Wybaczyc zdrade?

Problemy z partnerami.

Postprzez zizi » 15 sty 2008, o 00:30

Pytasz czy można wybaczyć zdradę?


Mam nadzieję,ze tak.

Od dawna staram sie pokonać kryzys w moim małżeństwie.

Często zastanawiam się co to znaczy naprawdę wybaczyć????

Czy jak nie zapomnę o zdradzie to znaczy,że nie wybaczyłam??
Czy jak w trudnych chwilach ,teraz gdy mąz wrócił do domu i jest coś nie tak..odzywa sie we mnie znowu brak zaufania,gdy czuje lęk i złość..i nie potrafie wyluzować się.....to wybaczyłam??

To nie jest takie oczywiste :cry:

Ciężko jest odbudować związek po zdradzie.
Niestety pryska czar miłości,zaufania i pewność,że nas zdrada nie dotyczy. :evil:

Kiedyś moje życie wyglądało inaczej.
Teraz ,po zdradzie nie oddycham już pełną piersią,coś mnie blokuje..to lęk :cry:

Uczę sie żyć na nowo.
Dowiedziałam się,że muszę zaufać sobie i uwierzyć,że jakby coś to poradzę sobie sama.
Paradoksalnie zdrada męża wzmocniła mnie i wyzwoliła ukryte pokłady energi i kreatywności.

Niestety zdrada zrobiła też wielkie spustoszenie we mnie...

Cały czas jednak myślę,że warto wybaczyć.Wierzę,że jak to sie mówi ,czas leczy rany..i będzie dobrze.

Myśle też,ze dużo zależy od postawy osoby zdradzającej.Gdy ona wie,że skrzywdziła i ze wszystkich sił stara sie naprawić to,to tym bardziej warto wybaczyć..
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 15 sty 2008, o 00:49

Pytajaca....tak bylam jak rowniez tez zdradzilam ale to odlegle czasy i byl to toksyczny zwiazek......tak na prawde nic z czego moglabym byc dumna.
Pozdrowka :D
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez echo » 15 sty 2008, o 01:24

co by było gdybym nie miała z nim dziecka?
pewnie poszła bym w świat, albo nie: raczej zemściłabym się 3-krotnie, dałabym popalić i dopiero odeszła. Nie wiem czy to faktycznie byłoby lepiej dla mnie. Zmierzyłam się z moimi demonami i mam wrażenie, że wygrałam, tak to odbieram.

Myślę też że to dziecko łagodzi nieco moją rogatą duszę i to dobrze dla mnie. A że każda historia jest nieco inna, więc nie będę dalej gdybać. Nikogo też do niczego nie namawiam, żeby zostawać na siłę itde. Absolutnie.

A jeśli chodzi o zaufanie - to mam taki "defekt genetyczny", że nie ufam nikomu, nawet sobie i nigdy nie ufałam. I żyję z tym i jestem szczęśliwa mimo wszystko. Dziwne połączenie nieufności, czy raczej zdrowego realizmu (tak to ja nazywam) z pogodą ducha ;) .
No bo swoje już wypłakałam i więcej nie zamierzam tracić na to czasu. jest tyle fascynujących rzeczy do zrobienia, ludzi, miejsc.

buziaki i :slonko:

ps. a czemu tak drążysz temat Pytku drogi ? Lepiej nie przywoływać smętków z lasu.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Melania » 15 sty 2008, o 01:41

Witam Was!
Ja też mogę dodać parę słów na temat wybaczenia zdrady… Mój chłopak mnie oszukał po 4 latach związku. Gdy czułam, że coś jest nie tak to twierdził, że mi się wydaje, mówił, że wszystko jest dobrze. Kłamał, po prostu kłamał. A ja – naiwna i ślepo zakochana – wierzyłam mu, tłumaczyłam go sama przed sobą. Ale wyszły na jaw jego pieprzne smsy z koleżanką. Podobno to tylko smsy, tak twierdził. Cierpiałam bardzo, byłam wpatrzona w niego jak w obrazek, a on postąpił tak nie fair, uważałam nawet, że złamał mi serce... Ale wybaczyłam mu – wielokrotnie mu wybaczałam. Opisałam to tu na forum. I jak teraz wygląda moje życie z nim? Nie potrafię mu zaufać, ciągle gdzieś głęboko we mnie są wątpliwości czy on jest w porządku, czy mnie nie okłamuje. Jestem bardzo podejrzliwa. Z jednej strony widzę, że przychodzi do mnie codziennie, że potrafi być dobry itd., ale z drugiej boję się, ten głupi lęk. Staram się o tym nie myśleć, są dni kiedy czuję się nawet szczęśliwa, ale to wszystko we mnie siedzi gdzieś głęboko i czasem daje o sobie znać. Nie potrafię dać sobie z tym rady. W dodatku ta dziewczyna, z którą pisał te smsy nadal się z nim kontaktuje, piszą smsy do siebie – bo razem współpracują, więc to zrozumiałe. Ale gdy ona do niego napisze to zaraz u mnie pojawiają się wątpliwości, zwłaszcza gdy ona pisze o godzinie 23, a mój chłopak czyta te smsy tak żebym nic nie dojrzała na ekranie telefonu… Może przesadzam, czepiam się szczegółów, on się potem denerwuje, mówi że znowu mi się coś nie podoba. Ciężko jest.
Zastanawiam się czy wybaczyć to znaczy zapomnieć? Ja przecież wróciłam do niego, czyli wybaczyłam teoretycznie. Ale dlaczego te wydarzenia sprzed 2 lat ciągle rzucają cień na teraźniejszość? W dodatku nie mogę porozmawiać o moich wątpliwościach z chłopakiem, bo on od razu jest zły, mówi, że przesadzam, wymyślam, że mi odbija, obraża się. Więc nie wiem jak mam sobie sama z tym poradzić. Myślałam, że obejdzie się bez terapii, ale dzisiaj widzę, że chyba nie. Ja tylko zagłuszam w sobie te problemy. Boję się czy on jest w porządku, zwłaszcza gdy wiem, że czasem zdarzało mu się nie mówić prawdy. Mam taki lęk w sobie, strach czy on nie jest taki dwulicowy, czy nie oszukuje. Tak mi ciężko, ale nadal z nim jestem, bo myślę, że go kocham. Jesteśmy już przecież ponad 5 lat razem (z przerwami), więc może szkoda zmarnować tego czasu, ale czy warto być ze sobą na siłę? Czy ja jestem z nim na siłę? Dlaczego z nim jestem? Szereg pytań...
Życie w związku po zdradzie zależy od obojga partnerów, jak do tego podchodzi osoba, która zdradziła. Musi ona wykazać zrozumienie, ogromną cierpliwość, bo osoba zdradzona będzie przez jakiś czas mieć wątpliwości, będzie zadawała pytania, po kilka razy te same. Tak myślę. Trzeba cierpliwości, wyrozumiałości, ciepła, serca, dużo rozmów tak by nie było rzeczy niedopowiedzianych i nie przemilczanych tematów, trzeba wyjaśniać wszelkie wątpliwości, by osoba zdradzona nabrała zaufania, by odzyskała poczucie bezpieczeństwa u boku partnera.
Pozdrawiam wszystkich :)
Melania
 
Posty: 36
Dołączył(a): 4 paź 2007, o 21:13

Re: Wybaczyc zdrade?

Postprzez ewka » 15 sty 2008, o 08:05

Pytajaca napisał(a):...Nie przecze - sa wyjatkowe wyjatki. Ale moim zdnaiem - z korzyscia dla niej samej i dla nas - osoba zdradzajaca nie zasluguje na druga szanse. A my nie powinnismy sie wbijac w pulapke ciaglego braku zaufania.

I właśnie o te wyjątki chodzi... bo skąd wiedzieć, że nie dotyczy właśnie nas? Dopóki się człowiek nie przekona, nie zmierzy, nie dotknie... będzie próbował, wybaczał, kochał i miał nadzieję. Trzeba poczuć całym sobą- że tak lub że nie. Że dać szansę lub jej nie dawać, a wybór jest.

Mnie dzielą się zdrady na dwa rodzaje... jeden, to ten perfidny, zaplanowany, rozciągnięty w czasie. I drugi... jakaś głupia chwila, moment. Tak mi się wydaje, że to dwa różne ciężary gatunkowe i nie da się tego zmierzyć jedną miarą.

Zawsze jednak jest czymś paskudnym! I każdy zdradzający się o tym przekonuje prędzej czy później... chyba, że jest wyjątkowym draniem. I każdego zdradzającego ten wyczyn w jakiś sposób zmienia... chyba, że jest wyjątkowym draniem.

To coś jak z bluzką... jak prać i suszyć wiemy z metki - jak wyjdzie, samo pranie pokaże. Nie ma reguł.


:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez KATKA » 15 sty 2008, o 09:22

Melania....twoja historia niestety przypomina moja...a to raczej nie dobrze....oby u Ciebie skończyła się inaczej.....Ja wybaczałam wiele razy.....bo dla mnie miała miejsce zdrada......wiecej tego błędu nie popełnie....obiecałam sobie....Ale uważam, ze można wybaczyć jeden raz....jeśli jest staranie z drugiej strony.....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Abssinth » 15 sty 2008, o 11:37

Melania....jakos to nie brzmi zbyt ciekawie, kiedy facet zaczyna sie wkurzac kiedy cos mowisz na ten temat.....przypomina mi mojego faceta i ten zwiazek sie skonczyl - w koncu on sie przyznal, ze mnie oszukiwal przez dlugi czas....zastanow sie, czy naprawde chcesz to ciagnac....czy jest Ci dobrze tak jak jest teraz?

pozdrawiam...
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Melania » 15 sty 2008, o 14:25

Kochane KATKA i Abssinth,
Wybaczałam wiele razy wierząc, że on się poprawi, bo to obiecywał. Jesteśmy razem ponad rok. Rocznicy nawet nie uczciliśmy choćby winem, bo on stwierdził, że rocznice obchodzi się dopiero po ślubie. I tyle. Podczas tego roku były spięcia, jemu zdarzyło się nie powiedzieć prawdy, nigdzie nie byliśmy na wakacjach (żadnego wyjazdu choćby 2-dniowego w góry), ani nigdzie nie wychodziliśmy razem (kino było rok temu, dyskoteka 16 miesięcy temu, pizza kiedyś w sierpniu), no i kilka m-cy temu zrobił wojnę, bo zapisałam się na kurs tańca solo, miałam wybierać albo on albo taniec. Ale poszłam na taniec – po raz pierwszy się mu postawiłam – no i w końcu pogodził się z tym. Ale potrafi być dobry, dostałam prezent na mikołajki, przyniósł kwiaty i prezent na urodziny, takie drobne rzeczy mi z pracy przynosi, spędza u mnie prawie każdą wolną chwilę - co prawda siedzimy przed tv, śpimy, albo robimy inne rzeczy w łóżku – te trzy rzeczy wychodzą nam najlepiej, ale cóż poza tym? Dlatego czuję się rozdarta. Jestem o niego zazdrosna, on o mnie też, ale tłumaczę mu by zastanowił się co on czułby na moim miejscu, gdyby do mnie pisał jakiś chłopak z którym kiedyś kręciłam – ale nic to nie daje. Mam takie wahania nastrojów, raz myślę, że jest ok., a raz nachodzą mnie ogromne wątpliwości. Czy mam prawo wiedzieć do kogo pisze albo kto dzwonił? Ostatnio zapytałam go o to czy dzwonił kiedyś na seks-telefon, bo dostał niedawno smsa z tego typu serwisu, ale odpowiedział: „czemu miałbym dzwonić” i przestał się odzywać, stracił humor, był niemiły. Dlatego nie bardzo mogę z nim porozmawiać. To takie dziwne koło, bo gdy ja mam wątpliwość to on się wtedy denerwuje, bo uważa, że go o coś podejrzewam, wkurza się, obraża, wtedy ja mam poczucie winy, bo skoro on tak reaguje to może faktycznie przesadzam, może on jest fair wobec mnie a ja wymyślam problemy, więc zaczynam się przymilać do niego by się przestał gniewać. To takie dziwne, błędne koło. I ogarnia mnie strach - że jeśli nadal będę taka nieufna to on się wkurzy i faktycznie może mnie zdradzić, boję się wywołać przysłowiowego wilka z lasu. Chyba zbyt dużo rzeczy jest w sferze domysłów, zamiast konkretnych rozmów.
Najgorszy był początek roku. Przed sylwestrem byliśmy trochę pokłóceni, ale mnie przeprosił. Nowy rok spędziliśmy w łóżku. Czułam się dziwnie. Zamiast cieszyć się nowym rozpoczętym rokiem to byłam przybita przez trzy następne dni. Gdy on czwartego dnia zapytał mnie co mi jest to powiedziałam, że od paru dni mam taki dziwny nastrój, że nie wiem do końca dlaczego. Wtedy on się zdenerwował, bo chciał wiedzieć konkretny powód, a ja nie potrafiłam ująć w słowa moich myśli. Trochę się popłakałam (bo przez te dni głównie płakałam) no i on wtedy wstał, powiedział brzydkie słowo, powiedział żebym następnym razem napisała, że mam taki humor to on wtedy nie przyjdzie i wyszedł. Dobił mnie totalnie. Na drugi dzień powiedział, że już nie chce ze mną o tym rozmawiać, bo on chciał rozmawiać dzień wcześniej ale ja nie umiałam wtedy słowa z siebie wydusić, a więc on już nie chce słyszeć słowa na ten temat. Na szczęście jakoś sobie poradziłam z moim fatalnym nastrojem, nadszedł weekend i moje studia, więc musiałam wziąć się w garść, obecność koleżanek mi pomogła. Potem było fajnie przez tydzień, bo nie wspominałam o niczym, nie rozmawialiśmy na ten temat, ja miałam dobry humor, więc było ok. Ale gdy tylko dopadają mnie wątpliwości, jakieś podejrzenia, przemyślenia to chłopak to od razu zauważa i się denerwuje, mówi, że znowu mi odbija. Ostatnio mi nawet powiedział, żebym poszła się leczyć… Fajna pomoc ze strony bliskiej osoby… A przecież problem dotyczy nas, więc gdzie mam szukać pomocy jak nie poprzez rozmowę z chłopakiem… Teraz znowu się gniewa, bo wczoraj pisała do niego ta dziewczyna, z którą kręcił. Może faktycznie przesadzam, ale dlaczego zamiast otoczyć mnie troskliwym ramieniem, zapewnić o wierności, uspokoić mnie - to on się obraża, jest niemiły, nie uśmiecha się? Może za dużo wymagam? Może on już też jest zmęczony takimi huśtawkami nastrojów, ale przecież można i wręcz należy o tym porozmawiać, a nam tak ciężko te rozmowy wychodzą... Nie sztuka przemilczeć problem. Ostatnio obiecaliśmy sobie szczerość i wierność, widocznie on uważa, że na tym koniec rozmów na te tematy...
Poza tym jest jeszcze inna sprawa - mam kolegę, jest w wojsku. Kilka razy był u mnie pomóc mi przy nowym komputerze. Kiedyś pytał czy mam chłopaka, pewnie jest trochę mną zainteresowany, skoro pisze do mnie smski. Mnie on również trochę intryguje. Ale nie chcę go skrzywdzić, dawać fałszywych nadziei, a z drugiej strony nie chcę stracić z nim kontaktu. Kolejny powód rozdarcia. Ehh... Chyba czas na terapię.
Przepraszam, że tak się rozpisałam, zbyt dużo tego wszystkiego we mnie jest.

Pozdrawiam Was.
Melania
 
Posty: 36
Dołączył(a): 4 paź 2007, o 21:13

Postprzez Pytajaca » 15 sty 2008, o 19:32

echo napisał(a):ps. a czemu tak drążysz temat Pytku drogi ? Lepiej nie przywoływać smętków z lasu.


Dzieki za odpowiedzi, dzieki echo, Melanio, buniu i inni!

Echo, haha, nie wyciagfam smutkow, obserwuje forum, temat juz zamkniety dla mnie, po prostu moze moje rozwazania pomoga komus tu samemu rozwazyc.

Jak dla mnie po zdradzie nie ma mowy juz o zaufaniu, tym samym zwiazku, ale kazdy moze miec swoje prywatne zdanie i niektorym przyjdzie "walczyc z demonami" jak to tu ktos ladnie ujal.
Avatar użytkownika
Pytajaca
 
Posty: 690
Dołączył(a): 19 maja 2007, o 18:34

Postprzez echo » 15 sty 2008, o 23:10

no tak być może to coś pomoże.
Ja napisałam tak, bo z jednej strony nie bardzo chce mi się do tego wracać, żeby nie grzebac w przeszłości, a z drugiej strony czuję się trochę w obowiązku odpowiedzieć , by może pomóc tym wahającym się.

Ale to też dla mnie jakiś rodzaj terapii, żeby podchodzić do tego powszechnego tematu z coraz większym dystansem.

buźka
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Ladybird » 16 sty 2008, o 01:01

To nie tylko chodzi o zdrade. Ja mialam szczeście tego nigdy nie doświadczyc, mimo wielu lat doświadczena w związkach. Tu chodzi , przede wszystkim, o zaufanie, ktore tak trudno odbudowac. Moj mnie zawiodl, nie bylo go jak go potrzebowalam najbardziej i teraz przeprasza, tlumaczy sie, a ja nie umiem zaufac.Nie wiem, czy powinnam mu uwiezyć. Zwiodl mnie wiele razy, mowi, że sie zmieni. Oni tak mówia zawsze, jak zdradzają, pija, biją. Warto wierzyć????
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Melania » 16 sty 2008, o 01:18

Zgadzam się - tu chodzi o zaufanie, które jest bardzo, bardzo ciężko odbudować. Łatwo powiedzieć, że trzeba dać kredyt zaufania, ale jak to trudno wprowadzić w życie.
Czy warto wierzyć? Myślę, że warto wierzyć ale do pewnego momentu. Bo jednostronne starania nie dadzą efektu, musi być współpraca, dialog, a nie rozmowy typu "jak grochem o ścianę". Tylko, że wyczucie tej chwili, gdy czas powiedzieć "dość" jest często trudne. Trzeba odwagi by przejrzeć na oczy, by zrozumieć, że nie można łudzić się przez tak długi czas, by podjąć jakieś kroki a nie trwać jak w jakimś letargu. Bo wierzymy, że przecież kiedyś musi być lepiej i czekamy, czekamy...
Melania
 
Posty: 36
Dołączył(a): 4 paź 2007, o 21:13

Postprzez monkaa » 18 maja 2008, o 21:15

Przepraszam ze odnawiam :) Ja wybaczyłam zdradę po około 2 latach związku. Dowiedziałam sie od niego zaraz po tym wydarzeniu, a był to pocałunek po alkoholu. nie usprawiedliwiam tego alkoholem, bo coś iskrzyło miedzy nimi. oddaliliśmy sie trochę przez to że poszliśmy do innych miast. Po tym wydarzeniu wiedziałam ze chce być nadal z nim, on zadecydował inaczej, ze nie możemy być, bo już to nigdy nie będzie to samo. ciężki rozstanie... w rodzinnym mieście widywaliśmy sie, i pewnego razu zobaczyłam ze mu nie przeszło zupełnie, był z tamtą, ale wiedziałam ze żałuje, ta sytuacja niszczyła i jego. Na jednym ze spotkań powiedział ze nie jest już z nia ze to był błąd , wiele po tym rozmawialiśmy, dlaczego tak sie stało ze coś sie wypaliło, analizowalismy jak było jak byliśmy razem. I tak po jakiś 2 miesiącach przerwy wróciliśmy do siebie. Teraz od tamtego czasu minęło gdzieś pół roku, gdy cos mnie smuci zawsze pocieszy, czasem rozmawiamy o tym, ale spokojnie, nie w złości, wiem ze nigdy mu tego nie wypomnę podczas kłótni, i wyszłam z założenie ze skoro decyduje sie z nim być to muszę mu zaufać i tak jest. Choć czasem sie martwię to wiem ze warto było bo nadal przeżywam z nim wspaniałe chwile.
monkaa
 
Posty: 15
Dołączył(a): 18 maja 2008, o 21:03

Postprzez Madzia0226 » 27 maja 2008, o 11:21

Jeśli druga połówka żałuje zdrady, to myślę, że można a nawet trzeba dać szansę. :!: Jeśli zaś ktoś nic sobie z tego nie robi, lub sytuacja miała miejsce wcześniej, to wybaczenie tej zdrady było by bezsensowne i "niekończące się"! :bezradny:
Avatar użytkownika
Madzia0226
 
Posty: 70
Dołączył(a): 27 maja 2008, o 10:07
Lokalizacja: Dolnyśląsk, Kotlina Kłodzka:)

Re: Wybaczyc zdrade?

Postprzez kropka75 » 27 maja 2008, o 11:36

ewka napisał(a):I właśnie o te wyjątki chodzi... bo skąd wiedzieć, że nie dotyczy właśnie nas? Dopóki się człowiek nie przekona, nie zmierzy, nie dotknie... będzie próbował, wybaczał, kochał i miał nadzieję. Trzeba poczuć całym sobą- że tak lub że nie. Że dać szansę lub jej nie dawać, a wybór jest.

Mnie dzielą się zdrady na dwa rodzaje... jeden, to ten perfidny, zaplanowany, rozciągnięty w czasie. I drugi... jakaś głupia chwila, moment. Tak mi się wydaje, że to dwa różne ciężary gatunkowe i nie da się tego zmierzyć jedną miarą.

Zawsze jednak jest czymś paskudnym! I każdy zdradzający się o tym przekonuje prędzej czy później... chyba, że jest wyjątkowym draniem. I każdego zdradzającego ten wyczyn w jakiś sposób zmienia... chyba, że jest wyjątkowym draniem.

To coś jak z bluzką... jak prać i suszyć wiemy z metki - jak wyjdzie, samo pranie pokaże. Nie ma reguł. [/color]

:kwiatek2:

Chyba coś mi się stało ;) ale po raz kolejny zgadzam się z Ewką.

To nie jest takie proste ani tylko czarne lub białe. To cała paleta kolorów, zachowań, reakcji, różne układy między ludźmi, różna siła uczuć i różna ich waga. Nie ma odpowiedzi tak lub nie.
kropka75
 
Posty: 178
Dołączył(a): 22 sie 2007, o 12:49

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 122 gości

cron