przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 24 maja 2008, o 00:14

zizi napisał(a):dziś nie wytrzymałam i męczyłam tą pindę smsami...niech wie,że przez jej zachowanie jestem załamana...walczę o życie...że jej kurestwo rozwaliło rodzinę...bo ona pogłębiła kryzys..pokazała kaktusowi ,że może zdradzić :evil:

No i lepiej Ci po tym, Zizi? Jak lepiej, to dobrze... aczkolwiek "pinda" czy "franca" sama "kurestwa" nie zrobiła. Każdy normalny człowiek wie, że można zdradzić... jedni zdradzają, inni nie. Twoja złość niczemu nie pomoże - lepiej wytrzep dywany i spójrz realnie, Zizi. Rozwal w końcu ten zaklęty krąg, w którym tkwisz i tkwisz, czas ruszyć dalej... grzebanie w tym i obarczanie wszystkich winą nie ma sensu (wg mnie). Skrzywdzono Cię i naprawdę jest mi przykro, ale jeśli dasz się w tym zamrozić.... Boże, to jak chcesz żyć?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez agik » 24 maja 2008, o 08:06

Zizi
A do czego jest Ci potrzebne to, zeby ona tez cierpiała? Będzie Ci od tego lepiej? Cofniesz czas? Zmusisz kaktusa do tego, żeby Cie kochał?
Tak serca nie wyleczysz.

Trochę się zapadłaś Zizi. Wiem, ze długo walczyłaś, wychodziłaś z siebie.
Karmiłaś się nadzieją, a nadzieja okazała się trucizną.
A Ty uzalezniłaś się od trucizny i pazurami się jej trzymałaś.
A teraz co? chcesz kolejnej trucizny?

W jaki sposób pognębienie tamtej kobiety przyniesie Ci ulgę?
Albo dokopanie kaktusowi? Zastanawiałaś się?

Zizi masz w ręku wszystkie karty, które pozwolą Ci odebrać sprawiedliwość.
On musi płacić na dzieci. Do miłości i zaangażowania w sprawy dzieci go nie zmusisz. Mozesz przygotować dzieci.
Możesz zaangażować listy do niej w sądzie. Mozesz walczyć o rozwód z orzekaniem o winie. Tylko trzeba Ci 5 lat szarpania się?

Zizi- trzeba wstać!!! A przynajmniej spróbować.
Podniesiesz się, ale trzeba zaczać.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez zizi » 24 maja 2008, o 11:49

nie wmówicie mi że ta pinda jest święta,ze nic nie zrobiła.....

jestem na nią wściekła...

mam zamiar dogryźć jej...dotrę do jej męża i też rozwalę jej małżeństwo...niech poczuje BÓL!!!!!

nie mogę wciąż kumulować złości!!!!!TA pinda odpowie za swoje czyny!!!
Może jest miła,fajna..ale przekroczyła granicę....teraz ja przekroczę granice i będę ją gnębić!

A z cholernym kaktusem też sie policzę....

Dla niego najgorsza będzie moja obojętność...

Jeszcze pokażę mu,że mam go gdzieś,że nie chce go ,bo zmienił się,bo jest egoistą bez zasad!!!!!!!


Jestem bardzo słaba,wszystko mnie boli,nie mogę spać,nie mogę jeść,z trudem oddycham....

Może to to DNO ,z którego mam odbić się.....i zacząć żyć?

Ciężko mi...nie widzę sensu życia....

To nie tak miało być :cry: :cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Honest » 24 maja 2008, o 11:59

---------- 11:57 24.05.2008 ----------

Zizi...

Czytam Twój wątek od początku: kiedy jest Ci lepiej, cieszę się, smucę kiedy cierpisz. Przyznam, że nie wiem jak możemy Tobie pomóc. Rozumiem te emocje, które Ci towarzyszą - chyba nic nie boli bardziej za zawiedzione uczucie.

Chcę się odnieść do sprawy z jego kochanką. Zizi, czy jeśli powiesz o tym jej małżonkowi - poczujesz się lepiej? On będzie cierpiał tak jak Ty teraz. Poza tym, to nie ona jest winna rozpadu Waszego małżeństwa, to nie ona przypieczętowała zbliżający się rozwód. Kiedy dwoje ludzi się kocha, rozumie, szanuje - trzecia osoba nie ma szans zaistnieć w takiej relacji. Kaktus naprawdę nie realizował się w tym związku, co nie jest twoją winą absolutnie, ale z tego co piszesz, co on mówi - tak to widzę. Oczywiście nie miał prawa Cię zdradzić, za to go potępiam, ale Zizi, czy on jet winny, że jego uczucie do Ciebie zbledło...??? Serca nie da się zmusić do miłości...


Powiem Tobie coś. Moi rodzice w środę się rozwiedli. Mieszkali ze sobą, ale nie zyli razem kilka lat. W tym czasie Tata się zakochał w koleżance, moja matka chciała zniszczyć Tatę, z zazdrości i pewnie gdybym nie wzięła spraw w swoje ręce - zrobiłaby to. Tata jest z tą kobietą i jest najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi, mieszkają razem...

Zizi, nic bardziej nie rani dzieci jak szarpanina w sądzie... Orzekanie o winie to świetna sprawa, ale poczytaj w internecie, jak trudno wygrać taka sprawę...

Zizi, prawdziwa miłość to taka, która trwa wiecznie. Wiem, że teraz nie czas o tym myśleć, ale wiem, że kiedyś na tym forum napiszesz: ZAKOCHAłAM SIę!!!!

---------- 11:59 ----------

Zizi, jeśli zniszczysz jej małżeństwo, zniszczysz ją - to czym się będziesz różnić od niej??? Przepraszam, rozumiem twoje emocje, ale tak nigdy nie zaznasz spokoju.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez zizi » 24 maja 2008, o 12:25

ja chcę ją zniszczyć.....chcę żeby ona cierpiała....to co mi zrobiła jest podłe....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Honest » 24 maja 2008, o 12:28

Zizi, emocjom nie można zaprzeczać i nie rób tego. Jednak nie idź za głosem tych emocji bo bedziesz potem tego żałować... A czasu się nie cofnie. Jaki przykład dasz Zizi dzieciom - jak ktoś Cię zrani - niszcz go!!! Tego chcesz??? TY TAKA NIE JESTEś...

Zizi, to nie jej wina - gdyby nie ona, Kaktus znalazłby inną. Uczucia - tego zabrakło ze strony kaktusa. I kogo za to winić????
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez wielorybica » 24 maja 2008, o 13:22

myslę, że Honest mądrze gada...to nie ona a on Cię zranił Zizi i jeśli złość pomaga to złość się na kaktusa...naprawdę nie warto, żebyś się szarpała z tą kobietą...może ona nic nie wiedziała, przecież nie wiesz co kaktus jej mówił, jak przedstawił sytuację...zajmij się sobą i dziciakami, z perspektywy czasu zobaczysz jak to dobrze pomyśleć o sobie, że dało się radę, że ma się klasę, że nie pogrążył się człowiek w wyniszczającej nienawiści...
myślę o Tobie i dopinguję!
wiem, że dasz radę!
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez bunia » 24 maja 2008, o 14:10

Hmm....w ten sposob dasz im satysfakcje i umocnisz ich zwiazek.....dasz mozliwosc do "usprawiedliwienia" ich samych.....nie warto...moim zdaniem.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez mahika » 24 maja 2008, o 15:53

A z tymi dziećmi to pytam bo dla mnie to troche wygląda tak jakbyś miała przekonanie ze dzieci są pomostem do kaktusa, masz zawsze nadzieje ze jak tam pojedziesz to stanie sie cud. Myśle ze nie powinnas mu ułatwiac kontaktów z dziecmi. On nie musi sie w żadnym, stopniu wysilac zeby mieć Ciebie i dzieci. Moze czas to zmienić. Moze tak myslisz ze robisz to dla dobra dzieci ale zastanów sie czy gdybys go olała i nie przywoziła dzieci to zacząłby sam szukać z nimi kontaktu?
Dziad idzie na łatwizne. Wyznacz terminy kiedy ma odwiedzać je. Nie to trudno....
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Honest » 24 maja 2008, o 17:08

Wielorybica ma rację. Nie wiadomo co on jej mówił, może sugerował, że to już i tak koniec Waszego małżeństwa - to bardzo częsty schemat w takich sytuacjach.

A w kwestii dzieci to mahika ma dużo racji - wygodnie mu tak jak jest bo zadka ruszać nie musi. Tylko czy nie lepiej inicjować te kontakty dla dobra dzieci??? No nie wiem... Bo jakość tych "wymuszanych" kontaktów jest wątpliwa...
No co jak co, ale żeby dzieci tak zostawić???????????? :evil: :twisted:
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez mahika » 24 maja 2008, o 17:14

czy ja wiem czy to jest złe?
Moja koleżanka robiła tak samo, zaprowdzała małą do tatusia, prosiła zeby ja brał ze sobą, spędzał znią czas, a on wielki pan miał wszystko gdzieś. Przychodził wtedy kiedy mu sie chciało. I nadalk tak robi, tyle że ona mu wyznaczyła dni. pon. śr. pt. jak nie pasuje to spadaj. Mówi małej. Tatuś odwołał spotkanie idziemy do babci, idziemy do parku, będziemy piec ciasto, zadzwonimy po koleżankę. Na poczatku było jej przykro, ale dziecko zdązyło przywyknać do tego ze tatuś nie ma czasu, jednocześnie pozostając szcześliwą i rezolutną dziewczynką z mamą. Ma 6 lat, ta sytuacja trwa juz 1,5 roku.
Dodam zizi że koleżanka poznała faceta, który kocha je obie :)
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez zizi » 24 maja 2008, o 17:25

Mahika najpierw odpowiem tobie.

Dzieci nie są pomostem...uwierz mi,że gdybym tylko mogła to zabroniłabym im jeździć do ojca.

On teraz nie zasługuje na miano ojca...nie robi niczego co robi prawdziwy tato.

JA JEDNAK NIE ZABRANIAM DZIECIOM jeździć do sklepu..NIE ROBIĘ TEGO,BO WIEM,żE ONE...PODKREśLAM ONE...POTRZEBUJĄ JAKIEGOKOLWIEK KONTAKTU Z OJCEM..
a tatuś nigdy nie ma czasu..poza tamtą jedną niedzielą gdy łaskawie znalazł czas i pobył z dziećmi poza sklepem.A to był jeden raz na dwa miesiące!!!!

Przedwczoraj lał deszcz...dzieci chciały pobyć z ojcem...to je zawiozłam.Robie to dla dzieci,nie dla kaktusa!
Gdyby dzieci miały czekać,aż kaktus znajdzie chęć,czas i przyjedzie po nie....to nie wiem ile musiałoby to trwać.Sklep jest jedynym miejscem kontaktu dzieci z ojcem.Miałabym im to utrudniać?
Jak są dni,że one nie chcą tam jechać ja nigdy nie nakłaniam ich do tego...nawet w duchu cieszę się,że mają coraz mniej ochoty i zapału na jeżdżenie do sklepu.

Dzieci nie są głupie i widzą ile ja dla nich robie ,a ile ojciec.

Córka niedawno sama mi powiedziała:Mamo ty troszczysz sie o nas,dbasz o nas..a tato tylko kupuje nam batony....

Taka jest prawda....on nie robi teraz nic dla dzieci...nie troszczy się..nie pyta co u nich...rozmawia tylko o bzdetach!


Buniu z tego co mówi mi ta pinda ..to oni nie są razem....więc nie ma żadnego związku...chyba,że ona kłamie...


Honest .Wielorybico....jak to ona nie jest winna! jest! poznała mnie zanim zaczeła "pocieszać"biednego kaktusa...doskonale wiedziała,że jestem ja i są dzieci!.......mimo to brnęła dalej...pisała w listach...kochany nie możemy być razem....masz zizi masz cudowne dzieci....pisała tak i....kusiła....pisała ,że on pokazał jej co to znaczy czuć całym ciałem....że ich "miłość "nie powinna sie wydarzyć....i kusiła dalej..rzygać mi sie chce...jestem wściekła na nią!!!!!bo gdyby ona potrafiła postawić granicę,powiedzieć nie,dość....to sprawy potoczyłyby sie zupełnie inaczej.
A ona była super,była wspaniała...nie wymagała..tylko pocieszała biednego dupka....
Gdyby nie wiedziała o mnie to nie wściekałabym sie na nią...a tak jestem cholernie na nią zła! chciałabym,żeby cierpiała...po tym co zrobiła...

Jak ktoś ukradnie rzecz to może iść za to do więzienia..a jak pinda ukradnie męża,rozwali rodzinę to co?...nie ma konsekwencji?........


Może macie rację,że nie tędy droga...że zemstą nic nie wskóram...
To co mam zrobić z tą wściekłością,która we mnie narasta?!!!!! :evil:

Najchętniej rozszarpałabym ich oboje...ani ona ani on nie byli ubezwłasnowolnieni...wiedzieli co robią!
Nic ich nie tłumaczy!
Co z tego,że w naszym małżeństwie pojawił sie kryzys....
Gdyby nie ta pinda....moglibyśmy z niego wyjść!!!!!
Ona zawróciła kaktusowi w głowie.....odblokowała bariery!!!!on teraz poczuł się "atrakcyjny "dla innych,nie tylko dla żony...


A co niby mogłabym zrobić kaktusowi,żeby poczuł moją złość?
I ja mam się na nią nie złościć!!!!!!mam sie nad nią rozczulać?

Chyba powoli dopuszczam złość na niego do siebie.
Cham jeden...jeszcze pożałuje,że mnie skrzywdził!
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Honest » 24 maja 2008, o 17:56

Zizi, gdyby nie ta, to byłaby inna. Czy ona Tobie coś obiecywała??? Ślubowała wierność i miłość/?? NIE. To kaktus przysięgał przed Bogiem.
Jeśli zdarzy sie zdrada - jaka klowiek, z reguły kwestią czasu jest rozpad związku, albo - meczenie się w nim i udawanie, że jest ok. Gdyby nie ona Zizi, byłaby inna bo kaktus chciał innej kobiety. Moja Droga, mówisz, ż ten kryzys dałoby się rozwiązać... Jak??? Gdyby można było to uczynić to teraz spacerowałabyś z kaktusem i dziećmi w parku, a nie cierpiała ciałem i duszą.

Zizi, czas się obudzić, przestać żyć złudzeniami... Wiesz jak trudno jest nam patrzeć jak cierpisz??? Czasami miłość się kończy i nie ma to związku z osobami trzecimi - one są konsekwencją wypalania się uczucia Koniec następuje w chwili gdy osoba zaczyna szukać kogoś poza związkiem - wtedy najcześcniej jest za późno na ratunek...
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez zizi » 24 maja 2008, o 18:01

....nie potrafię tego zaakceptować.......

.....mieliśmy byś ZAWSZE razem....

..i zła jestem na wszystkie pindy,które pchają łapy po cudzych mężów :evil: ...gdyby nie było takich bab..mężowie nie mogliby zdradzać....

po prostu..dla mnie pewne zasady są ŚWIĘTE....i nie rozumię jak można je łamać...jak można tak skrzywdzić inną osobę..

TO PODŁE!!!!!!

obydwoje zawalili....
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Ladybird » 24 maja 2008, o 18:02

A w moim przypadku tatus sie opamietal po wielu latach, choc to zawsze jest trudna sytuacja dla dzieci. Rozstanie rodzicow, to nie tragedia, uczy zycia, moje dziewczynki kochaja tate i obecnie jak sa juz prawie dorosle to same walcza o swojego o tate. on niby zawsze sie interesowal, ale z czasem to roznie bywalo, praca to byl priorytet. Obecnie moj eks jest w zwiazku ze wspaniala kobieta, ktora dba o moje dzieci lepiej od niego . I przypomina mu ,ze jest tata, choc sama ma swoje dzieci. takie dziwne sa losy ludzkie, ja zostawil maz po kilkunastu latach dla mlodszej laski, a ona zakochala sie w moim eks. Dziwie sie jej , bo to fajna babaka, ale milosc nie wybiera.
Wyobrazcie sobie, ze oni mieszkaja w moim domu jak wyjezdzam do Norwegii do mojego lubego i opiekuja sie dziecmi?
takie to zycie nieprzewidywalne jest, Zizi, takie jest...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 199 gości