Pogubiłam sie juz całkowicie ;(

Problemy z partnerami.

Pogubiłam sie juz całkowicie ;(

Postprzez maluda » 21 maja 2008, o 14:00

Dziewczyny proszę pomóżcie mi na to jakoś spojrzeć bo całkowicie się już w tym wszystkim pogubiłam. Przepraszam, jeśli to co piszę jest chaotycznie napisane i niegramatycznie. Od ponad roku przebywam za granicą. Tutaj właśnie poznałam swojego obecnego partnera. Na początku wszystko było sielankowo. W sumie to na początku traktowałam ten związek z przymrużeniem oka. Jednak z dnia na dzień urzekał mnie coraz bardziej, swoją upartością, troską o mnie itp. Zamieszkaliśmy razem w domu, który od niedawna wynajmował. Ustaliliśmy jednak, że każdy płaci za siebie, a jedynie zakupy robimy raz ja, raz on. Wszystko układało się, każdy z nas miał jakieś tam plany, swoje marzenia o czym zawsze rozmawialiśmy. Mówiliśmy o swoich problemach, o swoich poprzednich związkach itp. Pewnego razu jednak otworzył się przede mną, opowiadając całą swoja historię życia, że pochodzi z rodziny rozbitej, mamę stracił mając 10 lat, ojciec był alkoholikiem i w sumie w tragicznych okolicznościach zginął; że po tym wszystkim był w związku z 15 lat starszą od siebie kobieta, z która się rozstał po 12 latach wspólnego życia. Obecnie mam wyrzuty sumienia, że nie powiedziałam wtedy sobie po co mi to, po co pakować się w związek z kimś kto nie miał nigdy pozytywnych wzorców. W sumie nigdy nie myślałam negatywnie o takich osobach bo sama znam takie osoby które miały źle w domu ale zdały sobie sprawę że chcąc być szczęśliwymi muszą cos w sobie zmienić. Wtedy już dałam mu delikatnie do zrozumienia, że chyba nie będziemy do siebie pasować. On mimo wszystko dalej mnie zdobywał, troszczył się o mnie, stwierdzał, że wie że to co było jak był mały było złe i on nie będzie powielał tego w kolejnym związku, ze zdaje sobie sprawę z tego co przeżył i że niektóre zachowania może powielać.
Wpadłam po uszy, było sielankowo, dogadywaliśmy się, w jakiś sposób uzupełnialiśmy się. Jednak od pewnego czasu się zaczęło wszystko psuć. Pierwsze zdarzenie miało miejsce koło grudnia, kiedy dowiedział się, że jego eks przylatuje za granice. Mimo jego sprzeciwów przyleciała i zamieszkała u jego siostry. Obecnie z tego co wiem znalazła dobrze płatną pracę i wynajmuje dom po siostrze mojego faceta która już wróciła do kraju. Wtedy zaczęły się jego doły, kiedy miałam ochotę z nim po pracy porozmawiać, stwierdzał, że mam go zostawić, że jest zmęczony itp. Tak było przez ok. 2 tyg. Święta spędzałam razem z nim, nie były to udane święta bo w sumie pomoc od niego uzyskałam dopiero gdy miałam coś gotować. Ubieranie choinki było tylko moją praca-nie naszą wspólną. W wigilię usłyszałam, że nie lubi po prostu świąt. Święta spędziliśmy z moimi rodzicami, którzy traktowali go jako mojego dobrego kolegę nie dając mu żadnych znaków że go traktują jako przyszłego zięcia czy cos w tym rodzaju. Miało być miło i tyle.
Po świętach, sama już nie pamiętam jak to było ale oznajmił mi, że będzie lepiej jak zacznę szukać mieszkania. Na moje pytanie czy mówi poważnie odpowiedział najpierw potwierdzająco a później przecząco. Sama zgłupiałam. Teraz myślę, że wtedy byłaby to najlepsza opcja-wyprowadzić się od niego, ale nie potrafiłam odejść.
Ten cały czas od przyjazdu swojej eks podtrzymywał z nią kontakt, stwierdzał, że „pamiętaj ja zawsze jestem..” Na moje pytanie czy przypadkiem ten związek nie trwa nadal, odpowiadał że pomiędzy nim a nią wszystko skończone i że to tylko kumpelstwo i nic więcej; ŻE JAK ON COŚ MÓWI TO TAK JEST I KROPKA.
Moja obecna praca, którą ciągnę od tamtego czasu, zanim zaczęłam z nim mieszkać utrudnia mi samodzielne docieranie do domu. Jedynym środkiem lokomocji było auto mojego partner który na początku sam zobowiązał się po mnie przyjeżdżać po godzinie 22, tym bardziej że nasz dom znajduje się bardzo daleko, przy drodze bardzo ruchliwej. Od niedawna jednak jego plany się chyba zmieniły wobec mnie. Bardzo się cieszę z tego, że mu się powodzi, ponieważ otworzył swój własny warsztat i obecnie ciągnie dwie prace. Rozmawiałam z nim, że obawiam się czy przypadkiem na tym nie ucierpi związek i zarówno jego zdrowie. Wtedy też mi powiedział, że to wszystko zależy ode mnie jak ja podejdę do tej sprawy. Stwierdził, że niestety nie będzie wstanie teraz po mnie przyjeżdżać, bo jak to on określił „nie ma zamiaru się zajeżdżać ,ze to dla niego niebezpieczne tak szybko pędzić z tej drugiej pracy i wogóle”. Stwierdziliśmy, że skoro tak będzie to na jakiś czas najlepszą opcją będzie kupić rower, ale to tylko na jakiś czas. Niestety ostatnio jak wracałam do domu, miałabym wypadek. Jeden z kierowców zaczął wyprzedzać na trzeciego w miejscu niedozwolonym kolumnę oczekujących aut aż wykonam manewr skręcania. Najadłam się wtedy strachu. Dobrze, że zakończyło się to tylko lekkimi zadrapaniami i upadkiem do rowu. Mój partner jakoś niespecjalnie się tym przejął, stwierdzając ze znowu dramatyzuje, ze mam na siebie nastepnym razem uwazać albo „wracac z bucika albo brac taxi”. Zdalam sobie sprawe ze te jego obietnice na tymczasowa moja jazde rowerem to jego obietnice i ze już w tej sprawie nie mam co na niego liczyc. Zapytalam się jego w takim razie co będzie jak zacznie padac i będzie zima-stwierdzil ze musze kupic sobie auto bo on zawsze marzyl o warsztacie i nie będzie z niego rezygnowal. Od tego momentu zaczeam myslec o sobie, nad możliwymi opcjami odnośnie kupna auta czy zbieraniu forsy na studia.Wiem jednak ze kupno auta oznaczać będzie dla mnie wyrzucenie pieniędzy bo nic mi po aucie w Polsce który ma kierownicę z prawej strony a nie z lewej. W momencie kiedy się dowiedział o moich planach stwierdzil, jak ja tak mogę ze nie mam mysleć jak egoistka, że wedlug niego tak teraz robie; że jestem pod wpływem rodzicow bo wg niego rozmawiam z nimi raz na tydzień; że on uzależnil się ode mnie a ja od niego; że wg niego związek powinien być luzny i takie jego poprzednie związki wlasnie były……; że zachowuje się jak biedna i pokrzywdzona osóbka;((
maluda
 
Posty: 13
Dołączył(a): 9 lip 2007, o 20:39

Postprzez nana » 21 maja 2008, o 15:30

yyy... faktycznie... przeczytałam i niewiele zrozumiałam. możliwe, że coś mi się poplątało, ale w zasadzie, to wychodzi mi, że:
1) tak czy inaczej moim zdaniem powinnaś kupić sobie jakiś tani używany samochód - to pozwoli uniknąć pluchy i kilku nieporozumień. nie wiem jak długo zamierzasz żyć za granicą, ale wydaje mi się, że póki co nie planujesz powrotu, więc moim zdaniem zainwestować warto dla wygody i bezpieczeństwa. przecież chyba możesz sprzedać samochód jeśli byś planowała powrót do polski? w końcu partner, to nie szofer, ani sponsor, chociaż jeśli faktycznie mu się tak dobrze powodzi, to mógłby zaproponować częsciową pożyczkę na samochód.
Alternatywnie do zakupu samochodu możesz rozważyć zmianę pracy lub zmianę mieszkania (nie możecie wynając coś bliżej twojej pracy?)
2) nie mam kompletnie pojęcia skąd wzięłaś podejrzenia co do jego ewentualnego "dalszego związku" z ex? nie napisałaś dla mnie niczego konkretego na ten temat, jesli coś jest, to napisz. z tego co napisalas wynika dla mnie tylko, ze on zachowuje sie wobec niej ok. to chyba raczej dobrze? ma ja opluwać? no oczywiscie wszystko też zależy od tego dlaczego się rozstali, ale tego też nie wiem. jesli rozstali sie w pokoju, to dla mnie tu wszystko jest ok.
3) wydaje mi sie, że nie ustaliliście wzajemnych oczekiwań od związku. stąd twoje rozczarowanie tym, że on woli "wiecej luzu w związku". ja rozumie, że jak się kogoś poznaje, to trudno od razu mówić i ustalać wszystko, ale po jakimś czasie takie wzajemne oczekiwania się kształtują i warto o nich rozmawiać. może faktycznie partner oczekuje, że związek będzie luźny, partnerski i że zawsze pozostaniecie niezależni finansowo, że nie potrzbny mu ślub, że nie planuje dzieci? a może ty zakładasz zwiazek, w którym macie wspólne wszystko, mężczyzna zarabia na życie, a ty gotujesz i zajmujesz się dziećmi? Myślę, że warto, żebyście NA SPOKOJNIE zastanowili się jak widzicie wasz związek i przyszłość. Z pewnościa wyjdą jakieś różnice w oczekiwaniach i wtedy trzba szukać kompromisów, a jeśli się nie da, to trzeba się zastanowić, czy jesteście w stanie wzajemnie zaakceptować swoje oczekiwania i je spełniać. Czasami okazuje się, że jakieś oczekiwnie nie jest możliwe do spełnienia... wtedy tez jest kilka opcji, bo można odejść, ale można też poczekać, aż będzie możliwe do spełnienia, albo może samo oczekiwnie się zmienić pod wpływem czasu i sytuacji...

Nie wiem, czy moja wypowiedz ci coś da, ale mam taką nadzieję:)

trzymam kciuki
nana
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin

Postprzez wielorybica » 21 maja 2008, o 16:49

cześć maludo,
nie chce Cię martwić, ale troszkę wygląda mi to jakby przestawało mu zależeć na waszej relacji. mam nadzieje jednak, że nie mam racji.

pisałaś, że zauważyłaś u niego zmianę z chwilą pojawienia się jego byłej. może nie pytaj o byłą a o zmianę właśnie. może nie wiąż tych faktów ze sobą, bo to dla niego może być formą oskarżania o zdradę...powiedz mu, że masz wrażenie, że się zmienił i się po prostu zwyczajnie po ludzku o niego martwisz...jeśli będzie zapewniał, że wszystko ok i nie będzie chciał rozmawiać to może faktycznie powinnaś się wyprowadzić, żeby mógł Ci udowodnić, że jesteś dla niego tak ważna jak on dla Ciebie. wyprowadzka pozwoliła by Ci również rozwiązać problem z dojazdami do domu po pracy. a tak w ogóle jeśli boisz się jeźdźić rowerem w nocy to mu o tym powiedz. nie ma przecież w tym nic wstydliwego. poproś go o transport dopóty, dopóki nie kupisz sobie własnego auta lub nie wyprowadzisz się.

no i to o czym pisała już nana...zapytaj jak on sobie wyobraża wasz związek w bliższej i dalszej przyszłości...być może jest właśnie tak, że wasze oczekiwania zupełnie nie są zbieżne, a być może on boi się takiego zaangażowania mając w głowie matryce z dzieciństwa.

co do studiów to ja uważam, że to fantastyczny pomysł i napewno pozwoliło by Ci to na złapanie dystansu do dotychczasowego życia na wyspach. być może sama doszłabys do wniosku, że czas coś zmienić.

głowa do góry. siły i determinacji w poważnych rozmowach życzę...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez agik » 21 maja 2008, o 19:32

Heja Maluda

Rozumiem, ze się pogubiłas...
Chyba dlatego, ze poczułaś, ze masz odebrane, cos, co już uważałaś za swoje.
Rzeczywiście jakoś niefajnie zaczyna wyglądać ten chłód Twojego partnera.
Moze trochę jesteś przeczulona i chyba mieszasz troche drobiazgi z ważnymi sprawami. Bo jednak fakt, ze sama ubierałaś choinke ma trochę inną wagę, jak to, ze zbagatelizował Twój wypadek.

Zrozumiałam, ze niezbyt długo jesteście razem- moze minął pierwy okres zauroczenia i stąd takie trochę chłodniejsze traktowanie?

Moze rzeczywiście bładzi pamięcią w poprzednim związku- nie dlatego, ze coś tam ma na boku, ale po prostu wspomnienia?

Może jest przemęczony, albo mocno zajęty rozkręcaniem interesu? ( pamiętaj, ze faceci potrafą myślec tylko o jednej ważnej rzeczy na raz)
Albo w początkowej euforii, albo w stresie?
Może ma swoją "jaskinię"?

Moze są jeszcze jakies inne powody...

Niemniej jednak, to, ze kompletnie jakś nie zauważa Twoich ważnych spraw jest jakoś niepokojące.
Co do auta- jest trochę racji w tym, zebyś miała własny środek lokomocji. Nie wiem, jak długo zamierzasz być za granicą... ale jeśli to jest kilka miesięcy- to warto rozważyć zakup. Jesli to krócej- to może rzeczywiście rower wystarczy.
A z drugiej strony jakas tymczasowość przebija z Twojego listu. Zrozumiałam, ze Twoja przyszłość nie wiążę się z tym krajem, tylko z Polską. Za to jego plany wiążą się chyba z byciem "tam". To może on też nie wie na czym stoi?

Bez rozmowy się chyba nie obejdzie.

Trzymam kciuki
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez bunia » 21 maja 2008, o 20:09

Zwrocilam uwage,ze napisalas iz wedlug niego zwiazek powinien byc luzny i takie jego poprzednie zwiazki byly.....zapytaj co to konkretnie dla niego znaczy i jak to a w praktyce ma wygladac....luz w zwiazku mozna bardzo roznie interpretowac....byc moze juz w tym miejscu wasze oczekiwania sie mijaja.
Pozdrowka :wink:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez nana » 23 maja 2008, o 08:06

tak apropo's "luźnego związku - tak jak poprzednie", to może warto mu zwrócić uwagę na to jak skończyły się poprzednie związki?:)))
Avatar użytkownika
nana
 
Posty: 634
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 19:59
Lokalizacja: Lublin


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: eyifusajujaar i 111 gości