Witaj miśka!
Nie wypowiadałam sie nigdy w Twoim watku ale go uwaznie sledziłam i czesto zastanawilam sie co u Ciebie.
Eh powiem Ci ,ze to jakas masakra...ale ja widze mimo to pozytywna strone tej sytuacji..moze wreszcie przejzysz na oczy i zobaczysz ,ze wszystko zalezy TYLKO OD CIEBIE!!! Albo stracisz dzieci
Ja tez jestem matka,tez miałam dragowy epizod w zyciu,moze nie tak ostry ale cos tam zostawil .Jaa wyznaje zlota zasade ,o ktorej pisze tez pukapuk
UNIKAM sytuacji zwiazanych z cpaniem i tyle, zreszta dziecko jest dla mnie taka lampka kontrolna wiec mowy nie ma>Ale to Ja.
Widze,ze u Ciebie zaczol sie narkomański ukladzik.To dla mnie taka zabawa w kotka i myszke,nikt na nikim nie moze polegać.
Widze ,ze dla Was cpanie jest najwazniejsze... smutne to.
Kiedys pisalas ,ze dzieci nic nie rozumieja ,bo sa zbyt małe..nawet nie wiesz jak bardzo sie mylisz!
Zła jestem na Ciebie miśka
uzalasz sie nad soba a masz dla kogo żyć!
Wiesz juz ,ze na meza liczyc nie mozesz(on na siebie zreszta chyba tez nie)wiec jedna mysl mi przychodzi do glowy ZROBIC ZE SOBA POZADEK,zabrac dupe w troki z dzieciakami daleko od tego syfu i postarac sie zyć NORMALNIE
Mam wrazenie ,ze jak zostaniecie ze soba na ta chwle to tak jakby "wiodł slepy kulawego" Ty mu nie pomozesz a i on Tobie...
Mam wrazenie,ze kreski wyznaczaja wam droge w zyciu a do cholery sami juz nie jestescie!
Zycze Ci dziewczyno wiele sił abys mogla wyjsc calo z tego.
p.s. mysle,ze czas wreszcie zaczac szukac profesjonalnej pomocy...
pozdrawiam!!