samoocenę, za mało mam wokól siebie ludzi zyczliwych,radosnych,milych,wrazliwych - ja zaliczam siebie do takich osob, moze się przeceniam, ale wydaje mi się ze właśnie taka jestem, tylko nikt nie chce tego odkryć we mnie. Nie potrafię patrzeć obojętnie na ludzką krzywdę, nie dogryzam nikomu, nie bylabym w stanie "pojechać" po kimś w twarz, czy w ogole. Fakt faktem też nie przepadam za wieloma osobami, ale nigdy nie bylam "oficjalnie" dla nich nie mila, mimo tego ze one własnie są takie wobec mnie...

Sądzę, że jeszcze duzo będę tutaj pisać, to dla mnie swego rodzaju wyżalenie się i pomoc. Lubię się zapoznawać z innymi opiniami, słychać rad, także liczę na więcej wypowiedzi, dziękuję :)
pacific
 
Posty: 6
Dołączył(a): 27 maja 2008, o 13:18

Postprzez szachistka » 28 maja 2008, o 19:38

Witaj.
Powiem Ci, że w pewnym stopniu widzę w Tobie podobieństwo do samej siebie. Też mam problem z zazdrością i czasami przybiera ona rozmiar zazdrości chorobliwej tylko że ja zazwyczaj strzelam fochy i po prostu nie odzywam się co często mój partner traktuje jako naturalne pogorszenie nastroju/ zmęczenie itp. Ja zdaję sobie sprawę ze swojego problemu dlatego zazwyczaj duszę tą zazdrość w sobie i jakoś tak w końcu te emocje się rozchodzą w powietrzu.
Podam Ci teraz kilka swoich rad, które wg mnie powinnaś zastosować bo pomagają - wiem to po sobie:)
1. Najważniejsze. Natychmiast powinnaś przestać zaglądać w jego komórkę, prywatne skrzynki i wszędzie tam gdzie dostęp powinien mieć on. Po pierwsze dlatego, ponieważ każdy człowiek powinien mieć obszar nienaruszonej prywatności. Jeśli zaglądasz do cudzej korespondencji bez wiedzy właściciela to łamiesz prawo. To dość ostry argument ale jednocześnie najczęściej lekceważony. Ale jeszcze ważniejsza sprawa to fakt, iż im więcej czytasz jego maili/ smsów i wiadomości, tym bardziej nakręcasz się w tej zazdrości! Uwierz mi, że tak jest. Wyobraź sobie, że nie wiesz, iż jakaś koleżanka pisze do Twojego chłopaka dwuznaczne wiadomości. Jak by nie patrzeć, ona ma prawo to pisać, on ma prawo to czytać. Tu jeszcze nic złego się nie dzieje, przynajmniej ze strony Twojego chłopaka, zgadzasz się? Zatem - wyobraź sobie, że nie wiesz o tym, iż właśnie dziś Twój chłopak dostał dwuznacznego smsa. Wyobraź sobie, ile właśnie omija Cię stresu, obgryzania paznokci, nerwów i niepotrzebnych kłótni. Mam rację? Wiem, że mam:) Dlatego np. ja unikam rozmów na tematy "ciężkie" (w stylu, co byś zrobił gdyby jakaś dziewczyna....itp) przynajmniej w sytuacjach, gdy moja odporność nerwowa jest niska (np. w połowie cyklu;) bo wiem że wówczas najprawdopodobniej będę reagować zbyt emocjonalnie i niepotrzebnie się stresować.
2. Nabierz dystansu. Druga bardzo ważna kwestia. Dystans do związku, dystans do chłopaka. Twój partner nie ma być Twoim życiem, nie ma być wszystkim. Ma być tylko bardzo jego ważną częścią. Najważniejsze w Twoim życiu to Ty sama. Zacznij tak myśleć a później tak działać. Zacznij robić to, na co masz ochotę. Oczywiście nie radzę, abyś przestała iść na jakiekolwiek kompromisy. Ale nie rezygnuj z atrakcji tylko dlatego, że akurat wtedy możesz się spotkać ze swoim chłopakiem czy - bo on tego chce. Takie postępowanie pozwoli Ci na nabranie dystansu.
3. W sytuacjach, w których czujesz że wzbiera w Tobie zazdrość bez powodu zastanawiaj się, co Ty byś zrobiła na miejscu Twojego chłopaka. Dla przykładu - Twój chłopak został zawołany przez 3 koleżanki. Odwróćmy to: to Ty zostałaś zawołana przez 3 kolegów. Podchodzisz do nich czy nie? Jeśli tak, to robisz to samo co Twój chłopak czyli absolutnie nic złego bo przecież bardzo go kochasz i zależy CI na nim. Jeśli nie, to pytam - dlaczego nie? Nie lubisz swoich kolegów? Czy jest w tym coś złego? Ja nie widzę tu nic złego i myślę, że Ty także. Ok, podchodzisz do kolegów, rozmawiasz z nimi chwilę i wracasz do chłopaka. I co się stało? Nic:) To także bardzo ważna rzecz bowiem taki zimny rozsądek pozwala na chłodzenie emocji. Tłumaczenie sobie "wiem, że mój chłopak nie robi nic złego z tymi koleżankami bo zależy mu na mnie tak samo jak mi na nim a ja nie zrobiłabym nic złego ze swoimi kolegami" moim zdaniem także pomaga.
To chyba najważniejsze kwestie, jakie mogę Ci wymienić.
Pozdrawiam:)
Avatar użytkownika
szachistka
 
Posty: 201
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 12:46
Lokalizacja: Sopot

Postprzez pacific » 28 maja 2008, o 21:26

No tak, powiem Ci, że masz rację, jednak dzisiaj byłam u psychologa i usłyszałam coś, co bardzo mnie zdziwiło. Mianowicie cierpię na niedojrzałość emocjonalną, moje zachowanie nijak ma się do przeżywanych emocji, są to dwie różnie rzeczy które powinny być spujne a u mnie są na rozdrożu. Wiem ze powinnam odzyskać wiarę w siebie (tylko nie wiem jak ;]), wiem ze powinnam czerpać radość z życia (również nie wiem jak), wiem dużo rzeczy tak oczywistych ze az nie wiem jak sobie z nimi poradzić :(. Nie mam wsparcia w znajomych bo ich praktycznie nie mam. Najbardziej na swiecie kocham trzy osoby : moją mamunię, siostrę i ukochanego chłopaka - bez nich moje zycie nie miało by już zadnego sensu.
Dzisiaj starałam się otworzyć jedząc kolację, chcialam zdac relacje z calego mojego dnia, porozmawiac z rodzicami na temat tego co powiedziała mi pani psycholog, chciałam się wyzalić, w zamian usłyszałam kilka gorzkich słow od ojca, przez ktore wyszłam i rozryczałam sie w pokoju. Usłyszałam ze zamiast jezdzic po specjalistach i wymyslac choroby powinnam wziac sie za robote w domu, nie zadreczac sie,nie dolowac tylko pracowac! Uslyszalam ze zamiast klasc sie spac po poludniu powinnam sie uczyc,nie myslec o niczym innym tylko zajac sie wszystkim innym niz rozmyslanie nad swoim stanem zdrowia i problemami. Poczulam straszne niezrozumienie :(. Przeciez ja nie chciałam nic złego mowiac o tym, przeciez ja nie wymyśliłam sobie swojego stanu zdrowia tylko zrobił to ktoś kto się zna na tym od lat, czy jest cos zlego w tym ze szukam pomocy u innych ludzi skoro sama nie daje sobie rady i moje problemy mnie na tyle przytłaczają? :(
Naprawdę chcę się uwolnić od wszystkich chorych myśli, chcę odzyskać wewnętrzy spokuj i stabilizację. Jestem bardzo nerwowa, często wybucham płaczem, czuję się bezsilna wobec samej siebie i innych. Czuję się mniej kochana :(. Ojciec mnie nie rozumie chyba pod zadnym względem. Mam do niego wielki zal, od dzieciństwa chyba brakowalo mi pochwał,doceniania,zainteresowania. W terazniejszym zyciu chciałabym 100% poświecanej uwagi mi przez innych :(.Trafiłam na najgorsza klase w szkole, czuję się nieakceptowana,brak mi przyjaciol, moi przyjaciele mieszkają kilka km ode mnie :(. W dodatku do tej pory nie do końca rozumiem na czym polega ta niedojrzałość emocjonalna i jak sobie z nią poradzić. Jesli ktokolwiek z Was cierpiał na takie cos i udalo mu sie wyleczyc to bardzo prosze o jakieś rady. Zalezy mi na wlasnej sobie i innych dlatego chcę i muszę pozbyc się tego okrutnego stanu.


Szachistko, dziękuję za rady :*
pacific
 
Posty: 6
Dołączył(a): 27 maja 2008, o 13:18

Postprzez caterpillar » 29 maja 2008, o 23:41

hejka :)
Wiele waznego zostalo już tutaj napisane przez forumowiczow zatem powtarzac nie bede. Dobrze ,ze zauwazasz swoj problem i starasz sie z nim coś robic bo przeciez tu chodzi o cale Twoje zycie a masz dopiero :wink: 18 lat.
Zaufanie to dla mnie podstawa w zwiazku. Ja dzieki temu przezylam tak 2lata daleko daleko od siebe, widzielismy sie raz na kilka miechow ale powiem Ci ,ze gdyby nie zaufanie nie dala bym rady... on zapewne tez :roll:
Nie mozesz zyc na jego podobienstwo ani on na podobieństwo Twoje, oprocz Was sa jeszcze inni ludzie, rownie wazni.
chce Ci tylko powiedziec ,ze z zazdroscia trzeba walczyc,szukac rozwiazan jak tylko sie da.Znam wiele zwiazkow,w ktorych zazdrosc zabija ludzi,przykro patrzec :?
zycze powodzenia i duuzo pewnosci siebie! :papa:
Avatar użytkownika
caterpillar
 
Posty: 7067
Dołączył(a): 29 maja 2008, o 16:15
Lokalizacja: część świata


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 97 gości

cron