Nie było mnie,bo byłam w pracy.
Dziewczyny kochane jesteście
przeczytałam wasza dyskusję o tym czy rozmawiać z kaktusem,czy może napisać mu list?
też oczywiście zastanawiałam sie nad tym.
Jak dać upust moim złościom?..zresztą całkiem uzasadnionym...mam za co byś wściekła na niego.
Mahika ma rację....ja już bardzo dużo ogadałam się....wiele razy inicjowałam rozmowy...
Kaktus wiele razy słyszał moje złości,pretensje....prośby
ON DOSKONALE WIE NA CO I DLACZEGO JA JESTEM WŚCIEKŁA.
teraz..dzisiaj..czy w najbliższym czasie bezpośrednia rozmowa z nim nie ma sensu.
Czuje to co mówi Mahika...ja mu wygarnę o czuję,zezłoszczę się...a potem będę źle się czuła z tym,że dałam sie ponieść....myślę,że kaktus widząc mnie w takim stanie czułby jakąś satysfakcję...powiedziałby:
NO jasne,że wszystko moja wina.I tak moja złość wsiąkłaby .....to bez sensu
Zastanawiam sie nad listem.
Na pewno napiszę go.....ale czy wyślę go kaktusowi...jeszcze nie wiem.
Wcześniej bałam sie tak na prawdę,w sercu,w sobie zezłościć sie na kaktusa...myślę,że bałam się,że odejdzie.
Teraz jeszcze tak do końca nie puszczam go wolno....
Ale zaczynam dostrzegać małe plusy jego nieobecności....
Zaczynam dopuszczać do siebie myśl,że tak na prawdę sama dam sobie rade..bez tej kuli u nogi....
Chyba dlatego zaczynam złościć sie na kaktusa.
Myślę sobie,że jak ma być ze mną to będzie.....i moja złość tu w niczym nie przeszkodzi.
Kaktus musiałby zrozumieć i zaakceptować moją złość....musiałby bardzo postarać się,żebym chciała z nim być.
jeszcze trochę boje się.
Jednak nie zmienię tego co nieuniknione.Nie jest łatwo pogodzić sie z tym co sie dzieje....
Sama nie naprawie małżeństwa...do tego trzeba dwojga..a skoro kaktus nic nie chce robić...ja go siłą nie zmuszę
Ewcia podoba mi sie twoja wojowniczość......Ale myślisz,że on przejąłby sie gdybym mu kolejny raz wygarnęła,że jest tchórzem,egoistą,że zawiodłam sie na nim,że jestem wściekła,bo złamał nasze zasady????
Ja wiele razy z nim rozmawiałam..nie teraz ..tylko kilka miesięcy temu....
I to prawda,ze to jak rzucanie grochem o ścianę
Szkoda moich nerwów.
Najlepsza byłaby obojętność....to go zaboli najbardziej...to myślę da mu dokładny sygnał,że przeholował,że mam go gdzieś...
A co do tej pindy ...jak postanowiłam..już nie będę wdawać się z nią w dyskusje.....po co?
już mi troszkę lepiej....
zaczynam widzieć światełko w tunelu.....
To wymyślanie sposobu zemsty jest super.Pomaga.Czasem nawet śmieszy.
Na razie nie zamierzam realnie mścić się......
Nie mam zamiaru prowadzić wojny.
NIech kktus sam sobie żyje...niech rośnie na pustyni......zupełnie sam
Dziękuje Ewka,MAhiko,Buniu ,Szafirowa...dziękuję że jesteście tu.
Kto wie bez was może już wydłubałabym tej pindzie oczy....a kaktusowi powyrywałabym kolce.....
studzicie mnie i dodajecie rozumu,,,,,,bo ja czasem głupieje przez te emocje