Zizi Kochana, moze dam Ci iskierke nadziei ,ze moze byc lepiej , jak opisze pewna historie.
Swoja Ci juz opisalam, ale widze, ze niedopuszczasz do siebie pozytywnych mysli .Jeszcze..
Jestes w najgorszym momencie po rozstaniu, mowie Ci i zapewniam ,ze potem juz bedzie tylko lepiej.
Moj przyszly maz ( postanowilismy sie pobrac ) , byl 18 lat szczesliwym malzonkiem, mieli syna i zyli sobie , jak wiekszosc malzenst. Wyjechal do szkoly do Polski na 9 miesiecy , bo chcial zdobyc nowy zawod , jak wrocil, zona oznajmila mu ,ze ma kogos i ma sie wynosic z ich wspolnego mieszkania, to bylo 1,5 roku temu. I jeszcze na dodatek zaczela buntowac 17 letniego syna przeciwko nemu, tak ze teraz nie ma znim zadnego kontaktu.
Podziwialam go , jego motto zyciowe - nie poddawaj sie.
Rok temu poznal mnie, otrzasnal sie, zal mu tylko syna, bo uwaza, ze go stracil, ale teraz z perspektywy czasu jest zadowolony, ze sie rozstal bo:
1) nie wiedzial nigdy , co to czulosc
2 nie wiedzial, ze mozna jezdzic razem na rowerze i chodzic na basen
3) nie wiedzial jak to cudownie chodzic po miescie za reke
3) prowadzic dlugie rozmowy przy kominku
4) czule sie przytulac w nocy
5) SPAC ZE SOBA!
6) itp...
Wiec Zizi Kaktus nie dawal Ci chyba za wiele w zwiazku ,tak zrozumialm.
Teraz jest Ci baaardzo zle, ale potem zobaczysz i znajdziesz pozytywy tego rozstania.
Zobacz watek Katki "Gdy rozstalam sie..."
Zizi ,czas szybko plynie, bedzie dobrze