Zizi nie wiem czy dobrtze mi się wydaje ale chyba zaczynasz przechodzisz przez kolejny etap....najpierw nie wierzyłaś w to co się stało prawda?? teraz przyszła złośc...mimo, ze nadal bardzo cierpisz myslę ze to dobrze...bo idziesz do przedu.....Oj pamiętam moja nienawisć do marzeny....oj pamiętam...miałam ochote ją rozszarpać...zyczyłm tego co najgorsze....ale po pierwsze z czasem zrozumiałam...ze co z tego ze ona była....najwyraźniej michał nie kochał mnie wystarczająco...nie byłam na tyle ważna zeby ona zniknęła z jego zycia...zabrał mi wtedy wszystko...całe poczucie bezpieczeństwa......zaufanie...wiarę w siebie...teraz wiem, ze to było nie do odbudowania...ludzie się nie zmieniają....a sytuacja robi sie coraz barzdiej chora.......Widzisz wszystcy Ci powtarzają zebyś ją zoastawiła...ja to popre...bo to nienawiść do niewłaściwej osoby...owszem laska nawaliła n całej lini...ale to jej sumienie juz.....ona będzie z tym życ...poza tym ja wierze, ze każde zło i każde dobro do ans powraca!!! Coz tego , ze sie na niej odegrasz....widzisz ona wzgledem Ciebie nie miała żadnych zobowiązań...myślała o sobie....egoistycznie...ale miała prawo.....za to kaktus...to sama wiesz......ta złe emocje....wiesz skierowane do niej...chca w pewien sposób tłumaczyć kaktusa....ze to nie do końca jego wina...że gdyby nie ona...to nieprawda Zizi....to tylko i wyłącznie jego wina...to dorosły facet...który miął ełną świadomosć tego co robi...wiedział już też co może stracić....tak samo jakw iedzał, z postępuje źle....czy powinnaś go tłumaczyc.....Widzisz ja nadal jestm wsiekła na michała...na te pinde już nie....mam ją w d.....niech sobie z tym żyje.....michałowi zaczynam dopiero wybaczac....to że się poddał...ze tak łatwo zrezygnował...
Tego co się stao nie cofniemy...nie da się i już...mozna zmienic coś tam w życiu....to co będzie...a nie to co było....Pomyśl sobie...tak tłumaczysz troche kaktusa...że gdyby nie ta lala....to on by nie zosatwil rodziny...wiesz...ja myślę ze ona tylko pomogła....bo to chyba tak jak u mnie...gdyby kochal...to by walczył....gdyby kochał...to nie poszedłby na łatwizne....on miał dosc....przepraszam za to co napisałam...ale najwyrazniej życie go nie satysfakconowało....to sobie je zmienił....dla mnie to cholerny egoizm....ale to był jego wybór....i masz prawo być wsiekła i smutna na to że olał wasz zwązek....Ciebie....Zizi Ty naprawdę idziesz coraz dalej...tylko musisz pamiętać żeby nie pozwolić sobie an zagłębianie się w danym etapie...zeby ta wsciekłość która teraz jest w tobie nie przysłoniła resztyu i nie pozwoliła Ci pojść dalej....
Sciskam