Ja nie wiem co było złe w nim..
Wiem co bylo złe we mnie..
Czy warto by go kochac?? Niektórzy mogli by stwierdzic że nie..a ja twierdze że TAK, tylko że on potrzebuje bardzo dużo takiego ciepła i miłości..
Co źle wspominam?? Okres gdy już nie byliśmy ze sobą a ciągle razem pracowaliśmy.
Oczekiwałam chyba wtedy od niego by był dla mnie taki jaki był gdy byliśmy parą..Tzn w tym sensie że zawsze wtedy mogłam sie do niego zwrócic z problemem, liczyc na niego, spędzi wspołnie czas.. Rozstaliśmy sie a do mnie nie dotarło że nie moge już oczekiwac od niego, że będzie mnie kochał..Byłam o niego zazdrosna. Stąd te wszystkie problemy, huśtawki emocjonalne itp..
On miał prawo wypic niezobowiązującą kawę z jego ex, gdy ta przychodziła do pracy i tez piła kawe..A mnie to bolało..
On miał prawo rozmawiac przez tel. z dziewczyna (tą po mnie - która teraz w ciązy jest - panną E.)...a mnie to wkurzalo..
Bolało mnie to ze już tak często ze sobą nie rozmawialiśmy, bolało że On już tak nie był za mną..a czasem także był obojętny..
W związku tez były te gorsze chwile..i jego gorsze zachowania..Jedno z nich co sobie przypominam to było związane z chrztem mojej chrzesniaczki...Onnie chciał pojechac ze mną bo nie polubił mojej siostry..Ja go prosiłam, namawiałam ale cąły czs był na NIE. W końcu decyzja ze pojade sama (z moimi rodzicami). W niedziele rano zadzownił z informacją że pojedzie..ale zostanie tylko w kosciele na chrzcie..Ja chyba byłam tą wiadomoscią tak ucieszona ze to..'pojade tylko do koscioła' do mnie nie dotarło.. Czyli usłyszałam tylko to co chciałam usłyszec.
Pojechalismy razem...(moi rodzice II samochodem), weszlismy przed chrztem do mieszkania mojej siostry i tam mój szwagier i jego rodzina oglądali mecz piłki noznej i cigale gadali o piłce..Temu mojemu, jak mi później powiedział, nie spodobało sie to, stwierdził ze nie ma zamiaru całej imprezy spędzic słuchając i oglądając piłke nozną..Jak sie okazało On nie cierpi tego sportu..Nie dało mi sie go uprosic by został ze mną na obiedzie, i jednoczesnie wstyd mi było przed rodziną zaniego, ze nie chce zostac i ze sobie pojechał..Całą impreze miałam zepsutą bo myslałam o nim, nie wiedziałam nawet gdzie pojechał..bo nie odbierał ode mnie tel i nie odpowiadał na smsy..To była nasza taka pierwsza przykra akcja..
A mój problem to było to że nalegałam na coś..nie potrafiłam odpuścic gdy cos nie po mojej mysli było..W końcu miarka sie przebrała po sytacji po której On postanoiwł sie ze mną rozstac.
Dziś wiem gdzie popełniałam błąd i ten błąd w moim życiu wyeliminowalam, przynajmniej w 80%.
Wcześniej tak wyraźnie tego nie widziałam.
Nie mam grubszych powodów by go nienawidziec, bym by zła na niego, bo za co?? Za to że mi napisał ze już nigdy nie chce miec ze mną kontaktu?? Widocznie miał powód by tak napisac...widocznie miał mnie dośc..
Czasu nie da się cofnąc...ale przynajmniej jest to jakaś nauka dla mnie...