przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez KATKA » 25 maja 2008, o 10:02

Zizi nie wiem czy dobrtze mi się wydaje ale chyba zaczynasz przechodzisz przez kolejny etap....najpierw nie wierzyłaś w to co się stało prawda?? teraz przyszła złośc...mimo, ze nadal bardzo cierpisz myslę ze to dobrze...bo idziesz do przedu.....Oj pamiętam moja nienawisć do marzeny....oj pamiętam...miałam ochote ją rozszarpać...zyczyłm tego co najgorsze....ale po pierwsze z czasem zrozumiałam...ze co z tego ze ona była....najwyraźniej michał nie kochał mnie wystarczająco...nie byłam na tyle ważna zeby ona zniknęła z jego zycia...zabrał mi wtedy wszystko...całe poczucie bezpieczeństwa......zaufanie...wiarę w siebie...teraz wiem, ze to było nie do odbudowania...ludzie się nie zmieniają....a sytuacja robi sie coraz barzdiej chora.......Widzisz wszystcy Ci powtarzają zebyś ją zoastawiła...ja to popre...bo to nienawiść do niewłaściwej osoby...owszem laska nawaliła n całej lini...ale to jej sumienie juz.....ona będzie z tym życ...poza tym ja wierze, ze każde zło i każde dobro do ans powraca!!! Coz tego , ze sie na niej odegrasz....widzisz ona wzgledem Ciebie nie miała żadnych zobowiązań...myślała o sobie....egoistycznie...ale miała prawo.....za to kaktus...to sama wiesz......ta złe emocje....wiesz skierowane do niej...chca w pewien sposób tłumaczyć kaktusa....ze to nie do końca jego wina...że gdyby nie ona...to nieprawda Zizi....to tylko i wyłącznie jego wina...to dorosły facet...który miął ełną świadomosć tego co robi...wiedział już też co może stracić....tak samo jakw iedzał, z postępuje źle....czy powinnaś go tłumaczyc.....Widzisz ja nadal jestm wsiekła na michała...na te pinde już nie....mam ją w d.....niech sobie z tym żyje.....michałowi zaczynam dopiero wybaczac....to że się poddał...ze tak łatwo zrezygnował...
Tego co się stao nie cofniemy...nie da się i już...mozna zmienic coś tam w życiu....to co będzie...a nie to co było....Pomyśl sobie...tak tłumaczysz troche kaktusa...że gdyby nie ta lala....to on by nie zosatwil rodziny...wiesz...ja myślę ze ona tylko pomogła....bo to chyba tak jak u mnie...gdyby kochal...to by walczył....gdyby kochał...to nie poszedłby na łatwizne....on miał dosc....przepraszam za to co napisałam...ale najwyrazniej życie go nie satysfakconowało....to sobie je zmienił....dla mnie to cholerny egoizm....ale to był jego wybór....i masz prawo być wsiekła i smutna na to że olał wasz zwązek....Ciebie....Zizi Ty naprawdę idziesz coraz dalej...tylko musisz pamiętać żeby nie pozwolić sobie an zagłębianie się w danym etapie...zeby ta wsciekłość która teraz jest w tobie nie przysłoniła resztyu i nie pozwoliła Ci pojść dalej....
Sciskam :serce2:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 25 maja 2008, o 10:55

To dlaczego .....do cholery nie powiedział : rozstańmy się...nie chce tego małżeństwa....chcę zbudować nowe życie.

Dlaczego zwodził mnie tak długo....mało tego zwodzi nadal :evil: :evil: :evil:

Cham ....mógł oszczędzić mi tego przedłużającego sie bólu.....

Jak nie chciał ze mną być mógł postąpić zgodnością...a nie niszczyć mnie!!!!!!

Jeszcze do marca zwodził mnie...

nie chce pisać co teraz do niego czuję...bo to są same przekleństwa(nie mogę kląć na forum)

Sądzę ,że ta pinda pomogła mu...pocieszyła go,odciągnęła...kusiła....pokazała cudowny świat bez zobowiązań!!!!!!!!!

jestem wściekła na nią!

i zaczynam być NAPRAWDE wściekła na kaktusa......!!!!!!!!!

BARDZO CHETNIE ROZWALIłABYM ICH!

CHAMY,LUDZIE BEZ SKRUPUł.....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez KATKA » 25 maja 2008, o 11:19

bo jest beznadziejnym tchórzem :( poszedł na łatwizne...tak uważam...po co miał się wysilać...teraz też nie chce...łątwiej mu samemu.....nie warto na kogoś takiego marnowac energi...to że ktoś twierdzi, ze kocha i bedzie z nami do konca zycia nie znaczy, ze tak będzie...pamietam jak michał odpowiedział mi na pytanie dlaczego tak mówił tyle czasu....bo tak sie mówi....to chyba normalne :(......
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez wielorybica » 25 maja 2008, o 11:55

Zizi on Cię nie zwodzi...on już jasno pokazał o co mu chodzi, a to, że nie ma odwagi tego wypowiedzieć na głos to już inna para kaloszy...no cóż widać brakuje mu jaj i tyle...czasami tak w życiu jest, że decyzje dotyczące dwojga ludzi musi podjąć tylko jedno z nich...znajdź w sobie tę siłę...inaczej staniesz w miejscu...
Trzymaj się ciepło!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez ewka » 25 maja 2008, o 12:01

Miałaś nadzieję, Zizi i to jest raczej naturalne. Nie chciałaś go przycisnąć do ściany i wymóc jasne określenie się... bałaś się, że usłyszysz to, czego usłyszeć nie chciałaś. Trochę Cię zwodził (bo nie umiał? bo się bał? bo myślał, że czas sam zrobi swoje?), a trochę dałaś się zwodzić. I myślę, że jeśli zaczynasz się na niego złościć... to znak, że robisz krok do przodu a to daje kolejną nadzieję, że zaczynasz żyć. I bardzo Ci tego życzę :cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez tytania » 25 maja 2008, o 13:28

Właśnie, ewka ma racje. Jeszcze niedawno pisałaś, że bardzo byś chciała być na niego zła, ale nie potrafisz. Teraz ta złośc przychodzi i to dobry znak! Ale nie możesz dać się tez jej ślepo porwać.
To co Ci się przytrafiło jest strasznie niesprawiedliwe... :( Obarczasz winą pinde. Nie twierdze, że nie słusznie, ale rzeczywiście największa wina leży po stronie Twojego męża. Mężczyzna nie da się uwieśc jeśli sam tego nie chce. On chciał. Czy to ważne, ze to była ta kobieta czy jakaś inna?
Ja ostatnio chce wierzyć w to, ze wszystko dzieje sie z jakiś przyczyn. Pewnie za jakiś czas też to dostrzeżesz tak jak wiele innych osób i dojdziesz do wniosku, że dobrze się stąło.
Trudno w takiej sytuacji się pozbierać, cieszyć się z małych rzeczy, żyć... Rana rośnie, krwawi i boli. Ale to minie. Musi.
Jesteś fajną mamą nawet jeśli trochę smutną ostatnimi czasy. Jesteś fajną mamą,bo jestes dobrą mama kochającą swoje dzieci i one to widzą! A jeszcze niedawno bałaś się, że tego nie dostrzegą, ze jednak wesoły kaktus będzie dla nich "atrakcyjniejszym rodzicem".
Cięzko zobaczyć te małe dobrze rzeczy, które się zdarzają, ale one istnieją.
To jasne, że bardzo cierpisz, ale naprawdę wiele ludzi przechodzi to samo i dobrze sobie to uświadomić... Tak naprawdę nie znamy dnia ani godziny. A jeśli masz tylko tydzień życia? Albo tylko miesiąc i nie wiesz o tym? Cz w perspektywie tego nie pomyślisz "Tyle jeszcze nie zdążłabym zrobić, zobaczyć!". Może teraz odpowiesz "I tak nie mam siły, chce, żeby to się skończyło, mogłabym umrzeć za tydzień!". Ale mówisz to w strachu, złości i bólu, a tak naprawdę masz dużą wolę walki. Skąd wiem? Bo wstajesz, to idziesz dalej, bo przecodzisz przez kolejne etapy, bo piszesz tutaj!
Zizi, to tylko etap, liczy się cel. A celem jest szczęśliwe życie, samej czy z kimś, ale szczęśliwe. Więc przejdź przez ten etap z wysoko podniesioną głową. Liczy się cel.
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez zizi » 25 maja 2008, o 18:06

kolejny etap?......a co to?życie to jakiś maraton????

po co to wszystko?

dlaczego mam być silna ?

dlaczego mam nie mścić się na kimś kto wbił mi nóż w plecy? :evil:

dlaczego ja mam trzymać sie zasad?a inni robią co chcą?

Ja nie jestem taka idealna!!!!!!!!

a może po prostu nie poradzę sobie :cry:

nie mam doświadczenia...nie mam przykładu...jak mam teraz żyć :cry: :cry: :cry:

wkurza mnie to,że muszę żyć.........po co??????
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez mahika » 25 maja 2008, o 18:11

ehh, to faktycznie lepiej sobie coś zrobić, kaktus zajmie sie dziećmi, beda wychowane na batonach.
Mam nadzieje jednak ze poczujesz sie lepiej, myślę o Tobie zizi, nie wiem jak rozwiązac to.
Jesli chodzi o nią tą kobiete to natyuralne ze jej nienawidzisz, łatwiej przelac całą złość na kogoś innego niz tego którego jeszcze pewnie kochasz.
Naturalne jest tez ze chcesz ją zniszczyć, ale co Ci to da, jestes dobrą kobietą, będziesz miała poczucie winy wkońcu kiedy ochłoniesz, moze nie predko, ale po co robić coś co nie jest w Twojej naturze.
Mozesz myslec ze piepsze jak potłuczona, troche nie moge zebrac sie w kupe i trudno wyrazić mi to co mam w głowie.....

Tym czasem proponuje Ci jeszcze raz przemyślenie sprawy wizyt u kaktusa, z dziećmi dużo mów o tym i bądź dobra dla siebie.
Jeśli zemsta Ci pomoże to przemyśl dokładnie wszystko zanim zrobisz pierwszy krok.
Wcale nie jestem po jej stronie, myśle o niej brzydko (k., dz.) ale mam skrzywiona psyche.
Jednak mysle też że z niego to penis wstrętny i raczej wina w 90% jest jego.

:pocieszacz:

Co dziś robiłaś zizi :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez zizi » 25 maja 2008, o 18:34

.....nie płakałam...

więc nie jestem spuchnięta.....ubrałam się ładnie,umalowałam....jakby mnie ktoś obcy zobaczył nie zorientowałby się,że rozpadam się.......

staram się nie poddać....

....jestem wkurzona.....chętnie zrobiłabym coś przykrego tym dwóm głupim osobom :evil: :evil:

..ale powstrzymuje się.....

postanowiłam wymazać pindę z pamięci...napisałam jej ostatniego smsa.....

,że nie jest warta rozmowy ze mną....że jest podła i żeby zawsze pamiętała jak skrzywdziła mnie i dzieci .......że wymazuję ją z pamięci ,bo szkoda myśleć o takiej jak ona...żeby pomyślała zanim wepcha łapy po cudzego męża....bo konsekwencje mogą być tragiczne....


może macie rację powstrzymując mnie.......szkoda,żebym dłużej męczyła się przez pindę....ona i tak wie ,że zawaliła...a niech boi się..niech nie zna dnia ani godziny,kiedy dotrę do jej męża....nastraszyłam ją..wiem,że boi się..

mam satysfakcję.

postaram się już nigdy do niej nie pisać...niech sobie żyje dalej..niech spada....

A co do kaktusa to jeszcze pomyślę...jak policzę się z nim :twisted:

Kurcze ta złość pomaga mi.....nawet myślenie,że mogę jakoś mu dokopać...

Może ostatnio faktycznie byłam już na dnie....

W czwartek myślałam,że nie przeżyję :cry: :cry: :cry:
Czułam sie podle...naprawdę..naprawdę myślałam czy nie lepiej skończyć z tym życiem..na zawsze.



A dziś jakoś zleciało.....
rano bałam się....bo niedziela to szczególnie trudny dzień....

Teraz cieszę się,że dzieci wolały pójść na podwórko..niż jechać do kaktusa.
Jeszcze trochę i on ....obudzi się z ręka w nocniku....zupełnie sam....

życzę mu samotności!

Jeszcze do niego dotrze co stracił.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez ewka » 25 maja 2008, o 18:47

zizi napisał(a):kolejny etap?......a co to?życie to jakiś maraton????
po co to wszystko?
dlaczego mam być silna ?
dlaczego mam nie mścić się na kimś kto wbił mi nóż w plecy? :evil:
dlaczego ja mam trzymać sie zasad?a inni robią co chcą?

Oczywiście, że maraton, a Ty bierzesz w nim udział, Zizi.
Po co? Bo dano Ci życie i należy je "wypełnić".
I masz być silna, bo do pokonania jeszcze ileś tam i na to trzeba sił.
Mścić się... nie, zemsta będzie zjadać Twoją energię, będzie Cię niegatywnie nakręcać... ale jak tam sobie chcesz.

zizi napisał(a):dlaczego ja mam trzymać sie zasad?a inni robią co chcą?

Heh, jakbym czytała nastolatkę, której rodzice nie pozwolili iść na dyskotekę;) Zizi, zasady nas w życiu obowiązują. Koniec i kropka. Nie ma "inni" - Ty sama odpowiadasz za swoje życie i za zasady, których się trzymasz lub które łamiesz.

To jak inni kradną, to ja mogę też?

Twoja złość jest dobra, ale nie idzie (wg mnie) w dobrą stronę - ona ma CIEBIE budować na nowo. Po co tyle zła wysyłasz w tamtą stronę? Po co tracisz na to swoją energię? Rozliczą nas kiedyś z naszego życia, każdego z osobna... nie warto bawić się w sędziego (wg mnie).
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 25 maja 2008, o 19:11

Dobrze Zizi, ze ochłonęłaś...
Podniesiesz się, poukładasz sobie

:serce:
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez echo » 25 maja 2008, o 20:04

zizi
kurczę trzymaj się mocno. Teraz jesteś Ty kontra dwa degeneraty. I wygrasz !! za jakiś czas.
Ja też jestem tych zdradzonych i nie uważam zdrajców za godnych szacunku i pieprzonej tolerancji. Przez to wydaje im się, że mogą budować swoje "szczęście" dosłownie na zwłokach innych ludzi. Też szczerze życzę im wszystkiego najgorszego. Nie wiem czy to coś pomoże, ale zawsze można wyobrażać sobie ich katusze w piekle ;)
Tak czy inaczej po fazie wściekłości, którą dobrze wyładować na sporcie tudzież na kaktusie tak przy okazji, MUSI nastąpić faza "olewki". Jak się wyzłościsz - osiągniesz tę fazę i będzie to przyjemna odmiana, złość i poczucie bezsilności będą co prawda czasem powracać , ale i tak będzie lepiej. A potem zaczniesz się usmiechać i będzie dobrze. Nie trać lata , już wystarczy.

ściskam mocno. bardzo.
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez Honest » 25 maja 2008, o 20:34

Zizi, zastanów się nad zemstą nad kaktusem.
Zemsta mojej matki na ojcu zaowocowała tym, że z nią nie utrzymuję kontaktu i to się nie zmieni.

Przemyśl to...
:buziaki:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez zizi » 25 maja 2008, o 22:58

to co niby mam zrobić z tą złością????
znowu wdusić w siebie?...

wiecie dobrze,że mam poczucie winy,że jestem zła na siebie,że nieraz myślę,że jakbym ...kiedyś...wcześniej ...inaczej....itd...itp...że byłoby lepiej,że on nie miałby powodu szukać szczęścia....

to bzdura!!!!!To irracjonalne poczucie winy niszczy mnie....

nie dam sobie wmówić,że to moja wina :evil:

ja naprawdę szukałam różnych dróg wyjścia,dojścia do kaktusa...

A on ewidentnie olał mnie,moje starania,moje potrzeby! :evil:

On poszedł na łatwiznę.....on myślał tylko o swojej dupie !

On nawet nie próbował..................................

Dawniej był inny.


a potem zamienił się w...kaktusa......

BO TAK MU BYŁO I JEST LEPIEJ.

Przez niego podziało sie WIELE przykrego w moim życiu
:cry: :cry: :cry: :cry:
Nigdy wcześniej nie niszczyłam ....dosłownie....nie niszczyłam siebie z bólu,zadanego przez kaktusa.

I co ja niby mam zrobić z tą złością,na którą on zasługuje????????

O tej pindzie już nie wspominam....ona dla mnie nie istnieje....

Nad czym mam sie zastanawiać?
Mam rozczulać sie nad biednym kaktusem?

Muszę wreszcie wściec się na niego!

On zasługuje na to!!!!!!!!

Zawiódł i spieprzył na całej linii...........................

Na razie ja tu wściekam sie na kaktusa.....nic mu nie zrobiłam,i nie zrobię.Nie bójcie sie nie wiadomo jakiej zemsty :shock:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez bunia » 25 maja 2008, o 23:24

Dusisz w sobie te emocje bo tak na prawde po nim sie nie przejechalas....nie jestem za robieniem awantur ale sadze,ze by Ci ulzylo gdybys mu to wygarnela....a potem pewnie sie uspokoisz :bezradny:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 61 gości