przyszedł...

Problemy z partnerami.

Postprzez KATKA » 20 maja 2008, o 11:15

:serce: Zizi idziesz coraz dalej...nie zatrzymuj się.....wiem, ze ciężko smutno i źle....ale będzie lepiej....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 20 maja 2008, o 12:15

buniu, KATKO :serce2: :serce2:

...chyba tak....chyba boję się stracić nadzieję :oops: boję się powiedzieć sobie,że to już prawdziwy K O N I E C

przecież tak na prawdę mam mnóstwo realnych powodów,żeby być złą,
WŚCIEKŁĄ na kaktusa.....

kaktus to dupek,dupek,dupek,dupek,dupek :!: :!: :!: :!:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez KATKA » 20 maja 2008, o 12:27

Skarbie...musisz poczekać...pamiętam jak ja sie motałam między koncem a nadzieją....w końcu ta umiera ostatnia...bałam się ja starcić,.....bo myślałam, zę sobie nie poradzę.......ale wiesz co...to z czasem samo znaikło....jeszcze jakiś czas temu świtało mi w głowie pytanie...co by było jakby wrócił......czy bym się zgodziła.....ale pierwsze co pomyślałam to to, ze on nie będzie chciał...że nie wróci...wiec po co głupie myslenie.....zresztą...czy pozowliłabym znów na zatrucie swojego ja.......tego co tak ciężko było mi odzyskać o co walczyłam przez osttanie miesiące......jestem kimś zupełnie innym...i mimo problemów co chwila...jestem silniejsza.....nie wiem co będzie...ale po co sie bać...czas tak cholernie szybko plynie Zizi.....tyle sie smienia...nawet nie wiemy kiedy.....sama zobaczysz...u mnie mineło 5 miesięcy.....nadal jestemw szoku...po pierwsze dlatego, ze go od tego czasu nie ma...a czem mi sie wydaje, ze w weekend sie zobaczymy...mózg płata mi figle ;P a po drugie dlatego, ze jest w moim życiu ktoś inny....z kim buduje swoje życie...z kimś kto zaryzykował wiele żeby o mnie walczyć...wiec zizi my kobiety jesteśmy silne ;) i fajne nie zapominaj o tym...to że jakiś jeden otumaniony kaktus zapomniał co wspaniałego miał przy sobie nie oznacza, ze inni tego nie dostrzega :*
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 20 maja 2008, o 15:32

KATKO moja sytuacja jest trochę inna...

kaktus był moim mężem,mamy dwoje dzieci,wspólne mieszkanie..i wiele rzeczy....przeżyliśmy razem dwadzieścia lat !

JA nie mogę tak po paru miesiącach poznać sobie kogoś nowego :cry: :cry: :cry:podzielić nasze światy na dwa nowe

chcesz mnie pocieszyć..dziękuję...wiem,że chcesz dobrze

jedynym plusem jest to,że czas płynie...

Ale na prawdę ciężko mi pożegnać dotychczasowe życie...trochę to trwało....

I co tak przyprowadzę NOWEGO TATUSIA.....i już????????
Skąd miałabym go wziąść?

Jakie to wszystko jest wkurzające :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez tytania » 20 maja 2008, o 16:09

Gdy nie można zawrócić nalezy iść dalej.
Nie oglądaj się za siebie. Wszyscy wiemy jakie to trudne, ale to jedyny sposób: trzeba pozwolić umrzeć temu co musi umrzeć.
Zizi. Jesteś silniejsza niż Ci się wydaje, masz w sobie siłę, która pozwoli Ci przetrwać, chociaż teraz wyjesz i nie możesz znaleźć sobie miejsca.
Jesteś świadomą siebie kobieta, która wie, że zasługuje na więcej i choć bardzo chciałabyś wrócić do przeszłości to przecież nie ma do czego... Przecież tak naprawdę nie chciałabyś życia z mężczyzną , który zrobił Ci taie świnstwo. Walczysz ze sobą o to co było dawno, dawno temu. A to już nie istnieje.
Przestań walczyć o przeszłość. Walcz o przyszłość.
Pewnie, że to różnica, 7 m-cy, rok, 4 lata, a 20 lat małżeństwa. Jednak schemat jest ten sam; najpierw cierpisz, nie możesz uwierzyć, zę to się stało, walczysz o t co bło, o przeszłośc, która nie ma już nic wspólnego z teraźniejszością, w końcu dochodzi do Ciebie, ze to walka z wiatrakami i porzucasz ja dla lepszego życia... Może będziesz potrzebowała więcej czasu, żeby zapomnieć, ale ten Twój odpowiedni czas przyjdzie i zrzucisz żałobę. Tylko spokój, cierpliwośc i pokora może Cię uratowac. Nie wiem czy jesteś osobą wierzącą, ale uwierz, że to wszystko ułożyło się tak, żeby w przyszłości było Ci lepiej. Bo gdyby on teraz wrócił... Myślisz,że było by dobrze? Mi się wydaje, ze to by była namiastka dawnych dobrych lat, a t zawsze będzie za mało.
Bądź dzielna.
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez KATKA » 20 maja 2008, o 17:33

ja nie nakłaniam do szukania nowego attusia...widzisz Zizi byliscie razem 20 lat ja byłam z michałem 6 ....i na szczęscie nie mielismy dzieci....nie zmienia to faktu....że mąż nawalił...prawda ;(...poprostu serducho mi sie kraje jak pomyśle jak cierpisz....i jak ten dupek mógł się btak poprostu poddac ...isć na łatwiznę...zupełnie jak mój :( Nauczyłam się jednak,z ę nie istnieje coś takiego jak ogromna miłosć aż po wsze czasy.....jest wspołpraca...więź...przyjaźń...zaangazowanie.....nie wiem.....Twoim dzieciom nikt inny ojca nie zastąpi...miejmy jedynie nadzieję...że tatus bedzie choc w miare mozliwosći i chęci spełniał swoją rolę.....Może źle, ze próbuję Cię pocieszyć swoim przykładem ale to nie oznacza, zę chce zebyś robiłą tak samo...kaa osoba tu jest inna i ma nieraz zupełnie rózne przeżycia...jedno nas na pewno łączy...ze ktos nas zranił :( że oszukał....Zizi ja nie zakładam, że to miedzy wami juz nigdy się nie odrodzi...jak na razie wygląda to zle....i nie powinnas liczyć na niego...powinnaś liczyć na siebie...i starać się jak najlepiej życ bez niego....moze on zrozumie....moze Ty znajdziesz kogos innego...cokolwiek się nie stanie...nie powinnas na coś czakać...wyczekiwac...tylko zyc dla siebie...dzieci...wiem...ze sie łatwo gada....ale inaczej nie potarfie wesprzeć...:*
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez zizi » 20 maja 2008, o 22:45

Tytania,KATKO.....to boli co piszecie.....boli tym bardziej,że to prawda :cry:

To nie tak,że wy mnie zasmucacie...Nie....wy mi bardzo pomagacie....

Gdybym z nikim nie rozmawiała o tym co sie dzieje,o tym co czuję.....to zapewne zwariowałabym z bolu,zrobiłabym sobie krzywdę......

Dzięki temu,że piszecie ja zauważam różne strony medalu...
Otwierają mi sie klapki na oczach....

Ja do was żalę się,złoszczę...piszę co czuję...bo są takie chwile,że nie mam z kim porozmawiać....
A wiecie,że dzieci muszę chronić...one nie mogą być moimi terapeutami...

A WY MOŻECIE.....i w pewnym sensie jesteście...

wysłuchujecie(czytacie)moje żale....
wspieracie....
radzicie...

Wiadomo,że ja i tak zrobię co ja czuję....to moje życie...

ale rozmowy z wami pomagają podjąć słuszne decyzje...



ogólnie jest już ciut lepiej....

zmieniam się....kosztuje mnie to cholernie dużo...ale mam nadzieję,że idę do przodu...

bywają czasem lżejsze chwile....

a czasem znienacka dopada mnie "czarna dziura"
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez KATKA » 21 maja 2008, o 07:56

oj nastroje zmienne to ja mam nawt teraz....przeciez nie da sie zapomnieć....wiesz ja myslę, ze można się jednak oswoic z tym co się stało...ale na to tzreba troszkę czasu.....pewnie przyjdzie nie jeden smutny dzień jeszcze ale pomyśl ile będzie tych radosnych :) pomyśl niby tyle lat z aTobą ale ile przed Tobą......i ciagle będę się powtarzac...nie wiesz co Cie czeka..... :D dobrego oczywiście 8)
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Ladybird » 21 maja 2008, o 09:28

Zizi Kochana, moze dam Ci iskierke nadziei ,ze moze byc lepiej , jak opisze pewna historie.
Swoja Ci juz opisalam, ale widze, ze niedopuszczasz do siebie pozytywnych mysli .Jeszcze..
Jestes w najgorszym momencie po rozstaniu, mowie Ci i zapewniam ,ze potem juz bedzie tylko lepiej.
Moj przyszly maz ( postanowilismy sie pobrac ) , byl 18 lat szczesliwym malzonkiem, mieli syna i zyli sobie , jak wiekszosc malzenst. Wyjechal do szkoly do Polski na 9 miesiecy , bo chcial zdobyc nowy zawod , jak wrocil, zona oznajmila mu ,ze ma kogos i ma sie wynosic z ich wspolnego mieszkania, to bylo 1,5 roku temu. I jeszcze na dodatek zaczela buntowac 17 letniego syna przeciwko nemu, tak ze teraz nie ma znim zadnego kontaktu.
Podziwialam go , jego motto zyciowe - nie poddawaj sie.
Rok temu poznal mnie, otrzasnal sie, zal mu tylko syna, bo uwaza, ze go stracil, ale teraz z perspektywy czasu jest zadowolony, ze sie rozstal bo:
1) nie wiedzial nigdy , co to czulosc
2 nie wiedzial, ze mozna jezdzic razem na rowerze i chodzic na basen
3) nie wiedzial jak to cudownie chodzic po miescie za reke
3) prowadzic dlugie rozmowy przy kominku
4) czule sie przytulac w nocy
5) SPAC ZE SOBA!
6) itp...
Wiec Zizi Kaktus nie dawal Ci chyba za wiele w zwiazku ,tak zrozumialm.
Teraz jest Ci baaardzo zle, ale potem zobaczysz i znajdziesz pozytywy tego rozstania.
Zobacz watek Katki "Gdy rozstalam sie..."
Zizi ,czas szybko plynie, bedzie dobrze :pocieszacz:
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez tytania » 21 maja 2008, o 13:09

Zizi, pisz ile wlezie! To rzeczywiście pomaga. Mi również :) Zarówno pisanie jak i czytanie o tym jak inni borykają się z podobnymi problemami. To zawsze jakieś uczucie współnależności ;) Wszyscy tu mocno trzymamy kciuki za siebie nawzajem, a wiec za Ciebie tez!
To wspaniale, że dostrzegasz nawet małe zmiany na lepsze w swoim życiu. To szalenie ważne!
Katka ma rację, może być jeszcze wiele ciężkich chwil, ale po burzy pojawia się słońce :) :*
tytania
 
Posty: 134
Dołączył(a): 31 mar 2008, o 17:59

Postprzez zizi » 21 maja 2008, o 23:50

.....to nie życie......

...czuję jakbym była w letargu....

...nawet nie wiem kiedy tak minął kwiecień..i prawie cały maj.....i cały rok...od zeszłego kwietnia....

boli...boli....boli....

mam widzieć plusy????.......minusów jest więcej :cry: :cry: :cry:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez wielorybica » 21 maja 2008, o 23:57

zizi minusów jest więcej dziś...ale jutro już niekoniecznie...pamiętaj, że masz prawo do smutku i żałoby...musisz przez to przejść, by zobaczyć właśnie te plusy, które nieśmiało się chowają...myślę o tym jak Ci ciężko, nic wiecej zrobić nie mogę, ale wiedz, że nas ,czy też powinnam była napisać mnie, obchodzi to jak się czujesz...dopinguje Ci z całego serca...wiesz, człowiek to wytrwałe zwierzę, więc i Ty w końcu dobiegniesz do mety i w nagrodę dostaniesz spokój ducha...
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez zizi » 22 maja 2008, o 00:02

dziękuje Wielorybico :oops:

brakuje mi teraz kogoś kto najzwyczajniej w świecie troszczyłby sie o mnie....kto zapytałby jak minął mi dzień.....

"........SAMOTNOŚĆ TO TAKA STRASZNA TRWOGA....."
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez wielorybica » 22 maja 2008, o 00:05

i jak minął Ci dzień? zrobiłaś sobie jakąś małą przyjemność? dbasz o siebie? i co to za pąs na twarzy, he?
Avatar użytkownika
wielorybica
 
Posty: 458
Dołączył(a): 17 gru 2007, o 01:40

Postprzez zizi » 22 maja 2008, o 00:09

tak zrobiłam sobie malą przyjemność....słodką :wink:

A dzień miałam bardzo pracowity.....za to mam piątek wolny :)
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: mwozofuak i 110 gości